Różne opinie można wypowiadać o Polsce wiosną 1987 roku. Ale nikt uczciwy i rozumny nie zaprzeczy, że potrafiliśmy jako władza i naród zdecydować o losach Ojczyzny suwerennie i odważnie. Że nasze starania i wysiłki nie były i nie są w obronie „starego”, tego, co się przeżyło, lecz na odwrót, służą torowaniu drogi „nowemu”, procesom socjalistycznym reform. Nie pytaliśmy nikogo, skąd przychodzi, nie dzieliliśmy społeczeństwa na zwycięzców i zwyciężonych. Od tak pojmowanej idei i praktyki porozumienia odejścia nie ma i być nie może. [...] Mamy pełną świadomość spiętrzonych wyzwań i zagrożeń, skali niezaspokojonych społecznych potrzeb. Zdajemy sobie sprawę, jak ciężkim brzemieniem kładą się one na barki społeczeństwa. Ale licytowanie się, targowanie o to, co pilne i pilniejsze, choćby było najbardziej zrozumiałe, nie posuwa nas naprzód, niczego nie rozwiązuje. [...] Porozumienie narodowe ma długi i złożony rodowód. [...] Od dziesięcioleci pracują zgodnie obok siebie ludzie, którzy w drugiej połowie lat czterdziestych byli po przeciwnych stronach barykady. Rodziły się jednak nowe podziały i konflikty, wystąpiły one najostrzej z początkiem lat osiemdziesiątych. To [...] już historia.
Warszawa, ok. 10 maja
„Trybuna Ludu” nr 107, 9-10 maja 1987.
3. Sprawa PRON-u. Ciosek stwierdził, że instytucja ta w obecnym kształcie wymaga przebudowy. Nowa instytucja o innej nazwie — np. Ruch Obywatelski — mogłaby się składać ze starych i nowych struktur, które nie rezygnowałyby ze swojej tożsamości. Członkami tej nowej instytucji mogliby być przedstawiciele rządzącej koalicji w 50% lub nawet mniej (resztę stanowiliby reprezentanci kręgów niezależnych) i powinna działać na zasadzie consensusu jako instytucja wzajemnych interesów.
W odpowiedzi stwierdziłem, że z budową nowej instytucji należy poczekać, bo jeśli ona ma łączyć stare i nowe struktury, to najpierw te nowe muszą powstać. Propozycja jest interesująca, jeśli chodzi o proporcje. Na razie nie ma jednak tych struktur niezależnych, które mogłyby wydelegować swoich przedstawicieli. Należałoby możliwie szybko przystąpić do odtwarzania struktur dawnych a rozwiązanych i tworzenia nowych. W moim przekonaniu władze nic nie stracą, jeśli zarejestrują stare stowarzyszenia dziennikarzy i literatów. Faktem jest, że środowiska są podzielone i ci, którzy nie przystąpili do nowych organizacji, już do nich nie przystąpią. Nowa struktura winna być zwieńczeniem innych, także niezależnych, lecz nie ich zwierzchnikiem.
Warszawa, 3 czerwca
Alojzy Orszulik, Czas przełomu. Notatki ks. Alojzego Orszulika z rozmów z władzami PRL w latach 1981–1989, Warszawa–Ząbki 2006.