Doszliśmy do Starego Rynku, który od strony zachodniej otoczony był gęstym szpalerem wojska. Przed kościołem [...] stali w szeregach mężczyźni i chłopcy. Było ich około 30. Widziałem wśród nich licealistów i harcerzy. [...] Polacy zostali tu specjalnie zgonieni, aby byli świadkami egzekucji.
W pewnej chwili kobieta obok mnie próbowała przedrzeć się przez szpaler żołnierzy niemieckich, została jednak uderzona kolbą karabinu w głowę. Leżącą na ziemi bito i kopano. Zaraz po tym incydencie stanął przed skazańcami oddział żołnierzy niemieckich z karabinami gotowymi do strzału. W tym momencie jeden ze skazańców wspiął się na palce i krzyknął: „Niech żyje Polska!”. Rozległa się salwa, a ciała padały bezwładnie na kamienie.
Bydgoszcz, 9 września
Edward Serwański, Dywersja niemiecka i zbrodnie hitlerowskie w Bydgoszczy na tle wydarzeń z 31 X 1939, Poznań 1984.
Dotychczasowe akcje oczyszczające [...] przyniosły następujące wyniki:
Zastrzelono 200–300 polskich cywilów. Wiadomość tę podała komendantura miejscowa w Bydgoszczy. Komisaryczny nadburmistrz Kampe ocenia liczbę zastrzelonych na co najmniej 400. Dokładnej liczby nie można ustalić. [...]
Internowano około 400–500 cywilów, zgarniętych, jak popadło, z ulicy przez wkraczające do Bydgoszczy oddziały wojskowe.
Bydgoszcz, 9 września
Okupacja i ruch oporu w dzienniku Hansa Franka 1939–1945, t. 1: 1939–1942, oprac. Lucjan Dobroszycki et al., Warszawa 1970.
Wreszcie 9 września generał Vuillemin oświadcza nam: „Podjęcie operacji bombardowań lotniczych dla bezpośredniego ulżenia Polsce wydaje się zdecydowanie niewskazane. Jednakże trzeba naturalnie przewidzieć akcję naszego lotnictwa w powiązaniu z naszymi operacjami lądowymi”. Zapytuje, kiedy trzeba będzie przystąpić do bombardowania mostów w Saarze.
W ten sposób sprawa pomocy, którą moglibyśmy okazać Polsce w dziedzinie lotnictwa, została załatwiona negatywnie.
Paryż, 9 września
Sprawa polska w czasie drugiej wojny światowej w pamiętnikach, wybór i komentarz Mieczysław Tomala, Warszawa 1990.
W związku z sytuacją wojskową, prezydenta Warszawy Starzyńskiego mianowano komisarzem cywilnym przy Dowództwie Obrony Warszawy. Widocznie w odpowiedzi na to Niemcy przy bombardowaniu lotniczym miasta ze szczególną namiętnością obrzucali bombami siedzibę Starzyńskiego — ratusz i plac Teatralny. Ale i reszta miasta uległa bombardowaniu, zwłaszcza bombami zapalającymi; szczególnie Praga (Bródno, Grochów) była wówczas silnie zniszczona. Wracając pod wieczór do domu, widzieliśmy po praskiej stronie wielką łunę. [...]
Noc ta na długo pozostanie w mej pamięci. Siedzieliśmy przy aparacie radiowym, który niemal bez przerwy podawał wiadomości o pożarach, aby ostrzec mieszkańców pobliskich dzielnic i wezwać ich do pomocy przy gaszeniu pożaru. […] Wydawało nam się — nie oswojonym jeszcze z bombami zapalającymi i z pożarami — że cała Warszawa już spłonie. […]
Ranek przyniósł uspokojenie — nie na chwilę tylko, ale na kilka dni. Niemcy cofnęli się od Warszawy. Niemcy odepchnięci, Raszyn zajęty przez wojska polskie — wiadomości te podziałały na Warszawę jak wieści o zasadniczym przełomie w biegu wojny, o wielkim zwycięstwie. […] Niemcy cofnęli się, ponieważ do Warszawy doszedł nie główny trzon armii, ale zmotoryzowana kolumna, która, zatrzymana w rozpędzie, cofnęła się, aby nie stracić łączności z resztą armii. Zatrzymanie tej kolumny było względnie łatwe — ale nie oznaczało zmiany biegu wojny. Niemcy zresztą nie mieli zamiaru — nawet po dojściu do Warszawy całej armii — zdobywać miasta atakiem frontowym.
Warszawa, 8/9 września
Ludwik Landau, Kronika lat wojny i okupacji, tom I, Warszawa 1962.
Gdy wybuchła [...] II wojna światowa, miałam 12 lat, a moja siostra 9 lat. [...] My obie i mama wróciłyśmy z wakacji pod Warszawą 8 września, ale ponieważ w naszym drewniaku było niebezpiecznie, uciekliśmy do pociągu towarowego, którym kolejarze mieli jechać „na wschód” [...]. Pociąg stał na bocznicy za depo i kuźnią, przy wieży ciśnień. My w wagonach, pod wagonami okopani nasi żołnierze, na następnym torze pociąg z amunicją. Po kilku nalotach, gdy obok spadły dwa „niewypały”, nie czekając aż wylecimy w powietrze, znów uciekliśmy do domu – do murowanej piwnicy.
Przesiedzieliśmy tam 9 i 10 września (sobotę i niedzielę). W niedzielę był nalot za nalotem, posypał się na Bródno grad bomb zapalających. Bródno płonęło jak pudełko zapałek. Późnym wieczorem wyszliśmy z warsztatów. Paliła się po obu stronach Białołęcka, ogień huczał i parzył, potem wędrowaliśmy przez cmentarz Bródnowski, chowając się między grobami, gdy nadlatywał samolot niemiecki, zniżał lot i siekł po ludziach z karabinów maszynowych. I tak przez całą noc – przez Targówek, Zacisze, Wygodę, wraz z cofającym się polskim wojskiem – wróciliśmy do Warszawy przez Grochów, chwilowo znajdując schronienie w Dyrekcji Kolejowej przy ul. Targowej.
Warszawa, 8 – 10 września
Bródno i okolice w pamiętnikach mieszkańców, red. Anna Dunin-Wąsowicz, Warszawa 1995.