Andrzej Gwiazda:
Panie premierze i wysoka Komisjo! U nas podobno nie ma więźniów politycznych. Ale czy możemy mieć pełne zaufanie do naszego wymiaru sprawiedliwości w takiej sprawie? Mamy zagwarantowane bezpieczeństwo za akcję strajkową, że uczestnicy i współpracownicy strajku, ludzie wspomagający strajk nie będą prześladowani, nie będą represjonowani. Ale czy możemy być pewni, że nie znajdą się fałszywi świadkowie i nie okaże się, że cały MKS to banda kryminalistów? To budzi nasze poważne zaniepokojenie. [oklaski]
Żyjemy w kraju, w którym jedność narodu jest wymuszona pałką policyjną.
Mieczysław Jagielski:
Proszę pana, to są bardzo dalekie sformułowania.
Andrzej Gwiazda:
Dalekie i może demagogiczne. Niemniej zatrzymywania na 48 godzin, jeśli ktoś ma inne poglądy od oficjalnych,
są rzeczą nagminną.
[...] Jest w społeczeństwie strach. Strach przed represjami. [...] przed zabraniem głosu na naradzie produkcyjnej, na zebraniu związkowym, wystąpieniem ze śmielszym wnioskiem — jest strach. I to musimy zlikwidować. [...]
Mieczysław Jagielski:
Pan użył stwierdzenia, które, ja powiem panu, że mnie ubodło. No bo jak można powiedzieć: czy ja to mam gwarancję, że strajkujący tutaj i prezydium nie będą uznani za... nie chcę nawet powtórzyć, pan użył słowa „kryminalistów”. Ja panu powiem, że mnie to nawet osobiście ubodło. Przecież ja rozmawiam tu jak z uczciwymi, jak z najbardziej uczciwymi ludźmi. Jak to jest możliwe, żeby ktoś tak traktował działaczy tutaj zebranych?
Lech Wałęsa:
Panie premierze, kiedy ja mam dziesiątki już przykładów straszenia mnie, że jak tylko wyjdę, to będzie to i to. Ja i nie tylko ja.
Mieczysław Jagielski:
Proszę pana, to i mnie wtedy trzeba przepędzić...
Gdańsk, 28 sierpnia
Gdańsk. Sierpień 1980. Rozmowy, oprac. Andrzej Drzycimski, Tadeusz Skutnik, Gdańsk 1990, [cyt. za:] Karnawał z wyrokiem, wybór i oprac. Agnieszka Dębska, Warszawa 2005.
Ambasador Aristow złożył w imieniu kierownictwa [ZSRR] oficjalne oświadczenie, wyrażające zaniepokojenie rozwojem sytuacji w Polsce. Uważają, że nasza kontrofensywa jest mało skuteczna, nie widać działania aktywu, ton prasy samooskarżycielski lub obronny. Na Wybrzeżu dużo zachodnich dziennikarzy, którzy jeszcze podjudzają. Dziwią się, że do tej pory nie zamknęliśmy granicy z Zachodem. [...]
Ton wypowiedzi był dość kategoryczny, brzmiał jak ostrzeżenie, że grozi niebezpieczeństwo. [...] Trzeba porozumieć się z tow. [Mieczysławem] Jagielskim i zapytać, jak przebiegają rozmowy, i kierować nimi tak, aby winą za zerwanie ich obarczyć w odpowiednim momencie. [...]
W propagandzie mocno podkreślić, że robotnicze postulaty już rozpatrzyliśmy i załatwiliśmy, postulatów ludzi wrogich socjalizmowi rozpatrywać nie będziemy.
Warszawa, 28 sierpnia
Tajne dokumenty Biura Politycznego. PZPR a „Solidarność” 1980–1981, oprac. Zbigniew Włodek, Londyn 1992, [cyt. za:] Droga do „Solidarności”. Lata 1975–80, wybór i oprac. Agnieszka Dębska, Warszawa 2010.
Wałęsa mówi do delegatów. Jest propozycja wydania przez MKS oświadczenia, żeby zakłady w całym kraju solidaryzowały się z MKS-em, ale nie strajkowały za względu na duże straty gospodarcze. Wałęsę otacza rozgorączkowany tłum. Ludzie są zdecydowanie przeciwni takiemu oświadczeniu. Do dyskusji włączają się nawet operatorzy filmowi, fotoreporterzy i dziennikarze. Ludzie krzyczą: „Spreparują to w telewizji... Na nich tylko strajk... Tylko siłą walczyć... Strajkiem...”.
Gdańsk, 28 sierpnia
Tomasz Jastrun, Zapiski z błędnego koła, Przedświt, [Warszawa] 1983, [cyt. za:] Droga do „Solidarności”. Lata 1975–80, wybór i oprac. Agnieszka Dębska, Warszawa 2010.
Ludzie przyjeżdżali z wczasów nad Bałtykiem i opowiadali o wrzeniu w Trójmieście, w Szczecinie. [...] Czarę pretensji przelało zachowanie ówczesnego dyrektora kopalni, który traktował załogę jak bydło. [...] Kiedy spod ziemi wyjechała druga zmiana, na cechowni zrobił się tłok. Ktoś z tłumu głośno krzyknął, że całe Wybrzeże strajkuje, a my jak palanty siedzimy cicho. Zawiązano spontanicznie komitet strajkowy.
Jastrzębie, 28 sierpnia
Katarzyna Madoń-Mitzner, Dni Solidarności, „Karta” nr 30, 2000.
Przystępując do strajku nikt z nas, zwykłych kopidołów, nie myślał o rozwalaniu systemu socjalistycznego, tylko chcieliśmy jego naprawy. Tu nie mieliśmy żadnego doradcy z ówczesnej opozycji. Nam początkowo chodziło jedynie o to, żeby dało się po ludzku żyć.
Jastrzębie, 28 sierpnia
Jan Dziadul, Marek Kempski, Zanim padły strzały. Między zdradą a wolnością. Śląsk i Zagłębie 1980–1981, Siemianowice Śląskie 2006.
Dwa dni temu zostałem wybrany na przewodniczącego Centralnej Rady Związków Zawodowych. Dziś pragnę przedstawić nasze stanowisko w najważniejszych sprawach ruchu zawodowego. […] Ustawa o związkach zawodowych musi także wyraźnie określić charakter związków zawodowych jako w pełni autonomicznej, samorządowej organizacji ludzi pracy w socjalistycznej Polsce. W ramach konstytucji i w ramach prawa. Ustawa powinna umocnić rolę związków zawodowych, jako pełnoprawnego partnera rządu, administracji państwowej i gospodarczej, z którym wszyscy powinni i muszą się liczyć.
28 sierpnia
„Trybuna Ludu” nr 205, 29 sierpnia 1980.
Myślę, i nie jest to zarozumialstwo, że jeśli jest coś, co nas wybitnie różni od innych, podobnych grup teatralnych, to właśnie sposób pracy. Improwizacje. Przynosimy propozycje tematów. Czasem nie trzeba więcej słów, impuls jest dość silny i wspólny, by zacząć od razu realizować go w działaniu. Czasem zwierzamy się wzajemnie ze skojarzeń, jakie w nas wywołuje. Tematem bywają hasła („Piosenka dla Wybrzeża”, „Tańce wojenne”, „Ci, którzy odwiedzają nas w snach”), fragmenty tekstów – cytaty z literatury i z naszych literackich dokonań, twórczość ikonograficzna (sporo prób wobec „Caprichos” Goyi). Dziś improwizujemy już nie tylko sytuacje międzyludzkie, stać nas na świadome budowanie sytuacji znakowych i na wielopiętrowe struktury teatralne – co nie odbiera pełni emocji i przeżycia.
Potem gadamy o tym, nazywamy, dookreślamy niejako, wyjaśniamy nieporozumienia. Ustalamy – czy powtarzać od razu, czy zapamiętać. Mówimy o swych przeczuciach: jaki kostium, czy jakiś rekwizyt, czy potrzeba mi w tym działaniu tekstu, czy wiem jakiego itp. Czasem te teksty powstają w próbach, rzadko są to dłuższe wypowiedzi. Najczęściej piszemy je obok.
Poznań, 28 sierpnia
Zbigniew Gluza, Ósmego Dnia, Wydawnictwo KARTA, wyd. II, Warszawa 1994.
Pojawia się teczka z napisem NOWY SPEKTAKL, do której wszyscy wpinają swoje teksty: wiersze i opisy pomysłów teatralnych i życiowych sytuacji... Wreszcie na kolejnym spotkaniu zespołu ustala się zestaw propozycji tematów do improwizacji. I w tym momencie można sobie powiedzieć, że zaczynamy systematyczną pracę nad nowym przedstawieniem [...].
Tak więc zaczynamy pracę od stanu niewiedzy. Jesteśmy w czasie improwizacji. Formułując tematy odwołujemy się zarówno do własnych tekstów, jak i do najistotniejszej dla nas literatury (bywał to Dostojewski, Camus, Lowry, Miłosz, Biblia, Krynicki), w której odnajdujemy własne duchowe doświadczenie. Tematem improwizacji może być też dzieło sztuki, obraz (próbowaliśmy Boscha, Goyi, Hoggarta i in.). Temat jest tu próbą wskazania wspólnego impulsu, który pozwoli na stworzenie rzeczywistości międzyludzkiej, systemu znaków i kontaktów, powołanie zdarzeń, akcji, wyrazu dla wspólnego doświadczenia.
Kilka zrealizowanych improwizacji tworzy podstawowy teatralny materiał przyszłego przedstawienia. Określa międzyludzką (co znaczy też – aktorską) koncepcję spektaklu. Powołane zostają do życia postacie bohaterów przyszłego spektaklu. Owo „życie” bohaterów istnieje od razu w teatralnym kształcie. Równocześnie z rzeczywistością teatralną rodzi się wiedza o rzeczywistości, precyzują się główne problemy, które będziemy stawiać wobec widzów.
Poznań, 28 sierpnia
Zbigniew Gluza, Ósmego Dnia, Wydawnictwo KARTA, wyd. II, Warszawa 1994.