Dzień 4 marca pozostanie dla nas z pewnością datą pamiętną. Świat dowiedział się z radia moskiewskiego, że atak apoplektyczny powalił Józefa Stalina – jednego z najgroźniejszych tyranów i zbrodniarzy, jakich znają dzieje ludzkości.
Nie wiemy, czy Stalin umarł już pierwszego marca, a komunikat był tylko przygotowaniem do ogłoszenia tej wiadomości – czy też należy jeszcze do żyjących. Ale nie to jest istotne. W świetle komunikatu jasne jest, że nawet jeśli Stalin jeszcze nie umarł – jego rolę polityczną można uznać za skończoną.
Na przestrzeni ostatnich lat kilkudziesięciu można to wydarzenie porównać tylko ze śmiercią w berlińskim bunkrze innego zbrodniarza i tyrana: Adolfa Hitlera. Ale jest tu jedna zasadnicza różnica. Śmierć Hitlera oznaczała koniec hitlerowskiej Rzeszy. Odejście Stalina – to jeszcze nie koniec stalinizmu. To dopiero początek końca. […]
Stalin nie pozostawia żadnego następcy. Formalnie biorąc władza spoczywa dziś w rękach grona ludzi, którzy do niedawna tworzyli Politbiuro. Stalin pozostawia im potworną pamięć walki o władzę i morderstw, których sam dokonał jako następca Lenina. Pozostawia im więc w spadku wzajemną nieufność, podejrzliwość i śmiertelną obawę jednego przed drugim.
[…]
Koniec tyrana może być również źródłem pewnych nadziei na przyszłość dla społeczeństwa polskiego. Oznacza poważne osłabienie tych sił, które trzymają dziś Polskę w jarzmie. Jest zapowiedzią nieuniknionych przemian i wstrząsów.
Monachium, 4 marca
Jan Nowak-Jeziorański, Polska droga ku wolności 1952–1973, Londyn 1974.
Dziś już jest o Stalinie w gazetach, a radio co chwila podaje „biuletyny lekarskie”. Mówione są tonem żałobnym i ponurym, a takie naturalistyczne, że aż słuchać okropnie. Podają wszystkie szczegóły fizjologii pogrążonego w głębokiej nieprzytomności władcy, nawet analizy krwi i moczu. Co za zamiłowanie do Grand Guignolu w złym guście.
Oto więc umiera człowiek, przez którego miliony ludzi wylało z siebie ocean łez i krwi. Ale który też stworzył nową potęgę Rosji, a może i w ogóle – coś nowego, co już nie zniknie.
Warszawa, 5 marca
Maria Dąbrowska, Dzienniki powojenne, t. 2, 1950–1954; wybór, wstęp i przypisy Tadeusz Drewnowski, Warszawa 1996.
Żałoba nadal trwa i jest olbrzymia. Nie spotkałem człowieka, który by nie był wstrząśnięty. Na godzinę dziewiątą trzydzieści pojechałem na wykłady do szkoły. W szkole cisza, powaga, spokój, młodzież zaciągnęła wartę przed popiersiem Stalina. Nareszcie jest jakieś skupienie, nareszcie czuć, że to jest wyższa uczelnia. Tak powinno być zawsze. Prowadziłem pokazową analizę wiersza Słowo o Stalinie Broniewskiego. Dałem im dużo materiału.
Warszawa, 7 marca
Marian Wyrzykowski, Dzienniki 1938–1969, Warszawa 1995.
Wstrząs był dla mnie ogromny. Wraz z jego śmiercią runęły marzenia moich lat dziecinnych i młodzieńczych, zginęła ostatnia nadzieja, zobaczenia Jego. Towarzysz Stalin nie żyje. Jakiż tragizm kryją te słowa. Ile smutku i boleści, ile łez przelanych uczci pamięć Wielkiego Nauczyciela.
Józef Stalin nie żyje.
Kochano Falo. Może wyda Ci się naiwnym mój list. Może nie uczone te słowa, ale Towarzysz Stalin był dla mnie jak Ojciec, był dla mnie drogowskazem w życiu. I nagle nie stało tego człowieka. Siedzę przy oknie i kreślę te słowa. Przede mną cudne Tatry. To dzięki Stalinowi mogę przebywać na wczasach, mogę poznawać piękno naszych ojczystych ziem.
I chociaż smutek i boleść moja jest ogromna, chociaż nieraz ogarnia mnie zwątpienie, to jednak wierzę bezgranicznie w wielką naukę Stalina, wierzę w komunizm.
Warszawa, 9 marca
Księga listów PRL-u, [t. 1]: 1951-1956, wybór tekstów i oprac. merytoryczne Grzegorz Sołtysiak, Warszawa 2004. [zachowana oryginalna pisownia listów]
Jestem uczennicą kl. III-a Szkoły im. Małgorzaty Fornalskiej. Kochałam Towarzysza Józefa Stalina, a ponieważ umarł Józef Stalin, to niech będzie zastępcą syn Józefa Stalina. Towarzysze, i dajcie mi odpowiedź, czy się zgadzacie, żeby był zastępcą syn Józefa Stalina. Pisałam sama od siebie, swoją własną ręką. Mam lat 9. Tatusia nie mam, tylko mamusię.
Łódź, 9 marca
Księga listów PRL-u, [t. 1]: 1951-1956, wybór tekstów i oprac. merytoryczne Grzegorz Sołtysiak, Warszawa 2004. [zachowana oryginalna pisownia listów]
Gdy dowiedziałam się, że nasz ukochany Wódz Stalin przestał dla nas żyć, płakałam i poszłam dowiedzieć się, jakie wrażenie odniosły kobiety z naszej fabryki. Weszłam do laboratorium. Starsza siostra sanitarna miała oczy czerwone od łez. I tak obie płakałyśmy: ja, młoda zetempówka i ona starsza, bezpartyjna. Ale słów nam zabrakło.
I płakały kobiety na hali i padło wiele wypowiedzi.
Koleżanka Rakowska płakała i mówiła: „umarł Stalin, nasz wódz, kto teraz potrafi zachować pokój świata?”. I było nam bardzo smutno.
Czy to prawda, że nikt nie potrafi zachować pokoju?
Warszawa, 12 marca
Księga listów PRL-u, [t. 1]: 1951-1956, wybór tekstów i oprac. merytoryczne Grzegorz Sołtysiak, Warszawa 2004. [zachowana oryginalna pisownia listów]
Stalina już dawno nie ma, a jego zarządzenie odnośnie zagłuszania radia zagranicznego w dalszym ciągu jest skrupulatnie przestrzegane.
Ja się pytam, co to w efekcie daje takie zagłuszanie? Czy to od tego Polska Rzeczpospolita Ludowa będzie potężniejsza militarnie i materialnie, albo mądrzejsza?
Szczerze mówiąc, wyrzuca się na wiatr krwawo zdobyte społeczne pieniądze. Czy nie lepiej byłoby za te pieniądze coś korzystniejszego zrobić? Ostatecznie jak ktoś się interesuje zagranicznym radiem, to i tak usłyszy, bo sam zasięg zagłuszania nie jest wachlarzowo szeroki i kilka kilometrów od dużego miasta już odbiór jest zupełnie czysty. Nie w ten, to w inny sposób ludzie się dowiedzą, co mówi Anglia, Ameryka lub jakiś inny diabeł.
Nie ma Stalina, nie ma już Kominformu, stosunki międzynarodowe co dzień to lepsze się stają, a więc i zagłuszania radia też nie powinno być.
Wrocław, 23 kwietnia
Księga listów PRL-u, [t. 1]: 1951-1956, wybór tekstów i oprac. merytoryczne Grzegorz Sołtysiak, Warszawa 2004. [zachowana oryginalna pisownia listów]