W tej chwili przelatują nad naszą głową liczne eskadry samolotów, a ulicami ciągną ludzie powracający z pochodu, dość licznego. Jadą również pod naszymi oknami bardzo zabawne i dobrze zrobione karykatury Trumana, Churchilla, de Gaulle’a itp. ogromnych rozmiarów, które też defilowały na pochodzie. Warszawa mocno zarumieniona, pierwszy raz wojsko wzięło udział w uroczystościach. Przemówienia, których słuchaliśmy przez radio, dziwnie słabe i napaści na Kościół nacechowane bezsilną złością, że pomimo wszystko ludzie do Pana Boga coraz bardziej się garną i kościoły coraz pełniejsze, a aktywność katolickich działaczy się nie zmniejsza. Niebo przez cały ranek było ponuro-czarne, okazując swe niezadowolenie z tego, co się dzieje na ziemskim padole — wstrzymało się od grożącego deszczu, nie chcąc widocznie dokuczyć wielu niewinnym ofiarom, marznącym od wczesnego rana w letnich, odświętnych strojach. (Po wczorajszej burzy bardzo się oziębiło.) Teraz, gdy wszystko się skończyło, słońce zabłysło na rozpogodzonym niebie. Ponieważ dużo ludzi nie mogło być rano na mszy św. — we wszystkich kościołach mają się odprawić msze św. o siódmej wieczorem...
Warszawa, 1 maja
Centralne Archiwum Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji (CA MSWiA), 17/IX/71, t. 3, k. 84–87.
Od pierwszej chwili istnienia Polski Ludowej kler zajął wrogie stanowisko wobec Państwa. [...] Dzisiaj kler [...] usiłuje wyprowadzić masy na ulicę dla walki przeciwko Polsce Ludowej.
Sierpień jest miesiącem masowych pielgrzymek do Częstochowy [...]; już teraz trzeba nastawić agenturę na to, jakie 18 organizuje się pielgrzymki, zwrócić uwagę na sprawę komunikacji. [...] Należy śledzić nastroje w środowiskach pielgrzymów. [...] Musimy zmobilizować bardzo dużą uwagę na wszystkie wystąpienia księży. [...] Jeżeli mamy do czynienia z wystąpieniem jednorazowym, jeżeli ksiądz nie jest dostatecznie znany jako jedna ze sprężyn roboty antypaństwowej, należy go wezwać do Urzędu [...] i ostrzec go [...]. W wypadku, gdy jest to uporczywe, wyjątkowe, agresywne, gdy ksiądz stanowi ognisko zapalne na swoim terenie, należy go aresztować. [...] Łączność kleru trzeba bardzo mocno wziąć w rozpracowanie. Musimy znać numery wszystkich telefonów, którymi kuria rozporządza, numery aut biskupów i kurii, wiedzieć, gdzie biskup mieszka, dokąd wyjeżdża [...], musimy znać plan sytuacyjny kurii i siedziby biskupa. Są to rzeczy ważne, które kiedyś będą potrzebne.
Warszawa, 28 lipca
Dokumenty do dziejów PRL. Aparat Bezpieczeństwa w latach 1944–1956, cz. II, Warszawa 1996.
W intencjach rządu — określenie „księża patrioci” ma oznaczać tych księży, którzy chcą współpracować z rządem. W rzeczywistości jednak mamy tutaj do czynienia z problemem wolności politycznych przekonań, respektowanych przez Episkopat i przez podległe mu rzesze duchowieństwa. W związku z dostosowaniem się do Porozumienia* przez cały Episkopat, nie ma żadnego uzasadnienia utworzenie specjalnej grupy „księży współpracujących z rządem”. Ponadto sprawa tak zwanych księży patriotów nie jest również dlatego sprawą wolności przekonań politycznych i sprawą współpracy z rządem, jako że Episkopat tego nie wzbrania. Problem natomiast leży w rozmyślnym wyszukiwaniu osób, którym później nadaje się nazwę „księży patriotów” i którzy przeznaczeni są do odegrania specjalnej roli w Polsce. W rzeczywistości bowiem wszyscy przywódcy sekcji księży w Stowarzyszeniu Bojowników o Wolność i Demokrację byli — w tym czy innym czasie — w konflikcie ze swymi moralnymi i kanonicznymi obowiązkami, a wielu z nich obłożonych jest karami kościelnymi. Wyznaczenie tego rodzaju osób do odgrywania roli reformatorów życia Kościoła w Polsce zagraża poważnie ich własnemu stanowisku w społeczeństwie katolickim, które zna swoich duchownych i wie, do których ma mieć zaufanie.
Ci tak zwani księża patrioci wydają swoje wydawnictwo, nazywające się „Głosem Kapłana”. Wydawnictwo to, jakkolwiek przeznaczone dla księży, ukazuje się bez zezwolenia władzy duchownej, a co za tym idzie w sprzeczności z prawami Kościoła. Wydawnictwo to walczy ze Stolicą Apostolską i Ojcem Świętym, walczy z Episkopatem, wygłasza błędne zasady moralne i religijne, stara się o poderwanie dyscypliny kościelnej i zmierza do wywołania schizmy i herezji wśród duchowieństwa. Trudno żądać od Episkopatu i duchowieństwa, by uczyli się swych obowiązków obywatelskich od tego rodzaju ludzi i by szli za ich przykładem w ustalaniu swych stosunków z odrodzoną Polską. Niektórych spośród tych księży użyto w czasie Pierwszego Kongresu Pokojowego do ataków na Ojca Świętego. Musimy uważać tego rodzaju metody za tragiczny objaw wytworzonych warunków. Czyż bowiem zasługuje na szacunek żołnierz znieważający swego dowódcę? Osoby, które pozwoliły się użyć do tego rodzaju ataków, muszą być surowo ocenione przez swych przełożonych. Pod żadnym zaś warunkiem osoby te nie mogą służyć na wzór dla księży, jak mają wypełniać obowiązki wobec odrodzonej Polski. […]
12 września
Antoni Dudek, Sutanny w służbie Peerelu, „Karta” nr 25/1998.
Przewodniczący Okręgowej Komisji Księży Ks. dr Pochoda-Rogowski powitał przybyłych Wielebnych Księży obecnych na plenarnym posiedzeniu i odczytał następujący porządek dzienny:
1. Broń bakteriologiczna użyta przez agresorów amerykańskich na Korei.
2. Akcja siewna — wypowiedź księży z ambon na swych parafiach.
3. Sprawy organizacyjne, dotyczące werbowania nowych członków OKK.
4. Stałe dyżury księży w OKK i podzielenie godzin urzędowania poszczególnych wielebnych księży.
5. Wolne wnioski.
1. Księża wypowiadali się na zebraniach, że przemawiali z ambon o użyciu broni bakteriologicznej na Korei [przez] imperialistów amerykańskich. Księża starali się w rozmowach ze swymi parafianami wyjaśnić, do czego zmierzają agresorzy amerykańscy przez sianie rozmaitych zakaźnych chorób. Dążą oni do zniszczenia całej ludzkości.
Zabierając głos Ks. prof. Kulikowski zaznaczył, że celem wszystkich państw jest zwalczanie chorób i wszystkie kraje pomagają sobie w zwalczaniu chorób zakaźnych, a Amerykanie masowo i celowo wyniszczają narody.
Zabierając głos Ks. Jaworski oświadczył, że sumienie świata i cały naród oburza się i potępia zbrodnie stosowane przez najeźdźców amerykańskich.
„My, księża członkowie OKK — powiedział Ks. Jaworski — powinniśmy jak najwięcej uświadamiać naszych wiernych parafian, do czego zmierzają agresorzy amerykańscy przez stosowanie broni bakteriologicznej.”
[...]
Szczecin, 24 kwietnia
Antoni Dudek, Sutanny w służbie Peerelu, „Karta” nr 25/1998.
W nie mniej, lecz jeszcze więcej wyraźnych celach dywersyjnych przeciwko prawowitej władzy Kościoła stworzona została z inicjatywy rządowej i działa tak zwana Komisja Księży przy Związku Bojowników o Wolność i Demokrację. Rekrutuje się ona z duchownych, znanych pod mianem Księży-Patriotów. Ludzie, którzy w przeważającej mierze mieli nieszczęście naruszyć karność kościelną lub popaść w konflikt ze swą hierarchiczną władzą, usiłują z pomocą władzy świeckiej „oczyścić” i „reformować” Kościół Chrystusowy. W piśmie swym „Ksiądz Obywatel” atakują katolickich biskupów polskich i samego nawet Ojca Świętego, głosząc równocześnie hasła i poglądy torujące już drogę do odszczepieństwa i herezji.
8 maja
Antoni Dudek, Sutanny w służbie Peerelu, „Karta” nr 25/1998.
29 października 1955, około godziny 8.00 rano, przyjechali do Komańczy przedstawiciele KC z Warszawy i oznajmili, że tego samego dnia, za parę godzin, zostanie przywieziony do nas Ksiądz Prymas. Stwierdzili, że ostatnie miejsce jego pobytu nie sprzyja zdrowiu. Władze państwowe, na prośbę Episkopatu o uwolnienie Księdza Prymasa, podjęły decyzję, że odtąd nasz dom będzie miejscem dalszego internowania.
Na taką możliwość byłyśmy zupełnie nieprzygotowane. Z niedowierzaniem przyjęłyśmy wiadomość, że dom ma być natychmiast opróżniony z gości — dotychczas miał charakter domu wypoczynkowego — że nikogo z osób świeckich nie można już przyjmować, i jeśli ktoś jest obecny, musi wyjechać. [...]
Zdawało się już, że wiadomość była nieprawdziwa. Oczekujące siostry porozchodziły się po domu, gdy nagle o godzinie 15.30 zelektryzowało nas gwałtowne dzwonienie do furty. „Dostojnik jest!” — krzyknął szofer. Za chwilę ukazał się Ksiądz Prymas. Był w otoczeniu eskortujących ludzi. Utrudzony dziewięciogodzinną jazdą z Prudnika Śląskiego, bardzo blady i bardzo wyniszczony, czekał cierpliwie na pojawienie się sióstr. Nadeszła siostra przełożona i inne. Z największym wzruszeniem i czcią witały tego niezłomnego człowieka, który miał być odtąd jednym z domowników. [...]
Matka przełożona zaprowadziła Księdza Prymasa do przygotowanego pokoju. Było to ubogie pomieszczenie, chociaż największe z tych, jakimi dysponował dom. Od czasu II wojny światowej nie było w domu światła elektrycznego, nie było dostatecznej ilości węgla na ogrzewanie ani odpowiednich mebli, ani nowszych pozycji książkowych. Nie było radia i telefonu. Nie miała też Komańcza, jako miejscowość, ośrodka zdrowia, apteki ani pomocy lekarskiej — oprócz naszej siostry infirmerki [pielęgniarki] i zakonnej apteczki domowej. Postanowiłyśmy jednak służyć tym, co będzie w naszej mocy. Bardzo szybko okazało się, jak niewymagający jest Ksiądz Prymas i jak wewnętrznie wolny od wszelkich zbędnych potrzeb osobistych.
Komańcza, 29 października
Uwięziony Pasterz. Wspomnienia z pobytu Ks. Kard. Stefana Wyszyńskiego w Klasztorze Sióstr Nazaretanek w Komańczy w latach 1955–1956 wygłoszone przez Siostrę Stanisławę Niemeczek dnia 28 IX 1981 r. w kościele Zbawiciela w Warszawie, podczas Nowenny Modłów o Beatyfikację Kardynała, [Kraków 1981].
29 października 1955. [...] Jestem więc ostatecznie „w klasztorze”, o którym od dwóch lat głosiły komunikaty rządowe. Tym razem klasztor jest „z prawdziwego zdarzenia”. Obszerny dom, prowadzący normalne życie klasztorne, z prawdziwymi siostrami zakonnymi, które nie są więźniarkami, i z własnym, zakonnym trybem życia. [...]
O godzinie 17.00 „nieznany” wszedł do mego pokoju i oświadczył mi: „Od tej chwili nasza opieka nad Księdzem Arcybiskupem się kończy i przechodzi do Episkopatu Polski”. [...] Prosiłem o wyjaśnienie, co mam rozumieć przez „miejscowość Komańcza”, by wiedzieć, jaką mam swobodę ruchu. Zrozumiałem z wahań w odpowiedzi, że mogę odbywać spacery na wszystkie strony, po lasach i górach, natomiast nie mogę wsiąść w auto i wyjechać. [...]
Od tej chwili poczułem się wolny od policyjnej izolacji. Jaką formę przybierze ona dalej, przyszłość pokaże. [...]
Komańcza, 29 października
Stefan Wyszyński, Zapiski więzienne, Warszawa–Ząbki 2001.
Bóg położył kres życiu człowieka i głowy Państwa, który miał odwagę pierwszy i jedyny z dotychczasowych władców Polski zorganizować walkę polityczną i państwową z Kościołem. [...] Bolesław Bierut umarł obciążony ekskomuniką kościelną. Nie dlatego, że był komunistą, ale dlatego, że współdziałał w gwałcie, dokonywanym na osobie kardynała [...].
Tyle razy w ciągu swego więzienia modliłem się za Bolesława Bieruta. Może ta modlitwa nas związała tak, że przyszedł po pomoc. Oglądałem się za nim we śnie — i nie zapomnę o pomocy modlitwy. Może wszyscy o nim zapomną rychło, może się go wkrótce wyrzekną, jak dziś wyrzekają się Stalina — ale ja tego nie uczynię. Tego wymaga ode mnie moje chrześcijaństwo. [...]
Komańcza, 13 marca
Stefan Wyszyński, Zapiski więzienne, Warszawa–Ząbki 2001.
2 maja 1956. Otrzymałem list od biskupa Choromańskiego, który donosi mi, że wystąpił do Marszałka Sejmu, za sugestią Komisji Głównej Episkopatu i biskupa Klepacza, o zwolnienie mnie z więzienia. List, bardzo niefortunnie zredagowany, skierowany został do Marszałka Sejmu, a odpisy posłano Przewodniczącemu Rady Państwa, Prezydium Partii i Rządu. Marszałek przekazał list Biskupa do Prokuratora Generalnego. Biskup czyni komentarz, że zapewne dlatego list poszedł tą drogą, iż Prokurator czuwa nad praworządnością, która w moim wypadku była poważnie pogwałcona decyzją Prezydium Rady Ministrów. Biskup czyni nadzieję, że odpowiedź Prokuratora będzie pomyślna.
Komańcza, 2 maja
Stefan Wyszyński, Zapiski więzienne, Warszawa–Ząbki 2001.
Kończył się kwiecień, rozpoczynał się maj, a Śluby Narodu były nie napisane. Kilkakrotnie Ojca o to zagadywałam, a nieraz wprost błagałam: Jasna Góra czeka. Ojciec powtarzał swoje, że gdyby był na wolności, Śluby by napisał, a skoro jest w więzieniu — powinien milczeć. Wydawało Mu się, że nie ma woli Bożej w tym, aby napisał tekst Ślubów. [...]
15 maja weszłam do pokoju Ojca i, jak gdyby to chodziło o jakiś drobiazg, powiedziałam: „Ojcze! Przecież święty Paweł pisał listy z więzienia, kraty mu nie przeszkadzały w tym, aby prowadzić swoje gminy chrześcijańskie. On nimi kierował poprzez kraty”. Ku mojemu zdumieniu, Ojciec spojrzał na mnie z niezwykłym blaskiem w oczach, jakby go coś olśniło: „Tak, masz rację, święty Paweł pisał listy apostolskie z więzienia”. [...] 16 maja, w dniu świętego Andrzeja Boboli, rano przed mszą świętą, Ojciec wszedł do kaplicy i zamiast udać się od razu do zakrystii, podszedł do mojego klęcznika i położył przede mną kilkustronicowy rękopis, spięty spinaczem. Nie wiedziałam, co to jest, spojrzałam pytająco w Ojca twarz. Była jasna, promienna, wyzwolona. Uśmiechnął się z radością, przewidując, co się za chwilę stanie. Spojrzałam na tekst: „Jasnogórskie Śluby Narodu Polskiego”.
Komańcza, 16 maja
Maria Okońska, Z misją do Komańczy, Warszawa 2006.
„W” opowiadał, że słucha dziennika przez radio i całą uwagę skupił na rewolucji w Poznaniu. Targońska zapytuje, jakie wiadomości ciekawe. „W” opowiadał jej, że delegacja robotników przyjechała do Warszawy, do rządu, aby podwyższono płace. Rewolucja była również w poszczególnych fabrykach z żądaniem podwyższenia płacy. Rozruchy podobno zorganizowała zagranica, zaopatrując robotników w broń. „T”: „To teraz będą masowe aresztowania”. „W” odpowiedział, że [premier] Cyrankiewicz wyjechał wczoraj do Poznania i powiedział, że „Trzeba rękę przeciąć” (zła słyszalność). „W” zaznaczył, że Cyrankiewicz wyraził się nieudolnie. Dalej mówił, że napadnięto na dom partii i na UB. UB zaczęło się bronić. Dużo jest zabitych i rannych wojskowych. „T”: „Biedni ci wojskowi”. „W”: „Rozruchy również były na Śląsku, tam gdzie pojechał Ochab. Zagranica przypuszczalnie szeroko mówi na ten temat, ale Polska usiłuje wyjaśnić, że kraje imperialistyczne, widząc duży rozwój gospodarczy, zazdrościły i wywołały powstanie robotników”. Targońska zapytuje, dlaczego powstanie zostało wywołane akurat w Poznaniu. „W” tłumaczy, że tam odbywały się targi. [...] Wspomina, że niepotrzebnie Stalina tak krytykowali.
30 czerwca
Stenogram podsłuchu rozmowy w Komańczy z 30 czerwca 1956, AIPN, sygn. 01283/107.
W myśl polecenia Kierownictwa Wydziału z dnia 2 lipca 1956, udałem się do Komańczy na obiekt o kryptonimie „Wrona”. [...] Przez okres swego pobytu na obiekcie [...] sprawdziłem słyszalność instalacji w pokoju nr 16 zajmowanym przez N. Słyszalność jest dobra, aparatura odbiorcza, wzmacniak „S.I” pracują należycie. [...] W pokoju nr 12 zajmowanym przez H. odszukałem właściwe kable należące do pokoju zajmowanego przez figuranta. Sprawdziłem słyszalność i podłączyłem specjalne końcówki do prowadzenia eksploatacji bez zdejmowania listwy. Końcówki te są ukryte w szparze między deskami podłogi, zamaskowane kurzem. Słyszalność jest dobra. Wzmacniak „S.I” zamontowany w torbie nie jest doskonały dla prowadzenia eksploatacji na tym obiekcie. [...] W pokoju N. podłączyłem specjalne końcówki celem prowadzenia eksploatacji nie zdejmując listwy, pouczając o sposobie ich maskowania. Przekazałem tow. N. cztery komplety baterii do zasilania, instruując o ich wymianie.
18 lipca
Notatka służbowa dotycząca podsłuchu pokojowego w obiekcie o kryptonimie „Wrona”, referent Sekcji I Wydziału II ppor. Karacz, Warszawa, 18 lipca 1956. AIPN, 01283/107.
Niezapomnianym dla Księdza Prymasa dniem był 26 sierpnia 1956. Dzień odnowionych Ślubów Narodu na Jasnej Górze. Cała Polska spodziewała się wtedy, że Ksiądz Kardynał — duchowy przywódca Narodu — będzie już wolny na tę dziejową chwilę i — jako inicjator Ślubów oraz Wielkiej Nowenny — odczyta napisaną przez siebie tutaj w Komańczy rotę Ślubowań Narodu. Ale nie wybiła jeszcze godzina wyzwolenia. Na znak wierności z wiernym ludem, wymienione zostały hostie między Jasną Górą i Komańczą.
Jasna Góra, 26 sierpnia
Uwięziony Pasterz. Wspomnienia z pobytu Ks. Kard. Stefana Wyszyńskiego w Klasztorze Sióstr Nazaretanek w Komańczy w latach 1955–1956 wygłoszone przez Siostrę Stanisławę Niemeczek dnia 28 IX 1981 r. w kościele Zbawiciela w Warszawie, podczas Nowenny Modłów o Beatyfikację Kardynała, [Kraków 1981].
[26 października] Godzina 10.20, w pokoju znajduje się Okońska z siostrą mówiąc, że pytała szofera, kto przyjechał, odpowiedział, że przyjechali z Rządu. Okońska siostrze powiedziała, żeby się tym nie martwiła, ponieważ ona się modli za „W”, modlił się też cały naród 26 sierpnia na Jasnej Górze. [...]
O godzinie 11.50 wszedł do sali „W”. Za chwilę przyszły siostry, matka [Przełożona], Danka [Sułek]. Osoby zapytują „W”, co się stało. „W”: „Ale kobiety ciekawe i wytrzymały tyle czasu” (śmiech). „W”: „To są przedstawiciele Rządu, minister Kliszko i pan poseł Bieńkowski. Chcą, żebym wracał do Warszawy, żeby jakoś tak zrobić, aby nie było manifestacji, jak wrócę. Również chcieli, żeby ludzie nie wykorzystali tej sytuacji”. Zaznaczył, że panowie ci rozmawiali bardzo grzecznie i miło. „Oni przedstawiają ciężką sytuację w kraju ze strony ekonomicznej, gospodarczej, o niebezpieczeństwie na Węgrzech wspomnieli.” „W” zaznaczył, że jego powrót do Warszawy musi uniknąć starć ze strony ludzi, następnie wspomniał, że ma wspólnie z towarzyszem Gomułką ustalić komunikat dla państwa. „W”: „Wypowiedzieli się przeciwko dekretowi Kościoła. Gomułka się zastanawiał, że tak się mogło stać. Mój powrót personalny na miejsce”. Dalej „W” zaznaczył, że panowie ci powiedzieli: „Podziwiamy, że ksiądz prymas po trzech latach nie pała złością”. „Ja odpowiedziałem, że mam przed sobą ludzi miłych.” [...]
„W” siostrom powiedział, że panowie ci pojechali do telefonu, a po obiedzie znów będą rozmawiali w rozmównicy. „Trzęśli się, powiadali, że zimno, przepraszali, że w paltach.” Wspomniał „W”, że sytuacja jest ciężka i dlatego tak prędko załatwiają. „Przywieźli program od pana Gomułki, jako podarunek.” Matka: „Bardzo grzeczni, mili. Mnie się wydaje, że to ludzie z woli bożej”. „W”: „Posłowie krytycznie podchodzą do obecnej sytuacji”. Zapytywali się „W” w sprawie jakichś księży. „W” powiedział, że ceni takich ludzi, jak ksiądz [Bolesław] Kominek... To ludzie z terenu. Matka: „Czy powrócą?”. „W”: „Rozmowa jeszcze będzie”. „S” [Danuta Sułek]: „Ksiądz [Jan] Piskorz będzie usunięty”. „W”: „Ja jeszcze nic nie wiem”. Danka: „Dobrze, że przyjechałam przed przyjazdem wujka do Warszawy”. „W”: „Ty nie jesteś ostatnia jeszcze” (śmiech). [...]
Komańcza, 26 października
Stenogram podsłuchu rozmowy w Komańczy z 26 i 27 października 1956, AIPN, sygn. 01283/107.
Gdy oznajmiliśmy Księdzu Prymasowi ich przybycie, powiedział ze spokojem: „Trzy lata na nich czekałem, niech teraz poczekają na mnie”. I poszedł na chórek do kaplicy. Gdy po długiej modlitwie zszedł do rozmównicy, nam w dalszym ciągu polecił się modlić.
Komańcza, 26 października
Uwięziony Pasterz. Wspomnienia z pobytu Ks. Kard. Stefana Wyszyńskiego w Klasztorze Sióstr Nazaretanek w Komańczy w latach 1955–1956 wygłoszone przez Siostrę Stanisławę Niemeczek dnia 28 IX 1981 r. w kościele Zbawiciela w Warszawie, podczas Nowenny Modłów o Beatyfikację Kardynała, [Kraków 1981].
Po przeszło 15 minutach przyjąłem obydwu panów w rozmównicy na dole. Oświadczyli mi, że przybywają z ramienia towarzysza Wiesława, dla przedłożenia pewnych spraw do rozważenia. Nowy Sekretarz PZPR stoi na stanowisku, że konieczny jest jak najszybszy powrót Prymasa do Warszawy i objęcie urzędowania. Przedstawili mi sytuację społeczno-gospodarczą kraju, jak również wewnętrzną i zewnętrzno-polityczną. Wszystkie te spostrzeżenia wymagają, by w kraju doszło jak najszybciej do pełnego uspokojenia. Władysław Gomułka uważa, że na odcinku stosunków Kościół–Państwo najwięcej niepokoju w społeczeństwie budzi ocena sytuacji Prymasa. I dlatego zostali wydelegowani przez Sekretarza Partii, by usłyszeć zdanie Księdza Prymasa. Moja odpowiedź: „Jestem tego zdania od trzech lat, że miejsce Prymasa Polski jest w Warszawie”.
Rozpatrzyliśmy sytuację od strony najpilniejszych potrzeb Kościoła. Po czym panowie udali się do wsi Komańcza, by specjalnym telefonem poinformować Gomułkę o wyniku rozmów. Wrócili na skromny posiłek, który spożyliśmy w rozmównicy. Siostry chciały dać lepszy obiad. Byłem zdania, że ma być zwykły, jak co dzień. Po obiedzie obydwaj wysłannicy pożegnali nas.
Komańcza, 26 października
Stefan Wyszyński, Zapiski więzienne, Warszawa–Ząbki 2001.
Rozmowa z przedstawicielami władz trwała blisko dwie godziny. [...] Nim [prymas Wyszyński] zdecydował o powrocie, przedłożył warunki, które tym razem zostały przyjęte. Dotyczyły: decyzji obsadzania stanowisk kościelnych przez biskupów; powrotu wszystkich biskupów ordynariuszy i pomocniczych na ich stanowiska biskupie, kontroli seminariów duchownych przez władze kościelne, a nie rządowe, prawa do swobodnej katechizacji młodzieży, prawa do prasy katolickiej. [...]
Powrócił do Warszawy 28 października 1956, w samą Uroczystość Chrystusa Króla. Niemal równocześnie przestały obowiązywać zakazy władz dotyczące Komańczy. Wycofano jednostkę WOP-u, rozebrano błyskawicznie strażnicę przy szosie, przed drogą prowadzącą do klasztoru odrzucono do rowu szlaban zatrzymujący pojazdy. Strefa graniczna przesunęła się znów dalej.
28 października
Uwięziony Pasterz. Wspomnienia z pobytu Ks. Kard. Stefana Wyszyńskiego w Klasztorze Sióstr Nazaretanek w Komańczy w latach 1955–1956 wygłoszone przez Siostrę Stanisławę Niemeczek dnia 28 IX 1981 r. w kościele Zbawiciela w Warszawie, podczas Nowenny Modłów o Beatyfikację Kardynała, [Kraków 1981].
Wydarzeniem, które zapoczątkowało reaktywizację tego ruchu, było zorganizowanie przez „Caritas” zebrania księży postępowych z całego kraju w dniu 30 czerwca br. W zebraniu udział wzięło 49 księży na 100 zaproszonych. Warto nadmienić, że organizatorzy zebrania w całej pełni zastosowali zasadę dobrowolności, nie wywierali żadnego nacisku w celu zapewnienia lepszej frekwencji. Na zebraniu postanowiono zorganizować koła księży przy Zarządzie Głównym i przy Zarządach Okręgowych „Caritas”. Zebrani księża jak najbardziej pozytywnie ustosunkowali się do tej inicjatywy. Ukonstytuowało się tzw. Centralne Koło Księży „Caritas”, które z kolei przystąpiło do organizowania kół terenowych.
październik 1959
Antoni Dudek, Sutanny w służbie Peerelu, „Karta” nr 25/1998.
Organizacja wojewódzkich kół księży postępowych przy „Caritasie” dobiega końca. W dniu 28 października 1959 r. było już 15 kół wojewódzkich, skupiających łącznie ponad 200 księży. Koła księży postępowych na razie nie istnieją w dwóch województwach: w Białymstoku i w Koszalinie. [...]
W miesiącu wrześniu udała się do Czechosłowacji trzyosobowa delegacja księży postępowych w składzie: ks. dr Huet, ks. płk Szemraj i ks. Owczarek — na zaproszenie czechosłowackich księży postępowych. Przed wyjazdem z ks. Huetem rozmawiał Wyszyński, któremu chodziło głównie o zapewnienie ze strony ks. Hueta, że nie będzie poddawał krytyce działalności hierarchii kościelnej. Po powrocie z Czechosłowacji delegację przyjął tow. Sztachelski. Członkowie delegacji oświadczyli, że w Czechosłowacji byli podejmowani bardzo serdecznie, że obserwując sukcesy tamtejszego ruchu księży postępowych są pełni nadziei co do perspektyw tego ruchu w Polsce. Są zachwyceni, że w Czechosłowacji trzech księży pełni funkcje ministrów. Z czechosłowackimi księżmi dyskutowali na temat form współpracy; m.in. księża czechosłowaccy wysunęli propozycję powołania do życia komisji koordynacyjnej składającej się z przedstawicieli księży postępowych z Polski, Węgier i Czechosłowacji.
Preliminarz budżetowy kół księży przy „Caritasie” na 1959 r. wynosi 1 milion zł, zaś na rok 1960 przekroczy sumę 3 mil[ionów] zł.
7 listopada
Antoni Dudek, Sutanny w służbie Peerelu, „Karta” nr 25/1998.
W czasie rozmowy swej w dniu 8 maja 1961 r. z Sekretarzem Episkopatu Polski, Biskupem Zygmuntem Choromańskim, zajął Pan stanowisko w sprawie tzw. księży pozytywnych i podkreślił, że dla Rządu jest to sprawa zasadnicza i że Rząd nie będzie tolerował „maltretowania księży pozytywnych przez Episkopat, a właściwie przez Kardynała Wyszyńskiego”. Jako przykład tego złego obchodzenia się z tzw. księżmi pozytywnymi przytoczył Pan Minister m.in. nazwiska ś.p. Księdza Hueta, ks. Czarneckiego, ks. Owczarka i ks. Szemraja. [...]
List mój ma na celu usunąć niedomówienia, by nie było wątpliwości.
Jest rzeczą oczywistą, że jeżeli dla kogo, to przede wszystkim dla Biskupów katolickich jest sprawą zasadniczą, do czego są używani ich Kapłani. Przecież to Biskup powołuje i ustanawia w szeregach Hierarchii kościelnej kapłanów. Mają oni swoje określone powołanie i przeznaczenie, zgodnie z nauką Kościoła o kapłaństwie i z Prawem kanonicznym. Ich istotowym celem jest praca religijno-moralna i duszpastersko-wychowawcza, pod kierunkiem własnych Biskupów, od których otrzymują ściśle określone uprawnienia. Autorytet Kapłanów w społeczności Wiernych zależy od ich jedności z Biskupami. Gdy tej jedności i karności nie zachowują, tracą zaufanie Wiernych, którzy takich księży starannie unikają. Księżmi, zależnymi od Biskupów, nie może nikt dysponować wbrew ich właściwym zadaniom. Mogą być używani tylko do celów religijno-duszpasterskich. Tego domaga się ustrój Kościoła i lud wierny. Swego czasu, nawet z kół społecznych, które dziś doszły do władzy w Polsce, podnoszono wymaganie pod adresem księży, by nie zajmowali się polityką. Biskupi polscy też niechętnie widzieli księży w partiach i w Sejmie i wycofywali z polityki ludzi od siebie zależnych. Dziś stoimy na tym samym stanowisku, świadomi, że rządzi Partia, która była przeciwna udziałowi duchowieństwa w pracach politycznych, i że społeczeństwo katolickie źle odnosi się do Kapłanów zajmujących się polityką.
15 maja
Antoni Dudek, Sutanny w służbie Peerelu, „Karta” nr 25/1998.
Stefan Wyszyński: Ksiądz jest sekretarzem generalnym Kół Księży, tak?
Stanisław Owczarek: No tak, jestem.
W.: To ksiądz wie, co sie dzieje na tym terenie?
O.: Ogólnie wiem, ale nie mogę odpowiadać za księży.
W.: Z kilku źródeł otrzymałem wiadomość, że z „Domu Opieki” na Krakowskim Przedmieściu mają starcy zostać przeniesieni do budynku Seminarium na Bielanach, zaś to Seminarium ma zostać zlikwidowane, budynek po starcach ma przejąć Koło Księży na dom dla emerytów.
O.: Prawdą jest, że CZKK został przeniesiony na Krakowskie Przedmieście, a Zarząd Główny „Caritas” na Aldony, natomiast nic nie wiem o planach władz państwowych zmierzających do likwidacji Seminarium na Bielanach.
W.: Ostrzegam księdza, że gdyby to była prawda, że zajmiecie „Dom Opieki”, to rzucę interdykt na wszystkichjego mieszkańców.
O.: Powtórzę to władzom państwowym. Mieliśmy budować Dom Kapłana na terenie posesji po bonifratrach, ale nie doszło to do skutku.
W.: Gdziekolwiek byście budowali, wszędzie zastosuję interdykt. Ksiądz obiecał mi, że nie będzie nigdzie jeździł na zebrania Kół Księży, był ksiądz jednak na zebraniu w Bydgoszczy.
O.: To było zebranie poświęcone sprawie pokojowej.
W.: Ja tu na księdza nie krzyczę, nie szykanuję, ale chcę, żeby ksiądz w swym sumieniu rozważył, czy czyni dobrze, odwołuję się do sumienia kapłańskiego. Ksiądz był w obozach, wiele przeżył, niech ksiądz się zastanowi, co robi. Komuniści niszczą Kościół, w trzech miejscach przy likwidacji zakładów zginął Przenajświętszy Sakrament.
Jak wy możecie w takiej sytuacji razem z komunistami pić wódkę na przyjęciu 22 lipca?
O.: Wódki nie piliśmy, tylko wino. Nie widzę, żeby ci ludzie byli źli.
W.: Ja tak samo jestem Polakiem i chciałbym dla ojczyzny jak najlepiej. Jak w sprawie arrasów zwróciłem się do władz, to mi odpisali, bym się tym nie zajmował, że załatwią to sobie sami. Mam na to dokumentację. Mimo to dzięki tylko mojemu poparciu arrasy wróciły do kraju.
O.: Proszę Eminencji, dla nas kapłanów jest trudna sytuacja, księża mówią, że cierpią przez Eminencję, że wystąpienia Eminencji powodują represje.
W.: W dalszym ciągu będę występował w obronie uciśnionego Kościoła i nikt mnie od tego nie powstrzyma. Kościół jest prześladowany, w ogóle w Episkopacie zastanawiamy się, czy w tej sytuacji mamy jechać do Rzymu na Sobór.
O.: Ta sytuacja powoduje, że księża są bici z jednej strony przez władzę państwową, chcąc być dobrze z władzą, bije ich Eminencja, jak w takiej sytuacji ma się zachować kapłan? To jest trudny los.
W.: Ja odwołuję się jeszcze raz do sumienia kapłańskiego księdza, niech to, co tu mówiłem, ksiądz sobie rozważy, niech zastanowi się, czy w takiej sytuacji można z komunistami współpracować.
Na tym rozmowę zakończono.
21 sierpnia
Antoni Dudek, Sutanny w służbie Peerelu, „Karta” nr 25/1998.
Jesteśmy przekonani danymi nam argumentami, że kler wstrzymuje rozwój rewolucji socjalistycznej. Episkopat sprzeniewierza się swoim zobowiązaniom podjętym wobec Rządu i stopniowo przechodzi do ofensywy politycznej i ideologicznej. Na przykład podczas uroczystości pogrzebowej zmarłego arcybiskupa Baziaka w Krakowie Kardynał Wyszyński powiedział: „Chociaż możemy ponosić różne klęski, może być niekiedy wymazane imię boże z ziemi żyjących, możemy padać na snopy ściętego zboża jak utrudzony żniwiarz, ale my wiemy, że ten snop, na który padamy ożywi zgłodniałe usta i dlatego kapłan katolicki nigdy nie przegrywa, chociażby we krwi naszej broczono po kolanach, to ostatecznie usta zawsze są głodne i plewą się nie żywią.” Wystąpienie to i podobne obliczone są na zaktywizowanie wiernych do obrony rzekomo zagrożonej religii i swobody działalności kościoła w Polsce.
Bochnia, 27 września
Materiały z kolekcji M. J. Drygasa.
Towarzysz Kliszko: […] Główna sprawa jest taka: Przecież do dnia dzisiejszego Episkopat nie uznaje ustroju Polski Ludowej. Że do dnia dzisiejszego Episkopat jest w walce z tym ustrojem. W takiej lub innej postaci. A z drugiej strony — myśmy już o tym mówili — ze wszystkich krajów socjalistycznych, to przecież w Polsce Ludowej Kościół rzymskokatolicki cieszy się największą wolnością. I że tu nie chodzi przecież o ograniczanie swobód religijnych, wolności religijnej, wolności sumienia. Ludzie się mogą modlić w kościołach! Mogą. Mogą chrzcić dzieci, mogą nauczać swoje dzieci religii — mogą! […]
Biskup Klepacz: Jeżeli chłop daje na tacę po to, żeby ksiądz 8 kilometrów od parafii pojechał i dzieci uczył, i przychodzi mu milicja i mówi, że dostaniesz domiar albo dostaniesz karę. Jeżeli ktoś, na przykład, ma na swoim gruncie kapliczkę i jemu każe się zburzyć jego własnymi rękami i motyw się wysuwa cały czas…
Towarzysz Kliszko: No dobrze, ale ta kapliczka — czy ona ma mieć charakter tylko religijny?
Biskup Klepacz: Tylko religijny. Proszę pana, i wtedy daje mu się karę za to, a w motywach, no mam nawet w swojej diecezji, w motywach się mówi, ze to szpeci horyzont, tam gdzie kominów pełno rozmaitych. Więc, proszę pana, nie można… do was nie dochodzą…
Towarzysz Kliszko: Nie! Do nas dochodzą, księże biskupie! Może tutaj jeden czy drugi szczegół nie dochodzi, ale my się doskonale orientujemy. Orientujemy się w naszych sprawach i na ogół, bez szczegółów, orientujemy się w waszych sprawach. Tak jak wy się orientujecie w naszych. Chociaż czasem, moim zdaniem […], wydaje się, że fałszywie się orientujecie. Pragnienia i własne marzenia bierzecie za rzeczywistość. [...]
Przecież ksiądz biskup lepiej ode mnie wie. Ja tylko czytam kazania od czasu do czasu, czytam listy kierowane przez Episkopat do władz państwowych, czytam, co zagranica pisze. Nieprawda. Wiem, z jaką satysfakcją niektórzy mówią o tym, że właśnie zagranica próbuje uczynić z naszych spraw wewnętrznych maczugę na nas. Nie na komunistów, na nas — maczugę na Polskę, na nasz kraj, na nasz naród. Tylko że to jest papierowa maczuga!
Warszawa, 27 września
Maciej J. Drygas, Jeden dzień, „Karta” nr 50, 2006.
Dzisiaj w gazetach komunikat Urzędu Rady Ministrów o wstrzymaniu paszportu kard. Wyszyńskiego, z uzasadnieniem, które powołując się na odpowiednie paragrafy ustawy o paszportach (działalność szkodliwa dla państwa), powtarza argumenty poprzednio użyte już przez publicystykę oficjalną. W obecnej fazie przypomina to już menueta odtańczonego przez elewów akademii smorgońskiej. […]
Chodzi znowu — jak w „sprawie 34” — o prawa obywatelskie. Biskupi są ciałem reprezentatywnym; mają zatem prawo — jak każdy obywatel — do wypowiadania opinii politycznych i moralnych. […] Obrona listu biskupów jest więc w tej chwili obroną praw do wygłaszania i publikowania opinii. Odmowa paszportu dla Wyszyńskiego jest jawnym uznaniem istnienia w Polsce praw kagańcowych. […]
[…] Obrona listu biskupów staje się […] obroną prawdy.
Warszawa, 10 stycznia
Andrzej Kijowski, Dziennik 1955–1969, wybór oprac. Kazimiera Kijowska i Jan Błoński, Kraków 1998.
W trosce o spokój, jedność i braterstwo Narodu, aby uniknąć pogłębiającego się rozdarcia między władzami państwowymi a społeczeństwem oraz by nie dopuścić do urażenia tak wyostrzonego dziś wśród młodzieży poczucia sprawiedliwości, postulujemy:
1) uwolnić młodzież zatrzymaną w więzieniach i aresztach;
2) powściągnąć drastyczność stosowanych metod karania i śledztwa, o czym przenikają wiadomości do społeczeństwa;
3) wpłynąć na prasę, by informowała opinię publiczną zgodnie z rzeczywistością lub przynajmniej by tendencyjnymi naświetleniami nie drażniła młodzieży i społeczeństwa;
4) wpłynąć skutecznie na władze bezpieczeństwa, by nie stosowały anachronicznych środków represji, tak bardzo skompromitowanych we wspomnieniach naszego Narodu.
Warszawa, 21 marca
Kościół w PRL. Kościół katolicki a państwo w świetle dokumentów 1945–89, oprac. Peter Raina, t. 2: Lata 1960–74, Poznań 1995.
Od dwóch lat Obraz Nawiedzenia więziony jest na Jasnej Górze pod strażą wozów milicyjnych, które dniem i nocą pilnują bram wjazdowych klasztoru. Niemal każde wyjeżdżające z Jasnej Góry auto jest zatrzymywane, otwierane i sprawdzane, a bardzo często organa MO żądają okazania dowodów osobistych. Widocznie jednak władze państwowe czują wielką niestosowność tak wyraźnego ograniczania wolności Kościoła w Polsce i swobody kultu religijnego ludzi wierzących, dla których Nawiedzenie miało zawsze charakter ściśle kościelny i religijny, skoro starają się przesłonić fakt uwięzienia obrazu przed społeczeństwem, a zwłaszcza przed gośćmi zagranicznymi. Ilekroć bowiem zbliża się dzień licznych pielgrzymek lub mają przybyć na Jasną Górę wybitniejsi goście zagraniczni, tylekroć znikają na krótki czas wozy milicyjne, by natychmiast po wyjeździe gości powrócić.
Wysunięto żądania, by Ojcowie Paulini zobowiązali się do zatrzymania obrazu na Jasnej Górze. Jest to naruszenie praw Episkopatu Polski, który jest właścicielem obrazu.
W takich warunkach odbywa się wprawdzie w dalszym ciągu Nawiedzenie Matki Najświętszej, jednak bez obrazu, przy pustych ramach, co miało miejsce w diecezji katowickiej. Obecnie nawiedzenie bez obrazu przeżywa archidiecezja krakowska. Nawiedzenie dokonywane bez obrazu Matki Bożej jest widomym naruszeniem praw religijnych wierzącego Narodu i świadectwem prawdziwej rzeczywistości w obliczu całego świata.
Jasna Góra, 15 sierpnia
Źródła do dziejów Polski w XIX i XX wieku, t. 6, cz. 2: Lata 1956–1989, wybór tekstów źródłowych Adam Koseski, Józef Ryszard Szaflik, Romuald Turkowski, Pułtusk 2004.
Ponieważ oddaleni jesteśmy od kościoła parafialnego Jasieniec 10–13 kilometrów, jest to niemożliwością, ażeby dzieci nasze wysyłać na naukę religii do Jasieńca, a szczególnie w porze zimowej i podczas drogi błotnistej, jesienią i wiosną. Jest w Zbroszy Dużej szkoła podstawowa, ale w niej religii uczyć nie wolno. Z jakiej racji władze rejonowe i MO utrudniają nam wychowanie własnych dzieci, za które my, rodzice, do 18 lat odpowiadamy? Powołujemy się na artykuł 70 Konstytucji PRL i prosimy uprzejmie Ministerstwo Skarg i Zażaleń, aby władze rejonowe i MO z powrotem otworzyły zamknięty lokal dla nauki religii dla naszych dzieci.
Daltrozów, 14 kwietnia
Archiwum Parafialne w Zbroszy Dużej.
Niniejszym informuję, że dziś, to jest 24 kwietnia, organ egzekucyjny Wydziału Finansowego Prezydium Powiatowej Rady Narodowej [PRN] w Grójcu w asyście towarzysza Jana Kowalskiego oraz posterunkowego towarzysza Jana Ażurko przeprowadził czynności egzekucyjne u ob. Janiny Wójcik za należności [...].
Gdy organ egzekucyjny przybył do zagrody ob. Janiny Wójcik, nie było jej w domu ani żadnej z jej dwu nieletnich córek. Wejścia do mieszkania, które było zamknięte na haczyk, organ dokonał protokolarnie, a następnie przystąpiono do dokonania przeglądu urządzeń domowych i zajęcia ruchomości.
Zajęto następujące ruchomości:
Radio marki „Romans” — 500 zł
Warchlaki białe po około 40 kilogramów, sztuk 3 — 2200 zł
Byczek czarno-graniasty [biało-czarny] około 7 miesięcy — 700 zł
Źrebak maści kasztanu około 6 miesięcy — 1500 zł
Krowa czarno-graniasta około 6 lat — 3000 zł
Wyka w ziarnie około 100 kilogramów — 500 zł
Grójec, 24 kwietnia
Archiwum IPN, IPN BU 0227/878 t. 1–5.
Nie wolno w Polsce Ludowej przeszkadzać ludziom wierzącym, gdy chcą się modlić. Zabrania tego konstytucja [...]. Wolność wyznania to jest jedno z podstawowych praw człowieka-obywatela żyjącego w swej wolnej ojczyźnie. A my wierzymy i ufamy, że ojczyzna nasza jest wolna. Dlatego też chcemy korzystać z praw, które daje wolna ojczyzna wolnym obywatelom [...].
Gdy ludzie będą mogli wypełniać obowiązki religijne, wzrośnie zaufanie do sprawiedliwości, która jest podstawowym warunkiem ładu, pokoju i zaufania do władz państwowych [...]. Skoro jeszcze prosimy, to znaczy, że ufamy, że nie chcemy nic robić na własną rękę, lecz za uzgodnieniem z odpowiednimi władzami państwowymi, [...] ale jeśli naszesłuszne prośby i słuszne wymagania nie będą wysłuchane, wtedy powiemy: bardziej trzeba słuchać Boga aniżeli ludzi. I będziemy sobie radzić tak, jak to jest możliwe.
Zbrosza Duża, 24 maja
Wiesława Grochola, Cud w Zbroszy Dużej, Wojenna Drukarnia Polowa, [b.m.] 1982.
Dnia 3 czerwca 1969 o godzinie 21.00, zgodnie z poleceniem, wspólnie z porucznikiem Żuchnickim i sierżantem Antonim Dąbrowskim udaliśmy się do wsi Zbrosza Duża celem stwierdzenia, czy prowadzą nadal budowę kaplicy i kto to wykonuje. Po przybyciu na miejsce o godzinie 22.30 z ukrycia doszliśmy na podwórko, gdzie jest prowadzona budowa, i stwierdzono, że przy budowie tej brało udział około 40 osób — starsi i większość młodzieży w wieku około 16 do 22 lat. Z chwilą naszego wkroczenia zaraz zgaszone zostało światło, a biorący udział w budowie pouciekali, tylko spoza parkanów krzyczeli: „Cegłami ich!”, lecz do tego nie doszło. [...]
Po naszym odejściu za pomocą dzwonka zrobili alarm i po niedługiej chwili zaświecili światło i przystąpili do dalszej budowy. W międzyczasie przybyło jeszcze więcej ludzi, przeważnie kobiet i młodzieży. O godzinie 23.30 ponownie udaliśmy się drogą przez wioskę w kierunku budowy i [...] w odległości około 150 metrów od wspomnianej budowy kaplicy, z przeciwnej strony, zostaliśmy zaatakowani kamieniami przez dużą grupę młodzieży (mężczyzn), którzy byli ukryci w krzakach, w wyniku czego sierż. Antoni Dąbrowski został trafiony kamieniem w tył głowy, na skutek czego upadł na ziemię, a cała grupa w dalszym ciągu rzucała w nas kamieniami. Wobec powyższego, wycofując się, użyłem broni służbowej, oddając jeden strzał w górę. Po tym przestali atakować, tylko krzyczeli: „Chodźcie, chodźcie, jak chcecie!” i za pomocą dzwonka zrobili alarm. [...] Próbowali nas otoczyć ze wszystkich stron, lecz wycofaliśmy się do drogi wiodącej przez Józefów do szosy Grójec–Radom. Po naszym dojściu do opisanej drogi ponownie zaświeciło się światło i przystąpili do dalszej budowy.
Grójec, 3 czerwca
Archiwum IPN, IPN BU 0227/878 t. 1–5.
Na podstawie całokształtu dowodowego, a w szczególności zeznań świadków: Ryszarda Krakowiaka i Zygmunta Korczaka udowodniono, że obwiniony Sadłowski Czesław, w okresie od dnia 13 kwietnia do 18 maja 1969 w Zbroszy Dużej kierował nielegalnymi zgromadzeniami, odprawiając — jak wynika z zeznań świadka Ryszarda Krakowiaka — w każdą niedzielę o godzinie 11.00 i 16.00 nabożeństwo w budynku gospodarczym, stanowiącym własność Janiny Wójcik. [...] Obwiniony był już kilkakrotnie karany za tego rodzaju wykroczenia i mimo to nie zaprzestał kierowania nimi, lecz przeciwnie — zwiększył ich częstotliwość. Dokonane przeróbki pomieszczeń obory wskazują, że obwiniony nie ma zamiaru rezygnacji z popełnienia dalszych wykroczeń.
Grójec, 4 czerwca
Archiwum Parafialne w Zbroszy Dużej.
Będąc służbowo w dniu dzisiejszym w miejscowości Zbrosza Duża, ustaliłem dane odnośnie budowy drzwi do kaplicy, a mianowicie: materiał na budowę drzwi (deski) dostarczyć miał obywatel Piotrkowski do obywatela Felisiaka. Piotrkowski deski zakupił prawdopodobnie w pobliskim lesie. [...]
Dane powyższe uzyskałem w rozmowie z synem Piotrkowskiego — Czesławem, lat 10, uczniem szkoły podstawowej w Zbroszy Dużej.
Grójec, 10 czerwca
Archiwum IPN, IPN BU 0227/878 t. 1–5.
W rozmowie z Janiną Wójcik ustalono, że nie jest ona zadowolona z faktu powstania kaplicy po ostatnich karach wymierzonych przez Kolegium Karno-Administracyjne. Mówiła, że była bezsilna w tym wypadku. [...] Z jej postawy wynika, że gotowa byłaby ujawnić nam niektóre fakty, jednak boi się konsekwencji ze strony mieszkańców Zbroszy. Na ten temat powiedziała: „Boję się jednych i drugich”. Miała tu na uwadze swoje otoczenie i władze państwowe.
Grójec, 12 czerwca
Archiwum IPN, IPN BU 0227/878 t. 1–5.
Niniejszym informuję, że obywatelka Rzezińska Barbara, członek PZPR, zatrudniona w Prezydium Gromadzkiej Rady Narodowej, popiera fakt utworzenia nielegalnej kaplicy [...] i uczęszcza na nabożeństwa do tej kaplicy [...]. W dniu 5 czerwca 1969 dziecko jej przystąpiło tu do pierwszej komunii. Gdy w miesiącu maju bieżącego roku zapowiadano przyjazd kardynała Wyszyńskiego (wówczas nie przyjechał), obywatelka Rzezińska do kaplicy przyszła z wiązanką tulipanów.
Z uzyskanych informacji wynika, że kilku członków PZPR zajmuje także niewłaściwą postawę. I tak na przykład obywatel Górski Jan [...], członek PZPR, jest fanatykiem religijnym. Wymieniony w przeszłości robił ławki dla punktu katechetycznego. Dowoził księdza Sadłowskiego do Zbroszy swym wozem konnym, gdy ten zamieszkiwał jeszcze w Jasieńcu.
Grójec, 14 czerwca
Archiwum IPN, IPN BU 0227/878 t. 1–5.
Nie kierowałem żadnym zgromadzeniem. Stawiany mi zarzut świadczy o braku rozeznania różnicy, jaka zachodzi między obrzędem religijnym a zgromadzeniem. Jako kapłan mam obowiązek każdego dnia odprawiać mszę i to bez względu na to, czy wierni uczestniczą w tym obrzędzie, czy nie. Żadna też władza nie może domagać się od kapłana, by zabraniał wiernym uczestniczenia w świętych czynnościach. Każdy kapłan bowiem jest z ludu wzięty i dla ludu postawiony w tym, co należy do Boga.
Oświadczam, że nie nawołuję ludzi do gromadzenia się na mszę świętą, ale też nie mogę odmówić posługi religijnej i sakramentalnej, skoro lud boży się tego domaga. Odmawiając ludziom posług religijnych, sprzeniewierzyłbym się nauce Kościoła i powołaniu kapłańskiemu, czego pod największą sankcją nie mogę uczynić. [...]
Sprawowanie mszy świętej jako kapłan uważam za swój najświętszy obowiązek i nie przestanę go spełniać pod groźbą nie tylko aresztu, ale nawet utraty życia. Nie ponoszę odpowiedzialności za nieszczęśliwą sytuację, iż władze ludu w ogromnej większości katolickiego kwalifikują odprawianie mszy świętej jako wykroczenie i karzą za nie kapłana. Szanuję i słucham władzy świeckiej, lecz nie mogę oddawać cesarzowi tego, co boskie.
Zbrosza Duża, 15 czerwca
Archiwum IPN, IPN BU 0227/878 t. 1–5.
[Ks. Czesław Sadłowski] kierował nielegalnym zgromadzeniem o charakterze religijnym. Obwiniony kieruje tego rodzaju nielegalnymi zgromadzeniami od miesiąca marca, za co został już trzykrotnie prawomocnie ukarany. Dowodzi to, że obwiniony jest niepoprawnym recydywistą i w sposób uporczywy narusza obowiązującą ustawę o zgromadzeniach, która przewiduje, że na organizację większych zgromadzeń religijnych poza obrębem kościołów jest wymagane zezwolenie władz administracyjno-państwowych. Tego rodzaju działalność jest wyjątkowo szkodliwa społecznie ze względu na konieczność utrzymania przez władze terenowe ładu i porządku publicznego.
17 czerwca
Wiesława Grochola, Cud w Zbroszy Dużej, Wojenna Drukarnia Polowa, [b.m.] 1982.
Zamiast kaplicy zrobili magazyn — włożyli dwa koła od siewnika, starą kierownicę od kultywatora, jakiego trochę żelaza — po prostu złom. [Janinie] Wójcikowej [właścicielce obiektu] obiecali dwa tysiące miesięcznie niby za portierkę przy tym magazynie, żeby się tylko zgodziła budynek oddać dla państwa. Jak się potem o tę pensję upominała, to nie było tego, co obiecywał.
Zbrosza Duża, 4 lipca
Wiesława Grochola, Cud w Zbroszy Dużej, Wojenna Drukarnia Polowa, [b.m.] 1982.
O godzinie 5.30 wszystkie grupy osiągnęły nakazaną gotowość. Sztab dowodzenia znajduje się na stanowisku w KP MO Grójec. Sytuacja na obiekcie i w miejscowości Zbroszy Dużej nie budzi zastrzeżeń. [...]
Do desakralizacji obiektu przystąpiono o godzinie 6.15. Ksiądz Sadłowski został zatrzymany i odwieziony do Warszawy zgodnie z planem.
Desakralizację obiektu zakończono o godzinie 7.00. Właścicielka obiektu Janina Wójcik podpisała z prezesem Powiatowego Związku Gminnych Spółdzielni umowę dzierżawną o wynajem budynku na magazyn. Grupa budowlana znajduje się w Zbroszy Dużej i przystępuje do pracy. Działania przebiegają zgodnie z planem. W miejscowości Zbrosza Duża panuje spokój.
Ludność w Jasieńcu uzyskała wiadomość o likwidacji kaplicy. W rozmowach zajmuje stanowisko, iż należało się tego spodziewać, gdyż obiekt budowany był nielegalnie. [...] Zanotowano sporadyczne wypowiedzi, że jeśli władze nie pozwalają na budowę kaplicy, ludność będzie się modlić w domach prywatnych.
Warszawa, 4 lipca
Archiwum IPN, IPN BU 0227/878 t. 1–5.
Szłam z udoju, a od szosy jeden jęk i kurz, jeden tuman — tyle samochodów. Więc przez pola, przez płoty leciałam do kaplicy, do Zbroszy; tam już przychodziły dzieci i kobiety. Milicjanty otoczyły wszystkich, popychały i wyprowadzały z kaplicy.
Michałówka, 4 lipca
Wiesława Grochola, Cud w Zbroszy Dużej, Wojenna Drukarnia Polowa, [b.m.] 1982.
Przeczytałem nadesłane mi protokoły zajść w Zbroszy. Jestem wstrząśnięty do żywego tragizmem sytuacji, w jakiej znajdują się w Polsce ludzie pragnący pełnić swoją służbę Bogu. Przecież to jest wojna z narodem wierzącym! [...]
Słusznie pan dyrektor Urzędu Spraw Wewnętrznych stwierdza, że „w ostatnich czasach zachowywałem umiar w wypowiedziach”. Istotnie tak było, gdyż nie chciałem nic mówić w okresie wyborów. Ale pytanie — czy to się opłaca?
Czy milczenie nie jest zdradą? I dlatego powiedziałem sobie — dość tego, będę mówił, bo milczenie jest krzywdzeniem Polski. Jej wysokiej kultury politycznej. Milczenie nie tylko nie przekonuje ludzi bez sumienia — ale jeszcze rozzuchwala.
Proszę wybaczyć, drogi Księże Biskupie, że piszę, co myślę. Ale wolę prawdę niż symulanckie milczenie.
Częstochowa, Jasna Góra, 17 lipca
Archiwum IPN, IPN BU 0227/878 t. 1–5.
Przed figurą w Zbroszy Dużej znajduje się żłobek z siana, w którym leży lalka imitująca nowo narodzonego Jezusa, a pod żłobkiem na ogrodzeniu od figury od strony południowej przybite są dwa plakaty następującej treści: „Nie ma dla Ciebie miejsca w Zbroszy”, „Byłem przechodniem, a nie przyjęliście mnie, nagim, a nie przyodzialiście mnie, chorym i w więzieniu i nie odwiedziliście mnie. Idźcie precz przeklęci w ogień wieczny... mówi Pan Bóg”.
Obydwa plakaty zdjęliśmy i zabraliśmy do KP MO, gdzie dokonano wstępnych oględzin mających na celu uzyskanie śladów, które mogłyby się przyczynić do ustalenia sprawcy. Jednak śladów linii papilarnych na plakatach tych nie ujawniono. [...]
W czasie przeprowadzonej rozmowy z ob. Wojdakiem dowiedziałem się, że plakaty te i żłobek przy figurze zostały umieszczone w noc wigilijną, to jest z dnia 24 grudnia na 25 grudnia 1969.
Grójec, 31 grudnia
Archiwum IPN, IPN BU 0227/878 t. 1–5.
Do sądu pojechaliśmy, tutejszych chyba z pięćset osób. Kierowali nas to tu, to tam, lataliśmy z góry na dół, małośmy się nie pogniotły na tych schodach. Filmy były na tle kościelnym, a nie politycznym. Więc po sprawie poszliśmy przez miasto ze śpiewem: My chcemy Boga i Gdy idziemy poprzez świat; dużo grójeckich ludzi się do nas dołączyło, może ze dwa tysiące w pochodzie było i z tym śpiewem szło ulicami.
Grójec, 21 stycznia
Wiesława Grochola, Cud w Zbroszy Dużej, Wojenna Drukarnia Polowa, [b.m.] 1982.
Grójec. Kara 3 miesięcy aresztu dla ks. Czesława Sadłowskiego za prowadzenie nielegalnych nabożeństw
W dniu 23 grudnia 1969 w Łychowie bez wymaganego zezwolenia wyświetlał publicznie w budynku gospodarczym nieprzeznaczonym i nieprzystosowanym do tego celu oraz bez zgody właściwego organu państwowego nadzoru budowlanego filmy, co stanowi wykroczenie z artykułu 24 ustęp 1 punkt 1 i 3 ustawy z dnia 9 kwietnia 1968 O zezwoleniu na publiczną działalność rozrywkową i sportową.
Grójec, 21 stycznia
Wiesława Grochola, Cud w Zbroszy Dużej, Wojenna Drukarnia Polowa, [b.m.] 1982.
Wstępnym warunkiem rozpatrywania wniosków ludności Zbroszy i przedstawicieli Kurii jest zapanowanie spokoju w ich miejscowości, a w szczególności zaniechanie wszystkich przypadków naruszania prawa, zaprzestanie pisania petycji oraz usunięcie księdza Sadłowskiego z zajmowanego stanowiska kościelnego. Dotychczas nie spełniony został żaden z wyżej wymienionych warunków, ale nasilono akcję wysyłania petycji do różnych instytucji państwowych i społecznych w całym kraju. Ksiądz Sadłowski wbrew prawomocnym decyzjom nie opuścił Zbroszy Dużej.
Warszawa, 22 stycznia
Wiesława Grochola, Cud w Zbroszy Dużej, Wojenna Drukarnia Polowa, [b.m.] 1982.
Posuwa się Pan do sformułowań, z których wynika, jakoby słuszne korzystanie z przysługujących obywatelowi praw było tychże praw naruszeniem [...]. Według Pana Dyrektora jednym z wyliczonych w Pańskim piśmie wykroczeń ludności ma być wysyłanie petycji [...], co jest zgodne z obowiązującymi przepisami prawnymi i dlatego powinno być przez władze traktowane przychylnie i uznane za wyraz zaufania społeczeństwa do administracji państwowej. [...]
„Usunięcie księdza [Czesława] Sadłowskiego z zajmowanego stanowiska” nie może być dokonane przez władze kościelne choćby z tego względu, że ksiądz Sadłowski nie zajmuje w Zbroszy Dużej żadnego stanowiska [...]. Ksiądz Sadłowski jest zameldowany w Zbroszy Dużej i dlatego jego pobyt tam jest jak najbardziej legalny. Nie znam przepisu prawnego ani też „prawomocnej decyzji”, które by pozbawiły go tego elementarnego prawa obywatelskiego.
Warszawa, 6 lutego
Wiesława Grochola, Cud w Zbroszy Dużej, Wojenna Drukarnia Polowa, [b.m.] 1982.
Gospodarstw rolnych 51, które użytkują ogółem 407 ha ziemi ornej klasy czwartej i piątej. Ludności zamieszkuje około 180 osób […].
W aktywnym zainteresowaniu jest 14 osób, które wspólnie z księdzem [Czesławem] Sadłowskim prowadzą działalność zmierzającą do zorganizowania nielegalnej kaplicy.
Osoby angażujące się do utworzenia kaplicy, ale drogą legalną — 96 osób.
Osoby niepopierające działalności księdza Sadłowskiego, jak również będące obojętne na problem budowy kaplicy — 9.
Grójec, 17 lutego
Archiwum IPN, IPN BU 0227/878 t. 1–5.
Stwierdzić należy, że funkcjonariusze SB coraz częściej w prowadzonych rozmowach profilaktycznych napotykają na trudności w dokumentowaniu działalności księdza Sadłowskiego i spotykają się z dosyć powszechnym twierdzeniem aktywistek: „Panowie, dajcie nam spokój i nie przeszkadzajcie się modlić”. […]
Ogólnie stwierdzić należy, że środowisko Zbroszy jest ogarnięte ideą budowy kaplicy bądź adaptacji określonego pomieszczenia na cele kultu. [...] Systematyczne realizowanie przez Sadłowskiego długofalowego programu duszpasterskiego w formie odprawiania mszy w mieszkaniach prywatnych oraz świadczenia wiernym innych usług religijnych przez okres ponad pół roku — w poważnym stopniu wpłynęło na przyzwyczajenie ludności do korzystania z tych posług na miejscu, bez konieczności udawania się do kościołów parafialnych. [...]
Planuje się następujące przedsięwzięcia operacyjne:
1. Referat SB Grójec, przy pomocy wymienionych w części opisowej planu źródeł informacji, podda ks. Sadłowskiego i aktyw z nim związany wnikliwej kontroli operacyjnej i zapewni systematyczny dopływ informacji o bieżącej ich działalności oraz zachowaniu się, a przede wszystkim:
— o stosunku księdza do otrzymanego wezwania sądowego celem stawiania się w zakładzie karnym i dla odbycia kary aresztu oraz planów na przyszłość;
— sposobu oddziaływania na wiernych i ewentualnych prób przygotowywania ich do swej obrony przed zatrzymaniem i doprowadzeniem do zakładu karnego;
— cotygodniowego, z uwzględnieniem dni i godzin, programu zajęć „duszpasterskich” w Zbroszy i okolicach. Czy wyjeżdżając poza Zbroszę, korzysta z asysty i iluosobowej, jak ta ewentualna asysta jest zorganizowana i z kogo się składa, gdzie nocuje i stołuje się, czy jest chroniony także w nocy, w jaki sposób i przez kogo itp.;
— stosunku mieszkańców Zbroszy i okolic do sprawy odbycia kary aresztu przez księdza Sadłowskiego. Jakie w tym względzie istnieją wypowiedzi i stanowiska, kto aprobuje wyrok i uważa, że ksiądz Sadłowski winien dobrowolnie zgłosić się do odbycia kary, kto reprezentuje przeciwny pogląd i wzywa do niepodporządkowania się wezwaniu sądowemu oraz ignorowania wszelkich decyzji władz, nawołując jednocześnie do obrony księdza przed zatrzymaniem go, kto zajmuje postawę neutralną itp. [...]
Warszawa, 31 marca
Archiwum IPN, IPN BU 0227/878 t. 1–5.
Informuję, że ksiądz [Czesław] Sadłowski w dniu 1 maja 1970 odprawił trzy nabożeństwa zgodnie z zapowiedzią, to jest w Daltrozowie, Zbroszy oraz Józefowie. Na dzień 3 maja 1970 zapowiedział odprawienie dalszych trzech nabożeństw — w Zbroszy, Daltrozowie i Koziegłowach.
W dniu 1 maja 1970 podczas kazania do wiernych [...] poinformował ich, że w byłej kaplicy władze chcą obecnie zorganizować punkt sprzedaży nawozów sztucznych, ale jak to zrobią, nie będą mieli komu sprzedać. Po nabożeństwie w rozmowie z kilkoma osobami oświadczył: „Mogą zabronić sprzedaży nawozów w Jasieńcu, żeby zmusić rolników do zakupu ich w Zbroszy. Ale czy znajdą człowieka, który zajmie się sprzedażą? Jeśli nawet znajdą, to on długo nie popracuje, bo ludzie nie dadzą mu tu żyć, w końcu on sam odejdzie”. Obecni, jak Barański Władysław, Skrzeczyńska Anna i Budyta Wanda, oświadczyli, że nikt tu nie pójdzie kupować nawozów.
2 maja
Archiwum IPN, IPN BU 0227/878 t. 1–5.
14 listopada 1970 do wsi Karolin i Daltrozów przybył samochód z dwoma milicjantami i trzema osobami w cywilu w celu zabrania naszym sąsiadom ich dobytku za odprawianie mszy świętej w ich mieszkaniach. [...]
Akcja obrony trwała od godz. 9.30 do 13.30. Początkowo wszyscy prosiliśmy przybyłe władze, aby naszym sąsiadom nie zabierano gwałtem i przemocą ich inwentarza za nasze przekonania religijne. Milicja w obu zagrodach użyła gazów chemicznych. Janina Janus pod wpływem działania gazu straciła przytomność, tak że zaistniała konieczność wezwania pogotowia ratunkowego. Potępiamy nieludzkie obchodzenie się organów Milicji do ludzi wierzących. Metody, jakie władze PRL i Partia stosują względem ludzi wierzących w naszym kraju, są upokarzające i niezgodne z literą naszej Konstytucji i Kartą Praw Człowieka. Nie możemy tego pojąć: dlaczego w Polsce Ludowej prowadzi się cichą i ukrytą walkę z narodem wierzącym?
Grudzień 1970
Archiwum Parafialne w Zbroszy Dużej.
Dlaczego prowadzi się wojnę z narodem wierzącym? Przecież nie budujemy luksusowych pałaców dla kapitalistów, ale idzie nam o budowę skromnej kapliczki dla nas, ludzi biednych, którym nawet w głowie nie powstaje myśl o zwalczaniu ustroju w jakikolwiek sposób.
Czy my, rolnicy pracujący dla społeczeństwa, stać musimy na puszystym śniegu pod gołym niebem, a biurokraci mają siedzieć w ciepłych pokojach, na puszystych dywanach? Czy dotychczasowa postawa władz nie jest antyhumanitarna, nieludzka w stosunku do ludzi wierzących? Podejście władz do naszych próśb wzbudziło w nas podejrzenie, że znalezienie sprawiedliwości w Polsce Ludowej jest niemożliwe i nieosiągalne.
Zbrosza Duża, 21 grudnia
Archiwum Parafialne w Zbroszy Dużej.
Wszyscy ludzie się rodzą wolni i równi pod względem swej godności i swych praw. Są oni obdarzeni rozumem i sumieniem i powinni postępować wobec innych w duchu braterstwa. Gdzie jest u nas ta wolność i równość, skoro za uczestniczenie w nabożeństwach wzywa się wiernych obywateli do Komendy Powiatowej MO w Grójcu? Chcemy zapewnić obywatela Sekretarza, że na nabożeństwach nikogo nie mordujemy i nikomu nie wyrządzamy krzywdy. Dajcie nam spokój! Dajcie nam wolność wyznawania naszej wiary! Przyjmujcie nasze delegacje po ludzku! Nie okłamujcie nas!
Zbrosza Duża, 31 maja
Archiwum Parafialne w Zbroszy Dużej.
W dniu 11 czerwca 1971 o godzinie 18.20, wykonując obowiązki służbowe na terenie Zbroszy, wszedłem do stodoły, która stanowiła własność [...] Józefa Janusa, pozostającą aktualnie w dyspozycji obywatela Władysława Pucka zamieszkałego w Daltrozowie, powiat Białobrzegi.
Gdy zbliżałem się do stodoły, będąc w odległości około 30 metrów, zauważyłem sylwetki chodzących wewnątrz stodoły osób. Osoby te, zauważywszy mnie przez dziurę w ścianie stodoły od strony południowo-zachodniej, uciekły w pole w kierunku południowym.
Wśród uciekających rozpoznałem księdza Czesława Sadłowskiego ubranego po cywilnemu — w czarny sweter, ciemne spodnie i buty gumowe. Razem z nim uciekało czterech chłopców w wieku 10–14 lat, których nie rozpoznałem.
Stwierdzam, że wewnątrz stodoły zastałem wykonane podwyższenie przy ścianie od strony południowo-zachodniej sporządzone z desek położonych na pustakach. Na środku stodoły stał stolik przykryty białym obrusem, na którym stał krzyż i dwie świeczki. Leżały tam również grabie i szpadel. Przed stodołą od strony północnej leżał dywan i stało pięć ławek.
Zbrosza Duża, 11 czerwca
Archiwum IPN, IPN BU 0227/878 t. 1–5.
W okolicy prowizorycznej kaplicy-namiotu było 50 samochodów MO i ciężarowych, nie licząc obstawy po sąsiednich wsiach — 150 milicjantów z psami i pałkami. [...]
W chwili zajęcia prowizorycznej kaplicy przez organa MO i robotników było na adoracji Najświętszego Sakramentu 10 osób, [...] przeważnie starsze panie po siedemdziesiątce. Wezwano je do opuszczenia namiotu. Powstał płacz. Niewiasty z uporem pozostawały. Użyto siły. Zaczęto wykręcać ręce do tego stopnia, że ręce popuchły. Niektóre z nich upadły, były ciągnięte za nogi i wpychane do samochodu. Wywożono [je] do miejscowego lasu — dalej było to niemożliwe, ponieważ w okolicy drogi są bardzo słabe.
Zbrosza Duża, 22 marca
Archiwum Parafialne w Zbroszy Dużej.
Informuję, że w nocy dnia 24 na 25 marca 1972 członkowie aktywu katolickiego Zbroszy [Dużej] postawili szkielet szopy z nieobrobionych kołków (żerdzi), o powierzchni około 30 metrów kwadratowych i wysokości około 2,5 metra; żerdzie (około 12 sztuk) są powiązane ze sobą prowizorycznie. Szkielet znajduje się na tym samym miejscu, w którym stała rozebrana dnia 22 marca 1972 szopa, i jest od niej krótszy około 1 metr. Ma stanowić prowizoryczny punkt modlitw [...]. Ze wstępnych ustaleń wynika, że szkielet ten ma być obłożony folią. W chwili obecnej obity jest kawałek ściany workami po nawozach. O powyższym poinformowano I sekretarza Komitetu Powiatowego PZPR w Grójcu.
Grójec, 25 marca
Archiwum IPN, IPN BU 0227/878 t. 1–5.
Po możliwie pełnym rozpoznaniu [...] opracować plan skłócenia aktywu — uwzględniając głównie: Zofię Ślifirską, Janinę Ługowską, Mariannę Wojdak, Janinę Kowalską i Wandę Budytę. Dążyć do skłócenia ich wzajemnie, jak też z księdzem Sadłowskim.
Rozważyć również możliwość skompromitowania niektórych z tych osób przez stwarzanie pozorów informowania przez nie SB.
Wykona por. A. Dudek.
Wykorzystywać prowadzone rozmowy i działania represyjne, różnicując je w stosunku do poszczególnych osób, w celu stwarzania nieporozumień wśród aktywu. Każdą z ewentualnie planowanych rozmów rozpatrywać pod wyżej wymienionym kątem.
Wykona mjr W. Sabała.
Grójec, 26 marca
Archiwum IPN, IPN BU 0227/878 t. 1–5.
Ostatnio przy domu wiejskim, gdzie mieszkał ksiądz, postawiono przenośny namiot, w którym urządzono kaplicę z Najświętszym Sakramentem. Dnia 22 marca bieżącego roku zjechało do wsi Zbrosza Duża kilkadziesiąt samochodów z ponad stu milicjantami. Przywieziona grupa robotników w asyście milicji przystąpiła natychmiast do rozbiórki namiotu. Przy użyciu przemocy w stosunku do osób modlących się, wśród płaczu dorosłych i dzieci szkolnych, rozebrano kaplicę, a sprzęt liturgiczny i tabernakulum z Najświętszym Sakramentem w sposób brutalny wrzucono na platformę samochodu, którym wywieziono wszystko do kościoła w Jasieńcu i tam porzucono w kruchcie świątyni.
Warszawa, 30 marca
Archiwum Kurii Metropolitalnej w Warszawie.
Na terenie naszej Archidiecezji, w skromnej wsi — Zbrosza Duża, należącej do parafii Jasieniec, został znieważony Jezus Chrystus [...] przez funkcjonariuszy Milicji. [...]
Gdy będę za chwilę umywał ludzkie nogi, pragnąłbym skierować swoje uczucia ku tym nogom, które dotarły do Zbroszy Dużej, aby dzieciom zabrać Chrystusa Eucharystycznego. Kimkolwiek są ci ludzie, nie przestańmy ich kochać, nie przestańmy im przebaczać, a jednocześnie nie przestańmy ufać, że w Ojczyźnie przyjdą dni, kiedy już takich zniewag nie będzie.
Warszawa, 30 marca
Wiesława Grochola, Cud w Zbroszy Dużej, Wojenna Drukarnia Polowa, [b.m.] 1982.
Drogie Dzieci ze Zbroszy!
Pozostajecie daleko, ale pamiętajcie, że jesteście dziećmi Chrystusa, który Was uczył przebaczać. Dlatego zachowajcie w swoim sercu uczucie przebaczenia wobec tych, którzy Was skrzywdzili [...].
A do Was, Drodzy Bracia, którzy musieliście wykonywać rozkazy niesłuszne i niegodne Waszej Ojczyzny, kieruję również zapewnienie, że pomimo wszystko — my Wam przebaczamy zniewagę wyrządzoną Bogu naszemu.
I ostatnie słowo do tych, co wydali rozkazy. Boleśnie one nas ugodziły, tym bardziej, iż w sercach naszych pielęgnowaliśmy nadzieję, że idą lepsze dni w naszej Ojczyźnie. Tak gorąco Was prosimy, Bracia, wydający rozkazy, stosujcie się bodaj do przepisów Konstytucji, która zabrania znieważać uczucia religijne.
Warszawa, 2 kwietnia
Wiesława Grochola, Cud w Zbroszy Dużej, Wojenna Drukarnia Polowa, [b.m.] 1982.
Skarżyński unikał spotkania z nami, posyłał nas do Merkera; ten nas haniebnie przyjmował, krzyczał tylko. Jak nas Merker źle przyjął, posłaliśmy do Warszawy delegację dużą z kobietami — te okropnie szumowały, chodziły po różnych ambasadach, niby pytać się, gdzie tu jest Urząd do spraw Wyznań... To za następnym razem już nas Skarżyński przyjmował, tłumaczył, że nas zawsze przyjmie i wszystko wytłumaczy, tylko — mówił — już takich dużych delegacji nie przysyłajcie, sami przyjeżdżajcie. „My — powiedziałem — już ludzi nie przysyłamy, sami przyjeżdżają, bo nam nie wierzą: jeździmy i jeździmy, a odpowiedzi nie ma.” Więc Skarżynski się tłumaczył, że ta sprawa poszła za daleko, jest już u władz centralnych, nie w jego kompetencji.
Wreszcie przyjechaliśmy, Skarżyński grzeczny, uśmiechnięty. „Dziś — mówi — załatwicie.” Wzywa Merkera, każe mu pisać zezwolenie na kościół, nam każe podać plac, gdzie kościół stanie. A myśmy wcale jeszcze nie mieli z gospodarzem dokładnie umówione, więc pod strachem podajemy tę działkę, cośmy sobie umyślili, a tam jeszcze saradela stoi na polu! Więc prosimy, żeby dopisać „albo w innym miejscu, gdzie będą sobie życzyć ludzie”.
Wierzchowina, 26 czerwca
Wiesława Grochola, Cud w Zbroszy Dużej, Wojenna Drukarnia Polowa, [b.m.] 1982.
Oto dobry Bóg doświadczał waszą wiarę, miłość i wierność [...]. Trudno mi wypowiedzieć, jak głęboką wdzięczność czuję do was za wasze wyznanie wiary, wytrwałość, cierpliwość, za chrześcijańską postawę, ofiarność i pracę, za zaufanie do waszego kapłana, któremu Bóg pozwolił w tak młodych latach kapłańskiego posługiwania tak wiele uczynić.
Zbrosza Duża, 17 sierpnia
Wiesława Grochola, Cud w Zbroszy Dużej, Wojenna Drukarnia Polowa, [b.m.] 1982.
Na osiedlu Sikornik w Gliwicach, które jest w rejonie Komisariatu I, istnieje zagrożenie nielegalnym budownictwem sakralnym. W związku z tym, funkcjonariusze MO pełniący służbę w tym rejonie, powinni zwrócić uwagę, czy nie prowadzi się nielegalnych zbiórek pieniędzy, czy nie zwozi się materiału budowlanego na działki prywatne, zwrócić też uwagę na prowadzenie prac ziemnych, stawianie i odnawianie krzyży, figurek kultu religijnego, ogrodzeń oraz innych prac ziemno-budowlanych.
Gliwice, 22 września
Bogusław Tracz, Trzecia dekada. Gliwice 1971–1981, Katowice 2009, [cyt. za:] Droga do „Solidarności”. Lata 1975–80, wybór i oprac. Agnieszka Dębska, Warszawa 2010.
Bo wobec tego, czym Konstytucja państwa jest, każde w niej słowo ma, może i powinno mieć właściwe znaczenie. Konstytucja nie może zawierać wewnętrznych sprzeczności. Nie może też stwarzać takiej sytuacji, w której naród polski, społeczeństwo katolickie, Kościół katolicki, wierzący katolicy i wszyscy chrześcijanie musieliby odnaleźć się jak gdyby poza burtą; jak gdyby w pozycji obywateli drugiej klasy, o których się tylko stanowi, a którzy w żadnej mierze nie mogą stanowić o wspólnym dobru, jakim jest Ojczyzna, jakim jest państwo.
[...] Nie może być też sprzeczności pomiędzy tym, co znajduje się w Konstytucji, a tym, co stanowi nasze duchowe dziedzictwo. Przecież polskość to jest jakiś dorobek, to jest jakieś dziedzictwo duchowe. Tego wszystkiego nie można nie uwzględnić i to zasadniczo w dokumencie tak podstawowym jak konstytucja państwa.
Kraków, 25 stycznia
Kościół Katolicki o Konstytucji: (wybrane dokumenty z lat 1947-1991), wybór i wstęp M.T. Staszewski, Warszawa 1991.
Popołudnie w Rynku, gdzie papież ma przyjechać po wyjściu z kościoła Mariackiego. Ponieważ protokół nie przewiduje tu żadnego spotkania z ludnością, papież będzie siedział w samochodzie. Tymczasem za metalowymi barierkami oczekuje go olbrzymi tłum. Pomnik Mickiewicza wzięto szturmem. Wywieszono flagi polskie i węgierskie. […] Spotykam przez przypadek znajomego – mówi, że Rynek nie pamięta tak wielkiego, spontanicznego, rozradowanego tłumu od czasu przyjazdu generała de Gaulle’a w 1967 roku. Rynek skąpany w słońcu, pełen życia, pełen uwagi – czekałem na to cztery lata.
Kraków, 9 czerwca
Adrien le Bihan, Gniewne drzewo. Dziennik krakowski 1976–1986, Kraków 1995.–
Ze zrozumieniem i aprobatą przyjęto kazanie prymasa Stefana Wyszyńskiego. Aktyw partyjny stwierdza, iż wystąpienie zawierało treści zgodne z naszymi działaniami. Wyrażano zdziwienie, iż w niektórych fragmentach kazania nie było rozbieżności z wystąpieniem tow. Gierka. Aktyw stwierdza, że prawdopodobnie będziemy zmuszeni pójść na ustępstwa wobec Kościoła. [...] Kazanie odebrano jako inspirowane.
Gdańsk, 27 sierpnia
Archiwum Akt Nowych, zespół KC PZPR, [cyt. za:] Katarzyna Madoń-Mitzner, Dni Solidarności, „Karta” nr 30, 2000.
Kiedy dowiedziałem się o wprowadzeniu stanu wojennego, musiałem coś zrobić.
13 grudnia postanowiliśmy zorganizować strajk głodowy w lundzkiej katedrze. Poszedłem do biskupa katedry w Lund, poprosiłem go o wyrażenie zgody i on się zgodził. Pozwolił też odprawić katolicką mszę za sprawę polską w krypcie katedry — pierwszy raz od czasów reformacji.
Strajk stał się wydarzeniem bardzo spektakularnym: tysiącletnia katedra, najstarsze biskupstwo w Skandynawii, a przy wejściu leżało dziesięcioro młodych ludzi w koszulkach „Solidarności”. Paliły się biało-czerwone świece, stały transparenty. Zjawili się dziennikarze z całego świata, którzy czekali na ostatni prom z Polski. Prom nie przypłynął, więc zainteresowali się strajkiem. Postulowaliśmy, żeby rząd szwedzki działał na rzecz powołania międzynarodowej komisji, która oceniłaby sytuację w Polsce. Ale tak się niestety nie stało.
13 grudnia
Katarzyna Puchalska, Droga przez Bałtyk, Relacja Józefa Lebenbauma nagrana przez Katarzynę Puchalską w czerwcu 2005, „Karta” nr 47/2005.
Tym fałszywym krokiem [zamknięciem Stoczni Gdańskiej] zmobilizowaliście przeciwko sobie cały świat. […] Ostatnie „strzały na wiwat” zablokowały praktycznie możliwość konstruktywnego spotkania. Proponuję, aby Episkopat w roli obserwatora podjął się mediacji. Zapraszam panów [Czesława] Kiszczaka i [Lecha] Wałęsę, by spotkali się na gruncie neutralnym i z pomocą Kościoła uzgodnili zasady Okrągłego Stołu.
11 listopada
Koniec Jałty. Przez Solidarność do Europy, red. Zbigniew Gluza, Warszawa 2004.
Państwo nasze, które odzyskało swą niepodległość przed 70 laty, po zakończeniu II wojny światowej wstrząsane było wielokrotnie niepokojami społecznymi. Historia jednoznacznie nas poucza, że rządzący obóz polityczny nie potrafi rozwiązać palących problemów kraju bez szerokiego udziału społeczeństwa. Wynika stąd konieczność dogłębnych reform społeczno-politycznych i gospodarczych. Muszą się one mieścić w granicach porządku moralnego, który zapewnia uszanowanie praw jednostki, rodziny i całych grup społecznych. [...]
Rysująca się szansa rychłego podjęcia rozmów przy „okrągłym stole" między przedstawicielami strony społecznej i władz państwowych w ostatnich tygodniach napotyka trudności. Kampania propagandowa przeciwko pluralizmowi społecznemu, zwłaszcza pluralizmowi związków zawodowych, jakiej byliśmy świadkami, nie stworzyła sprzyjającego klimatu do tych rozmów. Podobnie ocenić należy niewykonanie porozumienia w sprawie zaniechania represji wobec uczestników tegorocznych strajków, zwłaszcza na Śląsku, w sprawie przywrócenia ich do pracy. Podważa to wiarygodność władz państwowych, a także autorytet ludzi Kościoła, wobec których poręczano niestosowanie represji osobistych i pracowniczych.
Nie jest rzeczą Kościoła wkraczanie w sferę spraw czysto gospodarczych. Natomiast dziedzina ta nie może być wolna od ocen moralnych. Z tego punktu widzenia trzeba także spojrzeć na decyzję rządu o zamknięciu Stoczni Gdańskiej. Stanowi ona akt polityczny nie sprzyjający idei porozumienia. [...]
Stocznia jest zakładem, w którym od lat walczono o podmiotowość robotników, o podmiotowość społeczeństwa, o solidarność działania w obliczu narastającego kryzysu. Decyzja rządu jest przykładem nieuznawania tej podmiotowości. Doprowadziła ona także do wstrzymania rozmów przy „okrągłym stole" i do zablokowania rysującego się porozumienia Polaków w obliczu różnych zagrożeń.
Kościół wzywa władze państwowe, by reformy ekonomiczne realizowały równolegle z reformami politycznymi, aby w ten sposób zachęcić świat pracy do udziału w ich realizacji.
70. rocznica odzyskania niepodległości powinna być wezwaniem do jedności wszystkich Polaków. Z tego względu konieczne są dalsze rozmowy i unikanie działań, które utrudniają dialog ze społeczeństwem.
Warszawa, 12 listopada
Alojzy Orszulik, Czas przełomu. Notatki ks. Alojzego Orszulika z rozmów z władzami PRL w latach 1981-1989, Warszawa–Ząbki 2006.
Najważniejsze rozstrzygnięcie tego tygodnia to zamknięcie Stoczni Lenina. […] Zdecydowałem się na to, ponieważ w Polsce tylko przez szok można skierować rzeczy na nowe tory. Towarzysz Jaruzelski i kierownictwo partii wyrazili zgodę. Po raz pierwszy od lat rząd pokazał znowu, że sprawuje władzę. Mimo to decyzja była hazardowa, jak poker. Nikt nie mógł dokładnie przewidzieć, czy wywołana zostanie wielka fala strajków, czy nastąpi inna reakcja. Okazało się, że większość robotników nie jest gotowa iść za „Solidarnością”. […] Okrągły Stół najprawdopodobniej nie dojdzie do skutku w najbliższym czasie. Mimo to wychodzę z założenia, że w końcu do niego dojdzie — za tym przemawia fakt, że zarówno Kościół, jak i Wałęsa chcą Okrągłego Stołu. […] Ponowna legalizacja „Solidarności” nie wchodzi w rachubę. Oznaczałoby to przywrócenie sytuacji z 1981 roku. „Solidarność” się nie zmieniła. To są ci sami ludzie, te same metody i rozwiązania, te same źródła pieniędzy. Znam ich dokładnie. Moim celem życiowym jest zniszczenie „Solidarności”. Dlatego druga strona ma w gruncie rzeczy rację twierdząc, ze jest przeciwnikiem Okrągłego Stołu.
16 listopada
Koniec Jałty. Przez Solidarność do Europy, red. Zbigniew Gluza, Warszawa 2004.
Poinformowałem gości, że nosimy się z zamiarem zaproponowania przedterminowych wyborów do Sejmu. „Uważam — powiedziałem — że gdyby np. odbyły się w kwietniu, a nie w listopadzie, to, naszym zdaniem, istnieje szansa, że nie będą miały charakteru konfrontacyjnego.” [...] Odniosłem wrażenie, że nasza propozycja przedterminowych wyborów zaskoczyła hierarchów. Macharski nie powiedział ani tak, ani nie.
Klarysew k/Warszawy, 4 stycznia
Mieczysław F. Rakowski, Dzienniki polityczne 1987–1990, Warszawa 2005.
Po dłuższej dyskusji zaproponowałem, aby przystąpić do sformułowania na piśmie stanowisk obu stron. [...] Sformułowano następujące punkty:
1. X Plenum KC PZPR podejmie uchwałę otwierającą możliwość pluralizmu związkowego, w tym możliwość legalnego działania „Solidarności” jako związku zawodowego [...].
2. W trybie roboczym nastąpi wypracowanie warunków i kalendarza porozumienia.
3. Rozpoczęcie procesu legalizacji „Solidarności” nastąpi jeszcze przed „wspólnymi” wyborami. [...]
Do pkt. 1 Ciosek wniósł, że będą musieli na Plenum „zawarczeć”.
Warszawa, 6 stycznia
Alojzy Orszulik, Czas przełomu. Notatki ks. Alojzego Orszulika z rozmów z władzami PRL w latach 1981–1989, Warszawa–Ząbki 2006.
Zapytaliśmy, jaka powinna być procedura elekcji prezydenta. [Stanisław] Ciosek odparł, że wybierać go będzie albo jedna, albo obie izby parlamentu. Nie przewiduje się powszechnych wyborów prezydenckich. [Tadeusz] Mazowiecki: "Kto miał by być prezydentem?". Ciosek: "Oczywiście, Jaruzelski". Mazowiecki stwierdził z uśmiechem, że my też mamy swojego kandydata. Ciosek z zaciekawieniem spytał, kogo. Mazowiecki odparł: "Oczywiście, Wałęsę".
Warszawa, 11 stycznia
Koniec Jałty. Przez Solidarność do Europy, red. Zbigniew Gluza, Warszawa 2004.