Rok, który żegnamy, nie szczędził nam wszystkim kłopotów i zmartwień. Poczynając od ostrej zimy, która swój atak przypuściła dokładnie w tamten sylwestrowy wieczór, przez ogromne powodzie, aż po dotkliwą suszę. Dziś zacierają się już wspomnienia tych niepomyślnych zjawisk, choć — powiedzmy to szczerze — ich skutki wciąż jeszcze odczuwamy.
Ale przecież, mimo wszystkich przeciwności, kraj nasz, dzięki naszej wspólnej pracy stał się silniejszy i bardziej nowoczesny, stał się bogatszy o nowe zakłady przemysłowe, fabryki i urządzenia socjalne. Setki tysięcy rodzin wprowadziły się do nowych mieszkań. Przybyło nam szkół, przedszkoli, żłobków, przychodni, szpitali, sklepów. Załogi zakładów produkcyjnych wytrwale odrabiały straty powstałe w przemyśle i rolnictwie. Dzięki temu w roku 35-lecia Polski Ludowej osiągnęliśmy dalszy postęp w budowie ojczystego domu, choć zdajemy sobie sprawę jak dużo jest jeszcze do odrobienia.
Za ten wysiłek, trud i poświecenie — w imieniu Komitetu Centralnego Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej, w imieniu centralnych władz Zjednoczonego Stronnictwa Ludowego i Stronnictwa Demokratycznego oraz Frontu Jedności Narodu, w imieniu Rady Państwa i Rady Ministrów Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej — pragnę złożyć wszystkim ludziom pracy wyrazy najwyższego uznania, szacunku i wdzięczności. [...]
Polska w całym okresie powojennym niezmiennie dąży do pokoju. Dajemy temu wielokrotnie wyraz, popierając każdą inicjatywę pokojową, rozszerzając współpracę z innymi krajami, wnosząc wkład w budowę wzajemnego zaufania między narodami. Dlatego tym bardziej nie możemy pozostać obojętni wobec zbrojeniowych zamiarów, które mogą naruszyć fundamenty pokoju i odprężenia na naszym kontynencie. Naród polski wyraził głęboką troskę i sprzeciw wobec planowego zwiększenia arsenału broni jądrowej państw NATO, a zarazem niezłomną wolę walki o prawo do bezpiecznego życia, najdroższe, najważniejsze dla każdego narodu. Wierzymy, że rozsądek weźmie górę, że ludzkość nie da się zepchnąć na drogę samozagłady. Sama wiara jednak nie wystarczy.
Niezbędne jest umacnianie naszych sił moralno-politycznych, gospodarczych i obronnych oraz zdwojona aktywność w polityce międzynarodowej. Niezbędny jest głos wszystkich narodów w obronie pokoju, wychowanie w tym duchu wszystkich społeczeństw, a zwłaszcza młodych pokoleń. [...] Drodzy rodacy, drodzy przyjaciele — niech w nowym roku spełnią się nasze narodowe zamierzenia. Życzę wam zdrowia i szczęścia. Niech w każdym polskim domu gości pomyślność.
Warszawa, 1 stycznia
„Trybuna Ludu” nr 1, 2 stycznia 1980.
Od 13 grudnia 1981 społeczeństwo polskie jest szantażowane wybuchem wojny. Polacy pozostają samotni wobec odpowiedzialności za los narodu i pokój świata. Okazując nadzwyczajną cierpliwość wobec dyktatury, utrzymują dziś pokój na świecie.
Światowe ruchy przeciwników wojny sprzeniewierzają się sobie, jeśli dziś pozostawiają Polaków swojemu losowi. Nie można utrzymać pokoju, nie likwidując sytuacji, w której wojska Układu Warszawskiego pozostają w stałej gotowości do wojny ze swoim społeczeństwem. Dlatego konieczna jest demilitaryzacja Europy Środkowej, w tym RFN, NRD i Polski.
Zwracam się do wszystkich ludzi na świecie, którym bliska jest sprawa ocalenia pokoju. Walka o pokój nie może toczyć się pod bazami NATO, gdzie instaluje się cruisy i pershingi.
Światowe ruchy pacyfistyczne mają moralny obowiązek wsparcia rodzących się w krajach Europy Wschodniej ruchów antywojennych i prowadzonej od 13 grudnia 1981 pokojowej walki społeczeństwa polskiego z wojskową dyktaturą.
7 czerwca
Jacek Kuroń, Taki upór, wybór i red. Maria Krawczyk, Warszawa 2011.
Miliony ludzi na świecie z najwyższym zainteresowaniem, od kilku miesięcy, śledzą radziecko-amerykańskie rozmowy w sprawie ograniczenia i zlikwidowania arsenałów broni atomowych. [...]
Związek Radziecki deklaruje przecież, że nigdy nie użyje broni atomowej jako pierwszy. Jednocześnie uznawana przez państwa NATO „doktryna odstraszania” nie przewiduje użycia rozmieszczonych rakiet i bomb nuklearnych. Według ekspertów zajmujących się wyścigiem zbrojeń i polityką międzynarodową, rakiety nie zostały rozmieszczone po to, by ich użyć. One są po to, by druga strona nie użyła swoich jako pierwsza [...]
Jeżeli więc rakiety te wypełniają swoją rolę przez sam tylko fakt istnienia, to kwestia wyeliminowania tego niebezpiecznego i kosztownego żelastwa wymaga jedynie odwagi i dobrej woli. […] Wystarczy zamienić rakiety na atrapy. Jeżeli atrapy takie będą wyglądały identycznie — będą spełniały swoją rolę. Nie będą przy tym tak kosztowne i nie spowodują niebezpieczeństwa przypadkowej eksplozji czy radioaktywnego promieniowania. […] Operacja wymiany rakiet nie przybliży niebezpieczeństwa wojny atomowej, również wtedy, gdy wiadomość o niej przedostanie się do publicznej wiadomości, nikt bowiem nie będzie miał pewności, czy operacja ta została rzeczywiście wykonana i czy wszystkie rakiety zostały nią objęte. [...]
Właściwe i społecznie uzasadnione byłoby utworzenie funduszu im. Mathiasa Rusta, na który przekazane zostałyby sumy zaoszczędzone po przestawieniu produkcji rakiet na instalację atrap. Celem tego funduszu byłoby realizowanie zagwarantowanego w Dokumencie Końcowym Konferencji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie, uzgodnionym w Helsinkach, prawa do swobody przemieszczania się, w szczególności poprzez finansowanie wyjazdów tych mieszkańców Związku Radzieckiego, którzy należąc do mniejszości narodowych, jak Żydzi czy Niemcy [...]
Przekonany jestem, że wykonanie takich kroków, w celu zwiększenia bezpieczeństwa i przybliżenia odprężenia, przyniosłoby nieoszacowane korzyści Związkowi Radzieckiemu i całej ludzkości. [...]
Warszawa, 6 lipca
Krzysztof Frydrych, Grupy Oporu, „Karta” nr 37, 2003.
Władze Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej dumne są z propozycji rozbrojeniowych przedstawianych na forum międzynarodowym przez wysokich funkcjonariuszy Rady Państwa i Rządu PRL.
Plany Rapackiego, Gomułki czy Jaruzelskiego stale przypominane są opinii publicznej, jako postępowe inicjatywy zmierzające do rozwiązania konfliktów trapiących ludzkość. [...]
6 lipca 1987 wysłałem na ręce Sekretarza Generalnego KPZR, za pośrednictwem Ambasady Związku Radzieckiego w Polsce, list, w którym przedstawiłem swoje stanowisko dotyczące rokowań rozbrojeniowych i szans na utrzymanie pokoju na świecie. W liście tym zawarłem również prosty plan rozbrojeniowy, którego uwzględnienie w polityce Związku Radzieckiego stworzyłoby nowe horyzonty przed całą ludzkością. [...]
Uważam, że mój plan rozbrojeniowy może wywołać wiele korzystnych zmian w stosunkach międzynarodowych i w związku z tym zwracam się o włączenie go do polityki zagranicznej Ministerstwa na takich samych zasadach, jak plany Rapackiego, Gomułki i Jaruzelskiego, oraz rozpowszechnienie go na forum międzynarodowym — szczególnie w ONZ. [...]
Warszawa, 17 listopada
Krzysztof Frydrych, Grupy Oporu, „Karta” nr 37, 2003.
Z dużym zainteresowaniem zapoznaliśmy się z propozycjami zawartymi w Pańskim liście z dnia 17 listopada br.
Wszelkie przejawy społecznego poparcia dla idei pokoju i bezpieczeństwa międzynarodowego budzą naszą satysfakcję […]
Traktując Pańskie propozycje jako odzwierciedlenie obywatelskiej troski o najwyższą jakość pokojowej aktywności Polski na arenie międzynarodowej, pragniemy zapewnić Pana, iż nasi eksperci wykorzystają niektóre aspekty Pańskich inicjatyw w swej dalszej pracy na rzecz ograniczenia zbrojeń i rozbrojenia.
Warszawa, 27 listopada
Krzysztof Frydrych, Grupy Oporu, „Karta” nr 37, 2003.
Dobiega pięć lat od rozpoczęcia procesu polskich przemian. Pionierskiego przedsięwzięcia, które nie sposób było wypełniać według z góry założonego planu. Był to proces żywiołowy. Pora wyciągnąć wnioski. Rozejrzeć się dookoła. Zobaczyć, gdzie naprawdę jesteśmy. Czy ów żywioł niesie nas tam, gdzie iść zamierzaliśmy?
Polska przypomina wóz, który grzęźnie w błocie. Jedziemy coraz wolniej, coraz trudniej. Narasta złość i zmęczenie.
Nie liczyliśmy na luksusy w tej naszej podróży, chcemy jednak widzieć, że wyrzeczenia nie idą na marne, że posuwamy się naprzód.
Ale Polska nie jedzie do przodu. Kręcimy się w kółko.
Mamy demokrację, ale demokracja może być dobra albo zła, skuteczna albo nieskuteczna. Jeśli nie przybywa od niej chleba, to znaczy, że jest złą demokracją. Jeśli zajmuje się sama sobą, a nie załatwianiem ludzkich spraw, to znaczy, że jest nieskuteczna.
[...]
Potrzebujemy demokracji, w której będzie jasne, co do kogo należy. Kto i za co odpowiada. Potrzebujemy porządku i silnej władzy. Porządek nie kłóci się z wolnością.
Tylko silne państwo może być państwem ludzi wolnych.
Polska jest dzisiaj słaba. Polską nikt nie rządzi. Stworzyliśmy system, który jest kłótliwogenny i rodzi konflikty, zamieszanie. Każdy ciągnie w swoją stronę. Każda partia, każdy urząd. Najważniejsze dla Polaków sprawy nie ruszają z miejsca. Mieszkań nie przybywa. Bezrobocie nie maleje. Pensje i emerytury nie mogą dogonić inflacji. Nauka, oświata, kultura i służba zdrowia szamoczą się z nędzą. Bandyci i złodzieje zagrażają polskim domom. Afery i korupcja wyrywają państwowej kasie biliony złotych. Wokół stanowiska komendanta policji trwa zabawa w wańkę-wstańkę.
Chcemy wejść do NATO, ale chyba bez wojska, skoro skąpi mu się pieniędzy i nowoczesnego uzbrojenia. Brakuje wciąż regulacji prawnych.
Nie ma pomysłu, co zrobić z milionami hektarów pól po dawnych PGR-ach. Rolnikom powtarza się, że muszą się zreformować. Nikt jednak nie reformuje punktów skupu, mleczarni i przetwórni. Nie robi tego nawet współrządząca partia chłopska.
Przedsiębiorstwom państwowym brakuje dobrego zarządcy. Nie ma instytucji Skarbu Państwa. Banki nadal nie są przygotowane do reguł wolnego rynku. Nie dokonano uwłaszczenia społeczeństwa. Prywatyzacja posuwa się w żółwim tempie.
„Gazeta Wyborcza” nr 252, z 28 października 1994.
Jeśli – z woli Narodu – zostanę prezydentem, będę realizował to zobowiązanie we współpracy z obywatelami, organizacjami społecznymi, ugrupowaniami politycznymi. Wiem, co trzeba zrobić i jak to zrobić.
Wiem także, że ambitnych celów nie da się osiągnąć w pojedynkę.
[...]
Każdy musi dbać o siebie i swoją rodzinę, ale obowiązkiem państwa jest zapewnienie obywatelom podstaw bezpieczeństwa socjalnego i pewności jutra. [...]
Polska musi być państwem prawa, w którym każdy obywatel ma równe prawa i obowiązki. Prawo musi być przejrzyste i jednoznaczne, musi jasno określać kryteria, co jest uczciwe, a co nieuczciwe. [...] Tylko rozwój gospodarczy pozwoli rozwiązać najważniejsze problemy Polski. Bez wzrostu gospodarczego nie poradzimy sobie z bezrobociem i nie zlikwidujemy obszarów biedy i ubóstwa.
[...]
Państwo polskie musi być państwem sprawnym, dobrze zorganizowanym i bliskim obywatelom. Nie może starać się objąć wszystkiego, ale powinno realizować skutecznie to, co do niego należy i czego nie mogą zrobić samorządy i organizacje obywateli.
[...]
Bezpieczeństwo i godna pozycja Polski w świecie zależą od nas samych. Polska, zachowując swoją tożsamość, musi stać się częścią Wspólnoty Europejskiej oraz NATO. [...] Nauka i edukacja to główne lekarstwo na trudności naszego kraju. Wykształcenie daje możliwość wyrównania szans i nadzieję na lepszą przyszłość naszych dzieci. Pozwala zmniejszyć przewagę, jaką bogatym dają pieniądze, i chroni przed bezrobociem. [...]
Jak to zrobić?
Po pierwsze, trzeba chcieć. W moim programie deklaruję, co chcę zrobić, bo wiem, co jest potrzebne Polsce. Ta wiedza bierze się nie tylko z doświadczenia wielu lat pracy dla Polski. Także z tego, co piszą eksperci i specjaliści, między innymi w przedstawionym przeze mnie Raporcieostaniepaństwa, oraz z tego, co mówią i piszą w listach do mnie ludzie, z którymi spotykam się w całej Polsce.
Po drugie, trzeba umieć. Umieć samemu, ale także dobrać fachowców i umieć skorzystać z wiedzy i umiejętności innych. [...]
Po trzecie, nie można się bać. Nie można bać się podejmowania trudnych, a czasami dramatycznych decyzji. [...]
Po czwarte, trzeba się porozumieć. Niewiele bowiem można osiągnąć samemu. Dlatego jako prezydent będę dążył do tego, by rozwiązywać konflikty i doprowadzać do porozumień różnych sił społecznych i politycznych wokół konkretnych, ważnych dla Polski spraw. Porozumieć się oznacza także poinformować. Dlatego zobowiązuję się do przedstawiania obywatelom co miesiąc sprawozdania z mojej pracy.
2 października
17 lat nauczania religii w Polsce Ludowej, Wybór dokumentów, oprac. Hanna Konopka, Białystok 1998.
W dniu dzisiejszym od południa zapanuje już przedwyborcza cisza. Ta cisza jest nam potrzebna. Zwłaszcza ostatnie dni kampanii wyborczej upływały na takich atakach, które odwracają uwagę od spraw o wiele ważniejszych.
Wybór nie jest łatwy. Ale to nie oznacza, że można się po prostu od niego uchylić. Także ci, którzy nie pójdą do wyborów lub skreślą obu kandydatów, będą współodpowiedzialni za rezultaty tego wyboru. To jest pierwsza i podstawowa sprawa, którą w tym dniu namysłu warto sobie z całą bezwzględnością uświadomić.
Drugą sprawą, którą dopowiedzieć też trzeba wyraźnie, jest to, że każdy rezultat legalnie przeprowadzonych demokratycznych wyborów musi być uszanowany.
Nie możemy więc iść do tych wyborów z nożem w zębach, ze wzajemną nienawiścią, ale z bardzo jasną świadomością, czego bronimy i czego naprawdę chcemy.
A bronimy i chcemy rzeczy zasadniczych. Bezpieczeństwa zewnętrznego kraju już niepodległego oraz tego, aby rozwój gospodarczy służył wszystkim. Taki był sens przeobrażeń rozpoczętych w 1989 roku.
[...]
Nie byłem nigdy bezkrytyczny wobec Lecha Wałęsy. Ani wtedy, kiedy byłem doradcą "Solidarności", ani wtedy, kiedy byłem premierem, ani też później. A jednak w istniejącej sytuacji wypowiadam się za jego wyborem. [...]
Przy całym krytycyzmie wobec stylu prezydentury Lecha Wałęsy uważam, że trzeba ocenić ją całościowo i oddać mu sprawiedliwość. Był on konsekwentnym rzecznikiem najbardziej zasadniczych spraw narodowych: wyprowadzenia wojsk radzieckich z Polski, kontynuacji reform gospodarczych rozpoczętych przez mój rząd w 1989 roku, wejścia Polski do NATO i Unii Europejskiej.
Polska potrzebuje normalności. Wbrew pozorom i podkreślanym kontrastom osobowości kandydatów, to nie wybór kandydata SLD, lecz wybór kandydata tego obozu, który obalił komunizm w Polsce, może doprowadzić nasz kraj do pełnej normalności. [...]
O pozycji międzynarodowej Polski decyduje konsekwencja w dążeniu do NATO i Unii Europejskiej. Będzie to istotny element prezydentury przez najbliższe pięć lat. Lech Wałęsa wykazał, iż jest w tym dążeniu konsekwentny.
17 listopada
„Gazeta Wyborcza” nr 267, z 17 listopada 1995.
Koniec zimnej wojny i rozpad dwubiegunowego porządku światowego usunęły wymuszone powiązania, stworzyły szansę zbudowania nowej architektury międzynarodowych stosunków oraz nowej pozycji naszego kraju. Interesy Polski polegają przede wszystkim na tym, ażeby możliwie najszybciej stać się częścią Unii Europejskiej i Sojuszu Północnoatlantyckiego oraz rozwijać przyjazne i konstruktywne stosunki z wszystkimi naszymi sąsiadami, w tym z Rosją. […]
Polska była i jest częścią Europy. Nasza nieobecność w europejskich strukturach jest nielogiczna. Może stać się to źródłem rozdarcia świadomości Polaków i zwątpienia w wartości europejskiej solidarności.
Polsce potrzebne są sygnały wzmacniające nasze europejskie aspiracje, osadzające narodową strategię integracyjną, wymagającą przecież niemałych wyrzeczeń, na solidnym gruncie. Sygnałami tymi będą: przyjęcie Polski do OECD w 1996 r., o co mój rząd będzie zabiegał z pełną determinacją; rozpoczęcie negocjacji z państwami stowarzyszonymi w Unii Europejskiej wkrótce po zakończeniu Konferencji Międzyrządowej oraz zintensyfikowanie dialogu, który przygotuje nasze członkostwo w NATO. […]
Nasze członkostwo w NATO traktujemy jako czynnik sprzyjający ogólnoeuropejskiej stabilności i utrzymania pokoju, rozwojowi demokracji i gospodarki rynkowej w całej Europie. Nie jest ono zwrócone przeciwko żadnemu państwu czy grupie państw.
Warszawa, 14 lutego
Exposé premierów polskich 1918-1997, zebrał i opracował Bogusław Sygit, Toruń 2000.
Ideę wolności wiążemy nierozdzielnie z niepodległością. Szacunek dla kombatantów polskiej niepodległości, dla żołnierzy Polski podziemnej i polskich żołnierzy wszystkich frontów ostatniej wojny oraz poszanowanie narodowej tradycji i kultury łączymy z wolą pełnego uczestnictwa w integracji europejskiej. Członkostwo w NATO i Unii Europejskiej jest gwarancją niepodległości i realizacji naszej szansy na pomyślność materialną. Wymaga to nadal wielkiego procesu przystosowania się, przyspieszenia prywatyzacji, dynamicznego rozwoju gospodarczego. Racjonalnym i właściwie zrównoważonym budżetem zapewnimy unowocześnianie armii i stopniowe dostosowanie jej do standardów euroatlantyckich. Taką politykę chcemy realizować. Nie ma co się bać otwarcia na Europę i na świat: Polska może uzyskać miejsce i rolę podmiotową w Europie.
„Gazeta Wyborcza” nr 196, z 23 sierpnia 1997.
Chwila, kiedy z galerii Senatu Stanów Zjednoczonych przysłuchiwałem się debacie ratyfikacyjnej [protokołów przyjęcia Polski do NATO] i usłyszałem, jaki jest wynik głosowania, była szczytowym punktem całego mojego długiego życia, obejmującego niewiele mniej niż kończące się stulecie. Doczekałem się Polski nie tylko wolnej, ale i bezpiecznej. Polski, która wydobyła się z fatalnej sytuacji geopolitycznej, kraju wtłoczonego — jak mawiał Żeromski — między dwa młyńskie kamienie, Niemcy i Rosję. Było to także uwieńczenie moich własnych skromnych zabiegów, bo od końca 1993 roku, czyli przez sześć lat, cały mój czas i energię poświęciłem tej jednej sprawie i do ostatniej chwili nie byłem pewien, czy coś z tego wyjdzie.
Waszyngton, 30 kwietnia
Polska droga do NATO. Listy, dokumenty, publikacje / Poland’s Road to NATO. Letters, Documents, Publications, „Archiwum Jana Nowaka-Jeziorańskiego w Zakładzie Narodowym im. Ossolińskich”, t. 2, wyb. i oprac. Dobrosława Platt, Wrocław 2006, [cyt. za:] Polska Nowaka-Jeziorańskiego, podały do druku Agnieszka Knyt i Emilia Wileńska-Skwarzec, „Karta” 2010, nr 62.
Wojna w Wietnamie była dla Amerykanów generacji Madeleine Albright traumatycznym doświadczeniem, ale dla niej samej takim traumatycznym doświadczeniem pozostawała ostatnia wojna i ekspansja komunizmu w Europie. Zarówno dla Albright, jak i dla wielu emigrantów z Europy Wschodniej i Środkowej Ameryka była właśnie bastionem obrony świata przed komunizmem. Powiedziała kiedyś o sobie, że jest dzieckiem Monachium. Można sądzić, że miało to wpływ na jej zaangażowanie się w rozszerzenie NATO. Wejście Polski, Czech i Węgier do Sojuszu stało się jednym z najważniejszych sukcesów administracji Clintona w dziedzinie polityki międzynarodowej. Niegdyś czeska emigrantka, a teraz sekretarz stanu USA Madeleine Albright w imieniu USA i NATO podpisywała protokoły akcesji Polski, Czech i Węgier do NATO, w Bibliotece Harry'ego Trumana w Independence, Missouri, 12 marca 1999 – trudno o bardziej symboliczny fakt u schyłku XX stulecia.
Uniwersytet Gdański, obdarzając Madeleine Albright tytułem doktora honoris causa, oddaje hołd akademickim zasługom badaczki świata współczesnego oraz politycznym osiągnięciom sterniczki polityki zagranicznej Stanów Zjednoczonych. W tym szczególnym momencie warto jednak też pamiętać o związkach Madeleine Albright z Polską. To z Polski właśnie pochodzili jej polityczni i naukowi mistrzowie – wystarczy wspomnieć o Edmundzie Muskie i o Zbigniewie Brzezińskim. To w Polsce w 1981 r. przeżywała uniesienia nad fenomenem polskiej „Solidarności”. To Polsce poświęcona jest jedna z jej głównych rozpraw naukowych. To Polska – wraz z Węgrami i Czechami, jej „starym krajem” – była podmiotem jej działań politycznych po przemianach 1989 r.
Madeleine Albright powiedziała kiedyś: „Jesteśmy odpowiedzialni wobec naszej epoki – jak inni byli wobec swoich czasów – abyśmy nie byli więźniami historii, ale byśmy ją formowali. Jesteśmy odpowiedzialni za to, aby używać i bronić naszej własnej wolności oraz pomagać innym, którzy podzielają nasze dążenie do wolności, pokoju i spokojnego cudu normalnego życia”. Jest w tych słowach doświadczenie własnej biografii, intelektualna prawda i mądrość polityczna.
„Gazeta Wyborcza” nr 147, z 26 czerwca 2000.