Godzina dziewiętnasta. Poruszenie i głośny łomot i krzyk w holu — kilku nieznanych cywilów weszło nagle do budynku i, odsuwając na bok naszą straż, wpadło do pomieszczenia z telefonem i teleksem, obezwładnili naszą obsługę oraz powyrywali przewody telefonu i teleksu. Za nimi w oka mgnieniu weszło kilkudziesięciu zomowców z pałami, tarczami, w hełmach z osłonami i maskami przeciwgazowymi. [...]
Oświadczają, że musimy natychmiast opuścić salę, gdyż panuje tu epidemia czerwonki. W odpowiedzi okazujemy leki, pielęgniarkę, która stale jest wśród nas i teraz stwierdza, że nie ma tu żadnej epidemii ani choroby. Wówczas prokurator oświadcza, że bezprawnie okupujemy urząd i daje nam dziesięć minut na opuszczenie sali. W przeciwnym wypadku użyta będzie siła i sala zagazowana. [...]
Nie ma innego wyjścia. Przygotowujemy się do opuszczenia budynku. Śpiewamy Rotę i hymn — „Jeszcze Polska nie zginęła...”. U wielu znowu łzy w oczach. Widzę przez uchylone drzwi zomowca ocierającego łzy z oczu.
Ustrzyki Dolne, 12 stycznia
Jan Beszta-Borowski, Pół wieku zarazy 1940–2000. Moje zapiski faktów i refleksji, Komorów [2002], [cyt. za:] Karnawał z wyrokiem, wybór i oprac. Agnieszka Dębska, Warszawa 2005.