I rzeczywiście [Kiszczak] ściskał serdecznie kolejne dłonie, a szczególnie czule witał się z Jackiem Kuroniem, co podkreślił słownie. Bodajże tylko Zbyszek Bujak przeżył prawdziwy dramat wewnętrzny. Gdy przyszła jego kolej, stanął nagle i zawahał się — pewnie jak przed swoim pierwszym skokiem spadochronowym — co robić. Nie podać ręki — idiotycznie, podać też niedobrze, no ale skoro już się przyszło... i podał, ale z trudem, jakby dźwigał na dłoni wielki ciężar. Władysław Frasyniuk, kto wie, czy nie najbardziej ścigany człowiek w PRL, nasz współczesny Janosik, miał już przemyślaną wersję zachowania — wyciągnął rękę i odwrócił głowę.
Warszawa, 6 lutego
[Tomasz Jastrun] Witold Charłamp, Dziennik zewnętrzny, „Kultura” Paryż, nr 1-2, 3, 5, 6, 10/1989.
W Sali Kolumnowej ustawiony był okrągły stół, przy którym każdy miał wyznaczone miejsce. Przedstawiciele Kościoła i obozu rządowego zasiedli przy stole 5 minut przed godziną 14.00. Przedstawiciele „Solidarności” spóźnili się o 15 minut, ponieważ nie mogli przecisnąć się przez tłum dziennikarzy i publiczności przed wejściem na dziedziniec URM.
Warszawa, 6 lutego
Alojzy Orszulik, Czas przełomu. Notatki ks. Alojzego Orszulika z rozmów z władzami PRL w latach 1981–1989, Warszawa–Ząbki 2006.
Wysiłek nasz był i jest marnotrawiony, praca jest źle opłacana, nic się nie dzieje normalnie. Jest to rezultat złego systemu, rezultat braku wolności. Nadal jeszcze czujemy na plecach oddech Stalina.
Tak dalej być nie może. To się musi zmienić – żeby w Polsce dało się żyć, żeby Polacy poczuli się gospodarzami we własnym kraju. [...]
Ten stół otacza narodowa nadzieja, ale także nieufność. Będą ludzie, którzy tego, czego się dopracujemy, nie zaakceptują. Nie możemy tego nie widzieć i nie uszanować.
Warszawa, 6 lutego
„Trybuna Ludu” nr 32, z 7 lutego 1989.
Aby to zobaczyć [początek obrad Okrągłego Stołu], spieszyłem się ,lecąc przez targowisko przy Kamienieckiej do tramwaju na plac Szembeka. Jaja wiejskie — 40 zł, zauważyłem kątem oka. Wysiadłem pod Zamkiem, przeczytałem na murze — III Kongres KPN. Te napisy na murze to cała historia społeczna i polityczna. Nie nikły. Pojechałem schodami (były czynne) do celu. Tam przed Pałacem Radziwiłłowskim był już tłum, tysiąc, może dwa. Mało, bo moim zdaniem to była chwila historyczna. Wszyscy czekali na Wałęsę. Ludzie zaglądali do wjeżdżających samochodów, ale Lecha nie było. Pojawiły się dwa transparenty — jeden NZS. Rozlegały się spontaniczne brawa. Zaczęło też intensywnie padać. Deszcz zalewał mi okulary. Tłok, ciasnota, wycofałem się do lepszego miejsca do obserwacji. Nadal padało. Przeto postanowiłem skryć się w najbliższym antykwariacie nad księgarnią wojskową, wysuszyć się i trafiłem tam na parę rzadkości o tematyce szachowej. Oczywiście kupiłem. „Lekko licząc — pomyślałem — jestem ponad dwadzieścia tysięcy do przodu. Za dwa dni przyjedzie handlarz, który ma kontakty ze światem i sprzeda to gdzieś na Zachodzie za dolary”.
Wróciłem na ulicę i w tym momencie pod Bristolem zobaczyłem, jak kroczy Wałęsa z asystą. Tłum skandował i podążał w ślad za delegacją: „Nie dajcie się!”. Było słychać i: „Solidarność! NZS! Wolne wybory!”. Milicji nie udawało się utrzymać kordonu i ludzie masą walili przez jezdnię, wypełniając pół dziedzińca pałacowego od bramy. Wtem trach, poleciała szyba w bocznym, południowym skrzydle. „Dobry znak” — pomyślałem.
Warszawa, 6 lutego
Krzysztof Jastrzębski, Wspomnienia żoliborskiego antykwariusza, Warszawa-Puławy 2009.
W pierwszym dniu wyłoniono obsadę trzech podstawowych zespołów (tak zwanych stolików): 1) do spraw gospodarki i polityki społecznej (przewodniczącym z naszej strony został Witold Trzeciakowski), 2) do spraw pluralizmu związkowego (Tadeusz Mazowiecki), 3) do spraw reform politycznych (Bronisław Geremek). W ramach powyższych zespołów rozpoczęły niebawem pracę podzespoły i grupy robocze (podstoliki) do spraw: reformy prawa i sądów; środków masowego przekazu; samorządu terytorialnego; stowarzyszeń, oświaty; szkolnictwa wyższego, nauki i postępu technicznego; młodzieży; polityki mieszkaniowej; rolnictwa; polityki socjalnej wsi; górnictwa; zdrowia; ekologii. W sumie pertraktowało kilkuset negocjatorów, doradców, ekspertów i asystentów, Bóg wie kogo — a wszystko po to, by po raz pierwszy od 50 lat ustalić i zagwarantować polityczny kurs na demokrację.
Warszawa, 6 lutego
Lech Wałęsa, Droga do wolności, Warszawa 1991.
Zgodnie z ustaleniami, w dn. 3 lutego obrady „okrągłego stołu” miały się rozpocząć o g. 14 w Urzędzie Rady Ministrów przy Krakowskim Przedmieściu. Wszystkich uczestników zaopatrzono wcześniej w przepustki osobiste i samochodowe. Na parterze witał przybywających gen. Olgierd Darżynkiewicz, szef Biura Ochrony Rządu; telewizja prosiła o krótkie wypowiedzi przed rozpoczęciem obrad. Na piętrze wchodzących witał przy schodach osobiście gen. Kiszczak.
Dla przybywających były przewidziane trzy poczekalnie — dla przedstawicieli „Solidarności”, dla przedstawicieli Kościoła i dla przedstawicieli obozu rządowego. Przedstawiciele Kościoła znaleźli się w środku pomiędzy dwoma salami. Do obozu rządowego włączony był bp Janusz Narzyński, zastępujący przewodniczącego Rady Ekumenicznej, ks. Adama Kuczmę, który w tym czasie przebywał za granicą.
W Sali Kolumnowej ustawiony był okrągły stół, przy którym każdy miał wyznaczone miejsce. Przedstawiciele Kościoła i obozu rządowego zasiedli przy stole 5 min przed godz. 14. Przedstawiciele „Solidarności” spóźnili się o 15 min, ponieważ nie mogli przecisnąć się przez tłum dziennikarzy i publiczności przed wejściem na dziedziniec URM. Przy stole naprzeciw siebie zasiedli: pod ścianą gen. Kiszczak, pod oknem — Lech Wałęsa. Linia dzieląca uczestników obrad biegła mniej więcej przez środek stołu.
6 lutego
Alojzy Orszulik, Czas przełomu. Notatki ks. Alojzego Orszulika z rozmów z władzami PRL w latach 1981–1989, Warszawa–Ząbki 2006.
Po przemówieniu generał Kiszczak przekazał przewodnictwo prof. Findeisenowi, który udzielił głosu Lechowi Wałęsie. Wtedy wstał i niespodziewanie zabrał głos mecenas Siła-Nowicki. W krótkich słowach wezwał do uczczenia minutą ciszy dwóch ostatnio zmarłych kapłanów. Oświadczył, że ich śmierć nie może pozbawić zebranych przy Okrągłym Stole woli porozumienia. Zebrani w milczeniu wstali. Dalsze przemówienia toczyły się bez przeszkód. [...]
W trakcie wygłaszanych przemówień Ciosek podszedł do księdza Orszulika, pytając, co zrobić z wnioskiem Siły-Nowickiego o uczczenie pamięci zamordowanych księży Niedzielaka i Suchowolca. Stwierdził, że po sali daje się słyszeć szum, dlaczego minutą ciszy nie uczcić także sierżanta Karosa [funkcjonariusz milicji, zginął na początku 1982 r. podczas próby rozbrojenia go przez członków młodzieżowej organizacji konspiracyjnej]. Zaproponował wyłączenie tego głosu z transmisji TV. Ksiądz Orszulik przychylił się do tego wniosku z uwagi na to, że wystąpienia Siły-Nowickiego nie było w programie.
Warszawa, 6 lutego
Piotr Litka, Jurek, co Ty tu robisz?, „Tygodnik Powszechny”, nr 3, z 13 stycznia 2009.