Po południu musiałem z Lipowej przedostać się na drugi kraniec miasta na Księży Młyn do domów familijnych Scheiblera. W mieście trwała nieustanna strzelanina. Oddziały wojska strzelały wzdłuż prostych i długich ulic łódzkich. Ostrzeliwano okna domów mieszkalnych. Na rogu ul. Lipowej i Andrzeja, o kilka kroków ode mnie, pada kobieta przebita kulą. Wydaje ona tylko krótki, bolesny krzyk i trup jej pada na środku ulicy. W kilku wnosimy ją do bramy. Idę dalej. Na rogu ul. Andrzeja i Długiej widzę rozbity sklep monopolu wódczanego. Okna wywalone, drzwi tak samo, wewnątrz szafy i półki rozbite i poprzewracane. W sklepie i na ulicy pełno szkła od rozbitych butelek, a zapach rozlanej wódki roznosi się wokoło. Dochodzę do Wólczańskiej. Słychać strzały i świst kul. Kto tylko był na ulicy, chował się w bramach domów; po chwili przechodził tędy oddział żołnierzy z karabinami gotowymi do strzału, pod dowództwem oficera. Gdy oddział przeszedł, ruszyłem znowu dalej.
Łódź, 23 czerwca
Henryk Bitner, Rok 1905 w Łodzi, „Z pola walki”, nr 11–12, Moskwa 1931, [cyt. za:] Z rewolucyjnych dni. Wspomnienia 1904–1907, oprac. Aleksander Kozłowski, Warszawa 1963.
Na Piotrkowskiej zastaję istne pobojowisko. Jedna z najbardziej ożywionych ulic Łodzi w miejscu tym prawie że pusta. Nie idą tramwaje i nie widać dorożek. Gdzieniegdzie na środku ulicy leżą porozrzucane poszczególne części umeblowania oraz inne rzeczy, słupy telegraficzne poprzewracane, druty telegraficzne zwisają w bezładzie, latarnie uliczne porozbijane. Od strony Nowego Rynku nieustannie grzmią strzały. Idę dalej, posuwając sie wzdłuż ścian domów aż do Pustej. Na Pustej bezludnie, cisza i bezpieczniej. Idę zatem prędzej. Wtem z Mikołajewskiej skręca czworobok żołnierzy, mając na przedzie dwóch oficerów. W środku czworoboku znajduje się około sześciu aresztowanych. Wpadam do bramy i czekam, aż przejdą. Dochodzę do Widzewskiej, a stamtąd skręcam na Fabryczną. Tu już żywiej na ulicy. Grupki robotników rozbijają latarnie uliczne. Jedną z nich przewrócili i zapalili wydobywający się ze złamanej rury gaz [...].
Dochodzę do Przędzalnianej. Widzę: w stronie Szosy Rokocińskiej tłum ludzi. Zbliżam się; budują barykadę, a tuż niedaleko od tego miejsca inni rozbijają sklep monopolowy. „Za pięć rubli!” – wykrzykuje z humorem młody robociarz i, podnosząc dużą butelkę wódki, rozbija ją o bruk. Urządzenia sklepu: szafy i bufety ciągną robotnicy na barykadę, rąbią słupy telegraficzne oraz zewsząd znoszą wszelkiego rodzaju pudła, skrzynie, taczki, bele i deski. Jeden z młodych robotników wdrapuje się na słup przewodów tramwajowych i tam zawiesza mały sztandar czerwony. Wywołuje to w tłumie radość i poklask, śmieją się oczy i twarze. Lecz niestety jakże krótko! Nadchodzi bowiem od strony Wolnego Rynku oddział żołnierzy. Rozlega się huk salw — jedna, druga, trzecia. Słychać krzyki, sypią się przekleństwa tych, którzy dopiero co z humorem budowali barykadę. W odpowiedzi na salwy karabinowe pada kilka strzałów rewolwerowych. A tu już jęczą ranni.
Łódź, 23 czerwca
Henryk Bitner, Rok 1905 w Łodzi, „Z pola walki”, nr 11–12, Moskwa 1931, [cyt. za:] Z rewolucyjnych dni. Wspomnienia 1904–1907, oprac. Aleksander Kozłowski, Warszawa 1963.
Towarzysze!
Odbyty niedawno IX Zjazd PPS doprowadził do rozłamu w łonie naszej partii. Rozłam ten jest przedstawiany w zupełnie fałszywym świetle przez ludzi, którzy wystąpili z łona naszej organizacji i przybrali miano „Rewolucyjnej Frakcji PPS”. Ludzie ci twierdzą, że wynikł on skutkiem sprzeczności pomiędzy taktyką rewolucyjną, której rzecznikami są rzekomo oni, a taktyką pokojową, którą jakoby chce stosować większość naszej partii. Tak nie jest. Zgoła nikt w łonie naszej partii nie chce zaniechania ostrej walki rewolucyjnej.
Różnice polegają na pojmowaniu tej walki. Zasadniczą przyczyną rozłamu jest przeciwstawienie się dwóch kierunków ideowych: radykalno-patriotycznego, podszywającego się pod socjalizm, i szczerze socjalistycznego. Pierwszy chce, aby ruch proletariatu polskiego zerwał więzy łączące go z ruchem ogólnorosyjskim i puścił się na drogę zbrojnych zapasów z caratem, bez oglądania się na sytuację w całym państwie. Drugi chce podtrzymywać jak najściślejszą łączność z ruchem rewolucyjnym państwa rosyjskiego, mniemając, że dla proletariatu polskiego bez współdziałania proletariatu całej Rosji nie ma widoków zwycięstwa. […]
Towarzysze! […]
Dla ludzi ciemnych ta partia jest najlepsza, która najwięcej obiecuje. Frakcja Rewolucyjna gotowa jest obiecać cuda: gotowa podjąć się pobicia armii carskiej bez rewolucji w Rosji i odbudowania Polski „własnymi siłami”. My cudów nie obiecujemy […]. Mówimy jasno i otwarcie: bez rewolucji w Rosji niepodobieństwem jest zadać caratowi cios stanowczy w Polsce.
Warszawa, 30 listopada
PPS-Lewica 1906–1918. Materiały i dokumenty, t. I: 1906–1910, Warszawa 1961.
Towarzysze! Robotnicy!
[...] Robotników wieszają i mordują setkami. Robotnikami zapełniają więzienia i etapy. Dawno zapomniane szlaki emigracji polskiej — na wschodzie i zachodzie — zaroiły się tłumami wygnańców-robotników. Na robotników wreszcie pada najcięższe brzemię kryzysu i braku pracy [...].
Z osłabienia klasy robotniczej skorzystał przede wszystkim rząd carski. Rzucił się z zapamiętałą wściekłością i nienawiścią na śmiertelnych swych wrogów — na proletariat. Mści się... Za rządem i ręka w rękę z nim poszli fabrykanci, poszła cała burżuazja. [...] Samowładca łódzki Kaznakow rozstrzeliwa ludzi bez sądu, setkami więzi i wysyła. Odbywa narady z fabrykantami, którzy kieszeń swą, szczelnie zamkniętą dla robotników, szeroko otwierają dla niego. Niby to dla walki z bandytyzmem ofiarowują setki tysięcy rubli na powiększenie policji [...].
Sterroryzowany, osłabiony przez nieustanne walki trzyletnie, a jeszcze bardziej przez działalność organizacji „narodowych” i „chrześcijan” — robotnik łódzki milczy i pokornie poddaje się ukazom Kaznakowa. Fabrykanci zacierają ręce z radości i zaczynają się szykować do walnego ataku. [...]
Za Łodzią idzie Warszawa, pójdzie niezawodnie kraj cały. Skałon naśladuje Kaznakowa. Już od pewnego czasu każdy strajk, każda próba stawiania żądań powoduje masowe areszty wśród kierowników ruchu strajkowego. [...]
Wreszcie Skałon [rosyjski generał-gubernator Warszawy] ogłasza ukaz zakazujący wszelkich narad robotniczych po fabrykach, uniemożliwiający wszelką działalność partii robotniczych, wszelką samoobronę. Ze wzrostem represji zaczynają się też „ruszać” fabrykanci warszawscy. [...]
[...] Będzie coraz gorzej! Musimy to wypowiedzieć otwarcie; jeżeli robotnicy nie otrząsną się z odrętwienia, [...] szybko powrócą dawne, tak miłe sercom fabrykanckim czasy!
Zapobiec dalszemu szerzeniu się reakcji, dalszemu wzmaganiu się ucisku możemy my sami, towarzysze! [...] Pokażmy, że solidarność nasza, opór i zaciętość w walce posiadają nie kruchość szkła, lecz hart stali. [...] Skałon zakazuje nam narad zbiorowych — odpowiedzią na to niech będą tysiące narad i wieców fabrycznych! Niech we wszystkich fabrykach w kraju rozlegnie się potężny okrzyk protestu, niech zobaczą zbiry, że śmieszne ich zarządzenia, bezsilne, by nam przeszkodzić... Aresztują nas gromadnie po fabrykach — niech każdy areszt wywoła protest i wrzenie, niech każdy aresztowany ma pewność, że towarzysze pracy nie zapomną o nim i o jego rodzinie! [...]
Robotnicy! Chwila jest groźna i poważna! Do oporu, do protestu, do walki!
Warszawa, 30 listopada
Archiwum Zakładu Historii Partii 14/II — 1907/1, [cyt. za:] PPS-Lewica 1906–1918. Materiały i dokumenty, red. Feliks Tych, t. I, 1906–1910, Warszawa 1961.
Normalny dalszy rozwój ruchu robotniczego został zagrożony... Kwestią życia lub śmierci staje się potrzeba odbudowy, potrzeba nowych, twórczych wysiłków dla odnowy całego życia partyjnego. Najpilniejszym zadaniem chwili jest ocknienie, ożywienie naszej organizacji, wkroczenie na szeroką drogę życia partyjnego, na drogę utartą przez ruch robotniczy Europy zachodniej, stworzenie tego ruchu. [...]
Najgłówniejszą zdobyczą rewolucji [...] jest niewątpliwie masowość naszego ruchu i jawność życia organizacyjnego. Te dwie strony stanowią podstawę nowoczesnego ruchu robotniczego w ogóle, są najcharakterystyczniejszą cechą nowożytnej polityki partii socjalistycznych. Muszą i dla nas stać się podstawą wszelkiej przyszłej pracy organizacyjnej. Pomimo nielegalnego istnienia nie możemy się dziś cofać do okresu przedrewolucyjnego. Powrót do podziemi — to śmierć. Musimy wyjść na światło dzienne, musimy żyć jawnym, szerokim życiem, musimy je zdobyć... [...]
Żywotność partyjnego życia polega [...] na bezpośrednim, jak najściślejszym zespole z masowym ruchem, z całokształtem życia robotniczego. Praktyczne zadanie, leżące na organizacji, a wynikające z powyższego, będzie, aby ogół towarzyszy zrzeszonych w koła partyjne brał czynny udział we wszystkich przejawach życia publicznego i partyjnego, co wymaga przede wszystkim stałego, systematycznego zbierania się tych kół dla omawiania spraw bieżących, organizacyjnych i politycznych, dla dyskusji nad sprawami taktyki i polityki partyjnej. [...]
Każde koło organizacyjne powinno regularnie się zbierać i mieć pośród siebie swego przewodniczącego, sekretarza, skarbnika i kolportera [...]. Na zebraniach kół omawia się wszystkie sprawy przekazane przez komitety dzielnicowe czy lokalne i uchwala wnioski w tych sprawach. [...]
Nerwami i mózgiem partii stać się musi [...] prasa partyjna, która pozostać musi nielegalna przynajmniej w swej części politycznej póty, póki proletariat nie wywalczy warunków legalnego istnienia dla swej partii i swojej prasy. [...] Fundusze swe partia socjalistyczna może czerpać jedynie z drobnych ofiar robotniczych. Pomimo kryzysu, pomimo obarczania proletariatu wielorakimi składkami, pomimo konieczności wspierania tysięcy aresztowanych towarzyszy i ich rodzin — podatek partyjny musi regularnie wpływać do kas partyjnych. [...]
Ofiarna, energiczna i samodzielna praca oraz regularne składanie podatku partyjnego — oto czego dziś żądamy od wszystkich bez wyjątku członków naszej organizacji [...].
Warszawa, 18 grudnia
Archiwum Zakładu Historii Partii 14/II — 1907/12, [cyt. za:] PPS-Lewica 1906–1918. Materiały i dokumenty, red. Feliks Tych, t. I, 1906–1910, Warszawa 1961.
Szanowni Towarzysze!
Zmuszeni jesteśmy zająć Waszą uwagę sprawą stosunku Waszej partii do nas.
W roku 1904 partia Wasza, uchwaliwszy moralny sojusz z PPS, jednocześnie uznała za swój obowiązek współdziałanie zjednoczeniu socjalistycznemu w Królestwie; kiedy w końcu 1906 r. grupa delegatów na IX Zjazd PPS Zjazd ten opuściła i ukonstytuowała się jako odrębna partia pod nazwą Frakcji Rewolucyjnej PPS, Egzekutywa Waszej partii ogłosiła publicznie neutralność wobec „obu frakcji dawnej PPS”. Neutralność taką ogłosiła również redakcja „Naprzodu” .
W rzeczywistości organa wykonawcze partii Waszej neutralność na każdym kroku łamały, służyły wyłącznie i jedynie Frakcji Rewolucyjnej, z nami zaś prowadziły systematyczną walkę.
Zarzucamy Waszemu organowi centralnemu, że fałszywie Was informował o sprawach Królestwa, że w szczególności dawał obraz ruchu socjalistycznego pełen luk i spaczeń [...].
Centralny organ Waszej partii rozstrzygał po swojemu i kategorycznie wszystkie najtrudniejsze i najbardziej sporne sprawy taktyczne naszej rewolucyjnej walki. [...] Kiedy wszystkie organizacje w Królestwie (PPS, SD i Bund), z wyjątkiem jednej Frakcji, brały udział w wyborach, „Naprzód” piętnował tę taktykę jako „bałamutną”. [...]
Nie wydrukował i zlekceważył protest nadesłany przez łódzki komitet naszej partii z powodu lekkomyślnie zamieszczonego w „Naprzodzie” oskarżenia całego proletariatu łódzkiego o bandytyzm i nawoływania wszystkich partii socjalistycznych w Łodzi do rozwiązania swoich organizacji, jakoby zagrożonych zarazą bandytyzmu. [...]
Na jedno jeszcze musimy położyć nacisk. Nie idzie nam o przenoszenie naszych sporów programowo-taktycznych do Was. Wprost przeciwnie. Idzie właśnie o to, żebyście Wy, jako partia, sporów tych Waszym w nim udziałem nie zaogniali.
Zależy nam na bratnim sojuszu z partią Waszą, ale na sojuszu rzeczywistym, nie fikcyjnym. A warunkiem naczelnym rzetelności tego sojuszu jest, żebyście, jako partia zjednoczona, obejmująca wszystkie żywioły socjalistyczne w zaborze austriackim, zachowywali zupełną neutralność i bezstronność w stosunku do wszystkich prądów programowych i taktycznych w Królestwie.
Warszawa, 31 maja
Archiwum Zespołu Historii Partii 14/II — 1908/5, [cyt. za:] PPS-Lewica 1906–1918. Materiały i dokumenty, red. Feliks Tych, t. I, 1906–1910, Warszawa 1961.
Robotnicy! W dniu 1 Maja porzucicie wszyscy solidarnie pracę, by przyłączyć się do międzynarodowego święta robotniczego.
Solidarnym wystąpieniem waszym wykażecie wobec świata całego swą siłę, swą solidarność, swą rewolucyjność!
W dniu 1 Maja powiecie kapitalistom-wyzyskiwaczom i oprawcom carskim, że pomimo mordów, sądów polowych i katorgi nie zamarł w was wieczny ogień buntu i że Warszawa robotnicza gotuje się z powrotem do walki.
Niech żyje Święto Majowe! Niech żyje socjalizm!
Warszawa, 1 maja
Archiwum Zakładu Historii Partii 14/III — 5/1911/4, [cyt. za:] PPS-Lewica 1906–1918. Materiały i dokumenty, t. 2, 1911–1914, red. Feliks Tych, Warszawa 1962.
Towarzysze! Robotnicy!
Znowu masowe zabójstwa na katordze, znowu odbierają sobie życie najdzielniejsi towarzysze, nie mogąc znieść znęcania się i katowań. Ten nowy gwałt ze strony rządu musi się spotkać z energiczniejszym protestem klasy robotniczej.
Nie wolno nam milczeć, gdy towarzysze nasi jęczą w więzieniach i katorgach!
Wzywamy Was do jednodniowego manifestacyjnego strajku powszechnego!
Niech głos naszego protestu zaciąży jak groźba nad siepaczami carskimi, niech dosięgnie męczenników naszej sprawy, doda im mocy wytrwania i zadźwięczy pieśnią nadziei.
Towarzysze! Niech w poniedziałek 7 października zamanifestuje robotnicza Warszawa!
Niech staną warsztaty, i fabryki!
Do strajku, towarzysze!
Precz z gwałtmi carskimi!
Niech żyje sprawa robotnicza!
Warszawa, 5 października
Archiwum Zakładu Historii Partii, 14/II — 5/1912, [cyt. za:] PPS-Lewica. 1906–1918. Materiały i dokumenty, t. 2, 1911–1914, red. Feliks Tych, Warszawa 1962.
Robotnicy! W Kijowie 8 października rozpocznie się znamienny proces o zabójstwo chłopca chrześcijanina, dokonane rzekomo przez Żyda Bejlisa na tle rytualnym. Reakcja czarnosecinna pragnie wznowić dziką legendę średniowieczną o używaniu przez Żydów krwi chrześcijańskiej do celów religijnych, aby wśród rzesz nieuświadomionego ludu rozniecić płomień nienawiści i z okrzykiem „bij Żyda” rzucić je na masę żydowską.
Wzmagający się z dnia na dzień ruch rewolucyjny pod znakiem solidarności robotników wszelkich wyznań i narodowości zaczyna trwogą przejmować rząd carski. [...]
Towarzysze! Proces przeciwko Bejlisowi jest komedią obliczoną na ogłupianie ciemnego chłopa i robotnika. Proces ten jest nowym aktem zemsty na proletariacie żydowskim za jego żywy udział w ruchu rewolucyjnym. Jest dalszym ciągiem potwornej polityki pędzenia Żydów z jednego miejsca w drugie, którą od dawien dawna uprawia rząd carski.
Tylko wtedy, gdy fala ruchu rewolucyjnego zmiecie z powierzchni ziemskiej krwawe rządy caratu i na gruzach absolutyzmu zbuduje ustrój demokratyczny, gwarantujący swobodny rozwój każdej narodowości, zniknie czarnosecinna polityka antyżydowska, polityka mordów i rzezi pogromowych. [...]
Niech proces Bejlisa spotęguje nienawiść proletariatu polskiego do tych, którzy go rozpoczęli. Niechaj będzie żywą zachętą do walki rewolucyjnej, prowadzonej ręka w rękę, ramię przy ramieniu z proletariatem żydowskim.
Precz z orgią żydożerczą reakcji czarnosecinnej!
Niech żyje solidarność robotnicza!
Niech żyje równouprawnienie wszystkich narodowości!
Warszawa, 3 października
AZHP zespół 9/913 — KW SDKPiL nr 7, [cyt. za:] PPS-Lewica. 1906–1918. Materiały i dokumenty, t. 2, 1911–1914, red. Feliks Tych, Warszawa 1962.
Na żądanie robotnicze, przedstawione przez Prezydium Robotniczej Komisji Ubezpieczeniowej, fabrykanci zorganizowani w Towarzystwie Przemysłowców odpowiedzieli stanowczą odmową. Dążą oni do zagarnięcia Kas Chorych w swe ręce, do uczynienia z nich narzędzia panowania nad robotnikami [...].
A na pomoc fabrykantom spieszy ich wierny sojusznik — rząd carski. [...]
Zebrania robotnicze — fabryczne zebrania pełnomocników ubezpieczeniowych — są zakazane i ścigane. [...]
Ręka w rękę idzie rząd carski z wyzyskiwaczami — sprzymierzone siły ucisku i wyzysku chcą odebrać robotnikom możność uczynienia z Kas Chorych szańców do dalszej walki o ubezpieczenie rzetelne, o ubezpieczenie powszechne od choroby, nieszczęśliwych wypadków [...].
Robotnicy! Zbliża się chwila dla akcji ubezpieczeniowej decydująca. Rząd wspólnie z fabrykantami dąży do przymusowego wprowadzenia Kas Chorych na podstawie ustawy fabrykanckiej, pozbawiającej klasę robotniczą wszystkich korzyści prawa. [...]
Towarzysze! Na Warszawę robotniczą zwrócone są oczy proletariatu całego państwa. [...] Szeregi proletariackie Warszawy muszą wystąpić w szyku bojowym, muszą okazać swą niezłomną, niesłabnącą energię w dążeniu do uzyskania:
— ogólnomiejskiej Kasy Chorych,
— samorządu robotniczego w Kasie Chorych,
— przekazania Kasie Chorych pomocy lekarskiej, muszą zademonstrować swe żądania:
— wolności zebrań, wolności organizowania akcji ubezpieczeniowej, nietykalności swych przedstawicieli.
Robotnicy! Wzywamy was do strajku powszechnego!
Niechaj w poniedziałek 24 bm. zamrze praca w fabrykach i warsztatach, niechaj masowe, solidarne wystąpienie będzie świadectwem siły robotniczej, będzie wyrazem potężnej woli robotniczej do walki z kajdanami przemocy carskiej i fabrykanckiej.
Warszawa, 18 listopada
Archwum Zakładu Historii Partii, zespół 9/1913 — KW SDKPiL nr 8, [cyt. za]: PPS-Lewica 1906–1918. Materiały i dokumenty, t. 2, 1911–1914, red. Feliks Tych, Warszawa 1962.
Towarzysze robotnicy!
Proletariat całego państwa występuje z rewolucyjnym protestem przeciwko okrucieństwom kapitalistów, przeciwko gwałtom rządu carskiego nad strajkującymi robotnikami w Baku, przeciwko krwawej rozprawie zbirów carskich z robotnikami Petersburga.
Strajk setek tysięcy robotników, potężne demonstracje rewolucyjne są odpowiedzią proletariatu na zbrodniczą przemoc tyranów i wyzyskiwaczy.
Towarzysze robotnicy! Stańcie do boju! Przystąpcie w piątek dnia 24 lipca do strajku powszechnego.
Niechaj nikogo z nas nie zabraknie w szeregach walczącego proletariatu!
Niech żyje solidarność robotnicza!
Precz z caratem!
Niech żyje rewolucja!
Niech żyje socjalizm!
Warszawa, 23 lipca
Archiwum Zakładu Historii Partii, zespół 9/1914 — KW SDKPiL nr 2, [cyt. za:] PPS-Lewica 1906–1918, Materiały i dokumenty, t. 2, 1911–1914, red. Feliks Tych, Warszawa 1962.
W momencie otwarcia Rady m.st. Warszawy pierwszego w kraju naszym ciała reprezentacyjnego pochodzącego z wyborów, ja [Ciszewski], jako przedstawiciel zorganizowanego pod sztandarami PPS [PPS-Lewica] i Bundu proletariatu polskiego i żydowskiego, stwierdzić muszę przede wszystkim, że walka o demokratyczny samorząd miejski, będąca jednym z ogniw ogólnej walki proletariatu o społeczne i polityczne wyzwolenie, a podjęta przez klasę robotniczą jeszcze za rządów carskich, prowadzona była zwłaszcza w przejściowych warunkach doby wojennej, gdy zmierzała do obalenia samozwańczych, antydemokratycznych, antysemickich i ugodowych Komitetów Obywatelskich, wbrew całemu reakcyjnemu obozowi burżuazji.
Powołanie do życia Rady m. Warszawy nie może przerwać dalszej walki proletariatu o zdobycie demokratycznego samorządu dla wszystkich miast i wsi Polski, dla kraju zaś takiego demokratycznego ciała reprezentacyjnego, które byłoby wyrazicielem woli całej jego ludności.
Warszawa, 24 lipca
K. Dunin-Wąsowicz, Warszawa w czasie pierwszej wojny światowej, Warszawa 1974.
Towarzysze robotnicy z PPS!
Was o zdradę lub tchórzostwo nikt posądzić nie może, a nawet nie śmie. Ze wspólnej walki, ze wspólnych cierpień, ze wspólnych ofiar dla sprawy wiemy, że wy, robotnicy z PPS, nie cofnęlibyście się tak jak i dawniej przed żadnym poświęceniem dla sprawy. Tu winy waszej nikt szukać nie może, tkwi ona gdzie indziej.
Wina wasza, jak zresztą i nasza polega na tym, że zbytnio zawierzyliśmy wodzom, których nie znaliśmy należycie, których ideologia była obca klasowym interesom ludu pracującego.
Wodzowie zawiedli nasze zaufanie! [...]
I oto teraz, gdy niepodległość została osiągnięta, wyszło na jaw, że ci inteligenci szlacheccy, którzy w ruchu pozostali jako wodzowie PPS, niczym się nie różnili w swej ideologii od odstępców z roku piątego.
Oni w ruchu pozostali jedynie dla wykoślawienia go, przyjęli na się w stosunku do proletariatu osławioną rolę Wallenrodów — szlachty — zdrajców. [...]
Walka o wolność polityczną, o wolność prasy, o wolność związków zawodowych w rozumieniu przywódców PPS polegać miała na oswobodzeniu zamachowców endeckich Januszajtisa i innych przez Moraczewskiego, i wprowadzeniu przez tegoż samego Moraczewskiego carskiego kodeksu karnego, na podstawie paragrafów, którego zamyka się związki zawodowe, konfiskuje wydawnictwa i sadza do więzień tysiące działaczy robotniczych.
Walka o ośmiogodzinny dzień pracy przemienioną została na nędzne targi, z których jednak przywódcy PPS zrezygnowali na Górnym Śląsku, aby górnośląscy kapitaliści niemieccy mieli większe możliwości konkurencyjne.
Walka o ustawodawstwo robotnicze — to tylko pozory dla nieutracenia resztek wpływu w masach.
Walka o socjalizm dla wodzów PPS — to koalicja z burżuazją! Lecz nie dość na tym!
Dla ratowania kapitalizmu wodzowie PPS wyrzekają się nawet niepodległości. [...]
Ani jeden robociarz nie może pozostać pod zdradzieckim wpływem! Do tego wzywamy was, towarzysze robotnicy, członkowie PPS, my, starzy pepeesowcy, od czasów rewolucji 1905 r. walczący pod sztandarami PPS, którzy jednak zawdzięczając polityce ugodowych przywódców, znaleźli się już poza szeregami tej partii.
Do walki o wolną i niepodległą Polskę robotników i chłopów!
Do walki o wolność i socjalizm!
Do walki o uratowanie starych bojowych sztandarów!
Kraków, 17 kwietnia
Archiwum Zakładu Historii Partii, 117/III — 2/1926, poz. 1, [cyt. za:] PPS Lewica 1926–1931. Materiały źródłowe, oprac. Ludwik Hass, Warszawa 1963.
W dniu międzynarodowego święta robotniczego zbierajcie się wszyscy pod sztandarami PPS Lewicy, aby dać należytą odprawę polskiej socjalugodzie i ich bojówkarzom, którzy znowu szykują się do rozlewu krwi robotniczej.
Mało pepesowskim dygnitarzom krwi przelanej w roku ubiegłym na ulicach Warszawy, oni tegoroczne święto robotnicze chcą krwią bratnią splamić. Nasze sztandary nie uginają się przed rodzimymi faszystami, toteż czołowi nasi bojownicy już znaleźli się za kratami.
Więc protestujcie przeciwko prześladowaniom politycznym i prześladowaniom najlepszych synów klasy robotniczej. [...]
Groźba śmierci głodowej i degeneracji młodszego pokolenia zmusza nas do szykowania się do walki strajkowej.
Toteż w dniu dzisiejszej manifestacji majowej na naczelne miejsce wysunąć musimy hasła:
Niech żyje jednolity front robotniczy!
Precz z rozbijaniem strajków na poszczególne gałęzie pracy!
Precz z arbitrażem!
Niech żyje rząd robotniczo-chłopski!
Precz z dyktaturą faszystowską! [...]
Precz z militaryzmem!
Domagamy się całkowitego rozbrojenia!
Domagamy się zniesienia stałych armii!
Precz z klerykalizmem!
Żądamy zerwania konkordatu i oddzielenia Kościoła od państwa!
Precz z represjami politycznymi!
Uwolnić więźniów politycznych!
Dąbrowa Górnicza, 1 maja
PPS Lewica, 1926–1931. Materiały źródłowe, oprac. Ludwik Hass, Warszawa 1963.
Nie możemy dłużej milczeć! Nie możemy być niemymi świadkami tego, co się dzieje w Polskiej Partii Socjalistycznej! [...]
Milczeliśmy, gdy wodzowie PPS hamowali na każdym kroku walkę robotniczą, bośmy sobie tłumaczyli, że nie nadeszła jeszcze chwila na rozpoczęcie walk. Milczeliśmy, gdy nas wzywano na wojnę z Rosją Sowiecką, bośmy uwierzyli legendzie, że robotnicy i chłopi rosyjscy chcą Polskę podbić i ujarzmić. Wierzyliśmy, że walczymy o interesy ludu pracującego, o Polskę ludową [...].
Dziś, kiedy Polska stoi na rozstajnych drogach, kiedy rozpala się walka decydująca, walka o to, czy Polska ma być nadal folwarkiem obszarników i kapitalistów, czy też państwem robotników i chłopów, ciemiężycielką czy oswobodzicielką narodów ujarzmionych, nic już nas z dzisiejszymi wodzami PPS łączyć nie może. [...]
Dziś, gdy ważą się losy mas pracujących Polski, gdy od ich zdecydowania zależy dalszy los kraju, naszym proletariackim obowiązkiem jest zerwać z sojusznikami klas posiadających, z przywódcami PPS. Nie możemy milczeć, gdy uświadomiliśmy sobie, że wodzowie PPS stali się wyraźnymi i zdecydowanymi szkodnikami i rozbijaczami ruchu robotniczego. Nie możemy milczeć, gdy widzimy, że w każdej trudnej dla burżuazji chwili podają jej oni dłoń pomocną i ratują jej panowanie. [...]
Nie ma dla uczciwych pepeesowców innej drogi, jak zerwać z tą partią opanowaną przez zdrajców i utworzyć odrębną partię, Polską Partię Socjalistyczną Lewicę!
Wy wszyscy robotnicy należący do PPS, którzy czujecie i myślicie jako i my, którzy dusicie się w tym bagnie, w jakie wtrącili was zdradzieccy przywódcy, idźcie w nasze ślady, zrywajcie ze sprzedawczykami i wstępujcie do naszej partii. [...]
Socjalizm zdradzony przez przywódców PPS jest naszym programem. Walka o niepodległą Polskę socjalistyczną i uspołecznienie fabryk i kopalń, o reformę rolną bez odszkodowania, przeciw sprzedawaniu Polski w niewolę kapitału zagranicznego, walka o usunięcie dotychczasowego systemu społecznego, o rząd robotniczo-włościański — oto nasze hasła. [...]
Tylko na tej drodze zdołamy wyrwać Polskę z katastrofy i poprowadzić ku nowej świetlanej przyszłości pod sztandarami PPS Lewicy!
Kraków, 24 czerwca
PPS Lewica 1926–1931. Materiały źródłowe, oprac. Ludwik Hass, Warszawa 1963.