Z brzaskiem Józef Piłsudski, wraz z najbliższym sztabem, wśród którego znajdował się gen. Leśniewski oraz ja, jako adiutant, wyruszył na linię boju w okolicy Ryk koło Puław. Pomimo naszych próśb, by się nie narażał, Piłsudski szedł pieszo w pierwszych szeregach piechoty. Na zmianę z adiutantami niosłem małą walizeczkę z orderami, którymi po boju Piłsudski natychmiast dekorował za osiągnięcia, bohaterstwo i odwagę oficerów i szeregowych. W żołnierzy wstąpił nowy duch. Gdy po krótkim, zaskakującym boju Ryki zostały zdobyte i pierwsi jeńcy wzięci do niewoli, pierwszym udekorowanym wraz ze swymi żołnierzami został płk Gustaw Paszkiewicz, dowódca jednego z poznańskich pułków piechoty.
Ryki, 16 sierpnia
Józef Godlewski, Na przełomie epok, Londyn 1978.
Warszawa. Przewrót majowy. Natarcie wojsk płk. Paszkiewicza na budynek Ministerstwa Spraw Wojskowych
Po przywitaniu się z żołnierzami, obydwie kompanie podzieliłem po dziesięciu szeregowych między obecnych oficerów i poleciłem wejść na pierwsze piętro [gmachu Ministerstwa Spraw Wojskowych]. Kazałem zabarykadować schody, okna i korytarze przy głównym holu biurkami, szafami, fotelami i chodnikami wyniesionymi z biur. Każdą barykadę obsadziłem paru dziesiątkami szeregowych i oficerów. [...]
Spokój panował do północy. Większość oficerów i żołnierzy usnęła, leżąc na podłodze korytarza. Naraz w ciszy nocy usłyszeliśmy od strony dziedzińca ministerstwa hałasy i odgłos kroków większego oddziału, po czym z parteru wycofała się, nie strzelając moja oficerska placówka, meldując, że do gmachu przez główne wejście wchodzi większa ilość podchorążych pod dowództwem oficerów. [...] Podchorążowie zbliżyli się do naszych schodów. Major broniący barykady krzyknął: „Stać! Będę strzelał!”.
Po chwili nagłej ciszy kilkunastu podchorążych z bagnetami na karabinach rzuciło się, krzycząc na dolne stopnie schodów, lecz przed wysoką barykadą z biurek i chodników cofnęli się szybko po pierwszej salwie obsadzających schody ordynansów. [...] Na dole w holu rozległy się jęki i wołanie o pomoc kilku rannych. Słychać było, jak koledzy wynosili ich z holu, po czym zapanowała cisza na dobrą godzinę. [...] W ciągu nocy pułkownik Paszkiewicz lekkomyślnie przypuszczał pięć takich ataków na bądź co bądź umocnioną pozycję i to bez przygotowania artyleryjskiego.
Warszawa, 13 maja
Felicjan Sławoj-Składkowski, Wspomnienia z okresu majowego, „Kultura”, nr 6/116, 7/117–8/118, Paryż 1957, [cyt. za:] Agnieszka Knyt, Warszawa 1926: Przewrót w maju, „Karta” nr 48, 2006.