Około godziny 6.00 zatrzymaliśmy się w Piotrowicach, małej miejscowości przed Katowicami. [...] Do miasta mogliśmy wejść dopiero w godzinach popołudniowych. Tym samym rozpoczął się dla mnie wzniosły moment, w którym na czele naszej kolumny, wraz z szefem mojej kompanii, mogłem wkroczyć do wyzwolonego miasta. [...] Było doprawdy zachwycające, ilu niemieckich katowiczan oblegało nasze pojazdy, a na nas spadał prawdziwy deszcz kwiatów i czekolady. Przyjęci w ten sposób dojechaliśmy do dworca. Gdy ja sam wjechałem do przejścia pod torami kolejowymi, zostaliśmy nagle ostrzelani ze wszystkich stron.
Katowice, 4 września
Katowice we wrześniu '39, oprac. Grzegorz Bębnik, Katowice 2006.
Bracia Ślązacy! Stańcie wszyscy do aktywnej współpracy z organami władzy demokratycznej państwa polskiego. Pomagajcie przedstawicielom Rządu, żołnierzom Wojska Polskiego i Armii Czerwonej w oczyszczaniu Waszego terenu od wrogich agentów niemieckich. Oczyszczajcie Wasze miasta i wsie z wszelkich śladów panowania germańskiego. Stańcie wszyscy niezwłocznie do pracy w swych zakładach przemysłowych, urzędach i instytucjach, weźcie w swe ręce ich obronę przed wrogiem i grabieżą, twórzcie tymczasową straż porządkową. Ujawniajcie majątki poniemieckie, zachowane maszyny, narzędzia, gotową produkcję, surowce i przekazujcie je jako dobro państwa polskiego w ręce przedstawicieli władz. Rozwijajcie inicjatywę w uruchomieniu handlu, piekarń, rzemiosła, zakładów leczniczych i innych.
Katowice, 29 stycznia
Andrzej Konieczny, Jan Zieliński, Pierwsze sto dni, Katowice 1985.
Od nas, Ślązaków, ojczyzna wymaga więcej niż aprobaty. Musimy czynnie brać udział w realizacji tego programu. Musimy podnieść produkcję naszych już teraz kopalń i hut, aby śląski węgiel popędził parowozy wiozące amunicję na front, aby śląski cynk i śląskie żelazo, przekute na czołgi i armaty biły niemieckie hordy.
Katowice, 2 lutego
Andrzej Konieczny, Jan Zieliński, Pierwsze sto dni, Katowice 1985.
Ogromna radość malowała się na twarzach ludzi tłoczących się na chodnikach ulic Warszawskiej i 3 Maja. Po tylu latach polskie mundury na ulicach miasta, mazurek Dąbrowskiego na otwarcie defilady i piastowskie orzełki na rogatywkach. Ludzie mieli łzy w oczach, a kiedy ruszyła długa kolumna piechoty, jakaś kobieta wybiegła na jezdnię i rzuciła się na szyję oficerowi, który prowadził żołnierzy. Wokół biało-czerwone flagi zwisające z wszystkich okien.
Katowice, 4 lutego
Andrzej Konieczny, Jan Zieliński, Pierwsze sto dni, Katowice 1985.
Jakaż to była satysfakcja zobaczyć przy pracach porządkowych na katowickim rynku hitlerowskich dygnitarzy i renegatów doprowadzonych z więzienia z ulicy Mikołowskiej. Jeszcze nie tak dawno butni i pewni siebie, gotowi na każde łotrostwo, żeby pognębić „podludzi”, jak nazywali Polaków oraz inne narody podbitej Europy, teraz bali się potulnie, żebrząc o papierosa.
Katowice, 7 lutego
Andrzej Konieczny, Jan Zieliński, Pierwsze sto dni, Katowice 1985.
Miasto stopniowo przybiera normalny wygląd. Usuwa się gruzy, rozbiera mury grożące zawaleniem, po jezdniach i trotuarach można już chodzić z większą pewnością siebie. Elektryczność i woda płyną przewodami jak krew w żyłach organizmu budzącego się powoli z letargu. Katowice zaczynają nowe życie.
Katowice, 8 lutego
Andrzej Konieczny, Jan Zieliński, Pierwsze sto dni, Katowice 1985.
Było wprost niewiarygodne, jak przetrwały okupację i zaciekłe poszukiwania policyjnych szpicli harcerskie proporczyki oraz inne emblematy, a także mundury i peleryny. W sporej gromadce ponad stu osób oglądaliśmy się z podziwem, każdy z nas coś przechował, a niektórzy przybyli na spotkanie w regulaminowym umundurowaniu, jakby nie było tych pięciu i pół lat wojennej gehenny. [...] Tradycja widać tak głęboko tkwiła w kadrze instruktorskiej i szeregowych członkach, że nie osłabił jej bestialski terror okupanta, groźba śmierci czy tragiczny los wielu naszych przyjaciół druhen i druhów.
Katowice, 10 lutego
Andrzej Konieczny, Jan Zieliński, Pierwsze sto dni, Katowice 1985.
Poczułem ogromne wzruszenie w wyzwolonych Katowicach – pierwszy raz, gdy ujrzałęm biało-czerwone flagi na katowickim rynku, na którym szalał pożar wzniecony przez uciekających hitlerowców. Drugi raz, gdy zasiadłem w ławce z dziatwą szkolną, witającą nas w katowickiej szkole przy ulicy Szafranka, w pobliżu Urzędu Wojewódzkiego. Nauczyciel przed rozpoczęciem lekcji zaintonował Rotę.
Katowice, 12 lutego
Andrzej Konieczny, Jan Zieliński, Pierwsze sto dni, Katowice 1985.
My świadomie stoimy twardo przy klasie robotniczej, wierząc niezłomnie, że w niej jedyna przyszłość silnej i mocnej Polski. Zdajemy sobie z tego jasno sprawę, że ludzie, którzy chcą nas poróżnić, dążą do rozbicia naszej jedności. Ale jesteśmy czujni. Realizujemy i wykuwamy jedność narodową – jedność młodzieży polskiej, jedność robotnika, chłopa i inteligenta pracującego.
Katowice, 19 lutego
Andrzej Konieczny, Jan Zieliński, Pierwsze sto dni, Katowice 1985.
[Spotkanie] miało niezwykle burzliwy przebieg – wszyscy byli zgodni w kwestii bezprzykładnego bohaterstwa powstańców, nie tylko żołnierzy walczących z bronią w ręku, ale również ludności cywilnej, kobiet i dzieci. Różnice wystąpiły, jeśli chodzi o genezę powstania, współpracę dowództwa z Armią Czerwoną, na tle ogólnego stosunku Rządu Londyńskiego do władz radzieckich. Padło wiele gorzkich słów i pretensji, na które odpowiadał m.in. mjr Stahl. Edmund Osmańczyk, który odwiedził właśnie Katowice, a także ja włożyłem swoje „trzy grosze”, aby rozładować napiętą sytuację i wyjaśnić nieporozumienia. Nieobce mi były sekrety wojennego podziemia, byłem przecież czynnie zaangażowany w robotę konspiracyjną jako człowiek AK. Po spotkaniu w gronie organizatorów doszliśmy do wniosku, że spraw kontrowersyjnych nie należy chować pod sukno, ale właśnie wydobywać na światło dzienne i poddawać pod osąd opinii publicznej. Nawet jeśli przy okazji przyjdzie gardłować, a nwet się spocić. Trud ten z pewnością się opłaci.
Katowice, 25 lutego
Andrzej Konieczny, Jan Zieliński, Pierwsze sto dni, Katowice 1985.
Bodajże w „Monopolu” usłyszałem po raz pierwszy wzruszającą melodię Warszawo, ty moja Warszawo. W jakiś czas potem odwiedziłem Warszawę, gdzie ponownie miałem okazję jej wysłuchać, tym razem w wykonaniu Mieczysława Fogga. Ale pierwsze wrażenie było największe. Pamiętam, że ludzie płakali jak bobry. Patriotyczne treści były wówczas najpopularniejsze. Wiązankę tang orkiestra nagle przeplatała partyzancką piosenką Serce w plecaku albo Marszem Mokotowa, do najbardziej ulubionych należały jeszcze Czerwone maki pod Monte Cassino, Hej chłopcy, bagnet na broń i sentymentalne Rozszumiały się wierzby płaczące. Przy okazji wynikały zabawne sytuacje, gdy jedni goście chcieli je tańczyć, inni żądali, by je uczcić postawą na baczność. Gorzej, gdy spór zamieniał się w awanturę, a zdarzały się takowe. Ludzie po okupacyjnym poście spragnieni byli zabawy, a sentymenty za niedawną przeszłością – górną i chmurną wciąż żywe.
Katowice, ok. 27 lutego
Andrzej Konieczny, Jan Zieliński, Pierwsze sto dni, Katowice 1985.
Gdyby mi przyszło lapidarnie określić nasz zjazd, nazwałbym go świętem radości – chwilami wydawało się, że ściany budynku przy ulicy Powstańców 43 runą od spontanicznych oklasków i okrzyków. Wśród ogólnej radości i entuzjazmu znalazło się miejsce i dla spraw poważnych. Podjęliśmy np. apel o dodatkową pracę młodzieży w fabrykach, o zbiórkę polskich książek dla młodzieży autochtonicznej. Jednogłośnie poparliśmy też inicjatywę łódzkich zetwuemowców ufundowania z własnych składek kolumny czołgów im. Związku Walki Młodych.
Katowice, 16 marca
Andrzej Konieczny, Jan Zieliński, Pierwsze sto dni, Katowice 1985.
Prezydent [Bolesław] Bierut [Przewodniczący Krajowej Rady Narodowej] zaskoczył nas wszystkich doskonałą znajomością naszych problemów. Wiedziałem, że interesuje się działalnością przemysłu i warunkami życia ludności, ale żeby zadać sobie tyle trudu, by znać nawet szczegóły! Widać było, że leży mu szczerze na sercu wszystko, co dotyczy województwa, dopytywał się zwłaszcza o zaopatrzenie osiedli robotniczych, czy działają stołówki, czy dzieci są dożywiane w szkołach, jak z lekarstwami itp.
Katowice, 17 marca
Andrzej Konieczny, Jan Zieliński, Pierwsze sto dni, Katowice 1985.
Dziś naród polski zjednoczył się z braćmi, którzy w ciągu wielu stuleci oderwani od swojej polskiej Macierzy, siłą włączeni zostali do państwa niemieckiego, gdzie byli gwałtem i brutalnie germanizowani. Dziś ziemia opolska wraca na zawsze do Polski. Rodacy nasi ze Śląska Opolskiego, dziś włączeni do wspólnego województwa, wnoszą swój wkład pracy w budowę demokratycznej Polski. Będzie się o tym pisać w książkach i podręcznikach, będą się o tym uczyć dzieci w szkołach, chwile te opiewać się będzie w pieśniach i muzyce. Jest to wkład niezachwianego patriotyzmu ducha polskiego, który oparł się wielu stuleciom nacisku germańskiego. Dlatego Bracia Opolanie, przyciskamy Was dzisiaj do piersi i serdecznie witamy.
Katowice, 18 marca
Andrzej Konieczny, Jan Zieliński, Pierwsze sto dni, Katowice 1985.
Wracam z frontu. Nad Odrą walczy dzisiaj wiele dywizji polskich... Ale istnieje jeszcze jedna armia w Polsce, wewnętrzna, tę armię stanowicie wy, polscy górnicy! Pierwsze nasze dywizje wojskowe uzbroiliśmy dzięki pomocy Związku Radzieckiego. Dalsze oddziały musimy sami umundurować i uzbroić. Pomóżcie nam w tym wy, którzy jako pierwsi, zgodnie ze statutem, wyłoniliście, drogą demokratycznych wyborów, swe władze.
Katowice, 18 marca
Andrzej Konieczny, Jan Zieliński, Pierwsze sto dni, Katowice 1985.
Pobiliśmy absolutny rekord świata w zorganizowaniu i przygotowaniu orkiestry do tego koncertu, transmitowanego ponadto na falach eteru. Nie było instrumentów, ba, nawet pulpitów, z obsadą też nie tak jakby się chciało. Był natomiast ogromny zapał szczupłego na początku zespołu entuzjastów, który skutecznie nadrobił wszystkie braki. Ćwiczyliśmy dosłownie od świtu po późną noc, pokrzepiając nadwątlone siły cienką zupą, przynoszoną ze stołówki Urzędu Wojewódzkiego. Ale koncert nam się udał, taka była opinia recenzentów i słuchaczy.
Katowice, 25 marca
Andrzej Konieczny, Jan Zieliński, Pierwsze sto dni, Katowice 1985.
W naszej polityce kadrowej kierujemy się niezawodną zasadą marksizmu-leninizmu i kryteriami klasowymi. Placówki UB i MO, zbrojne ramię ludowej władzy, muszą być tworzone z najlepszych przedstawicieli ludu. Jest ich w waszym regionie wielu, należy więc sięgać szerzej do zahartowanych w rewolucyjnych bojach klasy robotniczej.
Katowice, 27 marca
Andrzej Konieczny, Jan Zieliński, Pierwsze sto dni, Katowice 1985.
Jakieś było to przeżycie dla mnie, dla innych zresztą, którzy wypełnili szczelnie widownię, sądzę, również. Kiedy zgasły światła i uniosła się kurtyna, sala zatrzęsła się od braw po pierwszych polskich słowach tekstu dobiegającego ze sceny. Grano przecież „Zemstę” Aleksandra Fredry, klasyczną pozycję repertuaru naszych teatrów, godną tej szczególnej okazji.
Katowice, 2 kwietnia
Andrzej Konieczny, Jan Zieliński, Pierwsze sto dni, Katowice 1985.
W imieniu Armii Czerwonej przekazuję Wam gorące podziękowania za węgiel, który wydobyliście, umożliwiając nam zaopatrzenie frontowych linii kolejowych. Wydobyty przez Was węgiel umożliwi dostawę armat, czołgów, materiałów palnych, smarów i żywności dla czterech frontów... Dzięki Waszemu wysiłkowi wojska gen. mjr. Wasilewskiego mogły pokonać Niemców pod Królewcem, a wojska marszałka Rokossowskiego mogły wyzwolić Pomorze, zaś wojska marszałka Żukowa i marszałka Koniewa weszły do Berlina. Armia Radziecka i Wojsko Polskie kończą dzisiaj bój o stolicę hitlerowskich Niemiec: Berlin. W tym wielkim dziele udział macie także i Wy, polscy górnicy.
Katowice, 30 kwietnia
Andrzej Konieczny, Jan Zieliński, Pierwsze sto dni, Katowice 1985.
Jakże ruchliwe i gwarne było śródmieście owej pierwszej wiosny w oswobodzonych Katowicach. Pamiętam je dobrze z okresu międzywojennego, miało wielkomiejski charakter, reklamy świetlne, megafony uliczne nadające muzyczne szlagiery, duży ruch samochodowy. Teraz przedstawiało się to zupełnie inaczej, zniknęła z ulic wytworna publiczność i kolorowe światłą nad modnymi magazynami oraz lokalami nocnymi. Ale tłum gęsty wypełniał ulice, tłoczył się w sklepach, kawiarniach i restauracjach, w sobotnie popołudnie nie było wolnego miejsca. Życie jednak przede wszystkim koncentrowało się na ulicy, handel obnośny, nierzadko wymienny, transakcje dochodzące w oka mgnieniu na nieprawdopodobne przedmioty, od fortepianu po żywą krowę, od płótna flamandzkiego mistrza po papugę. Owej wiosny pojawili się też masowo uliczni muzykanci, produkowali się w modnym repertuarze, np. Czerwone Maki na Monte Cassino, Warszawo, ty moja Warszawo, jak również wykonywali własną twórczość. [...]
Było coś szczególnego w atmosferze tamtej wiosny, nastrój radosnego podniecenia i wyczekiwania na coś, co się ma spełnić w życiu nas wszystkich... coś dobrego. Po tylu latach niepewności i niepokoju wstępowała w nas nadzieja na lepsze życie. A wiosna była wspaniała, ciepła, drzewa wcześnie obsypały się bujnym kwieciem w parku Kościuszki, do którego udałem się podczas pierwszej przechadzki po mieście. Gdy do niego wróciłem w połowie kwietnia po z górą pięciu i pół latach, rozlegał się świergot ptaków i pełno było urzekających zapachów, a po zacienionych alejkach snuły się zakochane pary...
Katowice, 5 maja
Andrzej Konieczny, Jan Zieliński, Pierwsze sto dni, Katowice 1985.
Dziś, po blisko sześciu latach najkrwawszej z wojen, dzięki ofierze życia i krwi żołnierzy bohaterskiej Armii Czerwonej i walczącego z nią ramię w ramię Wojska Polskiego, dzięki ofierze życia i krwi żołnierzy armii sojuszniczych, krwawa bestia hitlerowska leży powalona, a narody Europy stoją u progu pokoju... My, Górnoślązacy, Zagłębiacy, Opolanie pamiętamy, że to Krajowa Rada Narodowa na swym drugim plenarnym posiedzeniu już w styczniu 1944 roku wyraźnie i śmiało ustosunkowała się do przyszłych granic Polski – ustaliła konieczność przyjaznego, kładącego na zawsze kres nieporozumieniom, uregulowania ze Związkiem Radzieckim sprawy granic wschodnich i ogłosiła prawo Rzeczypospolitej Polskiej do granic na zachodzie i północy nad Odrą, Nysą i Bałtykiem. Dekrety i praktyczna działalność PKWN, a dziś Tymczasowego Rządu RP, wyszły z założeń zakreślonych przez KRN. Chłop polski otrzymał z rąk państwa ziemię magnacką i obszarniczą. Robotnik został podniesiony do roli decydującej o rządach w Polsce – jako rzeczywisty – wraz z chłopstwem i inteligencją pracującą – współgospodarz kraju. My tu organizujemy naszą administrację na Śląsku Opolskim. Podstawą polityki zagranicznej stała się polityka głębokiej i rzeczywistej – po utrwalonej przelaną na polach bitew krwią żołnierzy Armii Czerwonej i Wojska Polskiego – przyjaźni między narodami polskim i radzieckim.
Katowice, 8 maja
Andrzej Konieczny, Jan Zieliński, Pierwsze sto dni, Katowice 1985.
Obywatele! Pozdrawiam was w Dniu Zwycięstwa demokracji nad bestią hitlerowską. Pozdrawiam was w pierwszym dniu pokoju na ziemiach polskich. Nie pójdzie na marne przelana krew... Naród polski otoczy mogiły rozsiane jak ziemia polska długa i szeroka swoją pieczołowitą opieką i troską. Codziennie dziewczęta polskie na tych mogiłach złożą świeże wiązanki kwiatów, a najtrwalszym pomnikiem dla poległych w tej wojnie bohaterów Czerwonej Armii i Wojska Polskiego będzie trwała, niewzruszona przyjaźń między naszymi narodami.
Katowice, 9 maja
Andrzej Konieczny, Jan Zieliński, Pierwsze sto dni, Katowice 1985.
Na dziś pochód został odwołany, więc kiedyśmy idąc do miasta ujrzeli wielki tłum, ogarnęła nas wielka ciekawość. Przybliżając się, już z dala usłyszeliśmy jak tłum ryczał: „niech żyje prezydent Mikołajczyk”, „precz z komuną” i wreszcie kiedyśmy doszli, tłum zaczął skandować „Mikołajczyk ratuj Polskę” itd. Bezpieka próbowała rozpędzić rozszalały tłum, ale entuzjazm i egzaltacja kilkutysięcznego pochodu torowała szybko drogę wśród strzałów wściekłej partii. Bieda, kiedy któryś dostał się między tłum – z połamanym karabinem, podbitym okiem, lub wybitym okiem wracał, a raczej uciekał do auta. Po przemówieniu jakiegoś śmiałka i po hymnie narodowym, tłum ze sztandarami oczyścił miasto z orłów demokratycznych i wszelkich takowych ogłoszeń. Nie tylko w „moim mieście” to się odbywało, ale i w okolicznych miastach…
Katowice, 3 maja
Piotr Osęka, Rytuały stalinizmu. Oficjalne święta i uroczystości rocznicowe w Polsce 1944–1956, Warszawa 2007.
Chruszczow na Śląsku. Przyjmowany jest niezwykle serdecznie. Dziesiątki tysięcy ludzi wszędzie tam, gdzie się pojawi. Nikita bardzo łatwo nawiązuje kontakt z tłumem. To nie to, co Gomułka, który jest oschły i nieprzystępny. Chruszczow jest typem żywiołowego przywódcy. Przemawia bez kartki. Widać, że zainteresowanie jego osobą sprawia mu przyjemność. Na wiecu w Katowicach było, jak podała „Trybuna Ludu”, 120 tys. ludzi.
Warszawa, 17 lipca
Mieczysław F. Rakowski, Dzienniki polityczne 1958–1962, Warszawa 1998.
Wysłuchuję w radiu przemówienia Gierka na wiecu w Katowicach. Na początku niebywała owacja. Widać, że Grudzień zmobilizował wszystkie siły, by przyjąć Gierka po królewsku. Nie jest przypadkiem, że G. wybrał Śląsk i stąd zwrócił się do narodu. Tu czuje się silny, uważa, że Śląsk go nie zawiedzie. Inna sprawa, jak przyjmie to reszta Polski. Już w czasie rozmowy z Kępą usłyszałem zjadliwy komentarz na temat opowiadania się po stronie Śląska.
Przemówienie było interesujące. Występował jako przywódca narodu, nie napiętnował strajkujących, mówił przede wszystkim o Polsce. Wyraźnie dźwięczały nuty patriotyczne lub — jak kto woli — narodowe. Powiedział m.in., że „rozmów Polaków z Polakami o sprawach Ojczyzny nigdy i nikt już nie zakłóci”. […] Przemówienie było co chwila przerywane okrzykami na cześć Gierka. On sam mówił głosem zupełnie innym niż zazwyczaj. Wyczuwałem duże zdenerwowanie. Na koniec zawołał: „Partia — Polska, Polska — Partia!”. Zebrani podchwycili okrzyk i zaczęli skandować: „Gierek — Polska, Gierek — Polska”. […] Sporo w tym przemówieniu było zwyczajnej demagogii. W sumie, nie ulega wątpliwości, że Gierek dał do zrozumienia, iż znowu siedzi mocno w siodle.
Warszawa, 2 lipca
Mieczysław F. Rakowski, Dzienniki polityczne 1976-1978, Warszawa 2002.
Tajne specjalnego znaczenia [...]
W toku opracowania materiału w obrocie krajowym w dalszym ciągu notujemy indywidualne opinie o sytuacji społeczno-gospodarczej w kraju, a także wypowiedzi, które najczęściej dotyczą zaopatrzenia ludności w artykuły spożywcze. [...]
– Ob. Joanna R., zam. Sosnowiec [...], informuje matkę Jadwigę R., zam. Legnica [...], że „zaopatrzenie fatalne, w sklepach pustki, nawet pieczywa zaczyna brakować, warzywa drogie i mało, tylko na targu o 7.00 rano jest trochę większy wybór. Może Janek załatwiłby z konwojentem, który rozwozi mięso, żeby nam przynosił trochę wędlin. Będzie wtedy mniej powodów do nerwów”.
– Ob. Leokadia G., zam. Katowice [...], informuje ob. Wiktorię Z., zam. Rawicz [...], że „nie uwierzycie w to, ale od szeregu tygodni Śląsk jest prawie bez mięsa, co się robi, wydzieranie, kłótnie, krzyki w sklepach, nawet zwyczajnej są minimalne ilości, do historii przeszły dni, kiedy wisiała cały dzień”.
– Anonimowy autor z Katowic informuje ob. L., zam. w Gdańsku [...], że „zaopatrzenie w Katowicach było ostatnio rozpaczliwe, gorzej nie było w czasie okupacji, człowiek bardzo zniechęcony, cały dzień chodzenie, żeby coś do garnka kupić. Od rana dnia 28 września poprawiło się wydatnie, bo podobno trzy kopalnie stanęły. Dobrze, niech ludzie ocenią wyższość gospodarki socjalistycznej nad kapitalistyczną. Huta Katowice zupełnie nas wykończy”. Dokument wyłączono z obiegu i przekazano do Wydz[iału] III „A”.
Katowice, 30 września
Maciej J. Drygas, Perlustracja, „Karta” nr 68, 2011.
Katowice. Droga na lotnisko udekorowana jest flagami – czerwonymi, polskimi i radzieckimi – oraz sloganami („Potrafimy”) na cześć Huty Katowice. Huta co prawda nie jest jeszcze ukończona, ale już dzisiaj pośpieszono się z jej otwarciem.
Na nowoczesnym Rynku rozwinięto dwie wielkie plansze.
Na pierwszym planie jednej z nich kroczy Breżniew w ciężkim, grubym płaszczu. Bije z niego nie zuchwałość, a pewność i moc. W nieco skośnych oczach widać chytrość i dal. Pod jego wspaniałą, lekko zaokrągloną figurą zarysowują się walory Ludwika XI ze stepów. Po lewicy – Gierek, gospodarz doskonały, a więc nieco z tyłu, ale dobrze widoczny. […] O ile w oku Breżniewa błyszczy wewnętrzne, niczym nie zaburzone zadowolenie, o tyle wokół oczu Gierka daje się dostrzec lekka zmarszczka, odbicie niepokoju. […]
Lenin w kaszkiecie, lekko kpiarski, sam zajmuje całą drugą planszę. […] Trudno sobie wyobrazić Breżniewa i Gierka w kaszkiecie. Kaszkiet Lenina jest oznaką przynależności już odległej; przypomina ludzi, których już nie ma, dziś pozostali tylko obywatele – dobrzy i źli.
Patrząc na te trzy portrety, myślałem, że Breżniew przyjeżdża do Polski. Przyjechał tylko Kosygin, człowiek, który stracił image, ale bez którego Huta Katowice być może nigdy by nie powstała.
Na dworcu ogłasza się opóźnienie pociągów od sześćdziesięciu do stu dwudziestu minut.
Między toaletami i bufetem, gdzie miesza się woń kapusty, tłuszczu i uryny, mały „Pewex”, sklep „importu wewnętrznego” zarezerwowany dla posiadaczy dewiz (gdzie indziej są większe i lepiej zaopatrzone), w nim duży afisz „Zwiedzajcie Polskę!”, na którym młoda, opalona blondyna tańczy szczęśliwa, skąpana w słońcu.
Katowice, 13 grudnia
Adrien le Bihan, Gniewne drzewo. Dziennik krakowski 1976–1986, Kraków 1995.
W okresie powstawania Huty Katowice, w dwudziestu mniej więcej procentach skredytowanej przez ZSRR, zaprosiłem Breżniewa na zakończenie pierwszego etapu budowy. Z tej okazji wręczono mu legitymację numer jeden „Honorowego hutnika” w Hucie Katowice. Ponieważ obiekt ten robił naprawdę imponujące wrażenie, wprawiłem go w świetny nastrój. Miało to znaczenie, bowiem zabiegaliśmy o zwiększenie dostaw rudy i o maszyny niezbędne w czasie dalszych prac budowlanych. Pamiętam, że gdy wracaliśmy z nim z budowy odkrytym samochodem, przejeżdżaliśmy koło starego, szesnastowiecznego chyba, kościółka w Zagórzu. Pokazałem Breżniewowi jego wieżę i powiedziałem: „Oto kościół, w którym zostałem ochrzczony”. Spojrzał wtedy bacznie na mnie i odpowiedział: „W takim razie my do tego kościoła wyślemy specjalny dar”.
Katowice, ok. 24 czerwca
Janusz Rolicki, Edward Gierek: przerwana dekada, Warszawa 1990.
To co najpełniej – moim zdaniem – charakteryzuje obecną sytuację w Polsce, to jest stan pewnej anarchii i rozkładu. Rząd nie rządzi, następuje upadek gospodarki, administracja się rozkłada, władza jest sparaliżowana i to we wszystkich możliwych dziedzinach, zarazem my na to miejsce niczego nie stworzyliśmy. I tak 35-milionowy naród żyje coraz bardziej przymierając głodem, w stanie totalnej bezrządności. To jest najgłębsza przyczyna naszych wszystkich nieszczęść.
Dla wszystkich jest przecież od dawna jasne, że trzeba wprowadzić reformę gospodarczą. Co to znaczy? To znaczy – po prostu, dokładnie tyle – żeby na miejscu starego systemu [...] zbudować zupełnie nowy sposób zarządzania gospodarką, który w istniejących warunkach musi być oparty na demokracji. A dlaczego? Musi być oparty na demokracji dlatego, że mamy kilkanaście milionów zorganizowanych ludzi. Nie ma sposobu, żeby im cokolwiek narzucić. Narzucić można im tylko siłą. [...]
Jest źle i muszę z przykrością donieść [...], że musi być w tym układzie – jeśli się nic nie zmieni – jeszcze gorzej. Rozkład życia gospodarczego w nowoczesnym kraju, a w takim żyjemy, oznacza głód i nie ma od tego ucieczki. Pomysł, że władze chowają żywność, żeby nam zrobić na złość, jest charakterystyczny dla rewolucji. [...] Zrobiliśmy rewolucję po to, żeby było lepiej. No a jest lepiej? Nie. [...]
Jest to kwestia generalnego rozkładu życia gospodarczego, życia społecznego, rozkładu wszystkich dziedzin życia, z milicją włącznie.
Katowice, 10 lipca 1981 (Spotkanie w Hucie Katowice)
Jacek Kuroń, Taki upór, wybór i red. Maria Krawczyk, Warszawa 2011.