W naszej polityce kadrowej kierujemy się niezawodną zasadą marksizmu-leninizmu i kryteriami klasowymi. Placówki UB i MO, zbrojne ramię ludowej władzy, muszą być tworzone z najlepszych przedstawicieli ludu. Jest ich w waszym regionie wielu, należy więc sięgać szerzej do zahartowanych w rewolucyjnych bojach klasy robotniczej.
Katowice, 27 marca
Andrzej Konieczny, Jan Zieliński, Pierwsze sto dni, Katowice 1985.
Tajne [...]
W dniu 14 grudnia 1960 został przechwycony dokument przez Biuro „W”, w którym nadawca, ob. K. Mieczysław, zamieszkały w Andrychowie, przekazuje informacje dotyczące sytuacji w kraju swojemu szwagrowi – księdzu, który [...] dostał się do Anglii.
W liście tym jest mowa, [...] że w Polsce jest prowadzona kampania zohydzeń religijnych i zakaz nauki religii w szkole. Że powracających biskupów z Rzymu na granicy polskiej kontrolowano jak oszustów – „każą im się rozebrać do bielizny, a my nic na to poradzić nie możemy” – przypuszczalnie ma tu na myśli wyznawców religii w Polsce. Daje nawet porównanie, w którym chce uwydatnić, jak wielka krzywda się dzieje wierze katolickiej ze strony rządu PRL, że „szykany za cara batiuszki w Chełmszczyźnie i na Podlasiu były igraszkami niewinnymi w porównaniu do obecności”. [...] Podaje również, że oboje z Felą – najprawdopodobniej ze swoją żoną – nauczycielką, byli wraz z dziatwą szkolną na wycieczce w „Kościerzu” i w „Wielkiej Puszczy”, podczas której pogadał sobie z chłopami o tym i o owym, że wszyscy zmartwieni są mocno zapowiedziami dużych zmian. [...] „Ano wojna się skończyła, ale dalsze przemiany życiowe jeszcze nieskończone. Trzeba będzie się znowu cieszyć...” – i w tym miejscu pozostawiono domyślnik. [...]
Biorąc powyższe pod uwagę, postanowiono wszcząć na podstawie dokumentów Biura „W” rozpracowanie K. M[ieczysława] w ramach sprawy operacyjnej obserwacji i zaplanowano następujące przedsięwzięcia:
– [...] Ustalić, czy figurant posiada telewizor lub radio oraz czy zachodzą do niego sąsiedzi na słuchanie. Pozwoliłoby to nam na wprowadzenie tajnego współpracownika w grono słuchających, a tym samym dopływ materiału o figurancie na bieżąco.
– O ile by to było nieosiągalne – zorientować się, jak wielką bibliotekę posiada K. i czy można by u niego wypożyczyć jaką książkę do czytania, co częściowo również dałoby większą możliwość kontaktowania się z figurantem TW, a zatem i częstszą możliwość przeprowadzenia rozmowy i zdobycia sobie zaufania u figuranta. [...]
– Zamówić Biuro „W” na inwigilację korespondencji przychodzącej na adres K.M. do kraju oraz wszelkiej korespondencji wychodzącej [...].
– Ustalić, kiedy wraz z żoną i dziećmi szkolnymi był na wycieczce, gdzie, z jakimi chłopami prowadził rozmowę – ustalić nazwiska. [...]
– Ustalić, z jakim Tadziem K. utrzymuje kontakty i co to za jedna jest Marysia, która dostarczyła wiadomości o krewnych ze Lwowa.
Wadowice, 11 stycznia
Maciej J. Drygas, Perlustracja, „Karta” nr 68, 2011.
Tajne specjalnego znaczenia [...]
W dniu 9 marca br. od godz. 17.30 do godz. 21.00 wyłowiono 183 dokumenty związane tematycznie z demonstracjami studenckimi. Dokumenty te zostały wyłowione z ogólnej ilości 1190 szt[uk] przeczytanych w tym czasie. Autorami 170 dokumentów byli studenci warszawskich uczelni, 13 dokumentów pochodziło od osób z różnych innych środowisk. Przykłady:
B[ez] n[adawcy], z Warszawy. Adr[esat] – K., zam. Łomża [...].
„Tajniacy zaczęli nas rozganiać, ale wszystko, wręcz odwrotnie, przybierało na sile. W końcu na balkon wyszedł prorektor Rybicki i dał 15 minut na rozejście się. Oczywiście bałagan się zrobił jeszcze większy i domagano się dyskusji. (...) W międzyczasie tajniacy zaczęli brutalnie rozpędzać tłum, bijąc, kopiąc leżących, trzaskać dziewczyny po twarzach. Zrobiło się coś, co trudno opisać. Studenci darli się: gestapo, bandyci, zbóje, won tajniacy, wycieczka do domu, esesmani biją studentów i kobiety, pachoły, darmozjady... W międzyczasie tajniacy nieco ustąpili i zajechały trzy karetki pozbierać rannych i pobitych. [...]
Jak milicja wtargnęła, zaczęło się coś okropnego. Bili pałami na oślep, kto się nawinął (dziekana z ekonomii politycznej też pobili), deptali leżących, autokary wjeżdżały w tłum studentów. (...) Walka przeniosła się na Krakowskie, które od 12.00 było zamknięte dla ruchu kołowego. Ciągle przyjeżdżały nowe posiłki milicji. (...) Około 17.00 odbyła się znowu większa demonstracja naprzeciw «Bristolu». Znowu śpiewali Jeszcze Polska... i Międzynarodówkę, krzyczeli: biją studentów, biją dziewczyny, gestapo, konstytucja, ale skończyło się jak poprzednio – pały poszły w ruch. [...] Coś takiego to widzi się tylko na filmach z czasów okupacji. Cudzoziemcy, jak mogli, fotografowali, wszystkie kamery poszły w ruch, oczywiście z okien «Europejskiego», «Bristolu». (...)
Widziałam pobite koleżanki i kolegów. Wszyscy czekają teraz na to, co powie zagranica, u nas w domu też bez przerwy «Wolna Europa», Londyn lub Waszyngton.”
Warszawa, 10 marca
Maciej J. Drygas, Perlustracja, „Karta” nr 68, 2011.
Tajne [...]
W dniu 3 sierpnia 1971 I zastępca komendanta powiatowego MO do spraw Służby Bezpieczeństwa w Kołobrzegu przekazał dokument Biura „W”, z którego wynika, że ratownik Ośrodka Wypoczynkowego Przywodnego na morskiej plaży strzeżonej w Kołobrzegu G. Walter [...] utrzymuje kontakt korespondencyjny z uciekinierem P. Jerzym [...] obecnie przebywającym we Włoszech. [...] Wymieniony w 1970 roku pracował w Kołobrzegu jako ratownik razem z ob. G. Walterem.
Z treści dokumentu Biura „W” wynika, że G. Walter pochwala wyczyn uciekiniera P., z tej racji składa mu gratulacje i sam życzy sobie takiej radości. Wypowiada się, że wszyscy serdecznie go wspominają jako dobrego kolegę. Dalej mówi, że gdyby jemu szczęście dopisało, chętnie poszedłby w jego ślady, jak również prosi go o bliższe szczegóły wyjazdu z Polski.
Biorąc pod uwagę powyższe, G. Walter jest zainteresowany możliwością i sposobem ucieczki z kraju. W sprzyjających warunkach może on usiłować zrealizować swój plan. W związku z powyższym, poczynić odpowiednie przedsięwzięcia operacyjne celem niedopuszczenia ucieczki z kraju:
[...]
– ustalić skład osobowy, z którym pracuje na stanowisku ratowniczym i zorganizować źródło informacji mające bezpośrednie dotarcie do niego;
– [...] uzgodnić, aby G. Waltera nie kierować do pracy na stanowisku przywodnym molo, gdzie są większe możliwości kontaktowania się z innymi osobami oraz trudniejsze warunki zabezpieczenia sprzętu ratowniczego; [...]
– nie dopuścić do pozostawiania sprzętu ratowniczego przy nowym molo, winien on być umiejscowiony w rejonie „Morskie Oko” dla jego kontroli i zabezpieczenia; wśród dozorców nocnych zorganizować źródła k[ontaktu] o[peracyjnego] i szczególną uwagę zwrócić na ratownicze łodzie motorowe.
Kołobrzeg, 11 sierpnia
Maciej J. Drygas, Perlustracja, „Karta” nr 68, 2011.
Tajne [...]
Przeprowadzono rozmowę z obyw[atelką] M. Joanną. Celem rozmowy było wyjaśnienie treści otrzymanego dokumentu „W” dot[yczącego] jej osoby i zamiarów ucieczki do NRF przy składaniu dokumentów na czasowy pobyt w odwiedziny. [...]
Ob. M. Joanna w rozmowie oświadczyła, że ze względu na niedobre stosunki współżycia z jej mężem Pawłem (czasowo odszedł od niej, ma kochankę, [...] pracownicę Huty „Baildon”) planuje prosić rodziców o przysłanie jej zaproszenia, by pojechać na odwiedziny do NRF. Przy wywodach tych wymieniona stwierdzała, że jak pojedzie, to do kraju powróci. W przedstawieniu jej pytań i sytuacji, że sama pozostaje w Polsce, a wszystkich z rodziny uciekinierów ma w NRF, zamilkła i nic nie umiała powiedzieć. [...]
W przeprowadzonej rozmowie z ob. M. Joanną ustalono i potwierdzono, co zresztą dokumentuje treść posiadanego dokumentu „W”, że wymieniona jest potencjalną osobą przy wyjeździe czasowym na uciekiniera z naszego kraju.
Wnioskuję w tej sytuacji wnieść do tut[ejszego] punktu paszportowego zastrzeżenie wyjazdu wymienionej poza granice kraju.
Katowice, 10 kwietnia
Maciej J. Drygas, Perlustracja, „Karta” nr 68, 2011.
Kilkunastu cywilów przesadziło mur, uzbrojeni w jakieś zaostrzone kije. Kiedy nasi strażnicy wpadli jak burza z tą wiadomością, wszyscy byli kompletnie zdezorientowani. Nie było czasu na myślenie, bo bojówkarze już sforsowali drzwi, dźwigając i ciskając w nie ogromny i ciężki kamień, który leżał na dziedzińcu klasztoru [...]. Pierwsza na drodze bojówki była nasza „apteka”. Niszcząc i rozwalając kartony z lekami, szturmowali dalej, wyraźnie koncentrując się na ściganiu młodych mężczyzn. [...]
Po chwili namysłu nie zdecydowali się jednak forsować drzwi kościoła. Przy tych drzwiach interweniował ksiądz Dembowski i siostry. Ich nie odważyli się dotknąć. Ubliżali jedynie. Wycofali się szybko, uprowadzając czterech naszych kolegów, którzy nie zdążyli się schronić w kościele. Następnie ich pobili, wrzucili do ciężarówki.
Warszawa, 3 maja
Władysław Rodowicz, Komitet na Piwnej. Fakty, dokumenty, wspomnienia, Warszawa 1994.
Towarzyszu Generale,
Jako zwykły obywatel i długoletni górnik jednej z kopalń Wodzisławia z 25-letnim stażem partyjnym, [...] piszę do Was, Towarzyszu Generale, o funkcjonowaniu Rejonowego Urzędu Spraw Wewnętrznych w Wodzisławiu Śląskim. Żeby dać trafne i krótkie określenie – to karczma, a nie komenda. Od godziny 21.00 do 23.00 radiowozy służą do odwożenia pijanych funkcjonariuszy do ich domów, aby nie pokazywać się w autobusach, [...] a mieszkańcy ulicy Pszowskiej w Wodzisławiu Śl. nazywani są „ulicą Ofiar MO”. Powód? W przeciągu czterech miesięcy wydarzyły się trzy wypadki śmiertelne spowodowane przez funkcjonariuszy MO. [...]
Pijaństwo nie dotyczy tylko funkcjonariuszy niższych rangą, pije również kierownictwo komendy. [...]
Zastępca komendanta ds. SB w godzinach popołudniowych, na głównej ulicy Wodzisławia, po libacji w Orbisie, tarzał się jak prosię na oczach kilkudziesięciu przechodniów.
Kpt. Chliśnikowski w mundurze w stanie nietrzeźwym na dworcu autobusowym PKS w Wodzisławiu Śl. pod lampą załatwia swoją potrzebę fizjologiczną ku uciesze licznie zgromadzonych podróżnych.
Towarzyszu Generale – jest to przykre, że osoby, które winny walczyć z alkoholizmem, przestrzegać ustawy antyalkoholowej, sami piją, pokazując się publicznie, zrażają do siebie społeczeństwo. [...]
Towarzyszu Generale! Wierzę, że list mój będzie przeczytany z uwagą i być może uda się ukrócić to, co przynosi naszej władzy ujmę, a w najlepszym wypadku podrywa autorytet. Proszę o wyrozumienie dla mojej anonimowości, bo naprawdę chcę jeszcze trochę popracować zawodowo i społecznie.
Ślę wyrazy szacunku, zawsze oddany Wam i służbie dla porządku w naszym Wspólnym Domu PRL.
Wodzisław Śląski, 6 kwietnia
Maciej J. Drygas, Perlustracja, „Karta” nr 68, 2011.
Wybija godzina „0”. Ponad tysiąc ludzi stoi pod [barem] „Barbarą”. Pada pierwsza ofiara — MO ładuje do suki dziewczynę na wrotkach w pasiastych getrach. [...] Pojawia się znany pieśniarz — niejaki Jakubczak — z gitarą i porywa ludzi do zabawy. Wpadają w tłum przebierańcy z Ku-Klux-Klanu z transparentem: „Otwórzcie granice, biegniemy do Calgary”. Szał i aplauz. Tłum rusza spod zegara do Rynku. Zajmuje prawie całą długość Świdnickiej od przejścia podziemnego do Rynku. Dopiero teraz widać, że pobito rekord frekwencji — lekko ponad 3 tysiące ludzi.
Wrocław, 16 lutego
Z miasta, „Z Dnia na Dzień” nr 4(460), 1988, cyt. za: Katarzyna Zacharska, Wolne Krasnale, „Karta” nr 66, 2011.
Był straszny ścisk. Tłum ruszył w kierunku Rynku i nagle, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, wyrosła przed nami wielka orkiestra. Sam bęben miał metr średnicy. Wyłaniał się korowód barwnych postaci, wśród nich ktoś z kukłą Jaruzelskiego. Człowiek z gitarą śpiewał O Nowej to Hucie piosenka, wszyscy krzyczeli: „Hokus-pokus”, „Karnawał”, „Niech żyją smurfy”.
Wrocław, 16 lutego
Hokus-pokus, „Tygodnik Mazowsze” nr 240, 1988, cyt. za: Katarzyna Zacharska, Wolne Krasnale, „Karta” nr 66, 2011.
Milicja, która zachowywała zimną krew, traci nerwy podczas śpiewania piosenki „Dla kochasia, który odszedł w siną dal”. Wzywają do rozejścia się. Zaczyna się zabawa: pojawiają się smurfy, górnik pomalowany na czarno, który rozdaje węgiel. Wychodzi dwójka z transparentem: „Karnawał = I etap, Popielec = II etap”. Zamiast słowa „reformy” zaczepiono solidne kolorowe gacie. Odziani w worki pokutne rozrzucają ulotki — nalepki piwa „Piast”. Skandowanie: „Karnawał”, „Hokus-pokus”, „Sto lat”, „Milicja też się bawi”. Mundurowe Gargamele przy pomocy cywilnych klakierów porywają smurfy.
Wrocław, 16 lutego
Z miasta, „Z Dnia na Dzień” nr 4(460), 1988, cyt. za: Katarzyna Zacharska, Wolne Krasnale, „Karta” nr 66, 2011.
Rynek i bramy obstawione sukami. Brak agresji, atmosfera karnawału. Konfetti, werble i trąbki.
16.40. Korowód dochodzi do Rynku. Z megafonów pada niezrozumiały rozkaz. „Niebiescy” nagle formują się w tyralierę i zaczynają spychać tłum w stronę Rynku. Ludzie nie reagują. Z boków nagle wypadają tajniacy i wyrywają z tłumu na chybił trafił młodych poprzebieranych ludzi. Ciągną do radiowozów. Jakaś grupa odwraca się i zdecydowanym ruchem odbija jeńca. Tajniacy znów pod ścianami. Z megafonu nerwowy rozkaz: „Milicja wspomaga Służbę Bezpieczeństwa”. Zaczyna wspomagać. Kolejne ofiary, brutalnie traktowane, nikną w radiowozach.
Dwaj „niebiescy” wloką po asfalcie bezwładnego chłopaka w pokutnym worku. Wypada z tłumu dziewczyna, zarzuca mu chustkę (nałęczkę) na głowę i wrzeszczy: „Mój ci jest...”. [...]
Tyraliery milicji usiłują oczyścić ulicę. Bez skutku. Wysoki tajniak z wąsami wpada w tłum w pogoni za chłopakiem. Okrzyki: „Gargamel, Gargamel...” — i na kopach wypada z tłumu. Przestraszony. Tłum nie atakuje „niebieskich”; cywilów, gdy zaplączą się zbyt blisko — tłucze.
Wrocław, 16 lutego
Pomarańczowi w akcji. Karnawał na Świdnickiej, „CDN. Głos Wolnego Robotnika” z 2 marca 1988, cyt. za: Katarzyna Zacharska, Wolne Krasnale, „Karta” nr 66, 2011.
Jeżeli chcesz zobaczyć z bliska pracę Wojewódzkiego Urzędu Spraw Wewnętrznych, nie pozostaje ci nic innego, jak pojawić się na ul. Świdnickiej godz. 16.00, 1 marca (wtorek) w pobliżu baru „Barbara”. Tego dnia odbędzie się uroczystość z okazji Międzynarodowego Dnia Tajniaka. Inicjatorem tego święta jest nasz wrocławski WUSW. Pracownicy tej wykwintnej firmy należą do światowej śmietanki. Oni to, występując w roli gospodarzy, zaprosili inne zasłużone firmy: FBI, Scotland Yard, KGB i inne.
Ubierz się stosownie: w czarne okulary, kapelusz, płaszcz prochowiec, skórę bądź pelerynę. Weź sprzęt do podsłuchu, trąbkę, lejek lub mikrofon. Wskazane są mikrofony zamontowane w parasolach lub laseczkach. Wielbiciele Scotland Yardu proszeni są o przybycie z fajkami. Psy są niesamowitym atutem. Na ulicy odbędzie się też wystawa akcesoriów służb porządkowych.
Zachowuj się swobodnie, legitymuj przechodniów. Poruszaj też klapą płaszcza, na której będzie widniał twój służbowy znaczek. Jeżeli zostaniesz zaproszony do wozu — wchodź!, jest to twoje naturalne miejsce. Wybrańcy z grona solenizantów zostaną zaproszeni na akademię. Nie ignoruj tej wielkiej szansy. Szczęście się uśmiecha. Wyjdź mu naprzeciw.
Wrocław, 1 marca
Waldemar Fydrych, Bogdan Dobosz, Hokus-pokus, czyli Pomarańczowa Alternatywa, Wrocław 1989, cyt. za: Katarzyna Zacharska, Wolne Krasnale, „Karta” nr 66, 2011.
Z Okazji Międzynarodowego Dnia Tajniaka — 1 marca 1988 połączone oddziały FBI, KGB, Secret Service oraz inne tajne służby będą:
1. Obserwować przechodniów.
2. Nadawać informacje przez ukryte nadajniki (wystają tylko antenki).
3. Ustawiać się trójkami lub czwórkami i legitymować przechodzących, spisywać dane personalne do notesów.
4. Rozstawiać się w większej odległości w trójkąty i nadawać tajne znaki:
— drapać się w nos,
— mrugać,
— zapalać papierosa,
— rozkładać i składać gazetę,
— zakładać lub zdejmować kapelusz,
— jeść paluszki, prażynki lub frytki,
— nadawać sygnały świerszczami: 3 krótkie — SB, 2 długie — nasi.
5. Rewidować torby, plecaki (gazety, książki, ziemniaki).
6. Urządzać łapanki na podejrzanych funkcjonariuszy, którzy pracują na dwa fronty (można skuwać ich kajdankami i doprowadzać do nysek).
7. Robić zdjęcia z ukrycia.
Wrocław, 1 marca
Waldemar Fydrych, Bogdan Dobosz, Hokus-pokus, czyli Pomarańczowa Alternatywa, Wrocław 1989, cyt. za: Katarzyna Zacharska, Wolne Krasnale, „Karta” nr 66, 2011.
7 listopada — dzień wielkiej rewolucji. Spotykamy się w „Pstrągu” kilka przecznic przed Piotrkowską. Dzielę się z ludźmi podartymi ubraniami niczym trudno dostępnym towarem konsumpcyjnym. Dudek ma na sobie biały prochowiec, ktoś wychodzi z nim na dwór i ochlapuje poły płaszcza brudną wodą z kałuży: „Teraz lepiej” (Dudek nakłada na siebie tabliczkę z napisem „Minister Finansów”).
Pojawiają się licealiści. Każdy z nich otrzymuje tabliczkę z napisem „Galopująca Inflacja” oraz garść bilonu. Sprawdzamy, czy działają gwizdki. [...]
Ruszamy. Milicja zgodnie z planem jest już na miejscu. Zomowcy niecierpliwie czekają, by włączyć się do spektaklu. [...] Biegniemy. Kilkanaście „Galopujących Inflacji” pojawia się na Piotrkowskiej. Gwizdki. Naprzeciw milicyjnej nyski wyrasta transparent „Niech żyje kryzys!”. Zaczynam drzeć się: „Puścili mnie z torbami!” (mam w rękach dwie walizy i na piersiach dechę z napisem „Obywatel Messner”*). Pojedyncze oklaski. Sypie się bilon. „Żądamy 2500 dolarów za jedną złotówkę!”
Milicja zgodnie ze scenariuszem przystępuje zdecydowanie do działań antykryzysowych. Dwie „Galopujące Inflacje” lądują w garderobie mieszczącej się w dużym niebieskim karawanie z napisem bocznym „MO”. Sypią się dolary z podobizną [Wojciecha] Jaruzelskiego (mail art bez użycia poczty). Biegamy dalej. Milicja też lubi ruch. Kolejne „Galopujące Inflacje” zostają zatrzymane. Uff... robi się optymistycznie. Tak szybko? Walka z kryzysem idzie jak z płatka. Pojawia się transparent: „Żądamy byle czego”. Milicjant dziwnie macha na mnie ręką. „Mietek Rakowski to KONIEC POLSKI!”, „Puścili mnie z torbami”, „Panie, ja jestem rządowy!”.
Kładę się na jezdni. Milicjant wraca po kolegów. W kolektywie zawsze raźniej zwalczać nawis inflacyjny. Łapią mnie za nogi i ręce. Robię za coś w rodzaju wycieraczki. Uśmiecham się do jakiejś babci: „My dziękujemy za pałowanie, to wspomaga krążenie krwi!”.
— Panowie, co wy robicie?! — zupełnie niepotrzebnie i w sposób ordynarny oburza się jakaś kobieta.
— Spierdalaj, kurwo, do garów! — odpowiada jej kulturalnie milicjant.
Jestem już w wozie. [...] Inflacja galopuje dalej. Łapanka trwa. „Człowieku, rozmień się na drobne póki czas”, „Bank Polski Centralną Składnicą Złomu!”. „Minister Finansów” próbuje wyłudzać pieniądze i żebrze do kapelusza. Po chwili również ląduje w garderobie naszego teatru.
Funkcjonariusze cały czas świetni aktorsko. Pełen ekspresjonizm. Szkoda, że Fritz Lang [klasyk kina niemego] nie żyje. Widać lata treningu. Chłopaki wczuwają się w rolę. Praca, praca, jeszcze raz praca, a później wielki sukces aktorski na Piotrkowskiej. Jeszcze dwie „Inflacje” galopują. Szczęście jest blisko. Już! Koniec kryzysu!!! Ostatnia „Inflacja” za pomocą miłosnych kopniaków ląduje w niebieskim dyliżansie.
Łódź, 7 listopada
„Przegięcie Pały”, wyd. Galeria Działań Maniakalnych, Archiwum Ośrodka KARTA, sygn. AO V/0943.
W siódmą rocznicę wprowadzenia stanu wojennego [...] zdeterminowane grupki młodzieży (w porywach do 2 tysięcy osób) pojawiły się jak zwykle przy „Horteksie” na Piotrkowskiej (pamiętaj: Wrocław to Świdnicka! Gdańsk to Stocznia! Łódź to „Hortex”!) uzbrojone w czarne okulary — symbol jedności kulturowej z Kamczatką oraz w podania z prośbą o rewizje we własnych mieszkaniach. Główne hasło hepu: „Pomóż milicji, pobij się sam!”.
Pojawia się delegacja Galerii [Działań Maniakalnych] (stroje łowickie), pragnąca powitać chlebem i solą pierwszy radiowóz. Milicja wbrew miejscowym tradycjom nie zjawia się gromadnie, delegując na uroczystość jedynie cywilnych funkcjonariuszy. Tłum zaczyna śpiewać: „Do zatrzymania jeden krok, jeden jedyny krok, nic więcej”. Pojawiają się osoby — „obiekty do zatrzymania”. Trwa koncert bojowych okrzyków: „Chcemy stanu wojennego”, „ZOMO dla ludzi, ludzie dla ZOMO”. Tworzy się spontaniczny wąż skandujący: „Chcemy do ciupy”. W międzyczasie uczestnicy hepu legitymują się wzajemnie. W odpowiedzi na okrzyk: „Kto jest ubekiem — ręka w górę!” podnosi się las rąk. Na stojącym nieopodal pomniku Leona Schillera, mistrza sztuki teatralnej, pojawia się tabliczka „Obiekt do zatrzymania”. Milicja, podobnie jak pani Andzia, „ma wychodne”. Organizatorzy ogłaszają utworzenie Partii Monarchistycznej, pragnącej koronować generała Jaruzelskiego. Radość tłumu wzrasta: „Wojtek na tron!”. Plac przy „Horteksie” zostaje oficjalnie ochrzczony jako PLAC POMARAŃCZOWY. Na zakończenie kilka osób dzwoni pod numer 997 i informuje milicję o obcięciu wypłat za grudzień.
Łódź, 13 grudnia
„Przegięcie Pały”, wyd. Galeria Działań Maniakalnych, Archiwum Ośrodka KARTA, sygn. AO V/0943.