Współpracowałem z Komitetem Wyborczym „Solidarności” na Żoliborzu. Podczas kampanii wyborczej zostałem mężem zaufania Jacka Kuronia w komisji wyborczej na Bielanach.
Dzień wyborów 4 czerwca to kolejne niezapomniane przeżycie. Euforia, która ogarniała ludzi, osiągnęła wtedy swoje apogeum. Ludzie przychodzili roześmiani, rozgadani, komentowali wydarzenia, wyrażali śmiało opinie. Głośno wypytywali o kandydatów „Solidarności”... Harcerze dowozili samochodami staruszki i inwalidów. Podtrzymywali ich trzęsące się dłonie przy skreślaniu nazwisk i zapewniali: „Tak, tak, proszę pani, głosujemy na „Solidarność”. Spoglądali na mnie oczekując aprobaty, a ja mówiłem im konspiracyjnym szeptem: „Dobra, chłopaki, ściągajcie ludzi, ilu się da” i pokazywałem palcami zza gazety znak „V”. Przewodniczący komisji i dyżurujący milicjant patrzyli w ścianę, widać było, że boją się reagować. A ja miałem dziką satysfakcję. To była zapłata za poprzednie lata.
Byłem szczęśliwym człowiekiem, bo widziałem, jak rodzi się nowa Polska. Stresy, upokorzenia i trudności, które musiałem znosić jako milicjant, internowany, kolporter i redaktor podziemnego wydawnictwa były ceną, jaką warto było zapłacić za ten dzień, za przyszłość, jawiącą się tak entuzjastycznie.
Warszawa, 4 czerwca
Milicjant w opozycji, „Karta” nr 35/2004.
Tłum gęstnieje coraz bardziej. Ciągle odbieram telefony od niepełnosprawnych, którym pomagam dojechać na głosowanie. Taksówkarze krakowscy są wspaniali — wożą za darmo. Wszyscy kandydaci na posłów i senatorów są wśród nas. Słomkowy kapelusz Jana Rokity. Dystyngowana Józefa Hennelowa. Coraz więcej dymu z fajki Krzysztofa Kozłowskiego.
Wiemy, że wygramy, ale napięcie rośnie. Siedzimy do późnej nocy i czekamy na pierwsze wyniki.
Kraków, 4 czerwca
Wybory ’89 w Krakowie. Wspomnienia, relacje i dokumenty z kampanii wyborczej Małopolskiego Komitetu Obywatelskiego „Solidarność”, red. Tomasz Gąsowski, Kraków 1999.
Przed północą przybył pierwszy kurier z wynikami z wiejskiego obwodu [...]. Ten był wyjątkowo mały, liczył zaledwie dwustu wyborców. Raport mówił o pełnym sukcesie naszych kandydatów. Była to zaledwie pierwsza gwiazdka na niebie, ale została przyjęta wybuchem niebywałego entuzjazmu. Zupełnie jakbyśmy już wygrali wybory. W następnych minutach z wolna napływały wieści z innych obwodów wiejskich i wszędzie układały się w podobny schemat. Na „Solidarność” regularnie oddawano po osiemdziesiąt parę i więcej procent głosów, na reżimowców — po parę procent. Rosły nasze nadzieje, ale i obawy przed pierwszym odstępstwem od tej reguły.
Kraków, 4/5 czerwca
Wybory ’89 w Krakowie. Wspomnienia, relacje i dokumenty z kampanii wyborczej Małopolskiego Komitetu Obywatelskiego „Solidarność”, red. Tomasz Gąsowski, Kraków 1999.
Podzieliliśmy się na zespoły i po północy rozpoczęliśmy przyjmowanie protokołów z komisji. Pierwsze meldunki i... nie chcieliśmy wierzyć. Przy następnych było już pewne — ogromna przewaga „Solidarności”. Wielka radość i odprężenie. Konsternacja u naszych przeciwników. Nadrabiali to wymuszonym uśmiechem i nieszczerymi gratulacjami. Jeszcze nie wiedzieliśmy, jakie są wyniki w naszych okręgach i całym kraju. Niedługo stało się jasne — wygraliśmy wszystko, co było możliwe. To był wielki sukces.
Nowa Huta, 4/5 czerwca
Wybory ’89 w Krakowie. Wspomnienia, relacje i dokumenty z kampanii wyborczej Małopolskiego Komitetu Obywatelskiego „Solidarność”, red. Tomasz Gąsowski, Kraków 1999.
4 czerwca 1989 poszliśmy do urn. Z murów, szyb wystawowych, drzew, pojazdów narzucały się hasła wyborcze. W pobliżu obwodowych komisji wyborczych stanęły pikiety „Solidarności” instruujące niezorientowanych, jak wybrać kandydata z listy Komitetu Obywatelskiego. Wiele osób starszej daty szło głosować po raz pierwszy od zakończenia II wojny światowej, stosunkowo mało natomiast widać było młodzieży. Mimo to byliśmy świadomi, że na naszych oczach rozgrywa się egzamin dla kilku pokoleń i że od następnego ranka Polska będzie już innym krajem. Uczestnicząc w wyborach i głosując na naszych kandydatów, opowiadaliśmy się za zmianami bez rozlewu krwi, a przecież scenariusz mógł być inny. Tego samego dnia na placu Niebiańskiego Spokoju, w centrum Pekinu, wojsko dobijało setki zmasakrowanych, manifestujących wcześniej na rzecz demokracji studentów...
Gdańsk, 4 czerwca
Lech Wałęsa, Droga do wolności. 1985-1990 decydujące lata, Warszawa 1991.