Obserwacja jego [Jana Krzysztofa Kelusa] zachowania pozwala wnioskować, iż jego nonszalancki stosunek do śledztwa zaczyna ulegać zmianie. Zamiast zadawania mu pytań o konkrety, prowadzone są rozmowy refleksyjne, mające na celu okrężnie wykazać mu, że tam, gdzie jest kilka osób w sprawie, dla władz jest wszystko jedno, czy wszyscy mówią, czy też tylko kilka osób. „Niestety” prawdą jest, że „oni” [władza] dotrzymują przyrzeczeń odnośnie łagodniejszego potraktowania w sprawie, a nawet zwolnienia, na co są liczne dowody pomarcowe i dlatego ludzie — w trosce o siebie — idą na to.
23 czerwca
Bartosz Kaliski, Przerzut od Giedroycia, „Karta” nr 40, 2004.
[Jan Krzysztof] Kelus jest nienormalnie podejrzliwy, według jego poglądów połowa społeczeństwa to agenci Służby Bezpieczeństwa, wszędzie są układane gry. Dlatego rozmowy z nim, aczkolwiek już nieco głębsze, muszą być prowadzone na wpół żartobliwie.
26 czerwca
Bartosz Kaliski, Przerzut od Giedroycia, „Karta” nr 40, 2004.
Od kilku dni [Jan Krzysztof] Kelus toczy wewnętrzną walkę między romantyczną szlachetnością a interesem osobistym, który skorzystałby, gdyby zaczął składać zeznania. Trafił mu do przekonania argument z rozmowy, w myśl którego nie wszyscy obecnie aresztowani pod zarzutem z artykułu 5 m[ałego] k[odeksu] k[arnego] [wejście w porozumienie z wrogą organizacją działającą na szkodę Polski] będą mieli ten artykuł utrzymany. Ale na pewno czołowi działacze sprawy będą z tego artykułu odpowiadali, zaś zaszeregowanie do działaczy czołowych jest rzeczą arbitralną i na pewno wyniknie nie tylko z faktów, ale też z oceny samego człowieka.
2 lipca
Bartosz Kaliski, Przerzut od Giedroycia, „Karta” nr 40, 2004.
[...] [Jan Krzysztof Kelus twierdzi, że] „słuszne były prognostyki powiedziane mu po przyjściu do więzienia, że w każdej sprawie przed aresztowaniem wszyscy przysięgają sobie solidarność, a później zeznają. Najgorzej wychodzą niestety ci, którzy takie słowa traktują poważnie.” Na marginesie tej wypowiedzi Kelus jednoznacznie stwierdza, że będzie musiał zeznawać, lecz po kozacku przysięga, że ustosunkuje się tylko do faktów już znanych władzom, nie poda żadnej nowej osoby, a jedynie sprostuje niektóre nieścisłości, które tendencyjnie mogły przeniknąć do zeznań innych osób.
25 lipca
Bartosz Kaliski, Przerzut od Giedroycia, „Karta” nr 40, 2004.
Duże wrażenie wywarła na nim [Janie Krzysztofie Kelusie] rozmowa z nieznanym mu dotąd przedstawicielem Służby Bezpieczeństwa, którego określił jako wyjątkowo rzeczowego, inteligentnego i sympatycznego człowieka. W czasie tej rozmowy pokazano mu fotokopię listu, jaki miała z Paryża [Maria] Tworkowska. List był podpisany przez Giedroycia [...].
Powiedziano mu, że taki list może być podstawą do kwalifikacji czynu z artykułu 7 m[ałego] k[odeksu] k[arnego], z czym Kelus w rozmowie nie zgadza się. Mimo to sam list wywarł na nim wielkie wrażenie i twierdzi kategorycznie, iż nie wiedział nic o tak głębokim zaangażowaniu Tworkowskiej i aż takiej głupocie jej mocodawców z Paryża.
28 lipca
Bartosz Kaliski, Przerzut od Giedroycia, „Karta” nr 40, 2004.
W tym miejscu chciałbym dodać, że w związku z zacytowanym mi fragmentem wyjaśnień [Marii] Tworkowskiej pierwszy raz słyszę używane przez nią sformułowania, jak na przykład „kanał przerzutowy”, „zabezpieczenie transportu”, „grupa praska”. Używanie tego rodzaju określeń, którymi Tworkowska w rozmowach ze mną nigdy się nie posługiwała, sugeruje istnienie dobrze zorganizowanej i zakonspirowanej grupy. Grupa taka nie istniała. Podobnie nie istniał żaden konkretny plan stałego przewożenia książek z Paryża do Warszawy.
5 sierpnia
Bartosz Kaliski, Przerzut od Giedroycia, „Karta” nr 40, 2004.
Ponoszę całkowitą odpowiedzialność za rozpowszechnienie tych książek. Udział Urszuli Sikorskiej określić można jedynie jako pomoc w przewożeniu i przechowywaniu. Maciej Włodek nie ma z tym nic wspólnego — żadnych książek ode mnie nie otrzymał, co wyjaśnię później.
Odmawiam udzielenia informacji, jakim osobom rozdawałem książki.
18 sierpnia
Bartosz Kaliski, Przerzut od Giedroycia, „Karta” nr 40, 2004.
Po wczorajszym przesłuchaniu [Jan Krzysztof] Kelus wrócił przekonany, że [Jakub] Karpiński składa wyjaśnienia. Argumentacja oficera była bardzo przekonywająca. [...] Jak powiedział Kelus, zna bardzo dobrze mentalność Karpińskiego i relacja oficera jest absolutnie zgodna z tym, jak Karpiński mógł się w takiej sytuacji zachować. Kelus będąc przekonany, że Karpiński składa wyjaśnienia, powiedział, iż obecnie odpadają wszystkie jego problemy związane ze składaniem przez niego wyjaśnień. Oficer przesłuchujący Kelusa zapowiedział mu udzielenie jeszcze dalszych informacji. Kelus czeka na nie, bo one mają rozwiać i tak już minimalne wątpliwości.
[...] Kelus bardzo mocno przeżywa obecne stadia sprawy. Wczorajszą noc spędził na rozmyślaniach i dziś rano był półprzytomny, zasypiał przy czytaniu książki, którą wziął do ręki raczej dla pretekstu. Kelus tak bardzo przeżywa uzyskane wiadomości, że nawet nie czyta prasy, w tym i doniesień z Czechosłowacji, a tak bardzo pasjonował się tym zagadnieniem. Jego stan psychiczny wskazuje na to, że jest bliski załamania.
1 października
Bartosz Kaliski, Przerzut od Giedroycia, „Karta” nr 40, 2004.
[Jan Krzysztof Kelus] zaczyna nawet mieć wątpliwości, czy w dotychczasowych wyjaśnieniach nie powiedział za dużo. W szczególności odnosi się to do wyjaśnień związanych z osobą Jakuba Karpińskiego. [Kelus] boi się, iż Karpiński mógł nie złożyć tych wyjaśnień, o czym go przekonywał przesłuchujący i w efekcie może mieć do niego duże pretensje. A na Karpińskim bardzo mu zależy. Wspominając o Karpińskim powiedział, że jest to osoba najpoważniej zaangażowana, która najwięcej zrobiła. Karpiński jednak był bardzo ostrożny i sam kontaktował się z niewielką ilością osób.
13 stycznia
Bartosz Kaliski, Przerzut od Giedroycia, „Karta” nr 40, 2004.
Pod koniec stycznia lub może na początku lutego 1969 przyszedł do mnie Andrzej Mróz w towarzystwie mojego znajomego Macieja Włodka i tam odbyliśmy rozmowę, która właściwie była początkiem tych jakichś ustaleń, które są przedmiotem niniejszej sprawy. [...] To było na granicy kontaktów towarzyskich i na granicy jakiejś bardzo dużej improwizacji. W trakcie improwizacji czyniliśmy bardzo wiele błędów i za te błędy oczywiście wszyscy jesteśmy odpowiedzialni, to były błędy [...] dotyczące naszego działania, [...] [dotyczące] strony technicznej, powiedziałbym BHP naszego działania, natomiast co do strony poglądów i tych spraw — mówiąc szumnie — ideologicznych, które tutaj stały, to tu jakiejkolwiek śmieszności w tym nie widziałem i nie widzę i był to wyraz, i jest nadal wyraz, po prostu moich poglądów i przekonań.
17 lutego
Bartosz Kaliski, Przerzut od Giedroycia, „Karta” nr 40, 2004.