Nuncjusz [papieski Achille Ratti] celebrował mszę w katedrze w dniu Bożego Ciała, a następnie szedł na czele procesji.
Tłumy zalewały ulice.
Obok nuncjusza, niosącego dość ciężką monstrancję, szła asysta, która zmieniała się przy każdym z czterech ołtarzy; w liczbie ich byli: Marszałek Sejmu Trąpczyński, premjer p. Witos, prezydent miasta p. Drzewiecki, prezes Rady Miejskiej p. Baliński, dwóch ministrów i dwóch generałów, w liczbie ich i ja. Szliśmy od ostatniego ołtarza do katedry, na placu Zamkowym procesja zatrzymała się i nuncjusz pobłogosławił zebranych podniesioną monstrancją. Dzień był bardzo upalny. Miałem wrażenie, że poza wielkiem zmęczeniem, na twarzy jego malowało się wielkie wzruszenie.
Warszawa, 26 maja
Jan Jacyna, 1918–1923 w wolnej Polsce. Przeżycia, Warszawa 1927, [zachowana pisownia oryginału].
Nazajutrz byłem na pożegnalnym śniadaniu, wydanem dla niego [nuncjusza papieskiego Achille Rattiego] przez ministerstwo spraw zagranicznych. Śniadanie trwało z górą dwie godziny, siedziałem obok Rattiego, nuncjusz rozmawiał ze mną bardzo wiele. Zaczął od tego: com myślał wczoraj [podczas uroczystości Bożego Ciała], gdy w czasie procesji na placu Zamkowym przycisnął mą rękę? Odpowiedziałem, że byłem przekonany, że był bardzo zmęczony i że to się stało odruchowo. „Wcale nie ze zmęczenia” – odpowiedział, - „ale błogosławiąc w ten sposób po raz ostatni Warszawę i kraj, który tak pokochałem – i z którego wyjeżdżam przez wielu niezrozumiany” (niektórzy działacze sarkali, na rzekomo nieżyczliwe zachowanie się nuncjusza podczas plebiscytu na Śląsku) „byłem bardzo wzruszony w tak uroczystej dla mnie chwili” i, mówił dalej, „i właśnie wtedy ujrzałem obok mnie generała Jacynę – tego samego, z którym pierwszy raz urzędowo jechałem do Naczelnika Państwa”; kończąc rozmowę powiedział, „będę bardzo szczęśliwy, jeżeli Opatrzność Boska pozwoli mi dać dowody jak pokochałem Polskę”…
Warszawa, 27 maja
Jan Jacyna, 1918–1923 w wolnej Polsce. Przeżycia, Warszawa 1927, [zachowana pisownia oryginału].
Szóstego lutego przyszła wiadomość, że na konklawe, który został zwołanym po śmierci papieża Benedykta XIV, papieżem został obrany kardynał Ratti – wywarło to bardzo wielkie i przyjemne wrażenie w całym kraju – pierwszy raz na tronie papieskim został dostojnik nie tylko znający nasz kraj, ale majacy dla nas szczerą serdeczną sympatję i życzliwość. […]
Słyszałem opowiadanie od tych, którzy w czasie konklawe byli w murach Watykanu, że kiedy po szeregu głosowań, został obrany kardynał [Achille] Ratti – wśród zebranych rozległy się głosy: „mamy Papieża-Polaka”.
Warszawa, 6 lutego
Jan Jacyna, 1918–1923 w wolnej Polsce. Przeżycia, Warszawa 1927, [zachowana pisownia oryginału].
Wierzący obywatele naszego Państwa są w założeniu pozbawieni i nadal programowo pozbawiani zagwarantowanych im w Konstytucji równych praw w życiu państwowym. Ludzie przyznający się do swych przekonań religijnych w zasadzie są odsuwani od poważniejszych stanowisk państwowych. Piastowanie urzędów we władzach centralnych naszego Państwa, w szczególności urzędów kierowniczych, jest zarezerwowane wyłącznie dla obywateli deklarujących się jako niewierzący i akceptujących — przynajmniej zewnętrznie — światopogląd ateistyczny. Przyznawanie się do tego światopoglądu warunkuje obejmowanie stanowisk kierowniczych również na niższych szczeblach życia państwowego, na szczeblu wojewódzkim, powiatowym czy nawet gminnym. [...]
[...] Władze państwowe oraz czynniki partyjno-polityczne ponoszą odpowiedzialność za naruszanie art. 69 Konstytucji, który wyraźnie zapewnia równość obywatelską wszystkim, a więc i wierzącym obywatelom naszego Państwa. Pozbawienie ludzi wierzących ich słusznych uprawnień w życiu państwowym stwarza sytuację, która koliduje z konstytucyjnym określeniem jego demokratycznego charakteru. Istnieje określona grupa ludzi, którzy ze względu na swój światopogląd ateistyczny mają wyłączny dostęp do sprawowania urzędów kierowniczych, natomiast katolicy są od tych stanowisk regularnie odsuwani; wbrew konstytucyjnej zasadzie równości są traktowani jako obywatele drugiej kategorii. Jeżeli jeszcze znajdujemy ich tu i ówdzie na kierowniczych stanowiskach, to nie pozostaje to w żadnej proporcji do tego procentu, jaki stanowią katolicy w całości naszego społeczeństwa. [...]
[...] W Sejmie PRL społeczeństwo katolickie nie ma właściwie swojej reprezentacji. Mała grupa posłów, którzy przyznają się jawnie do swoich przekonań katolickich, będąc w łączności z hierarchią Kościoła, nie pozostaje w żadnej proporcji do ogromnej większości wierzących obywateli naszego Państwa. Przy takim składzie ilościowym Sejmu mogą bez trudu być uchwalane prawa, które pozostają w sprzeczności z światopoglądem i etyką społeczeństwa katolickiego, i które godzą w jego najżywotniejsze interesy. Nie brak na to dowodów w dotychczasowej działalności ustawodawczej, takich jak np.: ustawa legalizująca przerywanie ciąży, ustawa o wychowaniu i laicyzacji szkół, nowa ustawa budowlana wymierzona praktycznie przeciwko budownictwu sakralnemu i kościelnemu i inne. W takim stanie rzeczy należy stwierdzić, że katolicy — wbrew Konstytucji PRL — są pozbawieni prawa czynnego udziału w życiu politycznym własnej Ojczyzny. [...]
Ponieważ słyszy się czasem o projekcie zmiany Konstytucji PRL, Konferencja Episkopatu w imieniu całego społeczeństwa katolickiego wysuwa stanowczy postulat, aby ta zmiana — jeżeli ma nastąpić — nie przyczyniła się do pogłębienia antydemokratycznych procesów, które tutaj sygnalizujemy.
Warszawa, 12 marca
Peter Raina, Kardynał Wyszyński i Solidarność, Warszawa 2005.
Demokratyzm naszego państwa polega na tym, że władza jest sprawowana przez ludzi pracy i w ich interesie. Świadectwem tego jest skład osobowy i działalność Sejmu, rad narodowych, licznych organów przedstawicielskich samorządu robotniczego, spółdzielczego oraz organizacji społecznych. Zasiadają w tych organach zgodnie z wolą wyborców członkowie Partii, sojuszniczych stronnictw i bezpartyjni: robotnicy, chłopi, inżynierowie, ludzie nauki i kultury. Są oni wysuwani na kandydatów wedle wskazanych wyników swej pracy zawodowej i działalności społecznej oraz doświadczenia życiowego.
Autorzy memoriału [147. Konferencji Episkopatu Polski z 12 marca 1975] chcą wprowadzić w doborze do organów przedstawicielskich kryteria wyznaniowe. Jest to propozycja anachroniczna, zmierzająca do osłabienia jedności narodu, usiłująca wprowadzić podziały religijne do sfery politycznej.
W doborze pracowników na stanowiska w urzędach państwowych są i będą przestrzegane kryteria zgodności ich postawy z polityką naszego Państwa, odpowiednich kwalifikacji, rzetelnego stosunku do obowiązków i szacunku do obywateli. Te kryteria, coraz bardziej doskonalone, a nie stosunek do religii, zabezpieczają urzędy przed alienacją, gwarantują ich więź ze społeczeństwem. [...]
Rząd przyjmuje do wiadomości oświadczenie, że „Kościół nie chce prowadzić jakiejś polityki: Kościół nie podejmuje żadnej walki ani z ustrojem, ani z Rządem, nie pretenduje też do odgrywania roli jakiejś siły politycznej”. Rząd przyjmuje to oświadczenie z satysfakcją także dlatego, że nigdy nie stawiał i dziś nie stawia całemu Kościołowi takiego zarzutu. Polityczna działalność skierowana przeciwko zasadom naszego ustroju, opozycja polityczna w stosunku do władz państwowych — jest udziałem wąskiej tylko części duchowieństwa.
Warszawa, 19 sierpnia
Peter Raina, Kardynał Wyszyński i Solidarność, Warszawa 2005.
Niepokojem napawa tendencja konstytucyjnego potwierdzenia przewodniej roli jednej partii w Państwie Polskim. Jeśliby Komisja Nadzwyczajna nadała tej tendencji formę normy prawnej, ujętej w jednym z artykułów Konstytucji, mogłoby to prowadzić do zagrożenia pluralizmu społeczeństwa polskiego. Groziłoby tym, że Państwo zostanie poddane jednemu systemowi światopoglądowemu niemożliwemu do przyjęcia np. przez wierzących, którzy stanowią zdecydowaną większość obywateli: dawałoby podstawę do monopolizowania wychowania przez ten system itd. Zniweczone zostałyby resztki demokracji i pomniejszone zadania parlamentu i Rządu. Wszystko to mogłoby mieć daleko idące konsekwencje społeczne i polityczne.
Równie niepokojąca jest tendencja zmierzająca do konstytucyjnego potwierdzenia przynależności Polski do światowego systemu socjalistycznego oraz nienaruszalności braterskiej więzi ze Związkiem Radzieckim. Niepokój nie wypływa z kwestionowania faktu przynależności do światowego systemu socjalistycznego czy też nieprzyjaznych uczuć do jakiegokolwiek narodu sąsiedniego, ale z tego, że może to prowadzić do ograniczenia suwerenności Polski i ingerowania państw sąsiednich w jej wewnętrzne sprawy.
Warszawa, 9 stycznia
Peter Raina, Kościół w PRL. Kościół katolicki a państwo polskie w świetle dokumentów 1945-1989, t. 3, lata 1975-1989, Poznań 1986.
Przygotowany przez Komisję nadzwyczajną projekt „Tekstu Konstytucji z propozycjami zmian i uzupełnień”, chociaż na skutek starannej stylizacji niektórych sformułowań wyszedł naprzeciw podnoszonym postulatom i częściowo zmniejszył napięcie i zastrzeżenia społeczeństwa, to jednak pozostawia jeszcze wiele do życzenia i nie usuwa wysuwanych obaw i zastrzeżeń. Niektóre bowiem niedopracowane i wieloznaczne sformułowania Projektu mogą być źródłem nieporozumień i arbitralności państwowej władzy wykonawczej w stosowaniu tychże na przyszłość.
1. Ponownie przeto zgłaszamy zastrzeżenie odnośnie wprowadzonych do projektu Konstytucji artykułów (obowiązujących wszystkich obywateli), które przyznają uprzywilejowane miejsce socjalizmowi i jego sile wiodącej, jeżeli byłoby to równoznaczne z uprzywilejowaniem ideologii marksistowskiej.
Projekt Konstytucji idzie zbyt daleko, bo w art. 2 b wysuwa jako pierwszoplanowe, podstawowe zadanie Państwa — zbudowanie społeczeństwa socjalistycznego w Polsce. Czyżby więc ideologia partii miała być podniesiona konstytucyjnie do rangi ideologii Państwa? Dla większości obywateli o światopoglądzie chrześcijańskim jest to nie do przyjęcia. Podobnie dla wielu innych obywateli Polski socjalizm — zresztą nie wiadomo, który — jest obcy światopoglądowo. [...]
Nie można dopuścić do tego, aby ustawa zasadnicza, przyznając organizacji ideologicznie antyreligijnej pozycję dominującą, potencjalnie ustawiała obywateli wierzących w opozycji do legalnej Władzy. Byłoby to działanie przeciwko polskiej racji stanu i okazja do nieustannego wrzenia wewnątrz społeczeństwa.
Warszawa, 26 stycznia
Peter Raina, Kościół w PRL. Kościół katolicki a państwo polskie w świetle dokumentów 1945-1989, t. 3, lata 1975-1989, Poznań 1986.
Jeśli tamten wybór dokonany był za sprawą Ducha Świętego, to jaki duch podsunął wybór obecny? Wczoraj o godz. 19.42 na balkonie Bazyliki św. Piotra pojawił się nowo wybrany papież i okazał się nim Karol Wojtyła, metropolita krakowski. Przybrał imię Jana Pawła II.
Staram się znaleźć jakieś korzyści tego wyboru dla Polski, takiej, jaka jest obecnie. Na pewno znajdziemy się na kilka dni w centrum opinii światowej, czego lekceważyć nie można. Naprawdę wielkie szanse mogą się pojawić wtedy, gdy jako przedstawiciele innej ideologii zdołamy konfrontację w dialogu przenieść na znacznie wyższy poziom, ale wymaga to dużego wysiłku myślowego. Na dłuższą metę, przy dominacyjnych tendencjach mocarstw (ZSRR, Niemcy), polski papież może wzmocnić pozycję narodu w jego woli życia niepodległego i samodzielnego. Jednakże doraźnie wysuwają się na czoło same negatywy tego dramatycznie sensacyjnego wyboru. Myślę głównie o pogłębieniu i umocnieniu rozdarcia narodowego pomiędzy jego chrześcijańską tradycją a socjalistyczną rzeczywistością. Znaleźliśmy się na styku wielkich ideologii naszych czasów i w przeciągu historyczno-politycznym, który będzie wzmacniał poczucie tymczasowości, rozdwojonych dążeń i połowicznych działań. Należy się spodziewać intensyfikacji i tak już unikatowej w Europie religijności, ale także wzrostu intelektualnego uroku katolicyzmu. Rząd straci możliwość balansowania między Watykanem a krajowym Episkopatem.
PS. Powstał problem, czy Gierek ma wysłać telegram gratulacyjny do papieża, ale skoro wysłał taki telegram do drużyny piłkarskiej po remisie z Niemcami, to jak można byłoby teraz wytłumaczyć milczenie — powiedział ktoś bardzo wnikliwie.
Warszawa, 17 października
Józef Tejchma, W kręgu nadziei i rozczarowań. Notatki dzienne z lat 1978-1982, Warszawa 2003.
Witam Waszą Świątobliwość w imieniu narodu polskiego, w imieniu najwyższych władz Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej. Przywiązujemy do tej wizyty szczególne znaczenie. Radzi jesteśmy gościć Waszą Świątobliwość na Ziemi Ojczystej. Również osobiście jestem szczerze zadowolony ze spotkania z Waszą Świątobliwością. [...] Podkreślałem niejednokrotnie, że przedmiotem współdziałania Kościoła z Państwem powinno być wszystko, co służy rozwojowi Polski, umacnianiu jej bezpieczeństwa i pozycji na arenie międzynarodowej, wszystko, co przyczynia się do dalszego postępu w życiu społeczeństwa, do umacniania rodziny, wszystkiego, co kultywuje dobre tradycje, pobudza wolę współdziałania, a jednocześnie upowszechnia postawy społecznego zdyscyplinowania i obywatelskiej odpowiedzialności, wysokie walory moralne.
Warszawa, 2 czerwca
„Trybuna Ludu” nr 128, 4 czerwca 1979.
To, że racją bytu państwa jest suwerenność społeczeństwa, narodu, ojczyzny, to my, Polacy, szczególnie głęboko odczuwamy. Tego nauczyliśmy się poprzez całe nasze dzieje, a w szczególności poprzez ciężkie doświadczenia ostatnich stuleci. Nigdy nie możemy zapomnieć tej straszliwej lekcji dziejowej, jaką była utrata niepodległości Polski od końca XVIII do początku bieżącego stulecia. To bolesne, w istocie swej negatywne doświadczenie, stało się jakby nową kuźnią polskiego patriotyzmu. Słowo „ojczyzna” posiada dla nas takie znaczenie pojęciowe i uczuciowe zarazem, którego, zdaje się, nie znają inne narody Europy i świata.
[...]
Pokój i zbliżenie pomiędzy narodami może budować się tylko na zasadzie poszanowania obiektywnych praw narodu, takich jak prawo do istnienia, do wolności, do podmiotowości społeczno-politycznej, do tworzenia własnej kultury i cywilizacji.
Warszawa, 2 czerwca
Jan Paweł II, Pielgrzymki do Ojczyzny. Przemówienia i homilie, Kraków 2005.
Na specjalnym posiedzeniu BP ocenialiśmy wizytę papieża i jej ewentualne skutki. Zaletą dyskusji był spokój, dominujący także w podsumowaniu Gierka, aby się skracać z braku czasu (faktycznie — z braku odwagi) ograniczyłem się do oświadczenia, że mamy do czynienia z kwestią o długotrwałym znaczeniu, gdyż religia pozostała żywotna wbrew naszym młodzieńczo-marksistowskim złudzeniom o zanikaniu iluzji religijnych. Chciałem dodać, że w ogóle nasze dzieło ustrojowe możemy zniszczyć my sami, a nie papież. Gierek wyraził sentencję, że Jan Paweł II jest wrogiem socjalizmu, ale nie jest wrogiem Polski, także Polski socjalistycznej. Powiedział dość dużo, jak na dotychczasowe tradycje myślowe.
Warszawa, 13 czerwca
Józef Tejchma, W kręgu nadziei i rozczarowań. Notatki dzienne z lat 1978-1982, Warszawa 2003.
Towarzysze, nasza partia niesie straszliwy garb, nie tylko tych kryzysów, niesie garb religijności. [...] Pięćdziesiąt procent I sekretarzy POP podaje się jako wierzący [...] na ogół politycznie możemy na nich liczyć w trudnych chwilach, ale nie są to do szpiku kości komuniści, jak byśmy chcieli. Nie można być komunistą i siedzieć w kruchcie jednocześnie. Ale tak jest, jak jest i trzeba z tym żyć, robić wszystko to, co można, żeby zmieniać, a jest to trudny i długotrwały proces. [...]
Ten Kościół jednak poza wszystkim innym, że i dzisiaj ma politycznego wabika, to on jednak się nad tym człowiekiem pochyla. Oczywiście pochyla się i nic więcej, ale on się jednak pochyla. On chodzi po tej kolędzie do każdego mieszkania. Oczywiście bierze, co trzeba, ale pogada, pogłaszcze po główce, zostawi opłatek, jest [...] przy najważniejszych momentach w życiu człowieka czy tragedii rodziny. Jest z dzieckiem wtedy, kiedy prowadzi naukę religii, a jeszcze teraz coraz bardziej zwiększa swoje oddziaływanie, a czy my tacy jesteśmy? Przecież nas jest w sumie więcej. Księży jest 20 tys. w sumie w kraju. Przecież my nie możemy liczyć tylko etatowych — aparat partii, myśmy przynajmniej powinni policzyć członków instancji, jako nasz aktyw. To jest 10 razy więcej, a już weźmy administrację, weźmy wiele innych, to przecież nasza armia jest o wiele silniejsza, tylko że ona właśnie tak nie działa.
Warszawa, 4 kwietnia
AAN, KC PZPR, sygn. VII/83, Protokół z posiedzenia Sekretariatu KC PZPR 4 kwietnia 1987 r., s. 79, [cyt. za:] Antoni Dudek, Reglamentowana rewolucja, Kraków 2004.