Spotkałem Wielowieyskiego. [...] Wyrażał się o KOR-owcach z przekąsem i to mnie razi. W ostrej rywalizacji, jaka toczy się w Gdańsku o kontrolę nad nowymi związkami, i to w skali kraju, KOR ma małe szanse. Rywalizacja toczy się faktycznie ze środowiskiem katolickim i Kościołem. Kuroń mógłby mieć spore szanse w sporze z Mazowieckim, ale z Prymasem ich nie ma i zresztą nie może takiej walki podejmować. [...]
Ciekawe, czy działalność środowisk katolickich przy tworzeniu związków jest gdzieś programowana i gdzie. I czy my, ludzie z innych kręgów, wiemy wszystko o celach tego zaangażowania? Nie chciałbym, żeby w Polsce związki zawodowe były chadeckie, czego obawia się też Kuroń. Ale jeśli jedyną szansą zachowania niezależności od partii z jednej strony, a z drugiej utrzymania ich w ramach porozumień z 31 sierpnia byłoby oparcie na środowiskach katolickich i Kościele, to niech tak będzie.
15 września
Wrzesień 1980, „Karta” nr 36/2002.
Około 10.00 poszedłem do KIK-u [Klubu Inteligencji Katolickiej]. [...] Omawiano pomysł rad zakładowych. Wielowieyski był zdecydowanie przeciw „sejmowej” koncepcji Jacka, natomiast Bujak z „Mazowsza” stanowczo i inteligentnie jej bronił. A oto kilka jego myśli na temat Związku: powinna to być organizacja bez biur i etatowych aktywistów, model to związkowiec pracujący. „Nie ma lepszego reprezentanta niż robotnik z brudnymi rękami, przychodzący do kierownika czy dyrektora i mówiący, że taka a taka sprawa wymaga załatwienia.” Robotnicy nie chcą być oddelegowani do prac związkowych na koszt przedsiębiorstwa. Powinien ich opłacać Związek.
15 września
Wrzesień 1980, „Karta” nr 36/2002.
PPN. 1976–1981. Język niepodległości, wybór i oprac. Łukasz Bertram, Warszawa 2012.