Warszawa ma nową zabawę — świeżo uruchomiony przez reżim tygodnik pt. „Dookoła Świata”. Ukazał się dziś trzeci numer na mieście, dosłownie rozchwytywany z kiosków w ciągu niecałej godziny. Jest to pismo młodzieżowe, redagowane przez zespół redakcyjny organu Związku Młodzieży Polskiej — monopolistycznej organizacji młodzieżowej — „Sztandar Młodych”.
W czym leży zatem przyczyna nagłej popularności pisma, które redagowane jest i wydawane przez jedną z najtęższych, najbardziej ponurych instytucji w komunistycznej Polsce? Przyczyna jest niezmiernie prosta: pismo to jest w 95 procentach odczynione z politycznej propagandy, stanowi po prostu naśladownictwo wszelkiej prasy rozrywkowo-bulwarowej świata, jedynie na słabszym poziomie technicznym, graficznym i w ogóle dziennikarskim niż jego zagraniczne odpowiedniki. Sport, awanturnicze nowele, sporo reportaży z życia, z zabawy, z rozrywek, zdjęcia z balów, z kawiarni i restauracji, porady praktyczne, ciekawostki, zabawne rysunki — to wystarczy. Warszawa, zwłaszcza młodzież, głodna jest takiej prasy, stąd to powodzenie.
Natomiast przyczyny wydania tego typu pisma, niesłychanie nowatorskiego w stosunku do innych krajów komunistycznych włącznie z Rosją, są poważne i skomplikowane. Komuniści stoją obecnie wobec rozkładu swych organizacji młodzieżowych, naprzeciw niezmiernie trudnego i bardzo złożonego zagadnienia młodzieży, która mimo dziesięcioletniej „pieczołowitej” opieki jest bardzo wrogo nastawiona w stosunku do reżimu niż kiedykolwiek. Nienawiść polityczna, opór na uniwersytetach, rozprężenie w szkolnictwie, „bikiniarstwo”, chuligaństwo, objawy krańcowej demoralizacji, a nawet degeneracji fizycznej wśród młodzieży, alkoholizm i fatalny stan zdrowotny — oto dzwony bijące na trwogę w najwyższych instancjach partii i rządu. W kierownictwie ZMP następują ciągłe zmiany i czystki, organizacja jest pod obstrzałem druzgoczących krytyk, jej przywódcy szukają nowych, niejednokrotnie ryzykownych i brawurowych metod oddziaływania na młodzież i stąd — rewelacyjny w swej neutralności — tygodnik „Dookoła Świata”. […] Warszawa zresztą ochrzciła już organ ten nazwą „Głos Bikiniarza”, co wprawdzie podrywa zaufanie do celowości wysiłków redakcji, lecz pozwala domyślać się prawdziwych nastrojów i sympatii wśród młodzieży.
Warszawa, 15 stycznia
Leopold Tyrmand, Dziennik 1954, wersja oryginalna, Warszawa 1999.