Rano wstałem o godzinie dziesiątej i poszedłem do Rady Państwa na uroczystość dekoracji Solskiego. […] Szedłem pieszo do Sejmu, gdzie obok znajduje się teraz Rada Państwa. Punkt dwunasta zjawił się Solski. Są goście zagraniczni. […] Solski dostał Order Budowniczego Polski Ludowej. Najwyższe odznaczenie. Trzyma się doskonale. Dekorował go Zawadzki w asyście Cyrankiewicza i Bermana. […]
Wieczorem jubileusz. Bardzo uroczyście. Zaczęła orkiestra Filharmonii pod dyrekcją Rowickiego uwerturą z Halki. Potem czwarty akt Zemsty. Okropne widowisko. Dopiero teraz pokazało się, jakie to podłe przedstawienie. […] Solski grał zupełnie przyzwoicie. […] Okropnie jest w tym naszym teatrze. Wszystko się robi, żeby było jak najgorzej. Jakieś naprawdę tumany rządzą.
Po Zemście odegrała orkiestra mazura ze Strasznego dworu, a potem uroczystość jubileuszowa. Ze SPATiFu przemawia Brydek, ja jestem drugim delegatem. Najpierw przemawiał Sokorski, potem Brydek. Po przemówieniu Brydka przypiąłem Solskiemu odznakę SPATiFu. Potem zaczęły się sypać przemówienia. Nie chciało mi się stać na scenie, więc poszedłem na widownię. Najefektowniej przemawiał Łukianow, który na zakończenie klęknął przed Solskim. Zrobił to bardzo dobrze, po aktorsku. […] Bardzo mile mówiła madame Valentine Tessier – Francuzka. Solski odpowiedział znakomicie. Zakończył okrzykiem: niech żyje braterstwo między narodami, niech żyje pokój. Robiło to duże wrażenie. Niektórzy płakali. Przecie to stuletni człowiek.
Warszawa, 5 czerwca 1954
Marian Wyrzykowski, Dzienniki 1938–1969, Warszawa 1995.