Ujawnieniu uległ [w gazecie „Warschauer Zeitung”] dokument, przedstawiający istotne zasady gospodarki okupacyjnej. Jest to pismo Göringa jako pełnomocnika do spraw planu 4-letniego do generał-gubernatora [Hansa Franka], określające wytyczne polityki, jaką władze niemieckie winny prowadzić na ziemiach okupowanych [...].
Ogólnym założeniem jest, że nie prowadzi się żadnej gospodarki na dalszą metę: idzie tylko o uzyskanie jak najwydatniejszej pomocy dla gospodarstwa Rzeszy przy prowadzeniu wojny: a więc wyraźnie postawiona zasada rabunkowej gospodarki. [...]
Tylko ten przemysł, który jest Niemcom w czasie wojny potrzebny, ma się utrzymać — cała reszta naszego ubogiego przemysłu iść ma tylko na zasilenie Rzeszy w żelastwo [...].
Wreszcie zawierają wytyczne znany już nam postulat dostarczenia Rzeszy miliona przynajmniej sił roboczych, robotników przemysłowych i rolnych [...].
Jako środki wykonania tego programu wskazuje pismo Göringa przede wszystkim taki rozdział żywności, aby zatrudnieni w zakładach ważnych z punktu widzenia gospodarki niemieckiej zachowywali pełną zdolność produkcyjną, reszta ludności natomiast zadowalała się minimum żywności (czyli mówiąc po prostu — głodowała). [...] Drugim postulatem jest zwalczanie wszelkiej produkcji niemieszczącej się w ramach planu, ewentualnie kierowanie jej na inne surowce — jako przykład wskazuje się na zaopatrywanie ludności w obuwie drewniane zamiast skórzanego.
Jak z tego wynika, jeśliby gospodarka niemiecka miała u nas potrwać dłużej, doprowadziłaby kraj do ruiny, do cofnięcia się w potencjale gospodarczym o kilkadziesiąt lat wstecz! I przy tym gazety niemieckie mają czelność nieprzerwanie mówić o dobrodziejstwach okupacyjnej gospodarki!
Warszawa, 8 czerwca
Ludwik Landau, Kronika lat wojny i okupacji, Warszawa 1962.
Wiadomości gazetowe wskazują dalej na usiłowania nałożenia więzów na niereglamentowany obrót handlowy w ogóle, a zwłaszcza żywnością. Tak więc zarządzenie warszawskiego kierownika wydziału aprowizacji zakazuje bez pozwolenia przywozu nabiału i mięsa kolejkami dojazdowymi — zezwolenia te oczywiście udzielane nie będą, nikt zresztą nie będzie się o nie starał. Dalej podaje gazeta szczegółowe sprawozdanie ze zjazdu kierowników wydziałów kontroli cen w krakowskim wydziale tworzenia cen, oddzielnie artykuł o konieczności jak najostrzejszego zwalczania „lichwy cen” i nakładania za pobieranie nadmiernych cen grzywien. Wszystko to ma się dziać teoretycznie w imię dobra ludności, naprawdę ma służyć zwalczaniu wolnego handlu i ułatwianiu Niemcom zabierania produktów rolnych na ich użytek.
Troska Niemców o rozwój rolnictwa znajduje w dzisiejszej gazecie wyraz w reportażu z zakładu weterynarii w Puławach, a ponadto w opisie zamienionego na zakład hodowli świń warszawskiego ogrodu zoologicznego; za to pocieszono nas, że okazy zwierząt są pod dobrą opieką w... berlińskim ogrodzie zoologicznym.
Warszawa, 15 września
Ludwik Landau, Kronika lat wojny i okupacji, Warszawa 1962.
Znowu dziś był dzień emocji: „łapanie”. Terenem obław było kilka dzielnic: Żoliborz, Grochów, Powiśle, Kolonia Staszica i Lubeckiego, domy różnych spółdzielni na Grójeckiej. Obławy odbyły się z samego rana, o godz. 5–7; odbyły się w ten sposób, że obstawiano domy, po czym obchodzono mieszkanie za mieszkaniem — wymagało to użycia wielkiej ilości sił policyjnych; jak słychać, sprowadzono oddziały policji z Lublina. W wyniku rewizji przeprowadzonych bardzo starannie w mieszkaniach, we wszelkich ubikacjach itd., zatrzymano wszystkich mężczyzn w wieku od 18 do 45 lat, a zdarzały się wypadki zatrzymywania i starszych; na punktach zbornych część zatrzymanych — zatrudnionych w niektórych instytucjach itd. — zwalniano [...].
Charakter obław można by więc, jak się zdaje, określić w ten sposób, że było to łapanie na roboty, ale z szukaniem przy tej sposobności osób podejrzanych politycznie i z wybraniem „podejrzanego” środowiska — inteligencji. Na to wskazuje już wybór dzielnic: na Woli i na Ochocie, jak się zdaje, obław nie było, na Grójeckiej wyraźnie wybrano domy zamieszkiwanie przez inteligencję. I znowu to wrażenie, że się jest przedmiotem polowania, różni krewni i znajomi złapani, i oczekiwanie, jaki będzie ich los.
Warszawa, 19 września
Ludwik Landau, Kronika lat wojny i okupacji, Warszawa 1962.
Telegram BdS [dowódcy policji bezpieczeństwa]
Kraków, 15 marca 1944 r.
Lwów
Szef policji porządkowej skierował do starszych dowódców SS i policji następujące pismo:
12 marca 1944 r. z oddziału żandarmerii... [tak w oryg. — red.] wpłynął następujący meldunek posterunku żandarmerii:
11 marca 1944 r. w okolicach miejscowości Podłamii [Podkamień] [...] 200 członków ukraińskiego ruchu niepodległościowego oświadczyło, że będą walczyć przeciwko bolszewizmowi wspólnie z niemieckim Wehrmachtem. W dniu 12 marca 1944 r. ich liczba doszła do 1200 osób. Pochodzą z RKU [Reichskommissariat Ukraine] i w większości są uzbrojeni. W klasztorze w P. przebywa około 500 polskich zbiegów.
12 marca 1944 r. klasztor ten został ostrzelany z granatników przez ukraińskich bojowników o wolność. Ponadto usiłowali oni włamać się do klasztoru, ale na to nie uzyskali pozwolenia ze strony Wehrmachtu. Posterunkowi żandarmerii nie udało się dowiedzieć, co nastąpiło potem.
[...] BdO [właśc.: BdS] i SD w Generalnej Guberni
Oberführer pułkownik policji Bierkamp
Kraków, 15 marca
Grzegorz Motyka, Niemcy a UPA, "Karta" nr 23/1997.