Kierowcy pierwsi przywieźli wieść jakby oczekiwaną od lat a zaskakującą: „Świdnik stoi”. Słyszało się te słowa podawane z ust do ust, przyjmowane z nadzieją i skrywaną radością. Przez fabrykę ciągnął szmer rozmów, dochodziły coraz to nowe wiadomości: „Jeszcze LZNS!”. Cisza pękła. [...] „Nie podjęli pracy” — biegnie wieść z wydziału na wydział. [...] Chaos narasta. Ludzie zbierają się w grupy i dyskutują. [...] Nie pracują już wszyscy.
[...] I wreszcie decyzja: „Ludzie, ludzie — idziemy pod biurowiec!”. Krzyk niesie się po całej fabryce. Idą coraz gęstsze grupy ludzi, dołączają stale nowi. Ciągną czarnym, umorusanym korowodem w swoich roboczych, przesyconych olejem i smarami ubraniach i kombinezonach, w kaskach ochronnych na głowach. Setki i tysiące. Idą wszyscy czarną, zbitą gromadą, cała załoga świadoma już teraz swojej siły i jedności.
Lublin, 10 lipca
„Miesiące. Przegląd Związkowy” nr 1/1981, [cyt. za:] Droga do „Solidarności”. Lata 1975–80, wybór i oprac. Agnieszka Dębska, Warszawa 2010.