Wpadł do kasyna oficerskiego pułkownik Ślaski i bez żadnych wstępów oświadczył: „Nu wot, panowie, gienierał Szeptyckij dostał gienierała broni. Wszystkie pułki jego winszowali, a my nie. Tak pojedziem jego winszować”. [...]
Gdy już wszyscy stanęli na swoich miejscach, pułkownik Ślaski rzucił: „Adiutant! Zsiądziesz pan z konia i pójdziesz do pana gienierała i powiadomisz, że 13 pułk ułanów przyjechał jego winszować”. Rusiecki zniknął w drzwiach pałacu, po chwili wrócił i zameldował: „Pan generał prosi, żeby panowie oficerowie zaszli do niego do sztabu”. Pułkownik Ślaski oburzył się: „Idź pan do niego i powiedz, że ja na Zimnim Dworcu [w Petersburgu] swój człowiek był. Jak my cesarza winszowali, to cesarz zawsze wychodził na balkon, tak my prosim pana gienierała, żeby tak wyszedł”. [...] Generał Szeptycki zwrócił się do oficerów sztabu: „Panowie, nic nie poradzimy, i tak idzie ku wiośnie, trzeba łamać kit w oknach”. Kit złamano i generał Szeptycki wyszedł na balkon. Na ten widok pułkownik Ślaski krzyknął: „Niech żyje gienierał Szeptyckij, wiwat, urra!”. Oficerowie nie byli uprzedzeni, że trzeba będzie krzyczeć, więc nie wznieśli żywiołowego okrzyku. Pułkownik Ślaski, ratując sytuację, wydał rozkaz: „Trębacze — marsz!”.
Trębacze zagrali — i tu się zaczęło. Konie, które nigdy dotąd nie słyszały dźwięku trąb, poniosły, dokąd który mógł. W dodatku trębacze na tę uroczystość powkładali ostrogi, a nie umieli dosiadać koni i pruli nimi brzuchy biednym koniom. Pułkownik Ślaski przy okrzyku „Urra!” rzucił czapkę do góry, lecz jej nie złowił, więc czapka upadła na ziemię. [...] Trębacze, gdy tylko mogli, puszczali grzywy swych rumaków i znowu dęli w trąby, co stanowiło tak komiczny widok, że obecni myśleli, że generał Szeptycki spadnie z balkonu. Trzymał się oburącz balustrady i łzy jak groch spływały mu po policzkach. Oficerowie sztabu porykiwali z radości.
Mińsk (litewski), 13 kwietnia
Andrzej Brochocki, Wspomnienia z 13 pułku ułanów wileńskich, ze zbiorów prywatnych Janusza Przewłockiego.
Uchodźcy w Mińsku żyją w najgorszych warunkach higienicznych i [...] leży w naszym interesie, żeby im powrót jak najprędzej umożliwić. Pominąwszy to, że oni i tak, w pojedynczych grupach, przekradają się tajemnie przez grancie, unikając przez to wszelkiej kontroli, tak politycznej, jak i sanitarnej, to należy wziąć i te momenta w rachubę, że ci ludzie, czekając całemi tygodniami w Mińsku w najgorszych warunkach higienicznych, tracą swoją odporność zdrowotną, pozbywają się swego mienia i wydają resztki swoich pieniędzy, i dopiero obdarci ze wszystkiego, przemęczeni i schorowani, niezdolni do prac, dostaną się do kraju, i będą tylko dla nas ciężarem. Ponieważ tak czy tak będą oni musieli z czasem powrócić do kraju, należałoby im w tym dopomóc i powrót ich przyspieszyć [...]. Powtarzam ponownie zatem mój wniosek, że tych ludzi należy zaraz zacząć przyjmować, bo jest to jedynie w naszym, dobrze zrozumianym, interesie państwowym.
Ryga, 3 stycznia
Polscy jeńcy wojenni w niewoli sowieckiej w latach 1919-1922. Materiały archiwalne, Warszawa 2009.