W sprawie stwierdzenia gospodarstwa należącego do Przedsiębiorstwa Państwowego Traktorów i Maszyn Rolniczych w Nowych Polaszkach.
Komisja w składzie: ob. Wołoszyk Michał — wójt gminy, Kosiecki Jan — prezes Samopomocy Chłopskiej, Treder Władysław — członek Gminnej Rady Narodowej — stwierdziła dnia 30 czerwca 1947 następujący stan gospodarki:
Gospodarstwo o zabudowaniach dobrych. Ziemia średnia, stan inwentarza żywego — 4 krowy, 4 konie, 1 maciora i 2 warchlaki. Ziemia w większej części leży odłogiem, traktorem poorana i zarośnięta chwastami, żytem mało obsiana i w dodatku źle. Zboże wiosenne przedstawia się źle, ziemia po nim źle uprawiona. Chwasty spowodowały zły urodzaj. Z niektórych zbóż nie zbierze się zasiewu, np. łubin, saradela, mieszanka, z powodu tego, że zostały za późno zasiane. Ziemniaki dopiero wschodzą, gdy w tym czasie inne kwitną. Najlepsza ziemia leży ugorem od zeszłorocznej podórki. Buraki pastewne zarośnięte chwastami. Konie pasą się na łąkach, a ziemniaki nieprzeorane od zasadzenia. Traktor stoi w stodole, a powinien być zajęty pracą przez cały dzień, dla obrobienia ugorów pod zboże jesienne. Komisja stwierdziła bardzo zły stan gospodarki i przyszła do przekonania, że uprawia się tutaj sabotaż.
Komisja proponuje odebranie omawianego gospodarstwa PPTiMR i przydzielenia go na trzech gospodarzy miejscowej ludności, którzy by byli w stanie zapłacić podatki i zapewnić swej rodzinie dostateczną ilość chleba.
Nowe Polaszki, 30 czerwca
Protokół w zbiorach Archiwum Urzędu Gminy Stara Kiszewa, [cyt. za:] Katarzyna Madoń-Mitzner, Zbigniew Gluza, Wokół Wilczych Błot, „Karta” nr 36, 2002.
Wyjechałem na rewizję do Technikum Rolniczo-Suszarniczego w Jabłoniu, powiat Parczew. Szkoła mieściła się w pięknym pałacu, należącym przed wojną do hrabiego Augusta Zamoyskiego. [...] Pałac otoczony był dobrze jeszcze zachowanym parkiem, który dochodził do kanału Wieprz–Krzna — chluby lubelskich meliorantów, a przekleństwa okolicznych rolników. Kanał długo jeszcze po uroczystym otwarciu, w obecności pierwszego sekretarza KC PZPR Władysława Gomułki, nie spełniał swojego zadania. Miał usuwać w mokrych latach nadmiar wody z łąk i pól, a w latach suchych nawadniać je. Spełniał tylko jedno z wyznaczonych zadań — usuwał wodę, wysuszając okoliczne łąki. Wykonanie było spartaczone. Winnych brak.
W tym czasie też wybudowano w gospodarstwie pomocniczym przy technikum suszarnię pasz, sprowadzoną za ciężkie dewizy. Surowcem dla tej suszarni miała być trawa z łąk, której po oddaniu kanału powinno być, według obliczeń speców agronomów, pod dostatkiem. Okazało się jednak, że moce produkcyjne suszarni były wykorzystywane tylko w 25%, a to głównie z braku surowca, czyli trawy. [...] Przynosiła [suszarnia] corocznie około pół miliona złotych strat [...]. Gdyby moce produkcyjne suszarni były w pełni wykorzystane, też byłaby strata, ponieważ koszty produkcji znacznie przewyższały dochody. [...] Należało przecież kupić i przywieźć ze Śląska kilkadziesiąt wagonów węgla, by móc suszyć trawę. Tymczasem w lecie trawę można wysuszyć na słońcu całkowicie za darmo.
Jabłoń, 10 grudnia
Bronisław Stafiej, Wspomnienia w zbiorach Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej w Lublinie, [cyt. za:] Barbara Odnous, Z pamiętnika rewidenta, „Karta” nr 41, 2004.
Przebywałem na rewizji w Rolniczym Rejonowym Zakładzie Doświadczalnym w Końskowoli, w powiecie puławskim. Przedmiotem rewizji były działki pracownicze, inwentarz żywy u pracowników i wykorzystywanie samochodów prywatnych do celów służbowych. Sprawdzałem wykonanie postanowień poprzednich kontroli. [...]
Według przepisów pracownikom stałym należy się ziemia pod ziemniaki — 25 arów, ogródek przydomowy — 5 arów. [...] Zakład ma też obowiązek wykonać nieodpłatnie wszystkie prace związane z uprawą ziemniaków. Pracownik może zrezygnować z ziemi pod ziemniaki i wtedy przysługuje mu pieniężny ekwiwalent w kwocie równej 25 kwintalom ziemniaków. [...] Znaczna część pracowników w Końskowoli nie chciała jednak korzystać z tych dobrodziejstw i wolała otrzymać mniejszą działkę, 15-arową, by móc uprawiać inne rośliny — porzeczki i róże, a właściwie ich sadzonki. [...] Z działki 15-arowej można zebrać około 15.000 krzewów i sprzedać po 3 złote, co dawało 45.000 złotych. (Za taką sumę można było już nabyć samochód marki „Syrena”.) Pracownicy przeznaczali te pieniądze przede wszystkim na budowę własnych domów. [...]
Inspektorzy NIK uznali taką działalność, zwaną pogardliwie badylarstwem, za szkodliwą. [...] Lustracja wykazała, że kilku pracowników (w tym dyrektor naczelny i wszyscy kierownicy) miało przydomowe ogródki większe niż przepisowe 5 arów. [...] Uprawą porzeczek i róż zajmowało się przede wszystkim kierownictwo zakładu. [...]
Dokonaliśmy także przeglądu pracowniczych kurników i chlewików. Przepisy zezwalały na utuczenie w ciągu roku dwóch świń i trzymanie 30 sztuk drobiu. Tymczasem w kurniku żony dyrektora naliczyliśmy 93 kury. [...]
Przejazdy samochodami prywatnymi były stosowane nagminnie i bez zachowania elementarnych zasad przyzwoitości. [...] Każdy, kto miał własny samochód, pisał bez ograniczeń, że nim służbowo jeździł. [...] W księgowości nie wymagano żadnych dokumentów uzasadniających wyjazdy. [...] Nic dziwnego, że niektórzy przejeżdżali własnymi samochodami kilkanaście tysięcy kilometrów miesięcznie, zgarniając sumy przewyższające wynagrodzenie.
Końskowola, 19 grudnia
Bronisław Stafiej, Wspomnienia w zbiorach Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej w Lublinie, [cyt. za:] Barbara Odnous, Z pamiętnika rewidenta, „Karta” nr 41, 2004.
Wyjechałem w teren, do gospodarstwa pomocniczego przy Technikum Rolniczo-Suszarniczym w Jabłoniu. [...] Widać tam było na każdym kroku bałagan i brak jakiejkolwiek gospodarności. Budynki gospodarcze nie były remontowane i groziły zawaleniem. Dawny budynek administracyjny folwarku wykorzystywany był obecnie na mieszkania dla pracowników. Nie remontowano go od upaństwowienia dóbr hrabiego Zamoyskiego, czyli od zakończenia wojny. [...] Do pojenia krów przywożono wodę beczkowozem, pomimo że obok gospodarstwa przebiegał wodociąg. Wszystkie zaniedbania spowodowane były niegospodarnością kierowników, którzy byli też często zmieniani, przeważnie za nieudolność i pijaństwo. [...]
Powołałem komisję [...]. Udałem się na czele tej komisji do gospodarstwa na lustrację prywatnych kurników i chlewików, pozbijanych z desek, dykty, blachy i papy. U kilku pracowników stwierdziliśmy dobrze rozwinięte hodowle trzody chlewnej. Kosztem państwowej kasy tuczono prywatne świnie. [...] Oborowy Stefan P. miał w swoich chlewikach 21 świń (dopuszczalne były dwa tuczniki w ciągu roku).
[...] Opisałem wszystkie nieprawidłowości w protokole rewizji [...]. Czy to przyniosło jakikolwiek skutek, miałem poważne wątpliwości. Przecież nieujęcie w ewidencji księgowej suszarni o wartości 8 milionów złotych było ustalone z jednostką nadrzędną, której zależało na tym, aby wykazywać w dokumentach księgowych jak najmniejsze straty.
Jabłoń, 7 maja
Bronisław Stafiej, Wspomnienia w zbiorach Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej w Lublinie, [cyt. za:] Barbara Odnous, Z pamiętnika rewidenta, „Karta” nr 41, 2004.
Zacząłem rewidować Gospodarstwo Pomocnicze przy Technikum Rachunkowości Rolnej w Klementowicach, o powierzchni 33 hektarów. [...] Przeanalizowałem zasady jego egzystencji i przyszło mi na myśl, że dyrektor takiej instytucji ma anielskie życie. Za każdą sprzedaną tonę zboża otrzymuje dotację w wysokości 50 procent ceny. [Ceny były wtedy ustalane odgórnie, za zboże z PGR-ów płacono 50 procent więcej niż od rolników indywidualnych.] Nikt się go nie pyta, skąd ma zboże. W takiej sytuacji wystarczy tylko podjechać z przyczepami pod punkt skupu, gdzie rolnicy sprzedają zboże państwu i kupić od nich ziarno, płacąc na przykład 10 procent więcej od cen państwowych. Następnie wykazać w dokumentach, że to zboże z własnego zbioru i sprzedać go państwu. Przy takiej transakcji pozostaje zysk w wysokości 40 procent. Można tym sposobem poprawić wydajność z hektara. Można dostać premię, a może i medal.
Klementowice, 10 kwietnia
Bronisław Stafiej, Wspomnienia w zbiorach Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej w Lublinie, [cyt. za:] Barbara Odnous, Z pamiętnika rewidenta, „Karta” nr 41, 2004.
Kierownik [...] kazał mi jechać na rewizję do Gospodarstwa Pomocniczego przy Technikum Hodowli Roślin i Nasiennictwa w Sobieszynie. [...]
Dyrektorem gospodarstwa był Tadeusz W. [...] Poprzedni dyrektor inż. Zbigniew W. został odwołany [...], ale nadal mieszkał w pałacu i brał pieniądze, rzekomo za niewykorzystane urlopy wypoczynkowe z ostatnich trzech lat. Tadeusz W. został przeniesiony do Sobieszyna z PGR-u w Przytocznie. [...] Miał średnie wykształcenie i był nałogowym alkoholikiem. [...] Przypomniałem sobie, że kilka lat temu, gdy byłem w Przytocznie, [...] zastałem tam pijanego kierownika, śpiącego w stodole. To był właśnie Tadeusz W. [...] Księgowy Bolesław L. i jego zastępczyni Zofia K. namawiali mnie, żebym coś zrobił z tym pijakiem, bo się nie nadaje na dyrektora. [...] Powiedziałem, że [...] mnie interesuje tylko, czy on pije za swoje, czy za państwowe pieniądze, a problemami moralnymi pracowników powinna się zająć organizacja partyjna, do której należy dyrektor. [...]
Poprzedni dyrektor Zbigniew W. nie był zwolennikiem picia wódki, miał jednak inne hobby. [...] Budował dla siebie domy. Wykorzystywał do tego ciągniki i samochody z podległego mu gospodarstwa i nie płacił za transport. [...] Przy budowie domów wykorzystywał też podległych mu robotników. Żaden jednak nie chciał się do tego przyznać. Dyrektor nie wyrządził im krzywdy. Zapisywał im całą dniówkę i godziny nadliczbowe w gospodarstwie i jeszcze dopłacał z własnej kieszeni na piwo. [...] Robił dużo innych machlojek, ale tak, że trudno było to udowodnić. Na przykład 12-hektarowy sad oddał w dzierżawę Janowi M. [...] Z takiego sadu można było uzyskać około 900.000 złotych dochodu rocznie. Dyrektor wydzierżawił go za kwotę 22.000 złotych. Nie ulegało wątpliwości, że znacznie większą sumę dzierżawca zapłacił do jego kieszeni. Przy takim gospodarowaniu Zbigniewowi W. powodziło się nieźle. W gospodarstwie jednak ciągle były straty.
Sobieszyn, 22 września
Bronisław Stafiej, Wspomnienia w zbiorach Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej w Lublinie, [cyt. za:] Barbara Odnous, Z pamiętnika rewidenta, „Karta” nr 41, 2004.
Uczestniczyłem w Łomży w plenum KW na temat rolnictwa. Powiedziałem bardzo prosto, że dobre gospodarstwo indywidualne lepiej służy Polsce niż złe PGR. Zobaczyłem trzy dobre gospodarstwa chłopskie. W jednym z nich starsza kobieta powiedziała, że woli aparatem Alfa-Laval wydoić 20 krów, niż opiekować się dwiema wnuczkami. Przy kolacji w domu chłopskim mówiono bez końca o braku maszyn do zbioru i kiszenia traw. Ogólnie w mieście brak mięsa, na wsi brak azotu.
Łomża, 26 kwietnia
Józef Tejchma, W kręgu nadziei i rozczarowań. Notatki dzienne z lat 1978-1982, Warszawa 2003.
Rozpocząłem badanie bilansu w Wojewódzkim Ośrodku Postępu Rolniczego w Końskowoli. [...] Poddałem dość gruntownemu badaniu obrót i ewidencję inwentarza żywego. Między innymi przeprowadziłem analizę, ile zwierząt padło lub zostało z konieczności ubitych w ostatnim roku. Dane wywołały moje oburzenie. [...] Najwięcej padło tuczników wieprzowych: 110 sztuk, czyli 11,9 procent ogólnego stanu. Widać wieprzowina komuś smakowała. [...]
W dokumentacji padnięć były liczne nieprawidłowości. Nigdy nie przeprowadzono postępowania zmierzającego do ustalenia, czy padnięcia nie nastąpiły z winy osób odpowiedzialnych za opiekę. Nie było także ani jednego przypadku ukarania kogokolwiek. [...] Protokoły stanowiące dowody padnięć były niekompletne, brakowało na przykład diagnozy lekarza weterynarii, [...] nie podano, gdzie się podziało mięso z ubitej krowy. [...] W jednym przypadku uboju z konieczności [...] diagnoza lekarza brzmiała: „zadławienie”, przy czym nie podano, co stało się z mięsem. [...]
Większość tych padnięć była fikcją. Zwierzęta ubijano, a mięso dzielono wśród grona osób pracujących, nie wyłączając dyrektorów.
Końskowola, 14 września
Barbara Odnous, Z pamiętnika rewidenta, „Karta” nr 41, 2004.
Czekałam na „Dziennik Telewizyjny”, gdzie, jak obiecywano, miały być podawane „szerokie sprawozdania”. Tak jak ja czekały miliony Polaków. I tu nastąpiło coś, co przekracza wszelkie granice przyzwoitości. Na początku „Dziennika” podali jakieś nieważne wiadomości o wizycie Gierka w jakimś PGR-ze. Długo pokazywali hodowlę świń, mlaskające nad korytem świnie, kwiczące prosiaki. Dopiero potem — dano migawkę z bytności Papieża w Nowym Targu. Jakiż to dowód chamstwa.
Warszawa, 8 czerwca
Teresa Konarska, zbiór dzienników Archiwum Opozycji OK, AO II/176, [cyt. za:] Droga do „Solidarności”. Lata 1975–80, wybór i oprac. Agnieszka Dębska, Warszawa 2010.
Miałem zbadać skargę na dyrektora Wojewódzkiego Ośrodka Postępu Rolniczego [WOPR] w Końskowoli, Kazimierza Ch. [...] Najważniejszy zarzut dotyczył tego, że dyrektor buduje dom, wykorzystując materiały i pracowników WOPR. [...]
Wszystko okazało się zgodne z prawdą. [...] Dyrektorowi włos z głowy nie spadł za to, że budował „altankę”, jak napisał w wyjaśnieniu, na koszt podległego mu Ośrodka. [...] Po kilku miesiącach w Końskowoli zaczęła rządzić „Solidarność”, a dyrektor Ch. włączył się aktywnie w jej działalność. W klapę marynarki wpiął sobie ogromną plakietkę z nazwą związku i oddał urządzenia poligraficzne w Ośrodku do dyspozycji „Solidarności” Ziemi Puławskiej. Drukowano na nich wszystkie związkowe biuletyny. [...] Dopiero gdy nadszedł stan wojenny, dostał kopniaka i odszedł do Instytutu Nawożenia i Gleboznawstwa w Puławach, gdzie poświęcił się pracy naukowej. Pieniędzy za „altankę” nigdy nie zwrócił.
Końskowola, 28 lipca
Bronisław Stafiej, Wspomnienia w zbiorach Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej w Lublinie, [cyt. za:] Barbara Odnous, Z pamiętnika rewidenta, „Karta” nr 41, 2004.