Po wysadzeniu kapusty mieliśmy 2 dni „wolne”, a obecnie dalszy ciąg bajecznego bezładu i bezrządu, którym „stoi” czy „leży” nasz rozkoszny kołchoz. Staram się do tego ustosunkowywać jak najobojętniej, przeżywając dni do niczym nie określonej przyszłości. Fizycznie czuję się, jak dziadzio mówi, po japońsku: „jako tako”, co stwarza też pewną wątpliwość: ponieważ odmówiono nam (po tylu historiach!) przyłączenia do Kurejki, problem wyrwania się stąd przedstawia nowe trudności. Jeżeli w ciągu lipca nie będzie żadnych zmian, może przecież będzie trzeba dotrzeć do tej nieszczęsnej komisji lekarskiej [...]. Najniespodziewaniej w świecie otrzymało paszporty dwoje wysiedleńców „5-cio roczników” (tzn. po odsiedzeniu lagrów z wyrokiem na 5 lat). Oczekiwanie miłych niespodzianek jest jednak mało aktywną postawą. Aktywność, co prawda, przypomina bicie głową w materac – nie w ścianę, więc nic specjalnie tragicznego.
Dienieżkino n. Jenisejem, Kraj Krasnojarski, 2 lipca
Zofia Stanek, Listy z Syberii. Lata 1951–1957, Kraków 1991.