Na Zachodzie trwa histeria. Całe przedpołudnie spędzam [...] przy głośniku, nasłuchując, czy już idą. Jednak coraz bardziej wygląda mi cała ta afera na wojnę nerwów. Niewykluczone, że po uspokojeniu w Polsce Rosjanom zaświtała nadzieja, że nie będą musieli wejść. Zachowują się zaś tak, jakby już, już zaczynali interwencję, po to, aby nas zastraszyć. To sprawia wrażenie teatru.
Warszawa, 8 grudnia
Waldemar Kuczyński, Burza nad Wisłą. Dziennik 1980–1981, Warszawa 2002, [cyt. za:] Karnawał z wyrokiem, wybór i oprac. Agnieszka Dębska, Warszawa 2005.
Przyjmuję to najwyższe odznaczanie, pamiętając o wszystkich mężczyznach i kobietach, dla których jestem nie tyle jednostką, ile głosem i kimś, kto należy do nich. Oni to powinni być tutaj przywołani, a pochodzą nie z jednego tylko kraju. W pierwszym rzędzie myślę o tych, którzy przywiązani są do polskiego języka i literatury, gdziekolwiek mieszkają, w Polsce czy za granicą; myślę również o mojej części Europy, o krajach położonych między Niemcami i Rosją, w których jutro wolności i godności wierzę; a szczególnie moje myśli zwracają się ku krajowi, gdzie się urodziłem, Litwie. Co więcej, ponieważ od dawna żyję na wygnaniu, mogę być słusznie uznany za swego przez tych wszystkich, którzy musieli opuścić swoje wioski i prowincje, czy to z powodu nędzy czy prześladowań, i adaptować się do nowych sposobów życia; jest nas na całym świecie miliony, bo jest to wiek wygnania.
[...]
Jestem częścią polskiej literatury, która jest względnie mało znana w świecie, gdyż jest niemal nieprzetłumaczalna. Porównując ją z innymi literaturami, mogłem ocenić jej niezrównaną dziwaczność. Jest to rodzaj tajnego bractwa, mającego własne obrzędy obcowania z umarłymi, gdzie płacz i śmiech, patos i ironia współistnieją na równych prawach. Przejęta historią, zawsze aluzyjna, w tym stuleciu tak jak dawniej towarzyszyła ludowi w jego ciężkich przejściach. Linie polskiego wiersza krążyły w podziemiu, były pisane w barakach koncentracyjnych obozów i żołnierskich namiotach, w Azji, Afryce i w Europie.
Reprezentować tutaj taką literaturę – znaczy czuć się pokornym wobec świadectw miłości i poświęcenia zostawionych przez tych, którzy już nie żyją. Pozostaje mi nadzieja, że zaszczyt, jakim mnie łaskawie obdarzyła Szwedzka Akademia, pośrednio wynagradza tych, którzy prowadzili moją rękę i których niewidzialna obecność podtrzymywała mnie w trudnych chwilach.
Sztokholm, 8 grudnia
Czesław Miłosz, Mowy miane w Stockholmie przy wręczaniu Nagrody Nobla, „Kultura” Paryż, nr 1–2/1981, cyt. za: Hanna Antos, Polska Czesława Miłosza, „Karta” nr 69, 2011.