Była noc z 19 na 20 grudnia. Wtedy pojechałem pierwszy raz, nie wiedząc, gdzie jadę zresztą; na drugie rozmowy. […] Spotkaliśmy się w budynku „Warskiego”, stamtąd w autobus. […] wysadzono nas przy dojściu do urzędu wojewódzkiego od strony parku. Po obu stronach stały scoty […]. Były tak poustawiane, że odstęp między jednym a drugim był na człowieka, a pomiędzy tymi wszystkimi pojazdami stali ludzie. […] był to „żelazny” szpaler i tak nas tam przeprowadzali. Dalej nie wiedzieliśmy, gdzie idziemy, ale potem skierowaliśmy się na schody urzędu wojewódzkiego. Oficerowie w mundurach milicyjnych i dalej taki szpaler sądziłem, ze na tam po prostu zlikwidują. Skierowali nas stamtąd na pierwsze piętro. […] Siedzieli tam: pan Rychlik, pan Łempicki, pan Siadak ze związków siedzieliśmy sobie po dwóch stronach stołu. […] Rozmowy oczywiście dotyczyły postulatów. […] Mówili: „Nie możemy, nie nasza decyzja, nie wiemy, z Warszawą nie mamy łączności”… To my mówiliśmy: „Zadzwońcie z tego telefonu, który funkcjonuje, bo przecież konsultujecie się na pewno co chwilę. Co to znaczy, że nie wiecie”… Koniecznie chcieli przerobić wszystkie postulaty w kierunku ich złagodzenia. Poza tym cały czas zasłaniali się tym, że oni nie mogą, że nie ich kompetencje. Mówiliśmy: „Znajdźcie sobie takich, którzy będą kompetentni”. […]
Mówiliśmy wyraźnie o tym, że to była sprawa ekonomiczna. Zresztą u podłoża leżała cały czas ta podwyżka. Mówiliśmy o sprawie pomordowanych. Oczywiście podawali nam liczbę kilku osób ze strony strajkujących. Bardzo podkreślano straty po przeciwnej stronie. Nawet jakiś sekretarz stłukł sobie siedzenie. […]
[…] po uzgodnieniu tych postulatów powiedzieliśmy, że my przecież nie reprezentujemy ostatecznej wersji. To co się „dogadało” opowiemy w stoczni i wtedy wrócimy.
Szczecin, 20 grudnia
Grudzień 1970, Edit. Spotkania, Piotr Jegliński, Paryż 1986.
[20 grudnia] odbyło się nagle VII Plenum KC, na którym usunięto z Biura Politycznego Gomułkę, Kliszkę, Strzeleckiego, Spychalskiego i Jaszczuka. Pierwszym sekretarzem został [Edward] Gierek, do Biura ponadto weszli: Moczar, Szydlak, Olszowski, Babich i Jaroszewicz. […] Osobno ukazał się podpisany przez pół tuzina profesorów medycyny komunikat o ciężkim stanie zdrowia Władysława Gomułki: zaburzenia układu krążenia i ciśnienia powodujące upośledzenie wzroku i ogólne przemęczenie. Tak to on nagle zachorzał […].
[…] dokonało się to, co w normalnym ustroju odbywa się przez wrzucenie kartki do wyborczej urny, w tym zaś systemie odbyć się może jedynie przez strzelaninę i krew […].
[…] w ten sposób skończyła się „epoka Gomułki”.
Krynica, 21 grudnia
Stefan Kisielewski, Dzienniki, Warszawa 1996.