Nasza demonstracja miała przebieg wspaniały, nieoczekiwany nawet. Tłum był olbrzymi. I oto spośród nieprzeliczonego tłumu, zebranego koło Zielonego placu, wydziela się przeszło 1000 prawdziwych demonstrantów: szykuje się pochód. Rozlegają się pieśni rewolucyjne. Nad głowami tłumu, wzniesione silnymi dłońmi, ukazują się dwa czerwone sztandary: 1. Socjalnej Demokracji Królestwa Polskiego i Litwy oraz 2. Bundu. Pochód rusza przy śpiewie „Czerwonego sztandaru” i przy okrzykach: „Precz z absolutyzmem!”, „Niech żyje wolność!”, „Niech żyje 8-godzinny dzień roboczy!”, „Niech żyje rewolucja socjalna!”. Sztandary nasze powiewały przeszło godzinę, ku wściekłości policji i kozaków, którzy nie mogli ich zdobyć. Demonstranci cztery razy przeszli po Marszałkowskiej, od Erywańskiej [dzisiaj Kredytowa] do Świętokrzyskiej. Nareszcie kozakom udało się rozbić tłum demonstrujących towarzyszy. Wtedy część ich (około 250) ruszyła demonstracyjnie ku Pawiakowi i tam dalej demonstrowała razem z towarzyszami, którzy przybiegli z innych dzielnic pobliskich. [...]
Nasze sztandary ocalały pomimo wielokrotnych szturmów sług carskich. Nasz chorąży i Bundu byli otoczeni takim tłumem demonstrantów, że policja i kozacy nie mieli do nich przystępu. Obaj chorążowie dzięki oporowi demonstrantów również wyszli cało, nie zostali aresztowani.
W niektórych miejscach między naszymi demonstrantami a policją i kozakami toczyła się zażarta bójka. Część towarzyszy była na wszelki wypadek uzbrojona. Policja i kozacy nie liczyli na taki opór, co zahamowało trochę ich dzikie zapędy, choć zażarcie bito z jednej i drugiej strony. [...]
Nie było tam ani robotników żydowskich, ani polskich, lecz była to jedna masa robotników socjalistów, połączonych braterstwem na polu walki przeciw absolutyzmowi i kapitalizmowi, bez różnicy pochodzenia. Braterstwo uciskanych i wyzyskiwanych, walczących jak jeden mąż przeciwko uciskowi i wyzyskowi. Było też sporo socjalistycznej młodzieży różnych zakładów naukowych. Młoda inteligencja zbratała się również na polu walki ze zbratanymi robotnikami polskiego i żydowskiego pochodzenia. [...]
Ponury dzień dla caratu, wspaniały dzień dla bliskiego tryumfu wolności politycznej i socjalizmu!
Warszawa, 26 kwietnia
Socjaldemokracja Królestwa Polskiego i Litwy. Materiały i dokumenty, red. Feliks Tych, t. II, 1902–1903, Warszawa 1962.
Główne siły policyjne i wojskowe skoncentrowane były na Marszałkowskiej oraz w Alei Ujazdowskiej i koło Nowego Światu, gdyż na Marszałkowskiej zapowiedziały demonstrację trzy organizacje: Socjalna Demokracja Królestwa Polskiego i Litwy, Bund oraz „Proletariat”, a w Alei Ujazdowskiej PPS. Około 5. godz. po południu [dn.] 26 na Marszałkowskiej zaczęły się ukazywać grupy robotników i robotnicy pojedynczy. Około godz. 5.30 ruszył pochód z placu Zielonego do Świętokrzyskiej. Około domu nr 145 rozwinięto dwa czerwone sztandary, rozległy się okrzyki i śpiewy rewolucyjne. Policja rzuciła się na demonstrantów. Ci ostatni, stanowiąc olbrzymią masę, odparli jej atak, bijąc policjantów i rewirowych. Policja i kozacy zjawili się w większej liczbie i znowu rzucili się na naszych. Kilkudziesięciu manifestantów wparli w podwórze domu nr 145 i zamknęli bramę. Wewnątrz policja zaczęła bić i popychać manifestantów, ale zdumiona oporem, jaki po raz pierwszy manifestanci okazywali (bo dotąd biernie znosili znęcanie się i przemoc), zachowywać się poczęła oględniej. [...] W parę chwil po tym szturmie manifestanci potrafili się znowu zorganizować i w liczbie blisko 1000, z czerwonymi sztandarami pośrodku, ruszyli znów ku Świętokrzyskiej. Tu rzucił się na nich oddział kozaków z policją i część (około 150 osób) wepchnął w bramę narożnej kamienicy (róg Świętokrzyskiej i Marszałkowskiej). Wywiązała się tu energiczna bójka, w której raniono silnie rewirowego i policjantów. Jednocześnie robotnik jeden silnym uderzeniem sękatego kija o łeb kozaka zrzucił go z konia.
Wstrzymano dorożki i tramwaje, śpiewano i wydawano okrzyki socjalno-demokratyczne. Aresztowano sporo robotników polskich i żydowskich, sporo kobiet, trochę młodzieży szkolnej i studentów.
Warszawa, 26 kwietnia
„Czerwony Sztandar”, nr 6, z kwietnia 1903, [cyt. za:] Socjaldemokracja Królestwa Polskiego i Litwy. Materiały i dokumenty, t. 2, 1902–1903, pod Feliks Tych, Warszawa 1962.
Koło godz[iny] 5 na ul. Marszałkowską poczęły napływać grupy dość niezwykłych, jak dla tej pierwszorzędnej ulicy Warszawy „spacerowiczów”: robotnicy polscy i żydowscy z żonami, siostrami [...].
Koło godziny 6, niedaleko rogu Świętokrzyskiej skupiła się garstka demonstrujących, jednak nieliczna jeszcze. Ale zwróciło to uwagę bliżej znajdujących się osób i w tejże chwili rozbiegła się gawiedź i dziesiątki osób nie mających nic wspólnego z demonstracją, uciekając we wszystkie strony, byle dalej... od demonstrujących. Ci, skupiwszy się w większej liczbie, z okrzykami rewolucyjnymi: „Precz z caratem!”, „Niech żyje 8-godzinny dzień roboczy!”, „Niech żyje socjalizm!”, „Precz z militaryzmem!” — ruszyli w stronę Świętokrzyskiej, wywieszając jednocześnie sztandar, na którym widniały napisy srebrnymi literami — z jednej strony po polsku, z drugiej w żargonie. Grupa liczyła w tej chwili zapewne nie więcej jak 250 osób; skupiło się jednak wkrótce koło niej znacznie więcej demonstrujących i ruszono dalej z okrzykami rewolucyjnymi. Po chwili wyrzucono w górę drugi sztandar: piękna czerwona wstęga jedwabna z napisem: „Niech żyje święto robotnicze!”, „Precz z caratem!”. Zadrżało w powietrzu od okrzyków rewolucyjnych, na podobieństwo przedśmiertnego znaku caratowi. Demonstranci z okrzykami kierowali się w stronę ul. Świętokrzyskiej, ale zawrócili w stronę Ogrodu, po paru minutach jednak skierowano się znów w stronę Alei Jerozolimskiej.
Teraz demonstranci stanowili już tłum tysięczny, posuwający się w dość karnych szeregach około 15 minut, gdy nagle od strony Świętokrzyskiej natarli nań kozacy. Tłum demonstrujących szybko się podzielił i rozproszył i w chwilę potem na placu boju panowali już... kozacy. [...]
Rozpoczęło się tratowanie ludzi pod kopytami, bicie nahajkami i pałaszami, jednym słowem — znęcanie się, do jakiego jest zdolna tylko dzikość azjatyckiej tłuszczy w usługach caratu. Demonstranci bronili się kijami, niektórzy nożami. Zatrzymanych wepchnięto na podwórze domu na rogu ul. Świętokrzyskiej, skąd wszystkich (nawet i mieszkańców domu, którzy się w owej chwili przypadkiem na podwórzu znaleźli) po zapisaniu nazwisk i dokonaniu ścisłej rewizji osobistej przeprowadzono po czterech przeszło godzinach na podwórze domu nr 145, gdzie zgromadzono już wszystkich zatrzymanych na ulicy z jednej strony i oprawców z drugiej — kozaków, policję, żandarmów. [...]
Po godz[inie] 11 wszystkich 42 aresztowanych, otoczonych kordonem kozaków konnych i żandarmów, dostawiono do cyrkułu na Twardej ulicy, skąd już transportowano ich dalej do Pawiaka i ratusza.
Warszawa, 26 kwietnia
„Czerwony Sztandar”, nr 6, z kwietnia 1903, [cyt. za:] Socjaldemokracja Królestwa Polskiego i Litwy. Materiały i dokumenty, t. 2, 1902–1903, red. Feliks Tych, Warszawa 1962.
Robotnicy! W Kijowie 8 października rozpocznie się znamienny proces o zabójstwo chłopca chrześcijanina, dokonane rzekomo przez Żyda Bejlisa na tle rytualnym. Reakcja czarnosecinna pragnie wznowić dziką legendę średniowieczną o używaniu przez Żydów krwi chrześcijańskiej do celów religijnych, aby wśród rzesz nieuświadomionego ludu rozniecić płomień nienawiści i z okrzykiem „bij Żyda” rzucić je na masę żydowską.
Wzmagający się z dnia na dzień ruch rewolucyjny pod znakiem solidarności robotników wszelkich wyznań i narodowości zaczyna trwogą przejmować rząd carski. [...]
Towarzysze! Proces przeciwko Bejlisowi jest komedią obliczoną na ogłupianie ciemnego chłopa i robotnika. Proces ten jest nowym aktem zemsty na proletariacie żydowskim za jego żywy udział w ruchu rewolucyjnym. Jest dalszym ciągiem potwornej polityki pędzenia Żydów z jednego miejsca w drugie, którą od dawien dawna uprawia rząd carski.
Tylko wtedy, gdy fala ruchu rewolucyjnego zmiecie z powierzchni ziemskiej krwawe rządy caratu i na gruzach absolutyzmu zbuduje ustrój demokratyczny, gwarantujący swobodny rozwój każdej narodowości, zniknie czarnosecinna polityka antyżydowska, polityka mordów i rzezi pogromowych. [...]
Niech proces Bejlisa spotęguje nienawiść proletariatu polskiego do tych, którzy go rozpoczęli. Niechaj będzie żywą zachętą do walki rewolucyjnej, prowadzonej ręka w rękę, ramię przy ramieniu z proletariatem żydowskim.
Precz z orgią żydożerczą reakcji czarnosecinnej!
Niech żyje solidarność robotnicza!
Niech żyje równouprawnienie wszystkich narodowości!
Warszawa, 3 października
AZHP zespół 9/913 — KW SDKPiL nr 7, [cyt. za:] PPS-Lewica. 1906–1918. Materiały i dokumenty, t. 2, 1911–1914, red. Feliks Tych, Warszawa 1962.
Na żądanie robotnicze, przedstawione przez Prezydium Robotniczej Komisji Ubezpieczeniowej, fabrykanci zorganizowani w Towarzystwie Przemysłowców odpowiedzieli stanowczą odmową. Dążą oni do zagarnięcia Kas Chorych w swe ręce, do uczynienia z nich narzędzia panowania nad robotnikami [...].
A na pomoc fabrykantom spieszy ich wierny sojusznik — rząd carski. [...]
Zebrania robotnicze — fabryczne zebrania pełnomocników ubezpieczeniowych — są zakazane i ścigane. [...]
Ręka w rękę idzie rząd carski z wyzyskiwaczami — sprzymierzone siły ucisku i wyzysku chcą odebrać robotnikom możność uczynienia z Kas Chorych szańców do dalszej walki o ubezpieczenie rzetelne, o ubezpieczenie powszechne od choroby, nieszczęśliwych wypadków [...].
Robotnicy! Zbliża się chwila dla akcji ubezpieczeniowej decydująca. Rząd wspólnie z fabrykantami dąży do przymusowego wprowadzenia Kas Chorych na podstawie ustawy fabrykanckiej, pozbawiającej klasę robotniczą wszystkich korzyści prawa. [...]
Towarzysze! Na Warszawę robotniczą zwrócone są oczy proletariatu całego państwa. [...] Szeregi proletariackie Warszawy muszą wystąpić w szyku bojowym, muszą okazać swą niezłomną, niesłabnącą energię w dążeniu do uzyskania:
— ogólnomiejskiej Kasy Chorych,
— samorządu robotniczego w Kasie Chorych,
— przekazania Kasie Chorych pomocy lekarskiej, muszą zademonstrować swe żądania:
— wolności zebrań, wolności organizowania akcji ubezpieczeniowej, nietykalności swych przedstawicieli.
Robotnicy! Wzywamy was do strajku powszechnego!
Niechaj w poniedziałek 24 bm. zamrze praca w fabrykach i warsztatach, niechaj masowe, solidarne wystąpienie będzie świadectwem siły robotniczej, będzie wyrazem potężnej woli robotniczej do walki z kajdanami przemocy carskiej i fabrykanckiej.
Warszawa, 18 listopada
Archwum Zakładu Historii Partii, zespół 9/1913 — KW SDKPiL nr 8, [cyt. za]: PPS-Lewica 1906–1918. Materiały i dokumenty, t. 2, 1911–1914, red. Feliks Tych, Warszawa 1962.
Towarzysze robotnicy!
Proletariat całego państwa występuje z rewolucyjnym protestem przeciwko okrucieństwom kapitalistów, przeciwko gwałtom rządu carskiego nad strajkującymi robotnikami w Baku, przeciwko krwawej rozprawie zbirów carskich z robotnikami Petersburga.
Strajk setek tysięcy robotników, potężne demonstracje rewolucyjne są odpowiedzią proletariatu na zbrodniczą przemoc tyranów i wyzyskiwaczy.
Towarzysze robotnicy! Stańcie do boju! Przystąpcie w piątek dnia 24 lipca do strajku powszechnego.
Niechaj nikogo z nas nie zabraknie w szeregach walczącego proletariatu!
Niech żyje solidarność robotnicza!
Precz z caratem!
Niech żyje rewolucja!
Niech żyje socjalizm!
Warszawa, 23 lipca
Archiwum Zakładu Historii Partii, zespół 9/1914 — KW SDKPiL nr 2, [cyt. za:] PPS-Lewica 1906–1918, Materiały i dokumenty, t. 2, 1911–1914, red. Feliks Tych, Warszawa 1962.
W momencie otwarcia Rady m.st. Warszawy pierwszego w kraju naszym ciała reprezentacyjnego pochodzącego z wyborów, ja [Ciszewski], jako przedstawiciel zorganizowanego pod sztandarami PPS [PPS-Lewica] i Bundu proletariatu polskiego i żydowskiego, stwierdzić muszę przede wszystkim, że walka o demokratyczny samorząd miejski, będąca jednym z ogniw ogólnej walki proletariatu o społeczne i polityczne wyzwolenie, a podjęta przez klasę robotniczą jeszcze za rządów carskich, prowadzona była zwłaszcza w przejściowych warunkach doby wojennej, gdy zmierzała do obalenia samozwańczych, antydemokratycznych, antysemickich i ugodowych Komitetów Obywatelskich, wbrew całemu reakcyjnemu obozowi burżuazji.
Powołanie do życia Rady m. Warszawy nie może przerwać dalszej walki proletariatu o zdobycie demokratycznego samorządu dla wszystkich miast i wsi Polski, dla kraju zaś takiego demokratycznego ciała reprezentacyjnego, które byłoby wyrazicielem woli całej jego ludności.
Warszawa, 24 lipca
K. Dunin-Wąsowicz, Warszawa w czasie pierwszej wojny światowej, Warszawa 1974.
Rady Robotnicze powinny jak najenergiczniej przeciwdziałać niecnej robocie reakcji budzącej najniższe instynkty ciemnych mas, wzniecających nienawiść narodowościową, pragnącej w pogromach żydowskich utopić wyzwoleńczy ruch mas robotniczych. Rady Rob[lotnicze] powinny kierować walką polityczną proletariatu, mającą na celu objęcie władzy przez masy robotnicze miast i wsi dla urzeczywistnienia ideału proletariackiego – socjalizmu, powinny stać się ośrodkiem międzynarodowej rewolucji proletariackiej. By dopiąć tego celu, Rady Del[egatów] Rob[lotniczych] nie powinny łączyć swych losów z żadnym z rządów nieproletariackich. […]
Robotnicy żydowscy będą we wspólnych Radach ręka w rękę z polską klasą robotniczą walczyli o swe ostateczne wyzwolenie, o ustrój socjalistyczny. Jednocześnie będą oni w Radach Rob[lotniczych] zdobywali pomoc polskiego robotnika w swej walce o prawa narodowe – prawa języka żydowskiego i kulturalno-narodowej autonomii – których uporczywie odmawia proletariatowi żydowskiemu burżuazja polska.
Wśród nawałnicy nacjonalizmu Rady Rob[lotnicze] w Polsce powinny stać się symbolem braterstwa proletariatu, jedynej rękojmi zwycięstwa sprawy robotniczej.
Warszawa, 14 stycznia
Polska w latach 1918–1939. Wybór tekstów źródłowych do nauczania historii, red. Wojciech Wrzesiński, oprac. Krzysztof Kawalec, Leonard Smołka, Włodzimierz Suleja, Warszawa 1986.
Żydowskie partie robotnicze, tj. Bund, lewica Poalej-Syjonu i prawica Poalej-Syjonu, obchodzą święto 1 maja samodzielnie bez jakiejkolwiek łączności nie tylko wzajemnej, ale także z PPS. Pochody te przejdą jedynie dzielnicą żydowską (pl. Muranowski). Przewidziana frekwencja nie przekroczy liczby 5500, z czego na Bund wypadnie przypuszczalnie 3000 osób, lewicę Poalej-Syjonu 1800–2000, a prawicę Poalej-Syjonu około 500 osób.
Warszawa, 30 kwietnia
Rafał Żebrowski, Dzieje Żydów w Polsce. Wybór tekstów źródłowych 1918-1939, Warszawa 1993.
Akcja przedwyborcza do Rady Miejskiej uplastycznia się bardzo żywo na terenie żydowskich stronnictw. Bund, lewica Poalej-Syjonu i prawica Poalej-Syjonu występują do wyborów oddzielnie i samodzielnie. W ciągu tygodnia sprawozdawczego urządzono szereg zebrań agitacyjnych, na których wyjaśniano program partii w Radzie Miejskiej. Mając na uwadze wynurzenia poszczególnych agitatorów, należy stwierdzić, że program tych trzech ugrupowań jest identyczny i streszcza się mniej więcej w następujących punktach: 1) stworzenie w Warszawie socjalistycznego Magistratu, 2) dopuszczenie Żydów do objęcia stanowisk w Magistracie i w instytucjach tegoż, 3) stworzenie szkół żargonowych [z jidysz] na koszt miasta dla dzieci robotników żydowskich, 4) stworzenie szkół zawodowych na koszt miasta dla dzieci robotników żydowskich, 4) stworzenie szkół zawodowych na koszt miasta dla żydowskiej młodzieży, 5) zaopatrzenie bezdomnej ludności żydowskiej na koszt miasta w odpowiednie mieszkania, 6) równouprawnienie języka żydowskiego w urzędach miejskich.
Warszawa, 30 kwietnia
Rafał Żebrowski, Dzieje Żydów w Polsce. Wybór tekstów źródłowych 1918–1939, Warszawa 1993.
Istniejące w Polsce bolączki życia żydowskiego – wywołane zresztą przez politykę reakcji – mogą i powinny być usunięte wyłącznie na płaszczyźnie równego traktowania wszystkich obywateli kraju. Rozwiązanie kwestii żydowskiej możliwe jest w ogóle tylko na terenie i w obrębie krajów, w których Żydzi dziś żyją, pracują i walczą. Wychodząc z tej ogólnej, podstawowej zasady, postulaty nasze w sprawie żydowskiej w Polsce są następujące:
1. Pełne, faktyczne równouprawnienie ludności żydowskiej na wszystkich polach politycznego, społecznego, gospodarczego i kulturalnego życia.
2. Zapewnienie ludności żydowskiej możności swobodnego rozwoju narodowego przez wprowadzenie autonomii narodowo-kulturalnej, uznania języka żydowskiego przez państwo i prawa posługiwania się nim w instytucjach prawno publicznych.
3. Wykorzenienie antysemityzmu zarówno z polityki państwowej, jak i całego życia publicznego; agitacja, propaganda i wychowanie w duchu antysemickim winny być traktowane jako przestępstwo.
W wolności i równości wszystkich krajów i ludów widzimy jedyną rękojmię wolności i równości także ludności żydowskiej – zarówno w Polsce, jak i we wszystkich innych rajach Europy i całego świata.
Londyn, 1 czerwca
Polacy–Żydzi 1939–1945. Wybór źródeł, oprac. Andrzej Krzysztof Kunert, Warszawa 2006.
Bezpośrednia przyczyna, która rzekomo skłoniła rząd sowiecki do zerwania stosunków dyplomatycznych z Polską, faktycznie przestała istnieć. Rząd polski więcej nie podtrzymuje swego apelu do Czerwonego Krzyża o zamordowanych oficerach polskich.
Nie bacząc na to, ze strony rządu sowieckiego nie tylko nie nastąpiło polepszenie stosunków z Polską, lecz, odwrotnie, zaostrzenie, co znalazło swój wyraz szczególnie w utworzeniu na terenie Rosji Sowieckiej własnych, od Sowietów zależnych rzekomo polskich instytucji, a nawet własnej „polskiej” dywizji wojskowej w ramach armii sowieckiej. Te kroki rządu sowieckiego mogą, bez wątpienia, stać się niebezpieczeństwem dla samodzielnej egzystencji naszego kraju.
Sprawa granic wschodnich Polski winna być odłożona do końca wojny. Aneksja wschodniej części Polski, która została przeprowadzona w oparciu o pakt między Rosją Sowiecką i hitlerowskimi Niemcami, oraz plebiscyty, które później zostały przeprowadzone na tych terenach zdobytych za zgodą Niemiec, nie mogą być uznane za ważne. Jeśli, po wojnie, nie będzie można znaleźć rozwiązania dla zagadnienia granicy polsko-sowieckiej w zgodzie z bezpośrednio zainteresowanymi stronami – powinno zgodnie z prawem samostanowienia narodów rozstrzygnąć głosowanie. Wierzymy, że Polska, w której wszyscy obywatele będą się czuli, jako pełni i równo[u]prawnieni współgospodarze państwa, i gdzie wszyscy będą korzystali z pełnych praw swobodnego narodowego rozwoju – taka Polska przyciągnie i zachowa wszystkie mniejszości narodowe naszego kraju.
W obliczu poważnej międzynarodowej sytuacji, która powstała wskutek zatargu rosyjsko-polskiego, uważa Amerykańska Delegacja „Bundu” w Polsce za swój obowiązek stwierdzić:
1) Prawa Polski do rzeczywiście niepodległej i samodzielnej egzystencji państwowej jest i musi pozostać bezsprzeczne.
2) Każdy zamach na wolność i niezależność Polski jest niebezpieczeństwem dla wolności i przyszłości powojennej Europy i stanowi poważną przeszkodę dla europejskiego ruchu robotniczego na drodze do realizacji jego wielkich zadań historycznych.
3) Dobrosąsiedzkie stosunki między Rosją i Polską, które „Bund” zawsze popierał, są teraz i będą po wojnie ważniejsze, niż kiedykolwiek. Takie dobrosąsiedzkie stosunki między Rosją i Polską mogą jednak istnieć tylko na zasadzie wzajemności i równego traktowania obu stron.
4) Konflikt rosyjsko-polski osłabia spoistość Zjednoczonych Narodów i tym samym utrudnia mobilizację wszystkich sił, by jak najszybciej wygrać wojnę. Likwidacja tego konfliktu i przywrócenie normalnych rosyjsko-polskich stosunków dyplomatycznych na podstawie równości obu stron jest palącym nakazem chwili.
Londyn, 15 września
Polacy–Żydzi 1939–1945. Wybór źródeł, oprac. Andrzej Krzysztof Kunert, Warszawa 2006.
Żydzi wystąpili tłumnie, a więc „Bund” i „Szomrszy” w specjalnych mundurach, Komitet Żydowski. Wszyscy ze sztandarami i transparentami w językach polskim i żydowskim. Poza tym nikt inny tylko Żydzi, nieśli transparenty z napisami: „Niech żyje tow. Stalin”, „Niech żyje sojusz polsko-radziecki” itp. Nikogo prócz nich nie było słychać wznoszących okrzyki w tejże materii.
Wałbrzych, 1 maja
Piotr Osęka, Rytuały stalinizmu. Oficjalne święta i uroczystości rocznicowe w Polsce 1944–1956, Warszawa 2007.