O godz. 13 zostaliśmy obaj (Tadeusz i ja) przyjęci przez księdza biskupa Wojtyłę w Kurii Krakowskiej przy ul. Franciszkańskiej 3. Biskup Wojtyła przyjął nas w tym samym gabinecie na parterze, gdzie niegdyś urzędował biskup Rospond. Byliśmy bardzo ciekawi jego opinii o „Więzi”. Powiedział nam, że można ją oceniać tylko wtedy, gdy się ją konfrontuje z jej założeniami i dlatego sprawą nader ważną jest przypomnienie czytelnikom jej założeń. Sam w dłuższej rozmowie dał dowód, że nie tylko „Więź” czyta, ale bardzo dobrze rozumie jej założenia. Wyszliśmy — zwłaszcza Tadeusz Mazowiecki, który go dotąd nie znał — pod urokiem tego człowieka, niewątpliwie jednego z najciekawszych członków obecnego Episkopatu. A także pod wrażeniem trafności tego wyboru, który go wyniósł do piastowanej godności.
Kraków, 8 grudnia
Janusz Zabłocki, Dzienniki 1956–1965, Warszawa 2008.
Bo wobec tego, czym Konstytucja państwa jest, każde w niej słowo ma, może i powinno mieć właściwe znaczenie. Konstytucja nie może zawierać wewnętrznych sprzeczności. Nie może też stwarzać takiej sytuacji, w której naród polski, społeczeństwo katolickie, Kościół katolicki, wierzący katolicy i wszyscy chrześcijanie musieliby odnaleźć się jak gdyby poza burtą; jak gdyby w pozycji obywateli drugiej klasy, o których się tylko stanowi, a którzy w żadnej mierze nie mogą stanowić o wspólnym dobru, jakim jest Ojczyzna, jakim jest państwo.
[...] Nie może być też sprzeczności pomiędzy tym, co znajduje się w Konstytucji, a tym, co stanowi nasze duchowe dziedzictwo. Przecież polskość to jest jakiś dorobek, to jest jakieś dziedzictwo duchowe. Tego wszystkiego nie można nie uwzględnić i to zasadniczo w dokumencie tak podstawowym jak konstytucja państwa.
Kraków, 25 stycznia
Kościół Katolicki o Konstytucji: (wybrane dokumenty z lat 1947-1991), wybór i wstęp M.T. Staszewski, Warszawa 1991.
Ekscelencjo, Najczcigodniejszy Księże Biskupie,
Bardzo dziękuję za przesłany mi wraz z listem odpis pisma do p. E[dwarda] Gierka podpisanego przez wszystkich Księży Biskupów i Dziekanów Diecezji Katowickiej, a postulującego zaniechanie niedzielnej pracy górników i związaną z tym nadmierną eksploatację człowieka pracy. List ten odczytałem wspólnie w Księżmi Biskupami Archidiecezji Krakowskiej. Wszyscy uznają głęboką słuszność zajętego w nim stanowiska. Te same sprawy były przedmiotem wymiany myśli na zebraniu rejonowym dekanatów północno-zachodnich naszej Archidiecezji (rejon przemysłowo-górniczy).
Duszpasterze stwierdzili to samo, co znalazło wyraz w piśmie do p. Gierka, przesłanym mi w odpisie przez Waszą Ekscelencję. W tej chwili wyjeżdżam do Rzymu. Jednakże sprawa jest tej wagi, że musimy w dalszym ciągu zastanawiać się nad zajęciem stanowiska w szerszym wymiarze. Łączę wyrazy braterskiej czci. Kardynał Wojtyła
Kraków, 3 marca
Maciej J. Drygas, Perlustracja, „Karta” nr 68, 2011.
Ta młodzież wybrała. Wybrała w tym dniu [15 maja, manifestacja i msza ku czci Stanisława Pyjasa] skupienie, ciszę, a nie hałas, hałas corocznych Juwenaliów. [...] To świadczy, że młodzi zdolni są myśleć także o sprawach zasadniczych, chociażby o wielkiej tajemnicy śmierci człowieka, która czasem spotyka już młodego. I że są również zdolni myśleć o sprawach zasadniczych, takich jak sprawiedliwość społeczna i pokój, jak prawa człowieka, jak prawa osoby ludzkiej, prawa Narodu, odpowiedzialność za wielkie dziedzictwo naszego Narodu, naszego polskiego Narodu. [...] Nie można się tej młodzieży dziwić, trzeba szanować jej dojrzałość.
Kraków, 9 czerwca
Czy ktoś przebije ten mur? Sprawa Stanisława Pyjasa, wstęp i oprac. Florian Pyjas, Adam Roliński, Jarosław Szarek, Kraków 2001, [cyt. za:] Droga do „Solidarności”. Lata 1975–80, wybór i oprac. Agnieszka Dębska, Warszawa 2010.
Muszę tutaj wrócić do wydarzeń z dnia 15 maja. Wszyscy byli zadowoleni z tego, że ten dzień, który upamiętnił się także konsekracją kościoła w Nowej Hucie-Bieńczycach [...] przeszedł i zakończył się pokojowo. Trzeba jednak odczytać znaczenie choćby takiego faktu, że młodzież akademicka Krakowa, zebrawszy się wieczorem u stóp Wawelu, śpiewała: „Jeszcze Polska nie zginęła” [...]. Jeszcze śpiewała ta młodzież Boże, coś Polskę — to ma swoją wymowę.
I swoją wymowę ma też fakt, że ta młodzież wybrała. Wybrała w tym dniu skupienie, ciszę, a nie hałas corocznych Juwenaliów. [...] To świadczy, że młodzi zdolni są myśleć także o sprawach zasadniczych, chociażby o wielkiej tajemnicy śmierci człowieka, która czasem spotyka już młodego. I że są również zdolni myśleć o sprawach zasadniczych, takich jak sprawiedliwość społeczna i pokój, jak prawa człowieka, jak prawa osoby ludzkiej, prawa Narodu, odpowiedzialność za wielkie dziedzictwo Narodu, naszego polskiego Narodu. [...] Więc nie można się tej młodzieży dziwić, trzeba szanować jej dojrzałość. I dobrze, że tego nie popsuto. Tylko miałbym pewne zastrzeżenia co do prasy, która nam ten dzień 15 maja przedstawiła raczej jako dzień hałaśliwych Juwenaliów. I tylko tyle. Myślę, że tak nie można. Tak nie można. Trzeba mówić prawdę, trzeba uszanować głęboką prawdę każdego człowieka, a zwłaszcza młodego człowieka.
Kraków, 9 czerwca
Czy ktoś przebije ten mur? Sprawa Stanisława Pyjasa, oprac. Florian Pyjas, Adam Roliński, Jarosław Szarek, Kraków 2001.
15-18 września w Kaliszu odbył się IX Sacrosong pod protektoratem ks. Kardynała Wojtyły, z błogosławieństwem Ojca św. Pawła VI i ks. Prymasa. Otwarcia Sacrosongu dokonał gospodarz diecezji włocławskiej ks. Bp Jan Zaręba. [...] W komunikacie zapowiadającym Sacrosong ‘77 czytamy: „Organizatorzy pragną wskazać na św. Józefa, doznającego szczególnej czci w sławnej kolegiacie kaliskiej, jako męża nieustraszonego. Obierając go Opiekunem i Orędownikiem Sacrosongu ‘77, pragną męstwo i odwagę uczynić głównym tematem i podkreślić jej fundamentalną rolę w kształtowaniu ludzkiego charakteru”.
W Kaliszu żarliwie śpiewano i mówiono o odwadze. Młodzież śpiewała „Obyś synu nie był tchórzem” (I nagroda dla piosenki), Mec. Wł[adysław] Siła-Nowicki mówił o historycznej roli Polaków w kultywowaniu odwagi, przypominając przykłady najodważniejszych, poczynając od Kopernika, Kościuszki, Poniatowskiego i Traugutta — a kończąc na robotnikach z Wybrzeża z 1970.
Przypominano nam, iż męstwo jest również jedną z cnót chrześcijańskich [...]. Pokazano, jak w dziejach ludzkości kształtowały się prawa człowieka — od Dekalogu, poprzez 8 błogosławieństw, do Deklaracji Praw Człowieka ONZ, której fragmenty odczytał M. Rayzacher.
J.W.
Kalisz, 15-18 września
„Opinia” nr 6, z 1 października 1977.
Piękna i niesłychana natomiast wiadomość, to był wybór kardynała Wojtyły na papieża. Niesłychane posunięcie ze strony kardynałów, a jakież mądre, jakie nowe otwiera perspektywy! Przez kraj przeszedł dreszcz, absolutny, autentyczny wstrząs — historia ruszyła przecież naprzód w tym sowieckim grajdołku.
Warszawa, 3 grudnia
Stefan Kisielewski, Dzienniki, Warszawa 1996.
Gdy szliśmy do tramwaju, jakaś pani nas zatrzymała: „Czy Państwo wiedzą, że kardynał Wojtyła został papieżem?”. Grom we mnie strzelił radosny! Ale jeszcze nie wierzyłam. Dopiero w „Dzienniku Telewizyjnym” wzruszonym głosem oznajmiono o białym dymie z kominów watykańskich i o papieżu Janie Pawle II. Myślę, że w wielu grom strzelił — nie zawsze radosny.
Warszawa, 16 października
Józefa Radzymińska, zbiór rękopisów BN, sygn. akc. 13710/2, [cyt. za:] Droga do „Solidarności”. Lata 1975–80, wybór i oprac. Agnieszka Dębska, Warszawa 2010.
Dziś, w trzecim dniu konklawe, papieżem został obrany Polak! Kardynał Karol Wojtyła. Jesteśmy wszyscy wstrząśnięci. Przyjął imię Jana Pawła II.
To może mieć daleko idące skutki i dla Kościoła, i dla Polski. Pomyśleć, że właśnie z kraju należącego do obozu socjalistycznego wyszedł Papież! Jedno jest pewne, że cała Polska będzie wspierała modlitwami „swojego” Papieża.
Poznań, 16 października
Maria Grabowska, dziennik w zbiorach Ośrodka KARTA.
A więc — to prawda! Pierwszy papież-Polak w dziejach świata. Pierwszy nie-Włoch od czterech i pół wieku. Poszły w ruch telefony — wszyscy dzielili się wrażeniami. Odbiorniki radiowe nastawiane na wszystkie możliwe radiostacje zagraniczne grzmiały z każdego mieszkania. O niczym innym się nie mówiło. Jakaś ogólna radość i duma ogarnęła wszystkich Polaków. Radio nasze i telewizja — wyraźnie zaskoczone — nadawały w dziennikach krótkie, suche, jakby wstydliwe komunikaty — prawdopodobnie nie doszły jeszcze specjalne instrukcje, co i w jaki sposób można komentować. Wybór papieża-Polaka nie był chyba dla władz naszych, a także dla „wielkiego brata” — Związku Radzieckiego szczególnie radosnym wydarzeniem — sytuacja była zdecydowanie niewygodna. To już nie daleki, nieznający Polski i tutejszych warunków papież obcej narodowości, ale ten, który tu żył, który znał wszystko „od podszewki” i nie będzie można go tak łatwo zbywać sloganami.
Warszawa, 16 października
Teresa Konarska, dziennik w zbiorach Ośrodka KARTA.
Po południu wyjazd autokarem do Olsztyna na drugie Forum PRL-RFN. Już w drodze dochodzi do nas wiadomość o wyborze kardynała Wojtyły na papieża. Zrazu nie możemy w to uwierzyć, chociaż muszę przyznać, że czytając kiedyś w „BS-ie”, że już na poprzednim konklawe miało szanse dwóch kandydatów nie-Włochów (Argentyńczyk i Polak), pomyślałem przez moment, że kto wie, czy Wojtyła nie zostanie papieżem, ale po chwili odrzuciłem tę myśl. Nowy papież przybrał imię Jan Paweł II.
W hotelu, w którym zostaliśmy zakwaterowani, panuje olbrzymie podniecenie. Po godzinie zjawili się Niemcy, również bardzo poruszeni wiadomością, jaką usłyszeli. Jest to rzeczywiście wydarzenie o ogromnym znaczeniu. Na gorąco je komentuję. Wybór Wojtyły niesłychanie wzmacnia katolicyzm w Polsce, osłabia pozycję Polski w bloku socjalistycznym (już słyszę, jak w Moskwie mówią: no, teraz Polacy mają w Waszyngtonie Brzezińskiego, a w Rzymie Wojtyłę), ale podnosi naszą pozycję w świecie. Dziennikarze zachodnioniemieccy, którzy przybyli do Olsztyna, po godzinie zwijają manatki i wyruszają do Warszawy. Wyobrażam sobie, co się będzie działo w najbliższych dniach w prasie światowej, a także w kraju.
Warszawa, 16 października
Mieczysław F. Rakowski, Dzienniki polityczne 1976-1978, Warszawa 2002.
Dzwony. Chorągwie niebieskie powiewające na znak radosnego wyboru arcybiskupa Wojtyły jako następcy zmarłego nagle poprzednika. Wszystko to jak w baśni. Kardynał, który zjawił się nie po raz pierwszy w Rzymie — niespodziewanie stał się Ojcem Świętym. [...] Urzędy władzy warszawskiej — speszone, robiące dobrą minę do złego (dla nich) wydarzenia.
Warszawa, 17 października
Mieczysław Jastrun, Dziennik 1955–1981, Kraków 2002, [cyt. za:] Droga do „Solidarności”. Lata 1975–80, wybór i oprac. Agnieszka Dębska, Warszawa 2010.
Doraźnie wysuwają się na czoło same negatywy tego dramatycznie sensacyjnego wyboru. Myślę głównie o pogłębieniu i umocnieniu rozdarcia narodowego pomiędzy jego chrześcijańską tradycją a socjalistyczną rzeczywistością. Znaleźliśmy się na styku wielkich ideologii naszych czasów i w przeciągu historyczno-politycznym, który będzie wzmacniał poczucie tymczasowości, rozdwojonych dążeń i połowicznych działań. Należy się spodziewać intensyfikacji i tak już unikatowej w Europie religijności, a także wzrostu intelektualnego uroku katolicyzmu.
Warszawa, 17 października
Józef Tejchma, W kręgu nadziei i rozczarowań. Notatki dzienne z lat 1978–1982, Warszawa 2003, [cyt. za:] Droga do „Solidarności”. Lata 1975–80, wybór i oprac. Agnieszka Dębska, Warszawa 2010.
W związku z wyniesieniem Waszej Świątobliwości do godności Papieża przesyłamy w imieniu narodu i najwyższych władz Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej serdeczne gratulacje i najlepsze życzenia.
Doniosła decyzja kardynalskiego konklawe sprawiła Polsce wielką satysfakcję. Na tronie papieskim po raz pierwszy w dziejach jest syn polskiego narodu, budującego w jedności i współdziałaniu wszystkich obywateli wielkość i pomyślność swej socjalistycznej Ojczyzny [...].
Warszawa, 17 października
Kościół w PRL: Kościół katolicki a państwo w świetle dokumentów 1945-1989, red. P. Raina, Poznań 1994.
Dzisiaj pojechałam do Błonia. [..] Błonie — nieciekawe miasteczko bez zabytków i bez żadnego wdzięku. Tyle korzyści z tej wycieczki, że zrobiłam duży spacer i kupiłam bez kolejki trzy paczki kakao i dwie puszki soku pomarańczowego „Dodoni”.
W powrotnej drodze jechałam w wagonie prawie z samymi robotnikami powracającymi z pracy. Bardzo byli wszyscy przejęci wyborem papieża Polaka. [...] Wyrażali głośno swoje niezadowolenie i krytykę, że tak mało o tym wydarzeniu pisze polska oficjalna prasa. „Gdyby to był na przykład wygrany mecz piłki nożnej z zagraniczną reprezentacją, mówiłoby się o tym bardzo dużo w radiu i telewizjim, i dużo by się pisało. A przecież wybór papieża Polaka rozsławi imię Polski na calutkim świecie, nawet niewierzący powinni być z tego dumni”.
„Ilu mamy takich Polaków, których zna cały świat — zastanawiali się — Kopernik, Szopen — wyliczali. Ten będzie trzeci”. [...]
Podziwiałam wyrobienie tych ludzi, ich wiedzę i zdolność wyciągania wniosków. [...]
„Powinniśmy właściwie mieć wszyscy dzień wolny od pracy” — powiedział jeden z tych robotników na zakończenie.
Błonie-Warszawa, 17 października
Krystyna Libiszowska-Dobrska, Kilka lat z życia emerytki, dziennik w zbiorach Biblioteki Narodowej, akc. 12341.
Jeśli tamten wybór dokonany był za sprawą Ducha Świętego, to jaki duch podsunął wybór obecny? Wczoraj o godz. 19.42 na balkonie Bazyliki św. Piotra pojawił się nowo wybrany papież i okazał się nim Karol Wojtyła, metropolita krakowski. Przybrał imię Jana Pawła II.
Staram się znaleźć jakieś korzyści tego wyboru dla Polski, takiej, jaka jest obecnie. Na pewno znajdziemy się na kilka dni w centrum opinii światowej, czego lekceważyć nie można. Naprawdę wielkie szanse mogą się pojawić wtedy, gdy jako przedstawiciele innej ideologii zdołamy konfrontację w dialogu przenieść na znacznie wyższy poziom, ale wymaga to dużego wysiłku myślowego. Na dłuższą metę, przy dominacyjnych tendencjach mocarstw (ZSRR, Niemcy), polski papież może wzmocnić pozycję narodu w jego woli życia niepodległego i samodzielnego. Jednakże doraźnie wysuwają się na czoło same negatywy tego dramatycznie sensacyjnego wyboru. Myślę głównie o pogłębieniu i umocnieniu rozdarcia narodowego pomiędzy jego chrześcijańską tradycją a socjalistyczną rzeczywistością. Znaleźliśmy się na styku wielkich ideologii naszych czasów i w przeciągu historyczno-politycznym, który będzie wzmacniał poczucie tymczasowości, rozdwojonych dążeń i połowicznych działań. Należy się spodziewać intensyfikacji i tak już unikatowej w Europie religijności, ale także wzrostu intelektualnego uroku katolicyzmu. Rząd straci możliwość balansowania między Watykanem a krajowym Episkopatem.
PS. Powstał problem, czy Gierek ma wysłać telegram gratulacyjny do papieża, ale skoro wysłał taki telegram do drużyny piłkarskiej po remisie z Niemcami, to jak można byłoby teraz wytłumaczyć milczenie — powiedział ktoś bardzo wnikliwie.
Warszawa, 17 października
Józef Tejchma, W kręgu nadziei i rozczarowań. Notatki dzienne z lat 1978-1982, Warszawa 2003.
Więc tym świniom nie wszystko się udaje? Nie do wiary, a jednak. Jakżebym chciał być przy tym, kiedy Breżniew otrzymał tę wiadomość [...].
A może to będzie początek czegoś? [...] Może początek opamiętania, odwrócenia kierunku? Może już wszyscy są tak zmęczeni idiotyzmem i nicością [...] (nawet nie zdając sobie sprawy), że coś się choćby nieco odmieni? Może stał się już powszechny głód czegoś, choćby i niedokładnie wiadomo czego, ale co nie jest tym, co niby ma wystarczać i bardzo smakować? Na podstawie doświadczenia wierzę w prawo serii i może coś więcej jeszcze się zdarzy, co będzie pociechą.
Paryż, 22 października
Sławomir Mrożek, Wojciech Skalmowski, Listy 1970–2003, Kraków 2007, [cyt. za:] Józef Tejchma, W kręgu nadziei i rozczarowań. Notatki dzienne z lat 1978–1982, Warszawa 2003.
Siedzimy w studiu ze Staszkiem Cześninem, dyrektorem generalnym telewizji, szefem od dzienników. Za chwilę ma się rozpocząć transmisja, ja jeszcze instruuję sprawozdawców, że jak kardynałowie niemieccy uklękną przed papieżem, to mają oni powiedzieć „kardynał niemiecki klęczy przed polskim papieżem”. [...]
Dzwoni rządówka. Kto? Kania. Pyta: „Czytałeś kazanie Wojtyły?”. [...]
— A zwróciłeś uwagę — pyta Kania — na tę „Matkę Boską, co w Ostrej świeci Bramie”?
— To Mickiewicza, z inwokacji do Pana Tadeusza — mówię.
— Trzeba to usunąć — słyszę.
— Jak to usunąć?
— Zniekształcić, żeby nie poszło na antenę.
— Staszek — mówię spokojnie — ja straszne pieniądze zapłaciłem, żeby zabezpieczyć się przed technicznymi usterkami, ja z Rzymem mam łączność trzema kanałami, jeden idzie nawet przez Sztokholm, i ty chcesz, żebym ja to teraz zniekształcał?
I wtedy Kania powiedział: „Towarzyszu Szczepański, to jest polecenie partyjne”.
— Dlaczego?
— Dlatego, żeby towarzysze radzieccy nie pomyśleli, iż mamy ciągotki do Wilna.
Warszawa, 22 października
Teresa Torańska, Byli, Warszawa 2006, [cyt. za:] Droga do „Solidarności”. Lata 1975–80, wybór i oprac. Agnieszka Dębska, Warszawa 2010.
Ogromne napięcie, wzruszenie i łzy. Kiedy nasz kardynał Wojtyła, już jako Papież Jan Paweł II, wychodzi z bazyliki św. Piotra, kiedy po przyjęciu paliusza odbiera obietnicę posłuszeństwa i hołd od 125 kardynałów z całego świata, którzy kolejno klękają przed nim, i kiedy podrywa się ze swego tronu, by podnieść z klęczek i uściskać Prymasa Wyszyńskiego. I kiedy podczas przepięknej homilii wtrąca kilka zdań po polsku.
Poznań, 22 października
Maria Grabowska, zbiór dzienników Archiwum Opozycji OK, sygn. AO II/302, [cyt. za:] Droga do „Solidarności”. Lata 1975–80, wybór i oprac. Agnieszka Dębska, Warszawa 2010.
Tajne specjalnego znaczenia [...]
W dniu wczorajszym Wydział „W” KSMO odnotował pierwsze opinie i komentarze na temat wizyty papieża w Warszawie. Przeważała w nich troska o spokojny i godny przebieg tej wizyty. [...] Poniżej wybór ciekawszych fragmentów listów:
„Przemówienie Ojca Św. było wręcz genialne. Wysłuchałem go dwukrotnie. Jakże żałosne było to zestawienie dwóch przemówień dwóch profesorów: [Henryka] Jabłońskiego i Wojtyły. Mówili dwaj mężowie stanu: słuchając pierwszego, miało się wrażenie, że jego myśli i wyobrażenia wybiegają na dwa tygodnie naprzód, a drugiego – na tysiąc lat, przy czym ten drugi chwilę bieżącą widzi jak najdokładniej, ale przez pryzmat jakiejś rzeczywistej, przez miliony aprobowanej idei – i przez pryzmat umożliwiający dostrzeganie celów dalekosiężnych”.
[...]
„Wczoraj Papież przyjechał. Obrazek w zasadzie smutny i bezmyślny z ulic Warszawy. Na trasie przejazdu już 3–4 godziny przed zgromadziły się tłumy, tysiące ludzi. Wystali się, poniszczyli, co się dało, trawniki, klomby, co popadło, tylko po to, by widzieć Papieża przez dosłownie 2 sekundy. Tłum ludzki to jednak bezmyślne, rozhisteryzowane bydło. Lepiej tego nie oglądać – ma się wtedy zdrowsze nerwy.”
„Piszę ten list w radiowozie, w czasie pełnienia służby, którą teraz pełnimy prawie non stop. Dochodzi godzina dwunasta, a służbę zaczęliśmy o szóstej i prawdopodobnie skończy się ona późnym wieczorem, podobnie jak wczoraj. Po wczorajszych uroczystościach dość liczne grupy młodzieży wywołały zamieszki uliczne. Wszystko skończyło się jednak dobrze, ale sytuacja zaostrzyła się i między innymi dlatego wciąż działamy. Nastrój mam dość podły, gdyż we Wrocławiu już po wyjeździe papieża spodziewane są uliczne demonstracje, a Wrocław to nasz rejon.
Takie ekscesy mogą opóźnić mój urlop, ale mam nadzieję, że nie będzie tak źle i wszystko ułoży się tak, jak powinno.”
Warszawa, 19 czerwca
Maciej J. Drygas, Perlustracja, „Karta” nr 68, 2011.