Dzisiaj trochę się wypoczywało, trochę przygotowywałem różne mówki w przewidywaniu rozmaitych okazji i wreszcie włóczyliśmy się parę godzin po mieście. Byłem jednak zbyt zmęczony 24-godzinną drogą, by zwiedzać ciekawości. To dopiero jutro nastąpi, a dziś miała miejsce ogólnotopograficzna gapiówka. Więc tedy miasto przedstawia się ładnie, ale nie uderza niczym nadzwyczajnym. - Jest dobrze oświetlone, bardzo rojne i pełne magazynów, przed którymi Marek nie odejmowałby lornetki od oczu. Porcelany oglądałem z bliska i myślę, że jednak ludzie wmawiają sobie trochę zachwyty. Są rzeczy niebrzydkie, zwładzcza ryby i ptaki – są bardzo ładne, jako delikatność tonu – szczególniej wzaony i kwietniczki, ale wszystkie bardzo podobne do siebie, trochę monotonne i jakby przygasłe i stopione w szarej i bladej zieloności. - Widziałem także ładne futra, kaftaniki z wyder morskich, ale kupować tego, nie mając miary, niepodobna.
Kopenhaga, 6 grudnia
Henryk Sienkiewicz, Listy, t. IV, Część pierwsza: Maria z Szetkiewiczów Sienkiewiczowa – Maria z Wołodkowiczów Sienkiewiczowa – Maria z Babskich Sienkiewiczowa (1888-1907), oprac. Maria Bokszczanin, Warszawa 2008.
Wolą polityczną Dziewiątki jest zbudowanie Zjednoczonej Europy. [...] Udział w [tej] budowie [...] stoi otworem dla innych narodów europejskich, kierujących się tymi samymi ideałami i celami.
Kopenhaga, 14 grudnia
Maria Buczyło, Agnieszka Dębska, Marzenie o upadku Kurtyny, „Karta” nr 53/2006.