Niezwykle rzadko jeden człowiek może mówić w imieniu całego narodu, wyrażając uczucia i dążenia wszystkich. I nieszczęśliwi są ludzie, którzy stoją na uboczu takich wydarzeń. [...]
Obcość i obawa stały się udziałem władzy w Polsce. [...] Mogli spróbować podzielić naszą radość, przyjąć Ojca Świętego, uznać w Nim duchowego i moralnego przywódcę narodu. Nie chcieli. [...] Mali, dbający o własne interesy ludzie, nieumiejący wyrwać się z zaklętych kręgów nowomowy i nowomyśli.
Każdy mógł zobaczyć, usłyszeć, przeczytać, jak wyglądało powitanie w Belwederze, gdy Gierek mówił o Breżniewie, a Papież o Bogu. Namiestnik Kremla i Namiestnik Chrystusa.
Warszawa, 2 czerwca
„Robotnik” nr 34, 1979, [cyt. za:] Droga do „Solidarności”. Lata 1975–80, wybór i oprac. Agnieszka Dębska, Warszawa 2010.
Kiedy wszedłem na plac Zwycięstwa i zobaczyłem setki tysięcy ludzi stojących w idealnej dyscyplinie, uświadomiłem sobie, jaką ogromną siłą dysponuje ten kraj i że oto właściwie legła w gruzy cała partyjna ideologia.
Warszawa, 2 czerwca
„Solidarność”, reż. Jean-Michel Meurice, 1990, [cyt. za:] Droga do Solidarności, wybór i oprac. Agnieszka Dębska, Warszawa 2010.
Chrystusa nie można wyłączyć z dziejów człowieka w jakimkolwiek miejscu na ziemi.
Jeśli jest rzeczą słuszną, aby dzieje narodu rozumieć poprzez każdego człowieka w tym narodzie — to równocześnie nie sposób zrozumieć człowieka inaczej jak w tej wspólnocie, którą jest jego naród. [...] Otóż nie sposób zrozumieć dziejów narodu polskiego — tej wielkiej tysiącletniej wspólnoty, która tak głęboko stanowi o mnie, o każdym z nas — bez Chrystusa. Jeślibyśmy odrzucili ten klucz dla zrozumienia naszego narodu, narazilibyśmy się na zasadnicze nieporozumienie. Nie rozumielibyśmy samych siebie. [...]
To wszystko: dzieje Ojczyzny, tworzone przez każdego jej syna i każdą córkę od tysiąca lat — i w tym pokoleniu, i w przyszłych — choćby to był człowiek bezimienny i nieznany, tak jak ten żołnierz, przy którego grobie stoimy... To wszystko: i dzieje ludów, które żyły wraz z nami i wśród nas, jak choćby ci, których setki tysięcy zginęły w murach warszawskiego getta. To wszystko w tej Eucharystii ogarniam myślą i sercem i włączam w tę jedną jedyną Najświętszą Ofiarę Chrystusa na placu Zwycięstwa. I wołam, ja, syn polskiej ziemi, a zarazem ja, Jan Paweł II, papież, wołam z całej głębi tego tysiąclecia, wołam w przeddzień święta Zesłania, wołam wraz z wami wszystkimi: Niech zstąpi Duch Twój! Niech zstąpi Duch Twój i odnowi oblicze ziemi! Tej ziemi! Amen.
Warszawa, plac Zwycięstwa, 2 czerwca
Jan Paweł II, Pielgrzymki do Ojczyzny. 1979, 1983, 1987, 1991, 1995, 1997, 1999, 2002. Przemówienia, homilie, [oprac. Janusz Poniewierski], Kraków 2005, [cyt. za:] Droga do „Solidarności”. Lata 1975–80, wybór i oprac. Agnieszka Dębska, Warszawa 2010.
W czasie mszy na placu Zwycięstwa omal nie doszło do katastrofy. Papież w swej homilii, nawiązując do zniszczenia Warszawy, powiedział o pomocy, której Warszawa próżno oczekiwała z drugiej strony Wisły. Na te słowa papieskie ostro zareagował członek Biura Politycznego, sekretarz KC Stanisław Kania i przez telefon głosem nieco histerycznym zażądał od Macieja Szczepańskiego, kierującego transmisją telewizyjną, wyłączenia głosu papieskiego na wizji i na całym placu Zwycięstwa. Nie wiem, czy ma pan świadomość, że spełnienie jego życzenia wywołałoby ogromne wzburzenie ludzi, tak na placu, jak i przed telewizorami. Jestem pewien, że wszystkie agencje przerwałyby swój normalny serwis i informację o przerwaniu przez komunistów homilii papieskiej podałyby jako informację nadzwyczaj pilną. Szczerze też mówiąc, Breżniew miałby potwierdzenie swych obaw o polityczny wydźwięk wizyty. Maciek Szczepański, w co nigdy nie wątpiłem, wykazał się wówczas, nie po raz pierwszy, charakterem i stanowczo odmówił Kani wykonania jego polecenia.
Warszawa, 2 czerwca
Janusz Rolicki, Edward Gierek:przerwana dekada, Warszawa 1990.
Cały dzień przy telewizorze. Ogromne wzruszenie i napięcie. Godz. 9.40. Już leci chyba nad Polską. Do Poznania Papież nie przyjedzie, a jednak domy przystrojone flagami narodowymi i papieskimi. Czuć, że dzieje się jakaś wielka rzecz. W Warszawie podobno kościoły były otwarte przez całą noc, żeby przyjezdni pielgrzymi mieli dach nad głową. Akredytowanych ponad tysiąc dziennikarzy i 50 telewizji zagranicznych. Wreszcie cały świat będzie wiedział, gdzie leży i jak wygląda ta mityczna Polska. [...]
Godz. 10.07. Lądowanie i długie kołowanie na lotnisku. Ciekawam, czy serce mu bije tak, jak mnie. Ten bęcwał Gierek nie przyszedł witać Gościa. Mają trudności z doczepieniem schodów. Prymas Wyszyński wchodzi do samolotu. Po chwili schodzi Jan Paweł II. Klęka i całuje ziemię. Wita się z Jabłońskim, Przewodniczącym Rady Państwa. Natychmiast robi się koło niego tłok i zamieszanie: dzieci z kwiatami, dziennikarze. Akompaniament oklasków i ryku tłumów.
Poznań, 2 czerwca
Maria Grabowska, dziennik w zbiorach Ośrodka KARTA.
My z żoną mieliśmy swój wielki dzień, jedyny i najpiękniejszy, jak to określiłem, w naszym życiu. Zostaliśmy zaproszeni przez ks. Prymasa na spotkanie z Ojcem Świętym w dniu pierwszym Jego przybycia do Polski. [...] Audiencja miała miejsce w dniu 2 czerwca o godz. 21, w rezydencji prymasowskiej na ul. Miodowej 17. [...] Na wiele minut przed wyznaczoną godziną byliśmy na Miodowej. Jednak nie lada sprawą było dotarcie do drzwi rezydencji, ponieważ przyległe ulice i dziedziniec wypełniony był gęstym tłumem, pełnym podniecenia i oczekiwania na mającego się ukazać na balkonie Ojca św. [...] Weszliśmy na górę do dużej sali, gdzie gromadzili się w dyplomatycznym kręgu goście, mający być przedstawieni Ojcu św. W sumie było około 40 osób. Czekaliśmy na wkroczenie Ojca św. do sali, wszyscy staliśmy w skupionym milczeniu [...].
W pewnym momencie wszedł na salę ks. Prymas, by jako Gospodarz, sprawdzić porządek na sali. Przywitał się z najbliżej stojącymi... Był pogodny, rozluźniony, promieniujący życzliwością. Wnet zjawił się Ojciec św. i podszedł do stolika znajdującego się na środku sali. Ks. Prymas w serdecznych słowach złożył hołd Ojcu Świętemu, podziękował za łaskawe spotkanie z zaproszonymi gośćmi. Ks. Prymas z Ojcem św. kolejno przesuwali się wzdłuż kręgu stojących, przy czym ks. Kardynał Wyszyński prezentował kolejno osoby, z którymi witał się Papież. Dłużej zatrzymali się przy grupie pułkowników i generałów dawnych kombatantów. [...] Na zakończenie audiencji Ojciec św. wręczył wszystkim uczestnikom pamiątkowe medale i książki. [...] Spotkanie zakończyło się krótką modlitwą i odśpiewaniem Apelu Jasnogórskiego.
Warszawa, 2 czerwca
Roman Kadziński, Kartki z mojego życia, dziennik w zbiorach Biblioteki Uniwersyteckiej w Warszawie, akc. 3638.
Witam Waszą Świątobliwość w imieniu narodu polskiego, w imieniu najwyższych władz Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej. Przywiązujemy do tej wizyty szczególne znaczenie. Radzi jesteśmy gościć Waszą Świątobliwość na Ziemi Ojczystej. Również osobiście jestem szczerze zadowolony ze spotkania z Waszą Świątobliwością. [...] Podkreślałem niejednokrotnie, że przedmiotem współdziałania Kościoła z Państwem powinno być wszystko, co służy rozwojowi Polski, umacnianiu jej bezpieczeństwa i pozycji na arenie międzynarodowej, wszystko, co przyczynia się do dalszego postępu w życiu społeczeństwa, do umacniania rodziny, wszystkiego, co kultywuje dobre tradycje, pobudza wolę współdziałania, a jednocześnie upowszechnia postawy społecznego zdyscyplinowania i obywatelskiej odpowiedzialności, wysokie walory moralne.
Warszawa, 2 czerwca
„Trybuna Ludu” nr 128, 4 czerwca 1979.
Dzisiaj przybył do Polski Jan Paweł II. Wyobrażam sobie, co się będzie w najbliższych dniach działo w kraju. Na lotnisku powitał go Jabłoński i prymas, a w południe papieża przyjął w Belwederze Gierek, któremu towarzyszył Jabłoński. Przemówienia zostały opublikowane, nie ma wiec potrzeby powtarzać ich. Natomiast w Belwederze zwrócił moją uwagę jeden szczegół, którego nie zapomnę. Gdy Gierek skończył przemówienie, podszedł do niego adiutant, pułkownik Chełmiński, wziął od niego tekst przemówienia i... okulary. Takie to panisko zrobiło się z naszego proletariusza z krwi i kości! Byłby to dla niego zbyt wielki wysiłek, żeby włożyć swoje okulary do kieszonki marynarki.
Warszawa, 2 czerwca
Mieczysław F. Rakowski, Dzienniki polityczne 1979-1981, Warszawa 2004.
Wizyta Papieża — jakaż siła, jakiż format bije z tego Człowieka! Nie o kolorowych telewizorach mówi, ale o wierze, pojednaniu, prawdzie, etyczności, podmiotowości społecznej. Stałem na placu Zwycięstwa sześć godzin, pod prostopadłym słońcem, które przypiekło do żywego Warszawę i do żywego urzeczony słuchałem o miałkości, małości i słabości człowieka wobec tej szansy, jaką ma. Tego było potrzeba Polakom. Formatu. Nie idei przez małe „i”, lecz powołania do wielkości.
Warszawa, 2 czerwca
Krzysztof Mętrak, Dziennik 1969-1979, Warszawa 1997.
O szesnastej msza na placu Zwycięstwa. Papież składa osobiście wiązankę kwiatów przy Grobie Nieznanego Żołnierza. Klęczy. Modli się. Całuje płytę. Wpisuje do Księgi: „Jan Paweł II, papież, syn Narodu”. Hymny papieski i polski. Gaude Mater. Potem psalm Tu es Petrus, gdy w specjalnym namiocie papież przebiera się do mszy. Ołtarz: krzyż, zwisająca stuły, obraz Matki Boskiej Częstochowskiej. Rozpoczyna się msza. Wielu diakonów, uroczysta procesja celebransów w pysznych strojach. Na ołtarzu wypisane imiona świętych polskich. Jan Paweł II bez przerwy błogosławi tłumom. Wstąpił na stopnie ołtarza.
[...]
Przemówienie papieża. [...]
To przemówienie było manifestem wiary. Odwaga, prawda. Wysoka godność narodu „Wszystko, co Polskę stanowi”. „Wołam Ducha Świętego: Przyjdź na polską ziemię”. Takiej cudownej manifestacji polskiego katolicyzmu plac Zwycięstwa jeszcze nigdy nie widział!!! Setki ludzi przystępuje do komunii św. z rąk papieża. Każdy całuje go w rękę. [...] Uroczystość trwa 3 godziny.
Warszawa, 2 czerwca
Józefa Radzymińska, zbiór rękopisów BN, sygn. akc. 13710/2.
Dzień wcześniej [1 czerwca] na ulicach Warszawy panowało już łatwo uchwytne wrażenie Wielkiego Nastroju, Święta. Myśli skupiły się na jednym, tłumy wędrowały na plac Zwycięstwa, by obejrzeć przygotowany tam ołtarz i Wielki Krzyż. I wreszcie sobota. Tłumy zebrane na trasie przejazdu; gorąco. Kiedy usłyszeliśmy, że On wylądował, że ukląkł i pocałował ziemię, z której wyszedł, zapanowało wzruszenie, którego nigdy jeszcze nie doświadczyłem. Ten tłum nie był już masą anonimowych osobników. To byli bracia w wierze. [...] każdy czuł się osobą złączoną z innymi przeżyciem, wiarą i nadzieją. Tego dnia nie było ludzi samotnych.
Warszawa, 1-2 czerwca
„Robotnik” nr 34, z 10 czerwca 1979.
Odwiedziny moje podyktowane są motywem ściśle religijnym. Równocześnie zaś gorąco pragnę tego, aby niniejsza podróż do Polski mogła służyć wielkiej sprawie zbliżenia i współpracy pomiędzy narodami. Ażeby służyła wzajemnemu zrozumieniu, pojednaniu i pokojowi w świecie współczesnym. Pragnę wreszcie, aby owocem moich odwiedzin stała się jedność wewnętrzna mych rodaków, a także dalszy pomyślny rozwój stosunków pomiędzy Państwem a Kościołem w mej umiłowanej Ojczyźnie. [...]
Jakież uczucia budzi w moim sercu melodia i tekst polskiego hymnu narodowego, którego przed chwilą wysłuchaliśmy z należną czcią. Dziękuję wam, że temu Polakowi, który dzisiaj przybywa „z ziemi włoskiej do polskiej”, towarzyszy na progu jego pielgrzymki po Polsce ta melodia i tekst, w którym stale dochodziła i dochodzi do głosu niestrudzona wola życia narodu: „póki my żyjemy”.
Warszawa, lotnisko Okęcie, 2 czerwca
Jan Paweł II, Pielgrzymki do Ojczyzny. Przemówienia i homilie, Kraków 2005.
Wasza Świątobliwość!
Za kilka tygodni wszyscy Polacy obchodzić będą 35–lecie Odrodzenia Ojczyzny. Wasza Świątobliwość z własnego życia zna dobrze wielkie dokonania naszego narodu w tym krótkim, ale wyróżniającym się, okresie jego tysiącletnich dziejów. Zostały rozwiane fundamentalne problemy narodowe — sprawiedliwych granic, trwałych gwarancji niepodległości, suwerenności i bezpieczeństwa, opartych na niezawodnych sojuszach, a przede wszystkim na sojuszu, przyjaźni i współpracy ze Związkiem Radzieckim.
Warszawa, 2 czerwca
„Trybuna Ludu” nr 128, z 4 czerwca 1979.
To, że racją bytu państwa jest suwerenność społeczeństwa, narodu, ojczyzny, to my, Polacy, szczególnie głęboko odczuwamy. Tego nauczyliśmy się poprzez całe nasze dzieje, a w szczególności poprzez ciężkie doświadczenia ostatnich stuleci. Nigdy nie możemy zapomnieć tej straszliwej lekcji dziejowej, jaką była utrata niepodległości Polski od końca XVIII do początku bieżącego stulecia. To bolesne, w istocie swej negatywne doświadczenie, stało się jakby nową kuźnią polskiego patriotyzmu. Słowo „ojczyzna” posiada dla nas takie znaczenie pojęciowe i uczuciowe zarazem, którego, zdaje się, nie znają inne narody Europy i świata.
[...]
Pokój i zbliżenie pomiędzy narodami może budować się tylko na zasadzie poszanowania obiektywnych praw narodu, takich jak prawo do istnienia, do wolności, do podmiotowości społeczno-politycznej, do tworzenia własnej kultury i cywilizacji.
Warszawa, 2 czerwca
Jan Paweł II, Pielgrzymki do Ojczyzny. Przemówienia i homilie, Kraków 2005.
Pielgrzymka była dla mnie epokowym wydarzeniem, najważniejszym od czasu obchodów milenijnych na Jasnej Górze w maju 1966. Obchody Tysiąclecia Chrztu Polski były kamieniem milowym na drodze do niepodległości. Na placu Zwycięstwa w czerwcu 1979 poczułem, że jest to jeszcze donioślejsze wydarzenie. Mówiliśmy wtedy, że ta pielgrzymka zmieni obraz Polski.
Podniosłość atmosfery wynikała z tego, że Papież mówił między wierszami rzeczy, które były do tej pory przemilczane. Wierni reagowali długimi oklaskami, doskonale odczytując przesłanie. Wyjątkowość pielgrzymki, w przeciwieństwie do późniejszych wizyt, budowały słowa Papieża, a nie sam fakt jego przyjazdu.
Warszawa, ok. 2 czerwca
Ruch Obrony Praw, wybór i oprac. Mateusz Sidor, Warszawa 2007.
Powrót Jana Pawła II. Telewizja transmituje z Warszawy mszę na placu Zwycięstwa (rząd jest reprezentowany przez ministra od kombatantów). Ulice Krakowa są puste. W katolickim liceum sióstr Prezentek gorączkowe mycie okien. Olbrzymi portret papieża zdobi kościół na ulicy Św. Jana. W miastach, które ma odwiedzić papież, na kilka dni wstrzymano sprzedaż alkoholu. Zabronione zostało dekorowanie budynków państwowych. Krakowskie i warszawskie prostytutki poszły w odstawkę. Wysłannicy radia France Inter najwyraźniej mają za zadanie minimalizować wszelkie przejawy niezgody między Gierkiem i papieżem. Porównują Belweder do Pałacu Elizejskiego.
Kraków, 2 czerwca
Adrien le Bihan, Gniewne drzewo. Dziennik krakowski 1976–1986, Kraków 1995.