Rodzina Łubieńskich w Polsce, z którą wcześniej informator [„Harris”] był powiązany rodzinnie, pozostaje bliskim kontaktem jego, jego żony i Dolores Łubieńskiej.
Tomasz Łubieński, znany dziennikarz, stał się szczególnie popularny w polskich kręgach emigracyjnych dzięki swojej nowej książce Bić się czy nie bić?, w której przedstawił rozważania historyczno-filozoficzne na temat polskich powstań przeciwko carskiej Rosji.
Tomasz Łubieński flirtuje z polskim ruchem opozycyjnym, nie udzielając się bezpośrednio, lecz utrzymując z nim związek platoniczny. W samej Polsce takie zjawisko występuje dość często, ale na Zachodzie Łubieński jest postacią znaną i we Francji, i w Anglii, i we Włoszech.
Rodzina jest znana również ze względu na przodków, którzy byli generałami, ministrami za czasów Napoleona,bankierami. Ojciec Tomasza, zmarły dwa lata temu, był hrabią, posłem na sejm reprezentującym katolików, znał osobiście i spotykał się z kardynałem Wyszyńskim i obecnym papieżem kardynałem Wojtyłą. Siostra Tomasza, Elżbieta od 15 lat mieszka w Londynie, gdzie obraca się w najwyższych kręgach społeczeństwa angielskiego, ponieważ była kochanką byłego wiceministra obrony, zaś jej wuj jest właścicielem wielkiego antykwariatu w Londynie.
Jak twierdzi matka Elżbiety, pani Maria Łubieńska, która niedawno wróciła z Londynu, jej córka jest częstym gościem i przyjacielem rodziny, którą za każdym razem w czasie swoich przyjazdów z USA odwiedza Henry Kissinger.
[...]
15 maja
Dialog z agentem, "Karta" nr 25/1998.
Na zaproszenie z zeszłego roku przybył do mnie z PRL w odwiedziny na osiem dni były mąż Dolores Łubieńskiej — Tomasz Łubieński, dziennikarz „Kultury”, autor wielu dzieł historycznych, dramatycznych, polski intelektualista, znany od lat wśród polskich opozycjonistów i polskiej emigracji, zwłaszcza ze swojej książki o dyskusjach wokół polskich powstań przeciwko carskiemu samodzierżawiu w XIX wieku, pod nieco pretensjonalnym tytułem Bić się czy nie bić? (w domyśle: z carem).
Postać autora oraz jego dzieło omawiano zarówno w prasie, jak i w radiu „Wolna Europa”.
Łubieński przybył do mnie z Polski wkrótce po swoim powrocie z Paryża i Rzymu, gdzie przebywał od września do połowy grudnia 1980, spotykając się, jak mówił, ze wszystkimi wybitnymi działaczami polskiej emigracji w Paryżu i Rzymie, a także w Rzymie z przedstawicielem burżuazyjnej Litwy przy Watykanie — Stasysem Lozoraitisem juniorem, który przyjął Łubieńskiego i rozmawiał z nim dwie–trzy godziny [skreślone: z mojej rekomendacji].
W trakcie kontaktów i rozmów z Tomaszem Łubieńskim ten ostatni wyraził wiele poglądów i poinformował o faktachdotyczących aktualnej sytuacji politycznej w Polsce [skreślone: a także niektórych spraw moich i rodziny].
14 kwietnia
Dialog z agentem, "Karta" nr 25/1998.
Drogi Tomku.
[...] Jest Pan jedną z niewielu osób, które wywarły niezatarty wpływ na moje myślenie i działanie. Stawiam Pana obok Stasysa Lozoraitisa i księdza [Tadeusza] Fedorowicza, który — wiedząc o mnie wszystko — powiedział: „Ten, kto ma czynić zło, a przynosi dobro, jest usprawiedliwiony [prawiednik]”.
Były to czasy decydującej walki wolnych umysłów i narodów z zamordyzmem i kłamstwem. Kłamstwo było częścią tego systemu, przeciwko któremu już dawno postanowiłem walczyć. Myślałem tak samo jak Pan, ale znajdowaliśmy się na różnych odcinkach frontu. Poświęciłem swoje życie i siły walce o to, by za pomocą działalności polityczno-agenturalnej przekazać najwyższym władzom prawdę, prawdę zbawienną. Osoby, na które się powoływałem, między innymi Pan, miały nadać informacjom większą rangę. […]
W istocie moje doniesienia, brzmiące pretensjonalnie jako doniesienia agenturalne, naświetlały sytuację w Polsce i po nieznacznych przeróbkach redakcyjnych mogłyby być opatrzone nagłówkami „Polskie refleksje”, „Spotkania z Polakami”, „Co myślą Polacy” itp., ale nikt nigdy nie ośmieliłby się ich wydrukować, nie nabrałyby politycznego znaczenia i nie dotarłyby do Kremla.
Cechą charakterystyczną tych doniesień było coś znacznie bardziej istotnego: po pierwsze, sprzeciwiały się oficjalnej sowieckiej doktrynie, zasadom ówczesnej informacji i propagandy. Po drugie — doniesienia te przekazywały prawdę, która inną, legalną drogą nie dotarłaby do Kremla. Po trzecie — prawda ta była zbawienna dla Polski i, jakkolwiek paradoksalnie to brzmi, była Moskwie niezbędna, aby nastąpiła reorientacja jej polityki w stosunku do Polski. […]
Żyłem podwójnym życiem z ciągłym poczuciem winy, którą pragnąłem odkupić. […]
Oczywiście nie sposób było, pracując w systemie KGB, pozostać czystym, zdarzały się sytuacje skomplikowane i wątpliwe, ale starałem się minimalizować szkody i pomagać tym, którym groziło niebezpieczeństwo. Dzięki oszustwom pomogłem wyemigrować wielu Żydom i Niemcom, ratowałem przed aresztowaniem. Nikt nie ucierpiał z powodu moich doniesień, ale swoją pracą w KGB nie zamierzam się szczycić. W każdym razie nie był to najjaśniejszy okres w moim życiu, choć sumienie mam czyste w tym sensie, że mimo wszystko przyniosłem także pożytek idei wolności, walcząc ze zbrodniczym systemem stalinowskim.
Pański Julius
7 września
Dialog z agentem, "Karta" nr 25/1998.