Nazywam się Kazimierz Krauze, syn Mieczysława. Ukończyłem szkołę zawodową jako hydraulik i kierowca. Byłem komandosem i honorowym dawcą krwi. Przez siedem lat byłem pracownikiem MPK i, jak sąd udowodnił, byłem dobrym pracownikiem. Od 13.12.1985 jestem więźniem ZK Montelupich i obecnie Nowego Sącza — rzekomo za „terroryzm”. Do odsiedzenia mam jeszcze 3,5 roku. W domu została żona niepracująca, gdyż zajmuje się 5-letnią Izabelą i 16-miesieczną Moniką. Jestem dość twardy, wyrok wytrzymam, choć administracja ZK trochę mi dokucza — okradanie paczek, odbieranie widzeń, nierozpatrywanie moich skarg. Martwię się tylko o żonę, czy da sobie radę z wychowaniem córeczek, z samotnością, z nachodzącym ją komornikiem. Sądzę, że koledzy z brygady pamiętają o mojej rodzinie i że zamykać to mnie nie musieli, ale wypuścić muszą. Pozdrawiam wszystkich solidarnych, a zwłaszcza Andrzeja Izdebskiego, z którym dzieliłem celę na Monte. Cieszę się też, że Jacek [Żaba] jest na wolności.
Kraków, więzienie Montelupich, ok. 9 grudnia
„Hutnik” nr 17/148, z 9 grudnia 1987.
Najgorsze dla mnie są wyjazdy na widzenia. Dosyć, że mury, kraty, sama przemoc, krzywda moja i Kazika, to jeszcze chamstwo strażników, nie wyłączając komendanta. No bo raz da widzenie, drugi raz zezwoli tylko na 5 minut, trzeci raz każe czekać 5 godzin (z dziećmi!), czwarty raz w ogóle nie da. Do męża nie mam żalu, wiem, że musiał tak zrobić, on wierzył w „Solidarność”; ja też. Odwiedza mnie tylko jeden kolega męża z żoną, a tak to raczej ludzie z innych zakładów, nie z MPK. To boli, ale wiem co może pamięć ludzka w tych trudnych czasach. Marzę, aby męża wcześniej wypuszczono. Póki co, niech go przewiozą do ZK w Tarnowie. Bliżej domu. Ostatnio mi chorowała Monika, ale była u dobrych ludzi w Rabce. Nie wiem, co robić z komornikiem? Zabierze mi wszystko (115 tys. egzekucji), a od Kazika tylko 1200 zł miesięcznie. Ciężko, ale jak sobie pomyślę, że Kazik mógł pracować w „Wujku”... Życzliwym, wszystkim serdecznie dziękuję za męża i dzieci. Wierzę, że Kazik nie odsiedzi całego wyroku. Jest potrzebny dzieciom, mnie, a i w zakładzie by się przydał.
3 maja
„Zomorządność” nr 159, z 3 maja 1988.