Kiedy Gomułka wszedł na podium, sala zaczęła wrzeszczeć: „Wiesław, Wiesław”. Nie mógł jej uciszyć. Potem odśpiewano Sto lat. Wreszcie udało mu się dojść do głosu. W miarę jak przemawiał, zapał sali słabł. Co pewien czas przerywano mu okrzykami: „Wiesław, śmielej! Wiesław, śmielej!”. Zaczęto także skandować: „Gierek, Gierek” oraz „Wiesław — Gierek”. [...]
Gdy Gomułka mówił o Żydach, że kto z nich chce wyjechać, to nie będziemy zatrzymywać, rozległy się okrzyki: „Choćby dziś”. Gdy skończył, nagrodzono go zdawkowymi oklaskami. [...]
W rogu sali zamieniono transparenty. Początkowo były z poparciem Wiesława, potem zniknęły i pojawiły się inne: „Cała władza w ręce ludzi mających jedną ojczyznę”. Wynika z tego, że Biuro Polityczne ma dwie ojczyzny. Rozwinięto także hasło: „Syjoniści do Izraela”. Ktoś także krzyknął: „Żydzi na szubienicę”. Po spotkaniu Gomułka zwrócił się do Kępy z pytaniem: „Kogo tutaj sprowadziliście?”. Ten zaczął się jąkać — robotników, studentów, profesorów. Rapacki, który był świadkiem tej rozmowy, powiedział: „Aaa, to ci profesorowie tak wrzeszczeli”.
Warszawa, 19 marca
Mieczysław F. Rakowski, Dzienniki polityczne 1967–1968, Warszawa 1999.
TOWARZYSZE!
W wydarzeniach, jakie miały miejsce, aktywny udział wzięła część młodzieży akademickiej pochodzenia lub narodowości żydowskiej. Rodziny wielu z tych studentów zajmują mniej lub bardziej odpowiedzialne, a także wysokie stanowiska w naszym państwie. Ta przede wszystkim okoliczność spowodowała, iż na fali tych wydarzeń wypłynęło, opacznie nieraz pojmowane hasło walki z syjonizmem.
Czy w Polsce są żydowscy nacjonaliści, wyznawcy ideologii syjonistycznej? Na pewno tak. Byłoby jednak nieporozumieniem, gdyby ktoś chciał dopatrywać się w syjonizmie niebezpieczeństwa dla socjalizmu w Polsce, dla jej ustroju społeczno-politycznego [...].
Nie oznacza to jednak, że w Polsce nie ma w ogóle problemu, który nazwałbym samookreśleniem się części Żydów — obywateli naszego państwa. O co mi chodzi, przedstawię na przykładach.
Chodzi tu o protesty studenckie w marcu 1968 r.
W roku ubiegłym podczas czerwcowej agresji Izraela przeciw państwom arabskim określona liczba Żydów w różnych formach objawiała chęć wyjazdu do Izraela celem wzięcia udziału w wojnie z Arabami. Nie ulega wątpliwości, że ta kategoria Żydów obywateli polskich uczuciowo i rozumowo nie jest związana z Polską, lecz z państwem Izrael. Są to na pewno nacjonaliści żydowscy. Czy można mieć do nich za to pretensje? Tylko takie, jakie żywią komuniści do wszystkich nacjonalistów, bez względu na ich narodowość. Przypuszczam, że ta kategoria Żydów wcześniej lub później opuści nasz kraj.
W swoim czasie otworzyliśmy szeroko nasze granice dla wszystkich, którzy nie chcieli być obywatelami naszego państwa i postanowili udać się do Izraela. Również i dziś tym, którzy uważają Izrael za swoją ojczyznę, gotowi jesteśmy wydać emigracyjne paszporty [...].
Nie ulega wątpliwości, że i obecnie znajduje się w naszym kraju określona liczba ludzi, obywateli naszego państwa, którzy nie czują się ani Polakami, ani Żydami. Nie można mieć do nich o to pretensji. Nikt nikomu nie jest w stanie narzucić poczucia narodowości, jeśli go nie posiada. Z racji swych kosmopolitycznych uczuć ludzie tacy powinni jednak unikać dziedzin pracy, w których afirmacja narodowa staje się rzeczą niezbędną.
Jest wreszcie trzecia, najliczniejsza grupa naszych obywateli pochodzenia żydowskiego, którzy wszystkimi korzeniami wrośli w ziemię, na której się urodzili i dla których Polska jest jedyną ojczyzną. Wielu z nich zajmuje odpowiedzialne stanowiska państwowe i partyjne, pracując na kierowniczych stanowiskach, w różnych dziedzinach naszego życia. Wielu z nich swą pracą i walką rzetelnie zasłużyło się Polsce Ludowej, sprawie budowy socjalizmu w naszym kraju. Partia ceni ich za to wysoko.
Niezależnie jednak od tego, jakie uczucia nurtują obywateli naszego kraju pochodzenia żydowskiego, partia nasza przeciwstawia się z całą stanowczością wszelkim zjawiskom, które noszą cechy antysemityzmu. Syjonizm zwalczamy, jako program polityczny, jako nacjonalizm żydowski — i to jest słuszne. Nie ma to nic wspólnego z antysemityzmem. Antysemityzm ma miejsce wówczas, jeśli ktoś występuje przeciwko Żydom dlatego, że są Żydami. Syjonizm i antysemityzm — to dwie strony tego samego nacjonalistycznego medalu [...].
Warszawa, 19 marca
Przemówienie tow. Wł. Gomułki do aktywu partyjnego, „Trybuna Ludu”, nr 79, Warszawa 1968, [cyt. za:] Dzieje Żydów w Polsce. Wybór tekstów źródłowych 1944-1968, oprac. Alina Cała, Helena Datner-Śpiewak, Warszawa 1997.
Zaraz po obiedzie była kusa (5 osób) egzekutywa, z której gromadnie udaliśmy się na wiec. Wiec ten jest w pamięci wszystkich.
Przemawiał Gomułka. Witano go owacyjnie, ze skandowaniem, na stojąco. Miał referat ważny, trudny, niekrótki. Z zaskoczeniem usłyszałem w nim analizę polityczną naszych związkowych adwersarzy. Gomułka rąbał prosto z mostu różne szczegóły z życiorysu Słonimskiego, a już zwłaszcza Jasienicy. I mimo że obaj przez kilkanaście lat mocno nam, a i mnie osobiście, dokuczyli, nie mogłem się ustrzec przed poczuciem dysproporcji między adresatami zarzutów Gomułki a nim samym.
Tak to ja odczuwałem. Ale na sali były całe rzędy, głównie na balkonie, które miały odczucia wprost przeciwne. I dawały temu wyraz. Zrazu był brak oklasków, w momentach do tego nadających się, potem jakieś dziwne dosłyszalne wyrwy w słuchaniu przemówienia, potem pojedyncze okrzyki. I oto zwierają się one, ogarniają pokaźną połać audytorium i stają się skandowaniem.
Siedzieliśmy na parterze bliżej prawego bocznego wejścia. Widzę sam siebie na tej sali, widzę innych z przodu tego audytorium, jak oglądają się do tyłu i do góry. Na balkonie czerwono-białe hasła. Widzimy mętnie twarze siedzących. Widać czerwień oblicza i rytmicznie wyskakujące czarne otwory ust. Właśnie skandują.
Gomułka z trudem wrócił do referatu, skończył go i już z oklaskami, ale bez skandowania i wstawania wrócił na swoje miejsce w prezydium.
To był szczytowy moment „wydarzeń marcowych”, nie w ich studenckich początkach. Teraz właśnie wydarzenia, o których półgębkiem pisałem po czerwcu 1967 roku, zaczęły nabierać treściwości i z okrzyków, haseł, narzekań, stawać się przesunięciami personalnymi, odsunięciami.
Warszawa, 19 marca
Jerzy Putrament, Pół wieku, t. 7, Zmierzch, Warszawa 1980.
O intencjach organizatorów zebrania Warszawskiego Oddziału Związku Literatów Polskich [29 lutego] świadczy nie tyle i nie tylko podjęta tam rezolucja, lecz przede wszystkim przebieg tego zebrania, treść szeregu przemówień, jakie tam wygłoszono. Inspiratorom zwołania nadzwyczajnego zebrania pisarzy stolicy nie chodziło bynajmniej o uzyskanie wyjaśnień w sprawie zdjęcia Dziadów. Chodziło im o zorganizowanie demonstracji pisarzy, o rozpalenie atmosfery podniecenia i niepokoju i przeniesienie jej poza środowisko pisarzy. Chodziło im o rozpalenie walki skierowanej przeciwko kierownictwu naszej partii, przeciw rządowi, przeciw władzy ludowej. Te swoje reakcyjne cele zasłonili oszukańczym hasłem obrony kultury narodowej.
Warszawa, 19 marca
Jerzy Eisler, Marzec 1968, Warszawa 1991.
Odbieram to [przemówienie Władysława Gomułki z 19 marca] z uczuciem mieszanym. Z jednej strony — współczucie dla człowieka, który się bardzo męczy swoją pozycją, do której nie jest przygotowany. Posługuje się materiałem, którego nie rozumie, wyrazami, z którymi nie jest oswojony. Wąski horyzont myślowy sprawia, że roznamiętnia się dla drobiazgów, posługuje się materiałem śmieciarskim, nie pomija niczego. Wyakcentował „rządy ciemniaków”, robiąc zielone światło dla figla S. Kisielewskiego, który można by pominąć milczeniem. Objawił raz jeszcze swoją jedyną nadzieję na ZSRR. Kłaniał się Moskwie, oburzał się na artystów i młodzież polską — za „obrażony” kraj radziecki. Winę zwalił na „nauczycieli-pedagogów” na Uniwersytetach, za których trzeba się wziąć. Unikał Kościoła. Bardzo to bolesne widowisko.
19 marca
Jerzy Eisler, Polski rok 1968, Warszawa 2006.
O godzinie 18.00 w klubie przy telewizorze dla wysłuchania mowy Gomułki. Była to chwila historyczna. Na tę mowę czekała cała Polska. Przed godziną 18.00 w Sali Kongresowej zebrał się aktyw partyjny. Owacja dla Gomułki trwała chyba z kwadrans. [...]
Chyba trzy czwarte mowy poświęcił Gomułka wyjaśnianiu, dlaczego Dziady zostały zdjęte z afisza, następnie zaatakował brutalnie oddział warszawski Związku Literatów i zwłaszcza personalnie Kisielewskiego, Jasienicę, Słonimskiego. Związek Literatów oraz wymienieni pisarze to według Gomułki inspiratorzy zajść w Warszawie. Atak na Kisiela był rodzajem wiecowej pyskówki, za to atak na Jasienicę czymś potwornym, ponieważ wywlókł bardzo dramatyczne akowskie sprawy Jasienicy sprzed 23 lat. O Słonimskim powiedział, że nie czuje się on Polakiem, na dowód czego przytoczył bardzo piękne wyznanie Słonimskiego drukowane w „Wiadomościach Literackich” 46 lat temu. Atak na profesorów godził także w młodzież.
Najważniejsze jednak stało się, w momencie kiedy Gomułka poruszał sprawę syjonistów i Żydów. Cała sala wyła: „Do Izraela, do Dajana!”. Nastrój antysemicki był nie do zniesienia. Tymczasem Gomułka zaczął wyjaśniać, co to jest syjonizm i odcinał się od antysemityzmu. Sala wtedy zawyła: „Gierek, Gierek!”. Był to szok dla telewidzów i zapewne dla Gomułki. Widać, że Gomułka nie spodziewał się tak żywiołowej przeciwko niemu reakcji. Im dalej Gomułka brnął w obronie Żydów przed antysemityzmem, tym większe były okrzyki na cześć Gierka, który w swym katowickim przemówieniu powiedział ostateczne, najwulgarniejsze slogany antyżydowskie i antyinteligenckie. Deeskalacja braw dla Gomułki była aż nadto wymowna. I o dziwo! Gomułka nie poruszył sprawy Zambrowskiego, [Stefana] Staszewskiego i innych Żydów. Co też było wielkim rozczarowaniem dla sali. Gomułka obiecał przywrócić Dziady, obiecał młodzieży we właściwym czasie rozważyć te postulaty, które uzna za słuszne. Pozdrowił na koniec klasę robotniczą, zapomniawszy o chłopach, no i pozdrowił milicję. Więc kozłem ofiarnym stał się Związek Literatów, profesorowie, inteligencja. Efekt polityczny jest taki, że nie zjednał sobie aktywistów partyjnych, obraził środowiska twórcze i naukowe, zraził w ogóle całe społeczeństwo. Wystąpienie Gomułki świadczy też o walkach i tarciach wewnątrz partii. Widocznie partia przeraziła się antysemityzmu i swojej obłąkańczej propagandy w rodzaju Gierka, Kępy i innych sekretarzy wojewódzkich, którzy grali na nucie antysyjonistycznej.
Warszawa, 19 marca
Jerzy Zawieyski, Dzienniki, [cyt. za:] Interpelacja, „Karta”, nr 64, 2010.