Bodajże w „Monopolu” usłyszałem po raz pierwszy wzruszającą melodię Warszawo, ty moja Warszawo. W jakiś czas potem odwiedziłem Warszawę, gdzie ponownie miałem okazję jej wysłuchać, tym razem w wykonaniu Mieczysława Fogga. Ale pierwsze wrażenie było największe. Pamiętam, że ludzie płakali jak bobry. Patriotyczne treści były wówczas najpopularniejsze. Wiązankę tang orkiestra nagle przeplatała partyzancką piosenką Serce w plecaku albo Marszem Mokotowa, do najbardziej ulubionych należały jeszcze Czerwone maki pod Monte Cassino, Hej chłopcy, bagnet na broń i sentymentalne Rozszumiały się wierzby płaczące. Przy okazji wynikały zabawne sytuacje, gdy jedni goście chcieli je tańczyć, inni żądali, by je uczcić postawą na baczność. Gorzej, gdy spór zamieniał się w awanturę, a zdarzały się takowe. Ludzie po okupacyjnym poście spragnieni byli zabawy, a sentymenty za niedawną przeszłością – górną i chmurną wciąż żywe.
Katowice, ok. 27 lutego
Andrzej Konieczny, Jan Zieliński, Pierwsze sto dni, Katowice 1985.