Dzień słoneczny i piękny. Zaraz po śniadaniu przyszedł drugi dodatek nadzwyczajny z wiadomością o przystąpieniu Włoch do wojny. Byłem tym tak wstrząśnięty, że zostawiłem zdrętwiały dom Waśniewskich i poszedłem do Saloniego. Złapałem go na przystanku tramwajowym. Przyznał mi się, że wiadomość o rozszerzeniu się wojny przyprawiła go o chorobę żołądka. Pojechałem do Niedźwiedzkich. Zastałem tam starego Niedźwiedzkiego zalanego łzami. Nie pamiętam wydarzenia, które by do tego stopnia wstrząsnęło nerwami. W kolejce wszyscy siedzieli milczący i posępni. [...] Nie mogłem zasnąć do późna w nocy. Na torze słychać było bezustanny szum jadących w stronę Warszawy pociągów z wojskiem.
Grodzisk Mazowiecki, 11 czerwca
Stanisław Rembek, Dziennik okupacyjny, Warszawa 2000.