11 października 1944 r. zostałem aresztowany. Wiedziałem, że poprzedniego dnia aresztowano kolegę Osmankiewicza („Listera”), byłem tym bardzo zaniepokojony. Poszedłem do szkoły (radzieckiej dziesięciolatki). Na przedostatniej lekcji fizyki, 15 minut po dzwonku, wszedł do klasy zastępca dyrektora i wywołał mnie z klasy. Powiedział, żebym poszedł do dyrektora. Zapytałem, w jakim celu. Popatrzył na mnie i powiedział: „Wejdziesz, to zobaczysz...”. To był dla mnie bardzo ważny moment, bo przecież ten polski nauczyciel mógł mnie uprzedzić. [...]
W kancelarii dyrektora zastałem dwóch lejtnantów NKGB, za biurkiem siedział dyrektor Tchórzelski bardzo zdenerwowany, obgryzał palce. Kazali mi się ubrać i poszliśmy do domu. W domu przeprowadzili gruntowną rewizję. Nie znaleźli żadnej broni, mimo to kazali mi się ubrać i pójść z nimi. Ojciec rozpaczał, matka strasznie płakała. Pocieszałem matkę, że to na pewno pomyłka.
Drohobycz, 11 października
Małgorzata Giżejewska, Kołyma 1944-1956 we wspomnieniach polskich więźniów, Warszawa 2000.