Grupa bankrutów polityczno-gospodarczych próbuje się ratować podpórką w postaci Rady i Rada może razem z tą grupą utonąć. Taka Rada nic nie doradzi, bo nikt nie słucha żadnych rad, funkcja społeczna wątpliwa, a ryzyko ogromne. To jest realna groźba. To jest argument «przeciw», a jednocześnie argument «za». To, że idziemy do dna, jest oczywiste, ale że w tym, co nas czeka, nieodzowna może być taka grupa ludzi, też jest jasne, gdyż taka grupa niezależna może być w momentach kryzysu nieoceniona. Może być tym, co uratuje nas w momencie kryzysu. Widzieliśmy to na przykładzie Sierpnia 1980, gdy taką grupę dopiero na gwałt trzeba było utworzyć. Utworzenie dobrej Rady mogłoby być elementem powstrzymującym od rzeczywistej katastrofy. Rada będzie potrzebna w świetle czarnych perspektyw tu zarysowanych. Jeden jest niezbędny warunek, aby ta Rada zaistniała jako swobodny i niezależny czynnik społeczny.
Warszawa, 10 października
Andrzej Garlicki, Karuzela, czyli rzecz o okrągłym stole, Warszawa 2004.
5 czerwca około czwartej nad ranem obudził mnie telefonicznie Jan M. Rokita. „Słuchaj, mamy pierwsze dane, na razie z okręgów zamkniętych (wojsko, milicja). To jest lawina. Jeśli tak jest w tych okręgach, to szykuj sweter i szczoteczkę do zębów. Przed świtem powinni nas wygarnąć, jeśli mają olej w głowie”. Jan Rokita jak zwykle rozumował precyzyjnie, a jednak oni nas nie wygarnęli.
Warszawa, 5 czerwca
Krzysztof Kozłowski, Takie sobie wspominki [w:] Tadeusz Mazowiecki polityk trudnych czasów, na siedemdziesiąte urodziny współpracownicy i przyjaciele, Warszawa 1997.