Ze ściśniętym gardłem przeżywałem moment podpisania porozumień. Ale potem, gdy po zakończonym strajku jechałem do Gdyni, poczułem jakąś pustkę, żal za czymś utraconym. Ulicami szły grupy robotników ze zrolowanymi kocami. Bezimienni bohaterowie tego wielkiego strajku, w którym wywalczono to, co jeszcze dwa tygodnie wcześniej wydawało się nierealne.
Gdańsk–Gdynia, 31 sierpnia
Alfred Znamierowski, Zaciskanie pięści. Rzecz o Solidarności Walczącej, Gdynia 1989, [cyt. za:] Karnawał z wyrokiem, wybór i oprac. Agnieszka Dębska, Warszawa 2005.
Najważniejszą sprawą, którą trzeba ocenić, to jest właśnie to, żeśmy się porozumieli. Powiem: dogadaliśmy się! Ale najważniejszym gwarantem urzeczywistnienia tego, cośmy zrobili, to jest praca i jej efekty. Tylko rzetelną pracą możemy wytworzyć te dobra materialne, które potem będziemy dzielić. Na nas patrzy kraj. Dajmy przykład. Idźmy wszyscy razem tak, jak było to oświadczone — ja w to głęboko wierzę — do ofiarnej pracy. Rzetelnej. To będzie najlepsze świadectwo naszych patriotycznych, polskich, obywatelskich intencji, że pragniemy jak najlepiej służyć sprawom ludzi pracy, sprawom naszego narodu, naszej socjalistycznej ojczyzny — Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej.
Gdańsk, 31 sierpnia
Gdańsk, Sierpień ’80. Rozmowy, oprac. Andrzej Drzycimski, Tadeusz Skutnik, Gdańsk 1990.
Panie Premierze! Cieszymy się, że nasze rozmowy, trudne na początku, przebiegały później w duchu coraz lepszego zrozumienia, poszukiwania najlepszego wyjścia z tej trudnej sytuacji w kraju. Mogę z zadowoleniem powiedzieć, że nasz spór zakończyliśmy bez użycia siły, drogą rozmów i przekonywań. Pokazaliśmy, że Polacy jak chcą, mogą ze sobą zawsze się porozumieć. Jest to więc sukces obu stron. Będziemy o tym pamiętali. Liczymy, że to, co zostało podpisane, będzie dokładnie i w pełni przestrzegane. Jestem pewny, że to jest dobre dla kraju. [...]
Wszyscy pracujący mają zagwarantowane prawo do dobrowolnego zrzeszania się w związki zawodowe. A więc prawo do niezależnych, samorządnych związków. A teraz z taką samą solidarnością i rozwagą jak strajkowaliśmy, pójdziemy do pracy. Od jutra rozpoczyna się życie naszych nowych związków zawodowych. Dbajmy o to, aby pozostały one zawsze niezależne i zawsze samorządne, pracujące dla nas wszystkich, dla dobra kraju, dla Polski.
Ogłaszam strajk za zakończony.
Gdańsk, 31 sierpnia
Gdańsk, Sierpień ‘80. Rozmowy, oprac. Andrzej Drzycimski, Tadeusz Skutnik, Gdańsk 1990.
Gdy opuszczałam Stocznię, tłum ludzi przed bramą skandował wychodzących robotników: „Dzię-ku-je-my, dzię-ku-je-my”. Za plecami usłyszałam rozmowę dwóch stoczniowców:
— No, to wreszcie jesteśmy wolni.
— Co ty, wolni byliśmy tam — mężczyzna pokazał ruchem głowy szeroko otwartą bramę Stoczni.
Gdańsk, 31 sierpnia
Krystyna Jagiełło, Krzyż i kotwica, Paryż 1987, [cyt. za:] Karnawał z wyrokiem, wybór i oprac. Agnieszka Dębska, Warszawa 2005.
Wraz z pozwoleniem na założenie niezależnych związków zawodowych kontrrewolucja w pełni osiągnęła swój cel na tym etapie. [...] Tym samym PZPR i jej sojusznicy doznali ciężkiej klęski. Należy liczyć się ze znacznymi przekształceniami struktury socjalistycznej w obecnej fazie rozwoju PRL. Polityczne konsekwencje tych ustępstw należy oceniać jako o wiele poważniejsze niż w roku 1956. [...] Upadek lub przeobrażenia cenzury oraz dążenie do bardziej realistycznej propagandy mogą dezorientować oraz mieć skutki w postaci antysocjalistycznych publikacji i audycji. Przed kilkoma dniami widzieliśmy pierwsze tego oznaki.
31 sierpnia
Zbigniew Gluza, Dekada polsko-niemiecka, „Karta” nr 39, 2003.
Dostałam drugą torbę i po pracy wychodzimy na miasto. Krysia i Małgosia też mają takie torby. Na placu Defilad pełno wozów wojskowych i milicyjnych. Gęsto stoją budy, zomowcy uzbrojeni, w hełmach. Idą ludzie. Wyczuwa się niepokój, choć na razie nic się nie dzieje. Ze Świętokrzyskiej skręcamy w Krakowskie Przedmieście, a tu tłumy. Jest około 15.30. Od strony Starówki przez całą szerokość ulicy od muru do muru, od Hotelu Europejskiego do „Bristolu” i dalej od bramy Uniwersytetu do bramy ASP idą lawiną ludzie, skandujący: „Solidarność” i „Chodźcie z nami!”. Gdy minęłyśmy kawiarnię „Nowy Świat”, nagle — dosłownie w ciągu kilku sekund — cała ulica zostaje błyskawicznie zagazowana. Akcja była nagła i skuteczna. Ludzie wciskają się w bramy, miażdżą się, gniotą i zdezorientowani wypadają na podwórko. Trą piekące oczy rękoma, chustkami, rękawami, krztuszą się. Wpuszczamy krople sobie, żeby coś widzieć, a potem wszystkim ludziom gromadzącym się dokoła nas. Szło to bardzo szybko. I zabrakło kropli.
Warszawa, 31 sierpnia
Stan wojenny. Ostatni atak systemu, wybór i oprac. Agnieszka Dębska, Warszawa 2006.
Robi się szarawo. Lecą w górę rakiety świetlne. Demonstranci wyciągają butelki z benzyną. Skoty się cofają. Działko wodne grzęźnie na torowisku. Ląduje na nim butelka. Ogień. Przerażona załoga traci nerwy. Działko „tańczy”, żałosne dwa strumyki sik... sik... pryskają resztkami wody na pancerną ścianę. Po dramatycznej szamotaninie działko wydostaje się z pułapki i zmyka ile koni w silniku. „Hurrraa!” — wrzeszczą demonstranci. Skrzyżowanie znów bez milicji.
Od strony ronda Kocmyrzowskiego nadjeżdża esbecki fiat. Rzucają z niego petardy. Zawraca i znów się zbliża. Po chwili rozpędza się i nie bacząc na porozrzucane na ulicy kosze i ławki — z jakąś desperacją przebija się w kierunku ulicy Majakowskiego. Na koniec grzęźnie i już się nie ruszy. Demonstranci otaczają go. Esbecy w ostatniej chwili uciekają. Ktoś rzuca do środka butelką. „Pali się!” Wokoło entuzjazm. Ludzie grzmocą z wściekłością kamieniami w blachę samochodu. [...] Gdy wnętrze fiata wypala się, kilkunastu mężczyzn przewraca go na bok. Odchodzą na bezpieczną odległość i czekają... Jest! Potężny słup ognia tryska w powietrze — eksplodował zbiornik paliwa.
Nowa Huta, 31 sierpnia
Stan wojenny. Ostatni atak systemu, wybór i oprac. Agnieszka Dębska, Warszawa 2006.
Na ścianie ktoś napisał wielkimi literami: „Solidarność”. Do późnego wieczora trwa bój o to miejsce. O 18.45 w pobliżu Opery we Wrzeszczu rozlega się ryk atakującego tłumu i setki mężczyzn zbiegają z trawników w stronę jezdni. W powietrzu unosi się łoskot, jak gdyby nieregularne serie z karabinów maszynowych. Ale to tłum zdobywa kamieniami dwie milicyjne budy (przedtem przebito im koła i wywleczono kierowców). Zomowcy coraz słabiej ostrzeliwują się petardami, setki kamieni sypią się ciągle w te same punkty — łamiąc metalowe siatki i rozrywając pancerze. Tłum nadal bezlitośnie atakuje. Zomowcy poddają się — niektórzy z nich są w opłakanym stanie: pokaleczeni kamieniami, pobici, czarni, zaczadzeni.
Gdańsk-Wrzeszcz, 31 sierpnia
Stan wojenny. Ostatni atak systemu, wybór i oprac. Agnieszka Dębska, Warszawa 2006.
Z przerażeniem spostrzegłem pędzącą na nas na pełnym gazie milicyjną nyskę. Rozbiegliśmy się, szukając ukrycia. Gdy się obejrzałem — zobaczyłem, że nyska jeździ w kółko za uciekającym młodym człowiekiem. W pewnym momencie w okienku samochodu pojawiła się ręka — padł strzał. Chłopiec wyrzucił ręce w górę i padł, jeszcze próbował na czworakach uciekać przed oprawcami, lecz samochód był szybszy. Przejechał człowieka.
Dopiero po chwili zorientowałem się, że krzyczę: „Mordercy!”.
Lubin, 31 sierpnia
Stan wojenny. Ostatni atak systemu, wybór i oprac. Agnieszka Dębska, Warszawa 2006.
Polityczne podziemie, podejmując szerokie i wszechstronne przygotowania, mając różnorodne wsparcie z zagranicy, sprzyjającą — wobec trudności gospodarczych — społeczną sytuację wewnętrzną oraz poparcie części kleru — przegrało ostatnią szansę „o obronę Solidarności”.
Warszawa, 1 września
Stan wojenny. Ostatni atak systemu, wybór i oprac. Agnieszka Dębska, Warszawa 2006.