Ujrzeliśmy falangę niemieckich czołgów. Było ich sześć czy siedem [...], obcych mi zupełnie, groźnych smoków. Za pancernymi kolosami kryła się atakująca piechota niemiecka. [...] Gdy czołgi zbliżyły się na dogodną odległość, zaczęły wszystkie „75-ki” razić czołgi pociskami [...]. Jeden ze stalowych potworów, trafiony pociskiem, stanął i wykręcił się jakoś bezradnie. Dostał w gąsienicę. [...] Po chwili przeszył go kolejny polski pocisk. [...]
Już zbliżyli się na odległość 900 metrów od polskich pozycji. [...] „Ognia! — krzyknął porucznik Orzeszko — Ognia ze wszystkich dział!” Bateria „pepanców” natychmiast oddała salwę. Jeden czołg niemiecki stanął w płomieniach. [...] Ale reszta stalowych kolosów nieubłaganie zbliżała się do nas, plując ogniem z dział i kaemów. Zdało się, iż za kilka minut rozjadą nas gąsienicami, zmiażdżą.
Nad Bzurą, 13 września
Witold Engel, Czołgi płonęły nad Bzurą, Poznań 1992.
Daladier zasugerował Chamberlainowi, że należałoby użyć brytyjskiego lotnictwa do bombardowania obiektów wojskowych w Niemczech, a w tym mostów na Renie. Chamberlain zdecydowanie odmówił użycia brytyjskich bombowców przeciwko Niemcom w chwili obecnej, dodając, że nie chciałby sprowokować bombardowania Wielkiej Brytanii przez Niemcy, w szczególności brytyjskich zakładów lotniczych, które produkują obecnie wielkie ilości samolotów. Obawiał się również efektu, jaki bombardowanie przez Anglików wojskowych obiektów w Niemczech mogłoby wywrzeć na opinię publiczną w Stanach Zjednoczonych. Daladier argumentował, że to stanowisko Wielkiej Brytanii pozostawia lotnictwu niemieckiemu zupełną swobodę bombardowania Polski. Chamberlain wyraził opinię, że Polska stracona jest w każdym razie.
Paryż, 13 września
Sprawa polska w czasie drugiej wojny światowej na arenie międzynarodowej. Zbiór dokumentów, red. Tadeusz Cieślak i inni, Warszawa 1965.