Z okazji XXII rocznicy powołania Ochotniczej Rezerwy Milicji Obywatelskiej składam Wam serdeczne podziękowania za trud i ofiarność dla dobra naszej Ojczyzny, Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej.
Wasza zaszczytna praca, którą podjęliście dla zapewnienia ładu i porządku publicznego, ochrony majątku narodowego i mienia obywateli, cieszy się powszechnym i pełnym uznaniem.
Opieka i pomoc instancji partyjnych, Rad Narodowych oraz ścisła więź ze społeczeństwem – stwarzają trwałe podstawy i dobry klimat dla skutecznej działalności ORMO. [...]
Członkowie Ochotniczej Rezerwy Milicji Obywatelskiej!
Doskonaląc formy samodzielnej pracy, z pełnym i serdecznym zaangażowaniem się w służbie społeczeństwa, oddziaływujcie wychowawczo w swym miejscu pracy i zamieszkania.
Pomagajcie jeszcze ofiarniej Radom Narodowym i organom Milicji Obywatelskiej w skutecznej ochronie spokoju, ładu i porządku publicznego.
Partia, władza ludowa oraz społeczeństwo oczekują od Was jeszcze pełniejszego uczestnictwa w procesie wychowania młodego, socjalistycznego pokolenia.
Warszawa, 20 lutego
„Trybuna Ludu” nr 51, z 21 lutego 1968.
Do głębi przejęci wypadkami w dniach 8 i 9 marca na Uniwersytecie Warszawskim i Politechnice, w trosce o pokój w naszym kraju w skomplikowanej sytuacji międzynarodowej oraz w trosce o właściwą atmosferę dla wychowania i kształcenia młodzieży, na podstawie art. 22 Konstytucji PRL i art. 70–71 Regulaminu Sejmu PRL zapytujemy:
1. Co zamierza uczynić Rząd, aby powściągnąć brutalną akcję milicji i ORMO wobec młodzieży akademickiej i ustalić odpowiedzialność za brutalne potraktowanie tej młodzieży?
2. Co zamierza Rząd uczynić, aby merytorycznie odpowiedzieć młodzieży na stawiane przez nią palące pytania, które nurtują także szeroką opinię społeczną, a dotyczące demokratycznych swobód obywatelskich i polityki kulturalnej Rządu? [...]
Zwracamy się do Obywatela Premiera, aby Rząd podjął kroki, zmierzające do politycznego rozładowania sytuacji.
Konstanty Łubieński, Tadeusz Mazowiecki,
Stanisław Stomma, Janusz Zabłocki, Jerzy Zawieyski
Warszawa, 11 marca
Marta Fik, Marcowa kultura. Wokół „Dziadów”, literaci i władza, kampania marcowa, Warszawa 1995.
O 18.00 dotarłem już tylko na róg Krakowskiego i Koziej. Tłum właśnie szturmował kino „Kultura”, śpiewając Jeszcze Polska nie zginęła. Mnóstwo gapiów. Wśród huku granatów i nieopisanej wrzawy wycofałem się przez Kozią. O 19.00 nie mogłem się już przedostać na Krakowskie. Olbrzymi tłum zalegał część Miodowej, całą Kapitulną i całe Podwale. W zasadzie byli to gapie, wrogo usposobieni do milicji, ale jeszcze [...] nie dość „wkurzeni”, jakby oczekujący jakiegoś wydarzenia, które by ich wprowadziło do akcji. Z odgłosów, które dochodziły od placu Zamkowego i z relacji gapiów wywnioskowałem, że [...] toczyła się formalna bitwa ludności z milicją. W akcji były samochody pancerne z działkami wodnymi i wyrzutnie gazów łzawiących. Warszawiacy walczyli na kije, kamienie, łańcuchy rowerowe, kawały pasów transmisyjnych (z mutrą na końcu), butelki. [...] Na Krakowskim pobojowisko: resztki barykad z ławek ogrodowych, kamienie, żerdzie powyrywane z ławek — połamane! — znać, że machano dosyć raźnie. W kinie „Kultura” i w dawnej Resursie wybite szyby. Ale poza tym sklepy nietknięte.
Warszawa, 11 marca
Zbigniew Raszewski, Raptularz 1967–1968, Warszawa 1993.
Sytuacja w Warszawie — godzina 20.00.
Komitet Warszawski podaje:
Sytuację ocenić można jako nawiązanie regularnej, bardzo nękającej walki przez agresywne grupy. Miały miejsce: próba wybudowania barykady na ulicy Karowej, przewrócono dwie nysy milicyjne, dokonano dwóch napadów na zgrupowania aktywu — w kinie „Kultura” i w Bibliotece Rolniczej. Napastnicy wrzucili do środka świece dymne, rozbito szyby, zdemolowano pomieszczenie, kilkunastu rannych aktywistów zabrały karetki pogotowia, rozbito gabloty koło CRZZ i koło CDT, podpalono budkę MO, obrzucono kamieniami radiowóz.
O 20.00 trwały zamieszki w rejonie placu Zamkowego. Aktyw partyjny zwolniono, agresywność grup eliminuje możliwość walki z nimi bez hełmów i środków chemicznych. Pogotowie ratunkowe i służba zdrowia MSW udzieliły pomocy 70 osobom, w tym ok. 30 osobom przywiezionym z rejonu Krakowskiego Przedmieścia w godzinach wieczornych. Według dotychczasowych danych, jest rannych 27 milicjantów, 8 ORMO-wców i kilkunastu aktywistów. Organa MO zatrzymały ok. 250 osób. W wyrywkowo przesłuchanej grupie 18 osób był tylko 1 student.
Warszawa, 11 marca
Marzec 1968. Trzydzieści lat później, t. 2: Dzień po dniu w raportach SB oraz Wydziału Organizacyjnego KC PZPR. Aneks źródłowy, oprac. Marcin Zaremba, Warszawa 1998.
Postanowiono przystąpić do fizycznego rozbicia tłumu. Rejon gromadzenia się to główna i przelotowa arteria z Gdańska do Gdyni oraz skupisko większości domów studenckich, a także przystanki kolejki elektrycznej, linii tramwajowej i autobusowej. Te warunki wytworzyły taką sytuację, że osoby będące tam przypadkowo i nieprzypadkowo uczestniczyły w zajściach, przy czym dodać należy, iż były to godziny szczytu w nasileniu ruchu. Mimo akcji fizycznej ze strony funkcjonariuszy MO i członków ORMO oraz stałego nawoływania do rozejścia się, tłum nie podporządkował się, lecz był coraz bardziej agresywny i wznosił prowokacyjne okrzyki. Kiedy nieodpowiedzialne elementy z tłumu zaczęły obrzucać funkcjonariuszy i ich samochody kamieniami, wówczas do akcji użyto środków chemicznych, wozów strażackich.
Gdańsk, 15 marca
Jerzy Eisler, Polski rok 1968, Warszawa 2006.
Ludzie chronili się w sklepach. Widziałem, jak przerażony tłum uciekających o mało nie stratował dwuletniego dziecka. W pewnym momencie rozległ się krzyk: „Zabito człowieka!”. Gdy popatrzyłem w tym kierunku, zobaczyłem mknący z dużą prędkością samochód MO. Na jezdni leżało jakieś ciało. Po chwili zabrała je karetka pogotowia.
Gdańsk, 15 marca
Jerzy Eisler, Polski rok 1968, Warszawa 2006.
Przed północą pojawia się milicja. Na opustoszały plac i przylegające doń ulice zjeżdżają środki „perswazji”. Robi się groźnie. W gmachu trwają spontaniczne, gorączkowe przygotowania do obrony. Kioskami barykadujemy wejścia od frontu. Pasaż przed tylnym wejściem zostaje zastawiony stosem ławek i szaf. W auli, na najwyższych krużgankach, gromadzone są różne sprzęty, które mają być zrzucone na atakującą milicję. Znosimy też gaśnice. Ostatnim „bastionem” obrony ma być najwyższe piętro, które trudno będzie napastnikom „zagazować”, gdyż prowadzą tam wąskie, kręte schody. [...]
Przed gmachem stoją setki, a może więcej uzbrojonych golędzinowców. Kalkulujemy swoje szanse i – w końcu ustępujemy. Ale wyjdziemy przez główne wejście, w milczeniu, „z podniesionym czołem”, w kierunku akademika „Riviera”. Gwarancją nietykalności będzie prokurator Stefan Dzikowski, idący na czele...
Warszawa, 22 marca
Bogdan Czajkowski, Bunt grzecznej Politechniki, „Gazeta Polska” nr 12/1998.
W dniu święta majowego serdecznie pozdrawiamy:
– naszą uczącą się i pracującą młodzież, dzisiejszych i jutrzejszych kontynuatorów dzieła swych ojców — budowniczych socjalizmu,
– żołnierzy i oficerów Wojska Polskiego, zawsze wiernych Polsce Ludowej, stojących na straży bezpieczeństwa jej granic,
– milicjantów, ORMO-wców, pracowników organów bezpieczeństwa wewnętrznego, którzy, służąc narodowi, strzegą ładu i porządku publicznego.
Warszawa, 1 maja
„Trybuna Ludu” nr 120, z 2 maja 1968.
W południe wiec na Uniwersytecie. Na ulicach silne patrole milicji i ORMO. Wrzenie w mieście, bo rozeszły się pogłoski, że jakaś studentka zmarła od pobicia. Atmosfera wrogiego wobec władz napięcia. Po południu, gdy młodzież wychodziła z Uniwersytetu, zaczęły się bójki z milicją i ORMO. Do młodzieży dołączyli się przechodnie, w tym oczywiście różne męty społeczne. Toczyła się formalna bitwa na rondzie przy zbiegu Nowego Światu i Alej Jerozolimskich. Rzucono petardy, bomby łzawiące. Ludność pobiła ciężko ORMO, zacięta walka toczyła się w wielu punktach miasta.
Warszawa, 11 września
Jerzy Zawieyski, Dzienniki, [cyt. za:] Interpelacja, „Karta”, nr 64, 2010.
Około 4.00 w nocy wprowadzono nas do pokoju-świetlicy. Stoły ustawione w podkowę, na ścianach zdjęcia z życia milicji i ORMO (Ochotnicza Rezerwa Milicji Obywatelskiej) na terenie województwa gdańskiego oraz powiatu Pruszcz Gdański. Sztandary. Przy drzwiach stał jeden milicjant, a za stołami siedziało dwóch. W rogu telewizor. Byliśmy bardzo zmęczeni, czas się dłużył. Położyłem głowę na stole i zasnąłem. Budziłem się co chwila. Ciągle wywoływali nas na przesłuchania. Każdy wracający szczegółowo opowiadał, czego chcieli i o co pytali. Wkrótce zorientowaliśmy się, że spisują tylko dane personalne i pytają, co się robiło w biurze Zarządu Regionu. Zaczęliśmy nawiązywać pierwsze kontakty z pilnującymi nas milicjantami. Potwierdzili, że o północy ogłoszono stan wojenny. Co dalej – nie wiadomo.
13 grudnia
Jan Mur, Dziennik internowanego (XII 1981 – XII 1982), Gdańsk-Warszawa, 1989.