W poniedziałek 18 sierpnia tysiące ludzi, którzy wyszli ze strajku w sobotę, przyszły pod Stocznię. Powiedziałem wcześniej, by wszystkich wpuszczać. Przed siódmą podszedłem pod bramę i zobaczyłem tłum stojący w niewielkim oddaleniu. Zorientowałem się, że ci ludzie nie wchodzą, bo są wyszydzani przez strajkujących, muszą przechodzić przez „ścieżkę hańby” — z okrzykami „zdrajcy”, „łamistrajki” i innymi epitetami, okładani są zwiniętymi gazetami, czasem opluwani. Przerwałem to, otworzyliśmy bramy. Początkowo nie było wiadomo, co się stanie, to było wielkie ryzyko. Gdyby podjęli pracę, strajk zapewne załamałby się (radiowęzeł nadal był w rękach dyrekcji, która agitowała stoczniowców). A oni wszyscy dołączyli do strajku.
18 sierpnia
Karnawał z wyrokiem. Solidarność 1980–1981, wybór i oprac. Agnieszka Dębska, Warszawa 2005.
Widzę jak „pierwszy” [PZPR] jest prowadzony przez grupę ludzi. Idzie pośrodku, obok Kołodzieja. Minę ma nieciekawą, ręce w kieszeniach, teczka zawieszona na jednej ręce. Patrzy w dół. Podchodzą do wózka. Kołodziej wchodzi na wózek i przedstawia „pierwszego”:
— Słuchajcie robotnicy, stoczniowcy. Oto jest jeden z tych, którzy biorą wasze pieniądze, wy pracujecie na takich nierobów, a oni siedzą za biurkami i chcą wami zdalnie kierować.
W tym momencie wprowadza „pierwszego” na wózek.
— Robotnicy, co z tym człowiekiem należy zrobić? [...]
— Osądźcie sami.
Cały plac wybucha śmiechem i gwizdami. Ktoś podbiega bliżej wózka i pluje w stronę „pierwszego”, ktoś inny krzyczy: „Za bramę z nim nogami do przodu!”. Okrzyki: precz z nim, nie chcemy takich wśród nas, gwizdy i wyzwiska nie mają końca. „Pierwszy” zapytany, co ma do powiedzenia, nie odpowiada nic, wzrusza tylko ramionami.[...]
W końcu wśród wyzwisk, gwizdów i ogólnego zlekceważenia „pierwszy” zostaje wyprowadzony przez ludzi z warty robotniczej za bramę.
18 sierpnia
Karnawał z wyrokiem. Solidarność 1980–1981, wybór i oprac. Agnieszka Dębska, Warszawa 2005.
Szanowni obywatele! Rodacy! Wydarzenia ostatnich tygodni, a zwłaszcza ostatnich dni przejmują nas wszystkich głęboką troską. Przerwy w pracy licznych zakładów, występujące kolejno w różnych regionach, naruszają normalny bieg życia, dezorganizują produkcję, rodzą napięcia. [...]
Można zrozumieć atmosferę emocji i napięcia, jakiej mogą ulegać nawet najuczciwsi ludzie. Jest jednak naszym obowiązkiem stwierdzić z całą stanowczością, że żadne działania godzące w podstawy porządku politycznego i społecznego w Polsce nie mogą być tolerowane. [...]
Są granice, których nikomu przekroczyć nie wolno. Wyznacza je polska racja stanu. Poczucie odpowiedzialności za los Ojczyzny.
Warszawa, 18 sierpnia
Karnawał z wyrokiem. Solidarność 1980–1981, wybór i oprac. Agnieszka Dębska, Warszawa 2005.
Z daleka zobaczyłem biało-czerwone flagi. Dodałem gazu. To Stocznia Remontowa „Parnica”. Wielki, czarny napis na białej tablicy: „Strajk okupacyjny”. Za i przed bramą robotnicy. Stoję i patrzę, łzy płyną mi po twarzy.
W „Baltonie” poruszenie. „«Warski» stanął!” — krzyczą do mnie magazynierzy. Osłupiałem, nie mogłem wykrztusić słowa. Porwałem kogoś w ramiona i uściskałem. Radość.
Szczecin, 18 sierpnia
Krzysztof Jagielski, Zejście z trapu, „Karta” nr 62, 2010, [cyt. za:] Droga do „Solidarności”. Lata 1975–80, wybór i oprac. Agnieszka Dębska, Warszawa 2010.
Możemy śmiało powiedzieć, że jesteśmy pierwszym autentycznym wolnym przedstawicielstwem rzesz pracowniczych w naszym kraju. Nakłada to na nas wielką odpowiedzialność wobec całego społeczeństwa. Naszym głównym celem jest utworzenie Wolnych Związków Zawodowych, niezależnych od PZPR i pracodawców, bowiem tylko wówczas prawa i interesy pracowników mogą być skutecznie bronione. Dopóki nie będziemy mieli Wolnych Związków Zawodowych, jedyną metodą obrony naszych interesów pozostanie strajk, a jest to najbardziej kosztowna społecznie forma pertraktacji. Tylko Wolne Związki Zawodowe potrafią zapewnić niezakłócone funkcjonowanie gospodarki narodowej i jednocześnie realizację postulatów pracowniczych. [...]
Oczekujemy więc na przyjazd władz centralnych. Każdy dzień zwłoki będzie dowodem, że władze nie chcą przyznać prawa do autentycznego przedstawicielstwa ludziom pracy w Polsce.
Gdańsk, 18 sierpnia
Jan Kamiński, Polskie Lato. Kalendarium wydarzeń, „Zeszyty Historyczne” nr 60/1982.
Zaraz po śniadaniu przystąpiliśmy do wyborów. Poleciłem wykonanie tablic z symbolami wszystkich wydziałów. Wszyscy mieli podzielić się na sektory i zgromadzić wokół symboli własnych wydziałów. Następnie wszystkie wydziały miały wydelegować swoich przedstawicieli proporcjonalnie do ilości zatrudnionych na danym wydziale. Szło nam jak po przysłowiowej grudzie. Lata bolszewizmu odzwyczaiły ludzi od samodzielnego myślenia. Zawsze „ktoś” podejmował decyzje za nich, a wybory były zwyczajną farsą. Teraz musieli uczyć się nowych reguł życia, bez podręczników. Trudna była ta pierwsza lekcja wymuszonej demokracji. […] Wszyscy żądali demokracji w państwie, lecz nikt nie wiedział, jak się to ma w praktyce. Ale uczyliśmy się pilnie i po kilku godzinach mieliśmy wybrany komitet strajkowy.
Gdynia, 18 sierpnia
Andrzej Kołodziej, Gdyńscy komunardzi. Sierpień 1980 w stoczni Gdynia, Gdynia 2008.
Wieczorem „ojciec narodu” przemówił. Moim zdaniem to, co mówił, nie było takie złe, ale o kilka tygodni spóźnione. W przemówieniu sporo było elementów samokrytycznych. Nagle okazało się, że trzeba powrócić do ducha i litery VI Zjazdu, że od kilku lat popełnia się błędy w polityce gospodarczej itp. Słowem, bardzo cienko śpiewał. Podniesionym głosem mówił o siłach antysocjalistycznych. Jest to nowy tenorek, który wchodzi na łamy prasy. Widać, że towarzysze dosiadają starego, wypróbowanego konia.
Warszawa, 18 sierpnia
Mieczysław F. Rakowski, Dzienniki polityczne 1979-1981, Warszawa 2004.