Na posiedzeniu [...] uchwalił Senat [...] następujące rezolucje:
1. Senat wzywa Rząd, by roztoczył większą niż dotąd opiekę nad emigrantami do Południowej Ameryki i by zwrócił większą niż dotąd uwagę na sprawę naszej emigracji w Argentynie.
[...]
3. Senat wzywa Rząd, by poczynił odpowiednie starania celem uzyskania kolonii dla Polski.
Warszawa, 23 marca
List wicemarszałka Senatu Hipolita Gliwica do Prezesa Rady Ministrów, AAN, MSZ, sygn. 9579, cyt. za: Joanna Łuba-Wróblewska, Może Argentyna, „Karta” nr 69, 2011.
Musimy wyjść z dotychczasowego zaścianka w dziedzinie polityki emigracyjnej i śmiało wypłynąć na dalekie i głębokie wody ekspansji narodowej [...]. Dzisiaj Polska kroczy w grupie czołowej narodów. Od naszych wspólnych wysiłków, rodacy z zagranicy, zależy, aby w tej czołowej grupie nie dać się zdystansować i osiągnąć zamierzony cel, jakim jest mocarstwowa pozycja Polski w rodzinie narodów.
Warszawa, 14–21 lipca
Pamiętniki I Zjazdu Polaków z Zagranicy, [w:] „CEFMR Working Paper” nr 4/2004, cyt. za: Joanna Łuba-Wróblewska, Może Argentyna, „Karta” nr 69, 2011.
Wobec wysokich kosztów osadnictwa i małej nadziei utrzymania narodowości w następnym pokoleniu wskutek rozproszenia, stwierdzić należy, że w obecnych warunkach, przy braku odpowiedniej organizacji, wyjazd rodzin na osadnictwo do Argentyny nie jest wskazany. Suma kilkunastu tysięcy złotych, potrzebna na koszta podróży i osiedlenia w Argentynie, w Polsce wystarczyć może na stworzenie znośnego bytu.
Jako przykład zacytuję rodzinę Jasiończakow, Polaków z Wołynia, złożoną z 4 dorosłych i 3 młodocianych osób. Suma uzyskana ze sprzedaży ojcowizny użyta została na zakupienie biletów okrętowych. Pozostało im około 300 pezów [pesos], co żadną miarą wystarczyć nie mogło na osiedlenie. Po paru tygodniach poszukiwania pracy zwrócili się do mnie z prośbą o umieszczenie dzieci w zakładach dobroczynności dla umożliwienia dorosłym znalezienia zajęcia. W podobnym położeniu znajdowało się wiele rodzin polskich w Hotelu Imigracyjnym, co spowodowało Urząd Imigracyjny do interwencji w Poselstwie, aby odesłano je do kraju lub wzięto na utrzymanie Rządu Polskiego. [...]
Znaczna większość wychodźców polskich wyjeżdża do Argentyny bez określonych planów, na zasadzie tendencyjnych albo mglistych i niedokładnych informacji agentów lub znajomych, którzy poprzednio wyjechali. [...] Przymusowa bezczynność, niemożność porozumienia z otoczeniem, brak środków, włóczęgowskie życie – wpływają ujemnie na nastrój psychiczny wychodźców. Ulegają oni łatwo rozgoryczeniu, zniechęceniu, apatii, skłonni są przypisywać winę swego ciężkiego położenia władzom krajowym [...].
29 stycznia–25 lutego
Raport z pobytu w Argentynie, AAN, MSZ, sygn. 10373, cyt. za: Joanna Łuba-Wróblewska, Może Argentyna, „Karta” nr 69, 2011.
Niejeden powie, że przecież rolnik polski jest słynny na cały świat, że w Argentynie daje się ziemię, że nawet gazety o tym piszą. Prawdą jest, że się mówi dużo o tej ziemi, ale ci, co o niej piszą i mówią, przemilczają, jakie tu są warunki, jaki klimat, jakie robactwa – tam, gdzie ta ziemia może być tańsza. Wreszcie owa ziemia musi być zapłacona, a przecież zabudowania jakieś i inwentarz [jest] potrzebny, nie mówiąc już o przeżyciu przez okres, co najmniej, jednego roku przy sprzyjającym urodzaju.
Tacy kolonizatorzy chcą cię zwabić, byś zapłacił coś z góry, pracował rok i dwa na działce ziemi, by ją kultywować. Gdy zaś tego dopiąłeś, nadludzkich potrzebując wysiłków, z ziemi nie zebrałeś wiele, tylko musiałeś się jeszcze zadłużyć, a wartość tej ziemi właściciel podniósł do sum bajecznych, by mógł się rozbijać automobilem po ulicach miasta Buenos Aires. [...]
Otóż, radzę ci, rodaku, siedź w Polsce, siedź na tej ziemi, którą twoi dziadowie i pradziadowie uprawiali i ciebie wychowali, jedząc chleb czarny, lecz smaczny.
28 września
Julian Błaszczyk, Dola emigranta w Argentynie, „Niezależny Kurier Polski w Argentynie”, 1930, cyt. za: Joanna Łuba-Wróblewska, Może Argentyna, „Karta” nr 69, 2011.
Zdaniem Poselstwa osadnikowi polskiemu, tak ze względów finansowych, jak i ogólnych, odpowiada najbardziej osadnictwo o typie pionierskim, w którym jest w stanie, zaczynając od podstaw, uzyskiwać potrzebne w nowych warunkach doświadczenie. W związku z powyższym zwraca Poselstwo specjalną uwagę na teren misioneński jako przez nasze osadnictwo wypróbowany i najbardziej przez nie opanowany.
Buenos Aires, 3 września
Poufny list Posła RP w Buenos Aires Władysława Mazurkiewicza do Ministerstwa Spraw Zagranicznych, AAN, MSZ, sygn. 9793, cyt. za: Joanna Łuba-Wróblewska, Może Argentyna, „Karta” nr 69, 2011.
Wskrzeszona Rzeczpospolita znalazła w Ameryce Południowej na dawnych ziemiach guarańskich wcale silny stan posiadania osadniczego, mający za sobą pół wieku istnienia. [...] Zdawałoby się, że jeśli chłop zdany na własny instynkt gromadzki potrafił tak świetnie przeprowadzić dzieło skupienia – to w Odrodzonej Polsce znalazł pełne zrozumienie i pomoc bez zastrzeżeń. [...] Pomylił się osadnik – i za to czuje on do Rzeczpospolitej ból, jaki czuje niedocenione dziecko do swej kochanej matki.
[...] „Konsulat nasz to urząd policyjny, do paszportów, a nie konsul do pomocy” – oto słowa, Panie Ministrze, które słyszałby Pan na każdym kroku, przybywszy do nas incognito. [...] Warszawskich „fachowców od emigracji i Ameryki Południowej”, którzy tworzą chiński mur miedzy Rządem Rzeczpospolitej a emigracją i osadnictwem, scharakteryzuję krótko, że może mają pewne studia teoretyczne, lecz brak im praktyki, znajomości życia i terenu, którym za pośrednictwem placówek konsularno-dyplomatycznych rządzą.
Buenos Aires, 22 lutego
List Pawła Nikodema do ministra spraw zagranicznych Józefa Becka, AAN, MSZ, sygn. 9793, cyt. za: Joanna Łuba-Wróblewska, Może Argentyna, „Karta” nr 69, 2011.
Podkreślić wypada jeszcze konieczność starannej selekcji kandydatów do emigracji osadniczej, eliminującej bezwzględnie osobniki nieprzygotowane do pracy na roli. Wysoce pożądaną, nieraz nieodzowną okolicznością jest posiadanie przez osadnika dość licznej rodziny, złożonej – o ile możności – z osób zdolnych już do pracy. [...]
Koniecznie baczną uwagę należy zwrócić na niedopuszczanie kandydatów łatwo zniechęcających się lub o charakterze „prowodyrów” i agitatorów. [...] Do psychiki kolonisty również należy dostosować warunki umowy, którą z nim podpisuje przedsiębiorstwo kolonizacyjne [...].
Buenos Aires, 8 lutego
Raport o możliwościach osadnictwa polskiego w Argentynie, AAN, MSZ, sygn. 9793, cyt. za: Joanna Łuba-Wróblewska, Może Argentyna, „Karta” nr 69, 2011.
Młodość szczepowa. Pragniemy tę młodość zachować i chcemy, by ją inni zachowali.
Nie możemy rezygnować z naszej młodości kosztem innych, tylko dlatego, że nie posiadamy dostatecznych terenów dla naszej ekspansji. Rasa biała, wyszedłszy znad Tygrysu i Eufratu, zajmowała tereny na północ od kolebki białej rasy położone. Obserwujemy dziś nawrót rasy białej ku południu. W tym pochodzie ku równikowi jedno z pierwszych miejsc zajmuje chłop polski z Parany. Nauczyliśmy się chronić przed ujemnymi fizjologicznie skutkami chłodu i zimna, nauczymy się chronić przed ujemnymi fizjologicznymi skutkami upałów południa.
22 czerwca
Tajny protokół z konferencji w sprawach kolonialnych, AAN, MSZ, sygn. 9586, cyt. za: Joanna Łuba-Wróblewska, Może Argentyna, „Karta” nr 69, 2011.
Rejs [na „Pułaskim”] trwał 26 dni. W ciągu rejsu miałem z emigrantami godzin wykładowych – 31, godzin dyskusyjnych – 54.15, średnio na wykładach – 158 ludzi.
W ciągu trwania wykładów przerobiłem następujące tematy: ogólna charakterystyka Ameryki Południowej. [...] Warunki życia w mieście i na koloniach. [...] Pierwsze kroki emigranta przy wyszukiwaniu ziemi do osiedlenia się. [...] Pojęcie – co to jest las podzwrotnikowy. [...] Dokładny opis uprawy manioku, trzciny cukrowej, [...] batatów, ryżu, tytoniu, kukurydzy, bawełny, orzecha ziemnego, sadzenie kawy, pomarańcz [...].
Zwierzęta dzikie, płazy, gady i owady w Ameryce Południowej [...].
Pod względem zdrowotnym transport ten okazał się w stosunku do poprzednich najgorszym. W ciągu rejsu zmarło na okręcie 5 osób.
11 lipca
Sprawozdanie dla MSZ z podróży instruktora-wykładowcy z emigrantami do Ameryki Południowej, AAN, MSZ, sygn. 9597, cyt. za: Joanna Łuba-Wróblewska, Może Argentyna, „Karta” nr 69, 2011.
Notatka naczelnika Wydziału Polityki Emigracyjnej MSZ, AAN, MSZ, sygn. 9840, cyt. za: Joanna Łuba-Wróblewska, Może Argentyna, „Karta” nr 69, 2011.
W kolonii Wanda na ogół stwierdziłem nastrój pomyślny i znaczny postęp w wyrosowanych, zasianych i zagospodarowanych działkach z kilkoma tylko wyjątkami 3–4 działek osobników z natury leniwych czy też z przyrodzenia nieporadnych. [...] Pod adresem Kompanii słyszałem narzekania na ceny w sklepach, jak również na informacje udzielane wyjeżdżającym w biurze MTO w Warszawie, o księdzu, szkole argentyńskiej i lekarzu „na miejscu”. Szczególnie na brak księdza wielu narzeka. [...]
Traktowanie kolonistów w administracji Gobernator Lanusse (p. Staśkiewicz) należałoby ujmować z uprzejmością bardziej kupiecką, gdyż taka jest osnowa całej organizacji Kompanii, a z ludzkiego punktu widzenia – także i dlatego, że tego również wymaga poczucie obowiązku społecznego w stosunku do ludzi borykających się naprawdę ciężko z losem na obczyźnie. [...]
Stan zdrowotny nowo przybyłych, specjalnie cierpiących na dotkliwe owrzodzenia od ukąszeń różnych złośliwych owadów, przedstawia wiele do życzenia. [...] Należałoby, zdaniem moim, wymagać służbowo, od personelu, by przy okazji objazdów, jak też i przy zgłaszaniu się kolonistów, żon ich czy też dzieci, jeżeli nie z ludzkich pobudek – to ze służbowego obowiązku, zdobył się na wysiłek zdezynfekowania, zasmarowania odpowiednią maścią i przewiązania ran tego rodzaju, których podczas mojego objazdu zademonstrowano mi dostateczną ilość. Zbywanie tego jedynie dobrą radą zakupienia sobie środków dezynfekujących w sklepie administracji, odległym przypuśćmy dla niektórych o 5–7 kilometrów – nie jest wystarczające.
18 listopada
Sprawozdanie Agencji Konsularnej w Posadas dla Poselstwa Polskiego w Buenos Aires, AAN, MSZ, sygn. 9797, cyt. za: Joanna Łuba-Wróblewska, Może Argentyna, „Karta” nr 69, 2011.
Na kolonii Lanusse wymierzono 233 działki, z czego sprzedano 99; ziemia w tej kolonii jest na ogół bardzo dobra, dzięki czemu sprzedaż działek idzie pomyślnie. Łącznie z kolonią Wanda sprzedano 154 działki, o powierzchni 3575 ha, osadzając 144 rodziny, z czego 88 rodzin z Polski, a 56 z kolonizacji wtórnej. Wpływy z tytułu zadatków za ziemię i wpłat za przewidziane świadczenia wynoszą łącznie około 130.000 zł – z czego około 100.000 zł – pobrano w Polsce.
Kolonie rozwijają się pod każdym względem dobrze, na szczególną uwagę zasługuje wprowadzenie przez 22 osadników uprawy tytoniu, zapewniającego rentowność gospodarstw. O pomyślnym rozwoju ośrodków świadczą m.in. obroty obydwu sklepów, które w 1938 roku zamiast przewidywanych 6000 pesos dały 15.000 pesos dochodu. Zaprowadzono komunikację samochodową pomiędzy koloniami Wanda i Lanusse, przy czym osadnicy z kolonii Lanusse korzystają z komunikacji tej bezpłatnie. Z uwagi na duże zapotrzebowanie materiału drzewnego tartego, jeden z osadników uruchomił tartak. Utworzono komitet szkolny i uruchomiono szkołę opłacaną z własnych środków przez osadników.
Poważne przeszkody w dalszym rozwoju ośrodków stanowi chwilowy brak dopływu osadników z Polski. MTO jeszcze w październiku 1938 rozpoczęło przesyłanie do Buenos Aires wykazów z personaliami emigrantów pragnących osiedlić się na terenach towarzystwa. Łącznie przesłano wykazy odnośnie przeszło 100 rodzin, żadna jednak z nich nie otrzymała dotychczas zezwolenia na wjazd. [...]
Dzięki wzorowej organizacji oraz oszczędnej i ostrożnej gospodarce osiągnięto samowystarczalność finansową Colonizadory. Dalszy prawidłowy rozwój tej spółki zależy obecnie już tylko od dopływu nowych osadników. Toteż wysiłki MTO zmierzają do usunięcia trudności, które hamują przybywanie nowych emigrantów z Polski.
25 lutego
Tajne sprawozdanie o stanie i perspektywach emigracji w Polsce, AAN, MSZ, sygn. 9897, cyt. za: Joanna Łuba-Wróblewska, Może Argentyna, „Karta” nr 69, 2011.
Co nam w kraju obiecywano, pod żadnym względem nie spełnia się, wprost rabują nas odnośne czynniki. [...] Bank Rolny zarzuca swoje sieci w kraju jako pająk na muchy i biada ci osadniku, gdy dostaniesz się w te sieci.
Pan Poseł [Michał] Pankiewicz w Warszawie mówi ładnie, obiecuje, że jest opieka, nie może się dziać żadna krzywda. On sam tu był, ale o tym nie mówi, że jedną noc przenocował i uciekał prędko, ażeby muchy go nie zjadły – to zapomniał. Podaje kontrakt do podpisu, w którym to kontrakcie wszelkie zastrzeżenia, tylko nie dla osadnika. Dla osadnika to, że do 30 dni może sobie w innym miejscu działkę wybrać, ta sama skała na skale i te same muchy. [...]
Zrobili bramy i zamknęli nas w borach, postawili stróża, kazano stróżowi łańcuchy otwierać, gdy jedzie auto administracyjne. Bylibyśmy może zamknięci jako skazańcy na diabelskiej wyspie i do tego czasu, ale zawiadomienie przyszło, że ma przyjechać do nas pan Konsul [Tadeusz] Roman z Posadas – prędko wszystko usunięto [...]. Zapłaciliśmy 170 zł w kraju za wyczyszczenie i zasianie 1,5 ha, po przyjeździe okazuje się, że wszędzie ten sam srogi las, wcale nie ma nic zrobionego [...].
Przyjechaliśmy jako pierwsi pionierzy, by zbudować za granicą kolonię polską, by została kiedy chlubą kraju, to nie wolno z tego pioniera skóry zedrzeć, bo potrafi się upominać o swoje prawa i w kraju [...]. Sprawa nagląca, gdy w krótkim czasie nie otrzymamy pomocy, zmuszeni jesteśmy szukać tejże u gubernatora prowincji, czy też w Ministerstwie Rolnictwa w Argentynie. Czy nie byłoby to hańbą kolonii?
Gobernador Lanusse, 24 kwietnia
List osadników z kolonii Gobernador Lanusse do Ministerstwa Opieki Społecznej, AAN, MSZ, sygn. 9797, cyt. za: Joanna Łuba-Wróblewska, Może Argentyna, „Karta” nr 69, 2011.