W czasie odwiedzin w domu w Poznaniu, często pytają mnie, jaka jest ta budowa? Odpowiadam, że wielka, gigantyczna, ale te słowa niewiele mówią do człowieka, który nie poznał smaku roboty właśnie tu. Czy można jednoznacznie określić budowę, na której dzień niepodobny jest do dnia? Czy można dobrze lub źle mówić o miejscu, w którym jednego dnia klnie się na wszystko, każdy drobiazg irytuje i drażni — a drugiego dnia mimo dużej harówki cieszy mnie wszystko — nawet tumany kurzu czy wielkie błoto?
Katowice, 2 kwietnia
Jerzy Szewczak, Budujemy Hutę Katowice, dziennik w zbiorach Ośrodka KARTA.
Kolejny wspaniały dzień załogi „Energopolu 7” na budowie Huty Katowice. Ze zbiornika „Dziećkowice” ponad 32-kilometrowym stalowym rurociągiem popłynęła woda do [...] zbiornika Łosień. Tym samym zakończyliśmy, rozpoczęte w lipcu 1973 r. spawanie wszystkich 70 km rurociągu dla huty. Roboty przebiegały w niezwykle trudnych warunkach, rurociągi kładliśmy pod rzeką Przemszą, przez bagna, łąki i lasy, przez tereny szkód górniczych, pod drogami i torami kolejowymi, pod liniami wysokiego napięcia. Wszystko wykonane wzorowo i w terminie — dzięki ofiarnej załodze, która po 12 godz[in], a gdy zachodziła potrzeba, to i „na okrągło” budowała rurociągi.
Katowice, 16 października
Jerzy Szewczak, Budujemy Hutę Katowice, dziennik w zbiorach Ośrodka KARTA.
Rozruch obiektów Huty Katowice w pełni. Ludzie pracują „na okrągło”, sprawdzając każdy trybik, silnik, pompę — później coraz większe zespoły.
Chciałbym już zobaczyć ten pierwszy spust stali — efekt 4,5 lat pracy budowniczych huty.
I chciałbym już pójść na urlop, miałem go w br. zaledwie 5 dni (i to „zaległego” z ub. roku), odpocząć, odprężyć się, nie myśleć o hucie...
Kraj patrzy już złym okiem na hutę. Tego oczywiście nie przeczyta się w gazetach, nie usłyszy w telewizji.
Zbyt dużo tutaj przedsiębiorstw buduje hutę z całą infrastrukturą. A w pozostałej części kraju, kto ma budować?
Katowice, 18 listopada
Jerzy Szewczak, Budujemy Hutę Katowice, dziennik w zbiorach Ośrodka KARTA.
Już niedługo zakończony zostanie pierwszy etap budowy Huty Katowice. Jest to wielki grzyb, którego polska gospodarka może nie strawić. Zewsząd dochodzą mnie słuchy, że huta kosztuje cztery razy więcej, niż planowano. Tak się dzieje nie tylko z tą inwestycją. Koszt wielu innych jest znacznie wyższy, niż zakładał kosztorys. Huta Katowice na wiele lat pozostanie pomnikiem nieprawdopodobnego marnotrawstwa. Nie wiadomo, dlaczego postanowiono ją zbudować w możliwie najkrótszym z możliwych terminów. W rezultacie narzucono szalone tempo, co powoduje, że płaci się ludziom ogromne pieniądze. [...] Kiedyś [Mieczysław] Jagielski powiedział mi, że moglibyśmy obejść się bez tej huty, bo surówki mamy do diabła i trochę. Brak nam jest szlachetnych wyrobów stalowych, a tych huta na razie nie będzie produkować.
Warszawa, 27 listopada
Mieczysław F. Rakowski, Dzienniki polityczne 1976–1978, Warszawa 2002, [cyt. za:] Droga do „Solidarności”. Lata 1975–80, wybór i oprac. Agnieszka Dębska, Warszawa 2010.
Jest godzina 4:20, kiedy pierwsza surówka z wielkiego pieca nr 1 w Hucie „Katowice” zaczyna spływać korytami do 100-tonowej kadzi podstawionej pod halę lejniczą. Kłęby rudego dymu, snopy iskier, płomienno-pomarańczowa struga surówki... Przez kilkadziesiąt minut trwa ten spust — pierwszy w dziejach „Katowic”. [...] Trwa ładowanie kolejnych „nabojów” do wielkiego pieca. Brygadzista garowych, Franciszek Wojtysiak, podchodzi ze swymi ludźmi do otworu spustowego. Zaczynają przepalać... To pierwszy, a zarazem już zwykły dzień hutniczej pracy.
Katowice, 3 grudnia
Tadeusz Strumff, Huta stała się faktem, „Trybuna Ludu” nr 290, 4-5 grudnia 1976.
Pierwszy spust surówki nastąpił 3 bm. o godz. 4.20 nad ranem. Zarówno dla hutników jak i dla ekip rozruchowych był to długi okres nerwowego wyczekiwania i napięcia, gdyż załadowanie wielkiego pieca i jego rozpalenie jest już procesem nieodwracalnym. [...] 10 minut trwało przepalanie rurkami z płonącym tlenem otworu spustowego, po czym trysnęła surówką z domieszką żużla. Ta rozpalona do białości lawa płynąca wartkim potokiem przez moment przykuwała uwagę wszystkich. Później polscy i radzieccy specjaliści zaczęli składać sobie gratulacje, a na spoconych twarzach hutników pojawił się uśmiech zadowolenia. [...] Będziemy mieć nowoczesną hutę, której pozazdrości nam niejeden kraj.
Katowice, 3 grudnia
„Życie Warszawy” nr 289, 4-5 grudnia 1976.
W tę ostatnią przed pierwszym wytopem noc usłyszałem od radzieckiego eksperta, Nikołaja Rakowa: „Zbliżamy się do finału, zobaczycie rano to, co najpiękniejsze: płynącą stal...” [...]
„Przygotować się do pobrania próby!” — pada polecenie. Pulpitowy Włodzimierz Rzepka dokonuje przechylenia konwektora. Hutnicy dobywają z jego gardzieli, długimi „łyżkami”, pierwsze próbki. Po paru minutach — laboratorium sygnalizuje wynik badania. „Trafiony wytop! Świetnie!” — krzyczy mistrz Zenon Wiktorowicz. I o 9.07 zaczyna się „to najpiękniejsze”: spust stali. Pośród wieluset ludzi, zgromadzonych w stalowni, nie było nikogo, kto by nie odczuł wielkiego, prawdziwego wzruszenia...
Katowice, 11 grudnia
„Trybuna Ludu”, nr 297, 13 grudnia 1976.
Huta, którą dziś uruchamiamy, jest dziełem całego narodu i cały naród ma prawo do satysfakcji. Jego ciężka praca stworzyła środki niezbędne dla zbudowania tego zakładu. [...] Wchodzimy obecnie w okres, w którym dokonany wysiłek i poniesione nakłady coraz pełniej będą owocować i coraz pełniej uwidaczniać się będą rezultaty strategii społeczno-gospodarczej przyjętej na VI i VII Zjeździe Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej. [...] Do Was się zwracam, budowniczowie i hutnicy huty „Katowice” — zróbcie co w waszej mocy, aby osiągnąć dobre rezultaty w dalszej budowie i eksploatacji, aby dać krajowi dużo wysokojakościowej stali.
Katowice, 11 grudnia
„Trybuna Ludu” nr 299, 15 grudnia 1976.
27 bm. minął półmetek ogólnopolskiej harcerskiej operacji pod kryptonimem: Azymut — Huta „Katowice”. Prowadzona od ostatniej dekady czerwca br. wielka akcja ZHP, łącząca letni wypoczynek harcerzy z pracą społeczną, przyniosła dotychczas 45 tys. godzin przepracowanych przez jej uczestników na terenie naszej największej inwestycji metalurgicznej. Młodzież wykonała szereg robót pomocniczych w stalowni i walcowni oraz pomagała załogom budowlano-montażowym. [...] Dotychczas dotarło na ten plac budowy ponad 31,1 tys. harcerzy i harcerek z 27 województw.
Katowice, 27 lipca
„Trybuna Ludu” nr 176, 28 lipca 1977.
Już w czwartek rano, po doliczeniu dobowej produkcji, a więc 23 wytopów stalowni konwertorowej, było dokładnie 988.800 ton stali. [...] Jeszcze doba, jeszcze tylko kilka wytopów i dziś jest już ta oczekiwana kadź z liczbą okrągłą: 1.000.000 ton. Połowa tegorocznego planu.
Milionowa tona ― z ich ofiarnej pracy, wielu powszednich kłopotów. Wchodzi w hutniczy żywot załogi bez fanfar, w kilku serdecznych słowach podziękowania, w uściskach dłoni, w treści listu pochwalnego.
Dąbrowa Górnicza, 30 lipca
„Trybuna Ludu” nr 178, z 30–31 lipca 1977, [cyt. za:] Droga do „Solidarności”. Lata 1975–80, wybór i oprac. Agnieszka Dębska, Warszawa 2010.
Katowice. Droga na lotnisko udekorowana jest flagami – czerwonymi, polskimi i radzieckimi – oraz sloganami („Potrafimy”) na cześć Huty Katowice. Huta co prawda nie jest jeszcze ukończona, ale już dzisiaj pośpieszono się z jej otwarciem.
Na nowoczesnym Rynku rozwinięto dwie wielkie plansze.
Na pierwszym planie jednej z nich kroczy Breżniew w ciężkim, grubym płaszczu. Bije z niego nie zuchwałość, a pewność i moc. W nieco skośnych oczach widać chytrość i dal. Pod jego wspaniałą, lekko zaokrągloną figurą zarysowują się walory Ludwika XI ze stepów. Po lewicy – Gierek, gospodarz doskonały, a więc nieco z tyłu, ale dobrze widoczny. […] O ile w oku Breżniewa błyszczy wewnętrzne, niczym nie zaburzone zadowolenie, o tyle wokół oczu Gierka daje się dostrzec lekka zmarszczka, odbicie niepokoju. […]
Lenin w kaszkiecie, lekko kpiarski, sam zajmuje całą drugą planszę. […] Trudno sobie wyobrazić Breżniewa i Gierka w kaszkiecie. Kaszkiet Lenina jest oznaką przynależności już odległej; przypomina ludzi, których już nie ma, dziś pozostali tylko obywatele – dobrzy i źli.
Patrząc na te trzy portrety, myślałem, że Breżniew przyjeżdża do Polski. Przyjechał tylko Kosygin, człowiek, który stracił image, ale bez którego Huta Katowice być może nigdy by nie powstała.
Na dworcu ogłasza się opóźnienie pociągów od sześćdziesięciu do stu dwudziestu minut.
Między toaletami i bufetem, gdzie miesza się woń kapusty, tłuszczu i uryny, mały „Pewex”, sklep „importu wewnętrznego” zarezerwowany dla posiadaczy dewiz (gdzie indziej są większe i lepiej zaopatrzone), w nim duży afisz „Zwiedzajcie Polskę!”, na którym młoda, opalona blondyna tańczy szczęśliwa, skąpana w słońcu.
Katowice, 13 grudnia
Adrien le Bihan, Gniewne drzewo. Dziennik krakowski 1976–1986, Kraków 1995.
Walcownia duża to jeden z największych i najnowocześniejszych tego typu ośrodków na świecie. Po osiągnięciu docelowej zdolności produkcyjnej będzie ona wytwarzać w ciągu roku 1 200 tysięcy ton wyrobów gotowych. Powstające tu elementy konstrukcyjne posłużą do budowy domów i fabryk, statków i mostów. Są też bardzo potrzebne dla modernizacji i rozbudowy sieci kolejowej, do mechanizacji rolnictwa, służyć będą rozwojowi całej gospodarki narodowej. Na uroczystości uruchomienia huty wręczyliście mi symboliczną grudkę wyprodukowanej w niej surówki żelaza. Powiedziałem wówczas, że za tą małą grudą metalu kryje się olbrzymi wysiłek ludzkich rąk i umysłów, że Huta „Katowice” ma niezastąpioną wartość dla Polski.
Katowice, 24 czerwca
„Trybuna Ludu” nr 149, 26 czerwca 1978.
W okresie powstawania Huty Katowice, w dwudziestu mniej więcej procentach skredytowanej przez ZSRR, zaprosiłem Breżniewa na zakończenie pierwszego etapu budowy. Z tej okazji wręczono mu legitymację numer jeden „Honorowego hutnika” w Hucie Katowice. Ponieważ obiekt ten robił naprawdę imponujące wrażenie, wprawiłem go w świetny nastrój. Miało to znaczenie, bowiem zabiegaliśmy o zwiększenie dostaw rudy i o maszyny niezbędne w czasie dalszych prac budowlanych. Pamiętam, że gdy wracaliśmy z nim z budowy odkrytym samochodem, przejeżdżaliśmy koło starego, szesnastowiecznego chyba, kościółka w Zagórzu. Pokazałem Breżniewowi jego wieżę i powiedziałem: „Oto kościół, w którym zostałem ochrzczony”. Spojrzał wtedy bacznie na mnie i odpowiedział: „W takim razie my do tego kościoła wyślemy specjalny dar”.
Katowice, ok. 24 czerwca
Janusz Rolicki, Edward Gierek: przerwana dekada, Warszawa 1990.
Całe nasze kierownictwo uczestniczyło w zamknięciu I etapu budowy Huty „Katowice”. Niewiele widziałem w tłumie gości. Oczywiście wrażenie gigantyczności budowy. Huta miała być pomnikiem Gierka. Czy nie stanie się jego grobem politycznym?
Katowice, 24 czerwca
Józef Tejchma, W kręgu nadziei i rozczarowań. Notatki dzienne z lat 1978-1982, Warszawa 2003.
Polska na progu lat osiemdziesiątych jest krajem spadającego dochodu narodowego, inflacji, fabryk, którym brakuje surowców, wierzycielem zadłużonym po uszy, umizgującym się do wszystkich; krajem spadającej stopy życiowej, głębokich napięć, konfliktów politycznych i społecznych itd., itd. Wszystko to mamy do zawdzięczenia ekipie, która w grudniu 1970 roku objęła władzę. Zamiast skupić się na wybranych dziedzinach przemysłu, które mogłyby stać się konkurencyjne na rynkach światowych, zamiast postawić na rolnictwo, Gierek zapragnął zbudować sobie pomnik w postaci Huty „Katowice”, która wysysa z naszej gospodarki soki. Przez wszystkie te lata nikt z tej ekipy nie postawił sobie pytania: ile to kosztuje i czy to się opłaca? Klasycznym przykładem może być wielka inwestycja pod nazwą Polcolor (telewizja kolorowa). Nie ma żadnych szans na sprzedaż tych telewizorów w krajach socjalistycznych, a tak zwany „wsad dewizowy” do każdego odbiornika wynosić będzie 300 dolarów. Akurat tyle, ile w Japonii kosztuje jeden telewizor takiego typu.
Warszawa, 7 maja
Mieczysław Rakowski, Dzienniki polityczne 1979-1981, Warszawa 2004.