Zasadniczo masowe akcje antypolskie wstrzymujemy. Jednak konsekwentnie należy je prowadzić przeciwko wszelkiemu polskiemu elementowi współpracującemu z NKWD oraz z tymi organami moskiewskiego imperializmu, które dążą do moralnego i fizycznego zniszczenia narodu ukraińskiego (przykład [akcji przeciwko takim Polakom — przyp. G.M.]: napad na polską milicję w jakimś ośrodku, która liczy 20 osób. Należy zniszczyć trzecią część czy połowę z nich, resztę rozbroić i uprzedzić, że jeśli nie zaprzestaną współpracy z bolszewikami przeciwko nam — następnym razem też zostaną zniszczeni).
1 września
Centralne Państwowe Archiwum Wyższych Organów Władzy i Administracji Ukrainy (CDAWOWU) w Kijowie,
f. 3833, o. 2, d. 3, l. 64–68.
Po pół godzinie przedstawiono mi dowódcę oddziału. Mam prowadzić ludzi ze zgrupowania „Wigry” — około 50 osób. Stoimy pod murem, czekając na rozkaz wejścia do kanału. Samoloty bombardują prawie bez przerwy. Dookoła, tuż za ścianą, trwa walka. Właz jest silnie ostrzeliwany. Wreszcie dostaję znak. Ruszamy, skacząc kolejno. Zeszłam pierwsza, czekam więc dość długo. Są już wszyscy. Proszę, żeby odliczyli. Klną, nie chcą słuchać.
[...] Po dłuższej chwili decydują się. Mówię, że nie wolno palić żadnych świateł, nie wolno rozmawiać. Głos słychać na pół godziny przed nami. Muszą iść jeden za drugim, nie zostawać i nie wyprzedzać się. Proszę o zachowanie spokoju.
Ruszamy. Po kilku metrach ktoś zaczyna kląć. Zapalają latarki. Robi się coraz większy harmider. Zatrzymuję się i usiłuję ich uspokoić, ale nie tak to łatwo. Idzie 50-osobowa grupa. Po raz pierwszy znajdują się w kanałach. Są przemęczeni i obojętni na wszystko. Chcą się tylko stąd jak najprędzej wydostać. Nie mogę dłużej prowadzić takiej bandy. Jesteśmy już chyba pod terenem niemieckim. Co robić? Nikt nie ma zamiaru słuchać. Nie wiem sama, skąd się to bierze. Podnoszę głos i, przekrzykując całe towarzystwo, wrzeszczę:
— Do cholery, banda cywilów, czy co? Nie rozumiecie, jak się do was mówi? Milczeć natychmiast, a nie to pierwszemu gadającemu palnę w łeb!
O dziwo, poskutkowało. Czyżby się zlękli? A może po prostu wstyd im się zrobiło. Zapanowała cisza. Możemy iść dalej.
[...] Znaki są bardzo wyraźne, nie ma wątpliwości, gdzie skręcać. Za rogiem sprawdzam, czy są wszyscy. Trochę się rozciągnęli, gdy szłam szybciej. Teraz dochodzą. Idziemy dalej. Od przodu napływa fala świeżego powietrza. Podaję do tyłu, że już dochodzimy. Słyszę westchnienie ulgi. Już właz.
Warszawa, 1 września
Pełnić służbę... Z pamiętników i wspomnień harcerek Warszawy 1939-1945, red. Anna Zawadzka i Zofia Zawadzka, Warszawa, 1983