Droga Pani,
Przesyłam swój „testament”. [...] Jeśli idzie o sprawy, to:
[...]
Projekt opracowania w kraju materiału, który wypełniłby cały numer „Kultury”, zachowując w miarę możliwości różnorodność działów. Nie tylko polityka, ale i literatura. To musi być duży poziom. Rzeczy niedrukowane. Echa publikacji Wydarzeń marcowych i Przedwiośnia. [...] Zapoznanie się z książką Pytania i odpowiedzi wydaną ostatnio przez „Książkę i Wiedzę”. Zamierzam wydać analogiczną. [Zawierającą] wykaz pytań i problemów, które warto omówić. Możliwości [opracowania] materiałów z kraju do tej książki, czy też musi być w całości opracowana na emigracji. Pomoc w opracowywaniu przez „Kulturę” „czarnej listy” i „humoru krajowego”. Oba te działy przy pozornej błahości mają duże znaczenie. Przysyłanie ocen ludzi wyjeżdżających na emigrację z kraju. Z kim warto [współpracować], a kogo należy się wystrzegać. Opinia o Baumanie. Informacje o aresztowanych. Ich losy. Sprawa pomocy dla rodzin i samych aresztowanych. Czy Szpotański wypuszczony. Rozgrywki w partii. Atmosfera przedwyborcza. Ew[entualny] artykuł z wybiciem, nawet przesadnym, akcji bojkotowych. Ciągłe zwracanie uwagi na konieczność kontaktów i jazd do krajów bałt[yckich], Ukrainy i samej Rosji. Konieczność interesowania się tą problematyką. Sytuacja ekonomiczna (stopa życiowa). Robotnicy, nastroje. Namawianie ludzi, by szli do fabryk i próbowali coś tam robić. Jasienica — ważne, by nawiązać z nim ostrożny kontakt.
[...]
I prośba: by nie zgubić tej notatki. To mogłoby mieć niedobre skutki. Nie chcę obgadywać miłego M[acieja] K[ozłowskiego], ale on z zasady gubi papiery. Najlepsze pozdrowienia [...]
Jerzy Giedroyc [podpis nieczytelny]
19 maja
Bartosz Kaliski, Przerzut od Giedroycia, „Karta” nr 40, 2004.
Maciek [Kozłowski] mówi: „Na pewno zapewnili jej bezkarność, puszczą do domu — a ta sypie, na pewno odetnie się od całej grupy — skompromituje «Kulturę», Giedroycia, Wolną Europę, nas. Okazuje się, że nie poznałem się na niej, zawiodła nas, [Maria] Tworkowska na pewno złoży oświadczenie [...] mogą to wydrukować w prasie — straszna kompromitacja. Stworzą międzynarodową organizację działającą na terenie Francji, Czech, Polski; głowa mi pęka, gdy uświadomię sobie tragizm sytuacji, jaki stworzyła Tworkowska”. [...] [Kozłowski] jest zdezorientowany, co z sobą dalej robić. Podpowiadam, że Tworkowska wyjdzie na bohatera, a Maciek będzie przestępcą i [będzie] siedział dziesięć lat więzienia. Maciek przyznaje rację. Śledztwo powinno wykorzystać słabość Maćka.
13 czerwca
Bartosz Kaliski, Przerzut od Giedroycia, „Karta” nr 40, 2004.
Po dzisiejszym przedpołudniowym przesłuchaniu [Maria Tworkowska] była bardzo zdenerwowana i zaniepokojona tym, że [Maciej] Kozłowski zeznaje zupełnie niepotrzebne rzeczy, mianowicie to, że przekroczył granicę nielegalnie. Tworkowska mówi, że „gimnastykowała” się przed oficerem śledczym tak długo, żeby nic konkretnego na ten temat nie powiedzieć, aż raptem oficer jej daje do przeczytania to, co zeznał Kozłowski.
Mówi, że zaprzeczyła temu, że ona o tym wiedziała. Powiedziała, że owszem, była rozmowa na ten temat w towarzystwie, ale utrzymywała to cały czas zeznając, że myślała po prostu, że Kozłowski to opowiadał w formie humoru — nie przyznała się do tego absolutnie, że ona o tym wiedziała. Mówi, że ma wrażenie, że chyba nie będzie taki głupi i nie powie, po co ona przyjechała w maju 1969 do Warszawy. [...] Tworkowska mówi, że ma przynajmniej tę przyjemność, że to nie wyszło od niej.
16 czerwca
Bartosz Kaliski, Przerzut od Giedroycia, „Karta” nr 40, 2004.
Zaczynam rozmowę, [mówiąc,] że widzę, że od dwóch dni Maciek [Kozłowski] zmizerniał na twarzy, spadł z wagi — co w taki sposób wpływa na niego? Maciek mówi: „Od dwóch dni jestem w wojnie psychologicznej — nie jestem tuzem i nie wiem, czy wytrzymam”. [...] [Mówię:] „Tracisz, Maciuś, zdrowie, nie chcąc potwierdzić tego, co i tak wiedzą — może im tylko o to chodzi. I czy jest sens być upartym? Potwierdzisz i będziesz miał spokój”. [...] Podpowiadam: „Maciuś, gdy tylko zorientujesz się, że napór śledztwa będzie większy, nie trać zdrowia, ujawnij o [Krzysztofie] Szymborskim, [Marii] Tworkowskiej — oni i tak wiedzą — nie odkrywasz Ameryki, może tym ich zadowolisz”. [...] Huraganowy atak od rana do wieczora, z króciutkimi przerwami na posiłek, rozsypuje Maćka kompletnie. Prowadzący śledztwo dobrze „rozbija” Maćka. Chodzi o ciągłość w czasie prowadzenia śledztwa — przerwy powodują odprężenie psychiczne Maćka i utrudniają Maćkowi rozpoczęcie składania wyjaśnień.
27 czerwca
Bartosz Kaliski, Przerzut od Giedroycia, „Karta” nr 40, 2004.
W połowie maja 1969 razem z Marią Tworkowską udałem się samochodem marki „Morris” do Jerzego Giedroycia w Maisons-Laffitte k[oło] Paryża. Celem naszego wyjazdu było omówienie z Giedroyciem, jakie książki może nam wydać dla przerzutu ich przez Czechosłowację do Polski. [...] W toku dalszej rozmowy poinformował on nas, że interesują go zagadnienia polityczne w Czechosłowacji i oczekuje od nas jakiegoś wtyku, aby wydrukować go w „Kulturze”. Szczególnie chodziło mu o aktualną sytuację polityczną. [...] Giedroyc powiedział, że opracuje dla nas notatkę z wytycznymi i prześle ją pocztą. [...] dał mi kilkaset franków francuskich i marek zachodnioniemieckich na pokrycie kosztów związanych z wyjazdem moim i Tworkowskiej do Czechosłowacji.
8 lipca
Bartosz Kaliski, Przerzut od Giedroycia, „Karta” nr 40, 2004.
Duże wrażenie wywarła na nim [Janie Krzysztofie Kelusie] rozmowa z nieznanym mu dotąd przedstawicielem Służby Bezpieczeństwa, którego określił jako wyjątkowo rzeczowego, inteligentnego i sympatycznego człowieka. W czasie tej rozmowy pokazano mu fotokopię listu, jaki miała z Paryża [Maria] Tworkowska. List był podpisany przez Giedroycia [...].
Powiedziano mu, że taki list może być podstawą do kwalifikacji czynu z artykułu 7 m[ałego] k[odeksu] k[arnego], z czym Kelus w rozmowie nie zgadza się. Mimo to sam list wywarł na nim wielkie wrażenie i twierdzi kategorycznie, iż nie wiedział nic o tak głębokim zaangażowaniu Tworkowskiej i aż takiej głupocie jej mocodawców z Paryża.
28 lipca
Bartosz Kaliski, Przerzut od Giedroycia, „Karta” nr 40, 2004.
W tym miejscu chciałbym dodać, że w związku z zacytowanym mi fragmentem wyjaśnień [Marii] Tworkowskiej pierwszy raz słyszę używane przez nią sformułowania, jak na przykład „kanał przerzutowy”, „zabezpieczenie transportu”, „grupa praska”. Używanie tego rodzaju określeń, którymi Tworkowska w rozmowach ze mną nigdy się nie posługiwała, sugeruje istnienie dobrze zorganizowanej i zakonspirowanej grupy. Grupa taka nie istniała. Podobnie nie istniał żaden konkretny plan stałego przewożenia książek z Paryża do Warszawy.
5 sierpnia
Bartosz Kaliski, Przerzut od Giedroycia, „Karta” nr 40, 2004.
Ustawiam Maćka [Kozłowskiego], ażeby docenił [...] i szanował dobrego oficera, żeby nie dopuścił do takiego postępowania, ażeby wrócił do prowadzenia śledztwa p. Henio [Świerczyński], ale tutaj przede wszystkim jest potrzeba składania pełnych wyjaśnień oficerowi. [Powiedziałem:] „Tym bardziej że to, czego nie chciałeś wyjaśniać kulturalnym oficerom, wyjaśniłeś p. Heniowi”. Także radziłem mu unikać konfliktów z oficerami, wyjaśniać, „gdyż i tak będziesz wyjaśniał — gdyż jesteś bardzo słaby psychicznie i każdy gwałtowny atak, krzyk i śledztwo na okrągło łamie cię i mówisz. A unikniesz tego nie prowadząc do stanów zapalnych między tobą a oficerem śledczym”.
Maciek przyznał mi rację — będzie wyjaśniał [...] stwierdza, że nie ma nic do ukrycia, gdyż [Maria] Tworkowska i [Krzysztof] Szymborski wszystko powiedzieli.
11 sierpnia
Bartosz Kaliski, Przerzut od Giedroycia, „Karta” nr 40, 2004.
Tak, przyznaję się do zarzutu przedstawionego mi w dniu 27 października 1969, przyznaję się do popełnienia przestępstwa z artykułu 5 m[ałego] k[odeksu] k[karnego]. Do przedstawionego mi zarzutu wnoszę zastrzeżenia. [...]
W mieszkaniu Stachovej, na maszynie do pisania przywiezionej z Paryża, wspólnie z moją matką sporządziłem z maszynopisów matryce, które również przywiozłem z Paryża. [...] 25 maja 1969 wraz z Marią Tworkowską i moją matką wyjechałem z Pragi do Smokowca. Wyjeżdżając z Pragi nie wiedziałem jeszcze, w jaki sposób przywiezione książki i biuletyn przerzucę do Polski. Zamierzałem je zanieść w góry i zawiadomić o tym [Macieja] Włodka, względnie pozostawić u [Pavla] Čarnogurskiego lub [Juliusa] Kerteša w Popradzie.
27 października
Bartosz Kaliski, Przerzut od Giedroycia, „Karta” nr 40, 2004.
Gdy w końcu marca [1969] poznałam M[acieja] Kozłowskiego, moje poglądy polityczno-społeczne były w bardzo ogólnym zarysie podobne do tych, jakie reprezentował Kozłowski. Nigdy jednak nie uważałam za wskazane podejmowanie jakiejkolwiek działalności, ponieważ poglądy moje były mało sprecyzowane i bardzo subiektywne, a nadto nie mam żadnych predyspozycji w tym kierunku. Wprawdzie początkowo sugestia Kozłowskiego o utworzeniu grupy młodej emigracji wydała mi się bezcelowa w sensie konkretnej działalności, to jednak dałam się łatwo przekonać, ponieważ ludzie, z którymi rozmawiałam, byli sympatyczni, głosili idee, które wydawały mi się słuszne, a przede wszystkim, mając kłopoty natury osobistej, odczuwałam potrzebę związania się z jakimś gronem ludzi. [...]
Wszelka działalność nielegalna wydaje mi się obecnie szkodliwa, ponieważ zamiast prowadzić w kierunku pożądanych zmian i przyspieszać proces demokratyzacji, hamuje je raczej, wprowadzając zamęt w społeczeństwie. W dodatku naraża zaangażowane w nią osoby na marnowanie życia w więzieniu oraz cały szereg innych osób na niepotrzebne nieprzyjemności. W konkretnym przypadku grupy, do której należałam, oceniam obecnie naszą działalność jako głęboko naiwną. W konkluzji postanawiam nigdy żadnej działalności nielegalnej nie podejmować.
24 listopada
Bartosz Kaliski, Przerzut od Giedroycia, „Karta” nr 40, 2004.
Od strony dowodowej proces był przygotowany dobrze. Zebrany w śledztwie bogaty materiał dowodowy (śledztwo prowadzili oficerowie Biura Śledczego MSW pod nadzorem Prokuratury Warszawskiej) został na rozprawie w pełni potwierdzony. Wypowiedzi polemiczne niektórych oskarżonych i obrońców nie dotyczyły faktów, tylko ich oceny.
Zespół sądzący (sędzia Sądu Wojewódzkiego R[yszard] Bodecki i dwóch ławników) był dobrze przygotowany i prowadził rozprawę z zachowaniem wszelkich wymogów prawa do swobodnego wypowiadania się stron, a jednocześnie bez przewlekłości i odbiegania od meritum sprawy (nie licząc niedziel i jednego dnia przerwy rozprawa trwała 12 dni, czasokres ten, przy tego rodzaju procesie, należy uznać za krótki). Przewodniczący zadawał oskarżonym i świadkom dużo pytań, którymi trafnie wydobywał istotne dla sprawy okoliczności.
Obsługa prasowa procesu również była dobrze zorganizowana. Publikacje o procesie w radio i prasie krajowej były rzeczowe, spokojne, wydobywające najistotniejsze treści demaskujące wrogą Polsce i socjalizmowi działalność oskarżonych oraz paryskiej „Kultury” i [Jerzego] Giedroycia. Zainteresowanie tymi publikacjami było duże, notowano sporo wypowiedzi w różnych środowiskach, że publikacji powinno być więcej i bardziej obszernych. [...]
W procesie niniejszym nie można mówić o działaniu przypadkowym czy bez rozeznania politycznego sprawców. Wszyscy oskarżeni to ludzie inteligentni, dojrzali, o ukształtowanych poglądach politycznych i społecznych, poza osk[arżoną] [Marią] Tworkowską zaangażowani od dłuższego czasu w walkę polityczną z władzą ludową. Ich cele i wola działania pokrywały się z działalnością paryskiej „Kultury” i jej redaktora Giedroycia. Dlatego też ich współdziałanie w szkodzeniu interesom politycznym PRL było łatwe w sensie stosunku psychicznego, a jeśli nie było owocne zgodnie z założeniami inspiratorów, to w każdym razie nie ich w tym zasługa, a więc wina wszystkich oskarżonych nie budzi żadnych wątpliwości.
25 lutego
Bartosz Kaliski, Przerzut od Giedroycia, „Karta” nr 40, 2004.