Przez prawie sześć lat, ukrywając się, redagowałem podziemne czasopisma, uczestniczyłem w pracach podziemnych struktur „Solidarności”, a zwłaszcza w budowie „Solidarności Walczącej”. Jej zasady, cele i metody działania od początku otwarcie publikowane, zostały ujęte w programie ogłoszonym w czerwcu ubiegłego roku. Byliśmy nieustannie tropieni i nękani przez SB. W końcu wpadłem w ich — wasze — sieci.
Wiem, dlaczego mnie aresztowaliście i za co. Wy też wiecie. Ale oskarżony jestem o co innego. Preparuje się fikcyjne dowody mego udziału w przemycie, zagrożonym karą do 10 lat więzienia. Po co na siłę robi się ze mnie kryminalistę? Zwracam się do Pana o interwencję w tej sprawie. Sądźcie mnie za to, co robiłem i skażcie, na ile chcecie, lub trzymajcie bez sądu pod kluczem. I tak moją mizerną kondycję więźnia uważam za lepszą od Pańskiej, Panie I Sekretarzu, gdyż stoję po stronie prawdy.
Z ludzką życzliwością i ideowym dystansem. Przewodniczący „Solidarności Walczącej” — Kornel Morawiecki
12 kwietnia
Alfred Znamierowski, Zaciskanie pięści. Rzecz o „Solidarności Walczącej”, Paryż 1988.
Panie Generale!
[...] Piszę do Pana jako przywódcy dyktatorskich partii — Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej — która rządzi tu nieprzerwanie bez mała 44 lat. Piszę jako przewodniczący konspiracyjnej z konieczności organizacji „Solidarności Walczącej” — której jednym z celów jest pozbawienie Pana i Pańskiej partii władzy w kraju. Czy muszę Panu tłumaczyć dlaczego? Jesteście uzurpatorami z obcego nadania. [...] Przy tym rządzicie źle, co widać wszem i wobec. 44 lata waszych rządów opóźniły względny rozwój naszego kraju w porównaniu do wszystkich niekomunistycznych krajów na świecie. Dziś średnia realna płaca w Polsce jest niższa niż w 46 r. — fakt niespotykany nigdzie poza tzw. socjalistycznym obozem. [...]
Teraz, u schyłku XX wieku, u progi rodzącej się globalnej cywilizacji informatycznej wasza Służba Bezpieczeństwa konfiskuje i nie dopuszcza do obiegu książek i wydawnictw nie po waszej myśli. Niezależni wydawcy i kolporterzy są przez was ścigani i skazywani na grzywny, areszty. Przy tym wasze sumienia, a szczególnie Pańskie sumienie, Generale, obciąża zdławienie wielkiego ruchu ludzi pracy w Polsce, szansy na jej pokojowe odrodzenie — NSZZ „Solidarność”. Odebraliście ludziom nadzieję.
Próżne i niewiarygodne są wasze kolejne próby reform bez wolności i solidarności. [...] Mieliście czas namnożyć własnych pisanych praw i ustaw, włącznie z wpisaniem swej przewodniej roli do Konstytucji. Miejcie więc choć tyle uczciwości, żeby podług tych waszych praw sądzić swych jawnych przeciwników politycznych. Przez prawie 6 lat, od 13 grudnia 1981 r., ukrywając się, redagowałem podziemne czasopisma, uczestniczyłem w pracach podziemnych struktur „Solidarności”, a zwłaszcza w budowie „Solidarności Walczącej”. Jej zasady, cele i metody działania, od początku otwarcie publikowane, zostały ujęte w programie ogłoszonym w czerwcu ub. roku. Byliśmy nieustannie tropieni i nękani przez SB. W końcu wpadłem w ich — w wasze — sieci. Wiem, dlaczego mnie aresztowaliście i za co. Wy też wiecie. Ale oskarżony jestem o co innego. Preparuje się fikcyjne dowody mego udziału w przemycie, zagrożonym karą do 10 lat więzienia. Po co na siłę robi się ze mnie kryminalistę?
Zwracam się do Pana o interwencję w tej sprawie. Sądźcie mnie za to, co robiłem i skarżcie mnie, na ile chcecie, lub trzymajcie bez sądu pod kluczem. I tak moją mizerną kondycję więźnia uważam za lepszą od Pańskiej, Panie I Sekretarzu, gdyż stoję po stronie prawdy.
Warszawa, areszt na Rakowieckiej, 12 kwietnia
„Solidarność Walcząca” Oddział Poznań, nr 9/88, 2-15 maja 1988.
Szanowny Panie,
stoimy przed głosowaniem do Sejmu. I przed wyborami do Senatu. Wzywa Pan do bojkotu wyborów. Sądzi Pan zatem, że najlepszym wyjściem jest, by nikt w wyborach i głosowaniu nie wziął udziału. W przeciwnym razie apel byłby pozbawiony sensu. Społeczeństwo danego okręgu ma, według Pana, zrezygnować z udziału w Sejmie jego niezależnego od administracji przedstawiciela, a zatem ma zaakceptować wydelegowanie na to miejsce przedstawiciela PZPR przez jakieś nieznane gremium. Apel sprowadza się zatem do ugruntowania władzy dotychczasowej administracji. Czy można przypuszczać, że władza ta pewnego dnia zniknie? Mało to prawdopodobne. [...]
Apelowi Pana, jak sądzę, ulegnie nie tak wielu. Znajda się wówczas w sytuacji biernych obserwatorów. [...] Nie twierdzę, że zasada „wszystko albo nic” jest zawsze zasadą w polityce nie do przyjęcia. Jednak zasada „całkowita demokracja albo wstrzymanie się od uchwycenia jej początków” jest po prostu zgubna.
ok. 29 maja
„Solidarność Walcząca” Oddział Poznań, nr 19/130, 29 maja - 4 czerwca 1989.