Po południu wyszedłem z Witosem na „linię bojową”. Doszliśmy do rogu Koszykowej, ale dalej nie można było, bo o kilkaset kroków były już nasze placówki, a dalsza część Alej [Ujazdowskich] była właściwie bezpańska aż do Alej Jerozolimskich. Luźne kule jednak przez tę przestrzeń przelatywały. Najłatwiej jednak przelatywały kule z licznych dachów, na przykład z [kawiarni] „Niespodzianki”, dużo ich padło na obejście Belwederu, a jeden granat rozwalił ścianę sypialni córki prezydenta (rodzina była już w Spale). Widzieliśmy z daleka zniszczone Ministerstwo Spraw Wojskowych, poniszczone ściany i okna kamienic, bezludne ulice.
[...] Liczba ofiar cywilnych dorównywała stratom wojskowym, głównie z powodu gapiostwa. Pod samymi karabinami maszynowymi stawali ciekawscy i padali też gęsto.
Warszawa, 13 maja
Mieczysław Rybczyński, Wypadki majowe 1926 roku, „Zeszyty Historyczne” nr 86, Paryż 1988, [cyt. za:] Agnieszka Knyt, Warszawa 1926: Przewrót w maju, „Karta” nr 48, 2006.