Pamiętam niesamowite uczucie, gdy 15 lutego 1989 o godzinie jedenastej po raz pierwszy wszedłem z reprezentacją „S” R[olników] I[ndywidualnych] do Pałacu Namiestnikowskiego. Przy drzwiach ochroniarze BOR, wielki hol, marmurowe schody, na pierwszym piętrze słynny, lśniący politurą mebel, dalej sala, w której mieliśmy obradować ze stroną rządową. Miałem poczucie, że niosąc za prof. [Andrzejem] Stelmachowskim teczkę z projektami dokumentów, niosę cząstkę przyszłości Polski. Była to zwykła, szara, kartonowa teczka, na którą, aby odróżnić się od strony rządowej, nakleiłem kartonik z napisem „Solidarność”.
Warszawa, 15 lutego
Milicjant w opozycji, „Karta” nr 35/2004.
Drogi Lechu: witając Cię w imieniu Regionalnego Komitetu „Solidarności”, witam Cię zarazem w imieniu tysięcy członków naszego Związku, skupionych w ponad 70 organizacjach zakładowych, które już podjęły jawną działalność. Witamy Cię w miejscu szczególnym: kościół w Mistrzejowicach jest bowiem tym dla Krakowa, czym kościół św. Brygidy dla Gdańska, a Huta im. Lenina jest dla „Solidarności” Małopolskiej tym, czym dla całego kraju jest Stocznia Gdańska. Strajk, który miał tu miejsce w kwietniu i maju ubiegłego roku, zapoczątkował szeroki ruch odradzania jawnej działalności w Regionie. [...]
Lechu: kiedy byłeś u nas przed ośmiu laty, jesienią 1980 roku, budowaliśmy od podstaw nasz Związek, naszą „Solidarność”. Teraz odbudowują Związek ci, których nie złamały represje stanu wojennego, ci, którzy przez minione siedem lat działali w tajnych strukturach związkowych i walczyli o „Solidarność”. [...] Teraz odbudowują Związek także ci, którzy w Sierpniu ‘80 roku patrzyli na „Solidarność” z ław szkolnych. [...] Odbudowując nasz Związek, nie zapominamy o innych organizacjach, walczących także o prawo do legalnego istnienia. [...] Jesteśmy bowiem przekonani, że tylko współpraca różnych, niezależnych organizacji może zapewnić osiągnięcie rozsądnego kompromisu z władzami państwowymi, jaki zostanie, w co chcemy wierzyć, osiągnięty w czasie rozpoczętych przed kilkoma dniami obrad „okrągłego stołu”.
Kraków-Mistrzejowice, 15 lutego
„Kronika Małopolska” nr 126, z 5 lutego 1989.
[...] była to fantazja na temat koloru białego. Niesiono transparenty bez napisów, malowano książki od historii na biało, biały twarożek podniesiono do rangi symbolu narodowego.
Ważną rolę semantyczną pełniło „rzucanie grochem o ścianę”. Jak wiadomo, w kulturze polskiej, „rzucanie grochem o ścianę” jest odpowiednikiem „walenia głową w mur” lub równoznacznym z „syzyfowymi pracami”. Wychodząc z założenia, że rzeczywistość jest chora i wymaga opieki lekarza, przystąpiono do bandażowania kiosku z gazetami i przechodniów. Milicjantom rozdawano tabletki na ból głowy i środki przeczyszczające.
Łódź, 15 lutego
Waldemar Fydrych, Bronisław Misztal, Pomarańczowa Alternatywa. Rewolucja krasnoludków, Warszawa 2008.