O godzinie 6.15, na poddaszu głównej hali nowo budującego się Dworca Głównego wybuchł pożar. [...] Na miejsce przybył premier generał Sławoj-Składkowski, który osobiście wszedł do płonącego dworca i kierował akcją ratowniczą. [...]
W pewnej chwili załamały się stropy nad główną halą dworca. Stalowe belki, rusztowania, beton — wszystko runęło ze straszliwym hukiem z wysokości 23 metrów. [...] Nie zostało ustalone, czy wszyscy robotnicy znajdujący się na terenie budowy dworca zdążyli opuścić niebezpieczny teren. Według opowiadania niektórych z nich, dwaj robotnicy, którzy pobiegli do wnętrza hali, aby ratować kosztowne narzędzia pracy — nie powrócili.
[...] Gatunek sensacji był tym razem wyjątkowo przykry — budujący się dworzec, duma stolicy, marzenie wszystkich pasażerów skazanych na udręki ciasnoty dotychczasowych pomieszczeń — objęty pożarem.
Warszawa, 6 czerwca
„Kurier Poranny” nr 155, z 7 czerwca 1939.