Wielka godzina, na którą cały naród polski czekał z upragnieniem, już wybiła. […]
W tej godzinie wola narodu polskiego jest jasna, stanowcza i jednomyślna.
Odczuwając tę wolę i na niej opierając to wezwanie, stajemy na podstawie ogólnych zasad pokojowych, głoszonych przez prezydenta Stanów Zjednoczonych, a obecnie przyjętych przez świat cały, jako podstawa do urządzenia nowego współżycia narodów.
W stosunku do Polski zasady te prowadzą do utworzenia niepodległego państwa, obejmującego wszystkie ziemie polskie, z dostępem do morza, z polityczną i gospodarczą niezawisłością, jako też z terytorialną nienaruszalnością, co przez traktaty międzynarodowe zagwarantowanym będzie.
Aby ten program ziścić, musi naród polski stanąć jako mąż jeden i wytężyć wszystkie siły, by jego wola została zrozumiana i uznana przez cały świat.
W tym celu stanowimy:
1) Radę Stanu rozwiązać.
2) Powołać zaraz rząd, złożony z przedstawicieli najszerszych warstw narodu i kierunków politycznych.
3) Włożyć na ten rząd obowiązek wypracowania wspólnie z przedstawicielami grup politycznych ustawy wyborczej do Sejmu polskiego, opartej na szerokich zasadach demokratycznych, i ustawę tę najpóźniej w ciągu miesiąca do zatwierdzenia i ogłoszenia Radzie Regencyjnej przedstawić.
4) Sejm niezwłocznie potem zwołać i podać jego postanowieniu dalsze urządzenie władzy zwierzchniej państwowej, w której ręce rada Regencyjna, zgodnie ze złożoną przysięgą, władzę swoją ma złożyć.
Polacy! Obecnie już losy nasze w znacznej mierze w naszych spoczywają rękach. Okażmy się godni tych potężnych nadziei, które z górą przez wiek żywili wśród ucisku i niedoli ojcowie nasi. Niech zamilknie wszystko, co nas wzajemnie dzielić może, a niech zabrzmi jeden wielki głos: Polska Zjednoczona Niepodległa.
Warszawa, 7 października
Polska w latach 1918–1939. Wybór tekstów źródłowych do nauczania historii, red. Wojciech Wrzesiński, oprac. Krzysztof Kawalec, Leonard Smołka, Włodzimierz Suleja, Warszawa 1986.
Rząd Moraczewskiego naprędce sklecony, choć oddał wielką przysługę Polsce, jako zabezpieczenie przed propagandą komunistyczną, nie odpowiadał jednakże pragnieniom narodu. Thugutt nieoględnie mianował na stanowiska naczelników powiatów ludzi zupełnie nieodpowiednich. Trafiali się tam złodzieje i opryszki, co wywołało niezadowolenie szerokich kół i opozycję względem tego rządu. Nie miał on powagi i wiary w siebie, podatków mu nie płacono, dlatego musiał ustąpić. Lecz powtarzam, że rząd ten w dobie ówczesnej był zbawiennym dla Polski. Gabinet Świeżyńskiego doprowadziłby nasze państwo do anarchii.
Warszawa, 18 listopada
Relacja kardynała Aleksandra Kakowskiego, „Niepodległość" 1937, nr 15, s. 240–242.
O godzinie 11.50 – wizyta u kardynała Kakowskiego. Spotkałem tam prezydenta Narutowicza. Przez jakiś czas rozmawialiśmy we trójkę. Kardynał w sposób dość nieprzyzwoity mówił o PSL – dyskusja na temat reformy rolnej. Prezydent Narutowicz odjechał. Zostałem jeszcze parę minut i rozmawialiśmy z kardynałem o stosunku PSL do kleru, o stosunkach sejmowych itp.
Od kardynała wróciłem do sejmu. W kilka minut potem otrzymuję telefoniczną wiadomość od wiceministra Studzińskiego z Prezydium Rady Ministrów, że na p. Narutowicza dokonano zamachu – „ciężko ranny!”. Mam natychmiast jechać na Radę Ministrów.
Wzburzony i oszołomiony, jadę autem. Na ulicach ruch zwykły.
W prezydium zataję zebranych ministrów. Chodzą bezradni! Żadnych zarządzeń nie wydano. Dowiaduję się, że Narutowicz zmarł. Żądam od ministra Sosnkowskiego postawienia załogi wojskowej w pogotowiu.
Ponieważ nie wszyscy ministrowie przyjechali, jadę na chwilę do „Zachęty”, gdzie dokonano zamachu. Zastaję zwłoki Narutowicza na ziemi, owinięte w chodnik czy kapę ze stołu.
Warszawa, 16 grudnia
Maciej Rataj, Pamiętniki 1918–1927, oprac. Jan Dębski, Warszawa 1965.