Niemcy zawsze utrzymują, że są głosicielami cywilizacji. Z takim hasłem żołnierz niemiecki szedł do wojny, zarówno przed laty 25, jak i obecnie. Starsze pokolenie pamięta wielkie zniszczenie, jakiego żołdactwo niemieckie dopuściło się na całym obszarze Polski [...].
Apelowanie do ludzkich uczuć jest wobec Niemiec rzeczą bezcelową. Chcemy więc na jedno tylko zwrócić uwagę: żołnierz polski jeszcze w tej wojnie doczeka się momentu, w którym on znajdzie się na ziemi nieprzyjacielskiej. Nie uczcie więc go, Niemcy, jak ma się tam zachowywać. Nie budźcie w nim takiej zemsty, która kazałaby zapominać o wszelkich uczuciach ludzkich.
Łuck, 12 września
Prawdziwa historia Polaków. Ilustrowane wypisy źródłowe 1939–1945, t. 1: 1939–1942, opr. Dariusz Baliszewski, Andrzej Krzysztof Kunert, Warszawa 1999.
Skończył się nareszcie ruch uciekających. Nikt już nie mówi i nie myśli o wyjeździe. Z tego powodu doznajemy ulgi i odczuwamy odprężenie. Potrzebujemy teraz wiele spokoju i hartu, by móc pożytecznie pracować przy obronie Warszawy. Starzyński powiedział, że każdy obywatel jest żołnierzem na froncie i spełnianiem swych obowiązków przyczynia się do zwycięstwa. Na skutek wezwań radiowych Starzyńskiego trwa powrót do miasta.
Warszawa, 11 września
Halina Regulska, Dziennik z oblężonej Warszawy. Wrzesień–październik–listopad 1939, Warszawa 1978.
Zacząłem już zapadać w sen, kiedy nagle usłyszałem głośny sygnał [Radia] Warszawy — pierwsze takty Poloneza A-dur Chopina i zapowiedź: „Halo, halo, tu mówi Warszawa II...”. Głos był nieznany. [...] „Twierdza Warszawa została dzisiaj zdobyta przez zwycięskie wojska niemieckie...”.
„Chyba zwariowałem!” — wykrzyknąłem i ubierając się błyskawicznie popędziłem piętro niżej, gdzie sypiali spikerzy i inspektorzy audycji. Także już nie spali. Po chwili wiedzieliśmy, co się stało. Niemcy, korzystając z przerw w nadawaniu naszej stacji, dostroili się do fali Warszawy II, żeby szerzyć dywersję. Natychmiast puściliśmy sygnał stacji na antenę, nakrywając stację niemiecką. [...] Po nadaniu Warszawianki zacząłem wołać do mikrofonu: „Tu mówi Warszawa II, tu mówi Warszawa II. Niemcy, chcąc wbić żołnierzowi polskiemu nóż w plecy, w zbójecki sposób dostroili się do Warszawy II i bezczelnie ogłaszają światu kłamstwa o zdobyciu stolicy Polski, nazywając ją twierdzą. Miasto otwarte Warszawa z bezprzykładnym bohaterstwem i pogardą śmierci odpiera zwycięsko wszystkie ataki wroga. Nękana ciągłymi nalotami i ciężkim ogniem artyleryjskim, mimo ogromnych strat, Warszawa walczy i walczyć będzie aż do zwycięstwa”.
Warszawa, 11 września
Józef Małgorzewski, zbiór rękopisów BN, sygn. akc. 10600.
Takiego nabożeństwa Krzemieniec chyba nie widział. Przed kościołem stały setki ludzi, a po mszy przybywały coraz to nowe tłumy, by się modlić.
Starcy, kobiety, dzieci, panowie i biedni chłopi modlili się za Polskę, za zwycięstwo oręża polskiego i o deszcz. Susza trwająca od wielu tygodni ułatwiała szybkie posuwanie się zmotoryzowanej armii niemieckiej. Podobno księża w całym kraju modlili się więc do Pana Niebios, aby zesłał deszcz, podniósł poziom rzek i uczynił drogi nieprzejezdnymi.
Krzemieniec, 11 września
András Hory, Bukaresttől Varsóig (Od Bukaresztu do Warszawy), Budapeszt 1987, przełożył Ákos Engelmayer, [cyt. za:] „Karta”, nr 64, 2010.
Późnym popołudniem zaskoczyła mnie moja gospodyni:
— Czy słyszał pan, że pan ambasador rosyjski [Nikołaj Szaronow] wyjechał?
— Kto pani to powiedział?
— Proszę pana, sama widziałam. Kufry wyniesiono z mieszkania i wszystko pakowano do samochodów stojących przed gmachem. Pan ambasador i inni panowie wsiedli i odjechali.
— Kiedyś wrócą — odpowiedziałem uspakajająco, ale naprawdę nagły odjazd ambasadora sowieckiego uważałem za zły znak.
Krzemieniec, 11 września
András Hory, Bukaresttől Varsóig (Od Bukaresztu do Warszawy), Budapeszt 1987, przełożył Ákos Engelmayer, [cyt. za:] „Karta”, nr 64, 2010.